Znany z rubaszności ks. prał. Skiełczyński mawiał jeszcze za komuny, że wolność, to taka sytuacja, gdy każdy może robić co chce, ale nie wolno go do tego zmuszać. I trudno
mu odmówić odrobiny słuszności. Rygorystyczne egzekwowanie zasady „róbta, co chceta”, jest bowiem charakterystyczne dla fanatyzmu w rodzaju Robespierra, który miał tyle wspólnego
z umiłowaniem wolności, co Dzierżyński z Cudem nad Wisłą.
W demokracji nikogo nie wolno do niczego namawiać wbrew jego woli. To dlatego istnieje np. obowiązek pytania obywateli, czy w poczcie elektronicznej życzą sobie otrzymywać oferty handlowe.
Obowiązuje również ustawa o ochronie danych osobowych, dzięki czemu każda firma, nawet jeśli na stałe korzystam z jej usług, musi mnie zapytać o zgodę, żeby móc mi przysyłać
korespondencję. Tylko o pozwolenie na wtykanie ulotek domów publicznych za szyby samochodów, jakoś nikt pytać nie musi. Słowem: branża uprzywilejowana, jak dawniej kominiarze.
Wyciąganie różowych ulotek zza wycieraczek samochodu na środku Warszawy jest bardziej poniżające niż wywalanie niechcianej poczty w komputerze. Zwłaszcza gdy się chodzi w stroju
duchownym. Ale nie tylko, bo takie same odczucia mają tysiące normalnych ludzi. Ci, co sobie takich reklam życzą, mogą np. specjalnie oznakować swoje pojazdy np. pozostawianiem za szybą Życia
Warszawy, które jako jedyna duża gazeta w Warszawie zaspokaja głód informacji dotyczącej ofert i promocji na stołecznym rynku prostytucji.
Mnie proszę jednak tego nie wciskać! Proponowanie usług seksualnych komuś, kto sobie tego nie życzy jest bowiem karalne. Podobnie, jak czerpanie korzyści z cudzego nierządu. Bo czymże jest
wkładanie za wycieraczki samochodów, bez zgody ich właścicieli, reklamówek domów publicznych? Może dystrybutorzy, jak i zleceniodawcy owej reklamy czynią to bezinteresownie? Gadanie
o braku instrumentów prawnych dla ukrócenia tego procederu jest więc odwracaniem kota ogonem. Podobnie jak oskarżanie roznosicieli o zaśmiecanie miasta i karanie ich grzywną
w wysokości 70 zł.
Pomóż w rozwoju naszego portalu