Reklama

Historia

Generał „Szary”

Przeszedł do legendy jako organizator akcji rozbijania niemieckich i komunistycznych więzień, dzięki czemu setki polskich patriotów odzyskiwało wolność. Najgłośniejsza z nich miała miejsce 80 lat temu w Kielcach.

2025-07-29 13:55

Niedziela Ogólnopolska 31/2025, str. 38-39

[ TEMATY ]

historia

commons.wikimedia.org

Porucznik Antoni Heda z lewej, 1943 r.

Porucznik Antoni Heda z lewej, 1943 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Antoni Heda ps. Szary 4 sierpnia 1945 r. zarządził alarm bojowy w Samodzielnej Brygadzie Kieleckiej AK. Zgodnie z wyznaczonym planem żołnierze antykomunistycznego podziemia rozpoczęli serię pozorowanych działań bojowych wokół stolicy ziemi świętokrzyskiej i odcięli łączność miasta z krajem.

Postrach dla wrogów

Reklama

„W pobliskich lasach rozkładaliśmy miny, które wybuchały przez cały dzień. Tym sposobem zmusiliśmy wojskowy garnizon stacjonujący do opuszczenia miasta” – wspominał „Szary”. Pod osłoną nocy jego oddział wjechał do Kielc i dotarł do osławionej katowni UB przy ul. Zamkowej. W czasie 4-godzinnej akcji uwolniono blisko 700 więźniów politycznych, spośród których wielu skazanych było przez komunistów na śmierć bądź wywózkę w głąb Związku Sowieckiego. O akcji i jej dowódcy stało się głośno w całej Polsce. „Takie wydarzenia jak w Kielcach wywierały duże wrażenie w opinii publicznej, oczekującej wciąż co przyniesie dekret amnestyjny” – napisał na emigracji Tadeusz Żenczykowski. „Szary” owiany został ogólnonarodową legendą, choć lokalnie znany był i ceniony znacznie wcześniej. Przed wojną ukończył podchorążówkę i jako młody porucznik walczył w 1939 r. w swych rodzinnych stronach pod Iłżą, a potem pod komendą gen. Franciszka Kleeberga – w ostatniej bitwie kampanii wrześniowej stoczonej pod Kockiem. Uniknął niewoli i natychmiast wciągnął się do działalności konspiracyjnej. W lipcu 1940 r. otrzymał rozkaz prowadzenia jej pod okupacją sowiecką. Przekroczył granicę na Bugu, ale dopadło go NKWD i trafił do twierdzy brzeskiej. Cudem uniknął losu tysięcy polskich oficerów zamordowanych na nieludzkiej ziemi. Ocalił go wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. Powrócił w rodzinne strony i został komendantem podobwodu „Dolina” Związku Walki Zbrojnej. Ściśle współpracował z legendarnym partyzantem Gór Świętokrzyskich Janem Piwnikiem „Ponurym”. Rozbicie niemieckiego więzienia w Starachowicach i uwolnienie ponad osiemdziesięciu polskich patriotów przyniosło mu dużą sławę, podobnie jak akcje na więzienia w Iłży i w Końskich. W 1944 r. w brawurowy sposób najechał na niemieckie zakłady zbrojeniowe w Starachowicach, a jego podkomendni przebrani za Niemców opanowali fabrykę, zdobyli pieniądze oraz broń. Ogromny talent dowódczy ujawnił nie tylko w akcjach dywersyjnych, ale także w regularnych bitwach stoczonych z przeważającymi siłami wroga, gdy w walkach partyzanckich zwyciężał pod Jeleńcem, Radoszycami, Trawnikami i Szewcami. „Wodzu! Chwała Tobie, cześć!/ Czynów Twoich wieść/ W dalekie będą kraje/ buki, graby i dęby stare/ Potomnym pamięć nieść” – śpiewali jego żołnierze w popularnej piosence partyzanckiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wyklęty

Reklama

Gdy w 1945 r. okupację brunatną zastąpiła okupacja czerwona, „Szary” nie poddał się dyktatowi Jałty i nie złożył broni. Zachęcony sukcesem rozbicia więzienia w Kielcach rozpoczął przygotowania do kolejnej akcji: chciał uderzyć na najsłynniejszy areszt śledczy w Polsce, czyli na mokotowskie więzienie przy ul. Rakowieckiej. Był jednak jednym z najbardziej poszukiwanych przez komunistów ludzi. Schronił się na wybrzeżu i konspirował przez 3 lata pod fałszywą tożsamością. Wpadł dopiero w 1948 r. i trafił do więzienia, które planował rozbić – na Rakowiecką. Jego śledztwo nadzorował osobiście komunistyczny sadysta i oprawca płk Józef Różański. W pokazowym procesie „Szary” skazany został na czterokrotną (!) karę śmierci. Odmówił napisania listu do Bieruta z prośbą o ułaskawienie. Po latach wspominał, że dla niego – odznaczonego dwukrotnie Orderem Wojennym Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych – byłoby dyshonorem pisać w swojej sprawie do agenta NKWD. Wielokrotnie opowiadał, że w celi śmierci podtrzymywały go codzienna modlitwa i zaufanie Matce Bożej. Karę śmierci zamieniono mu ostatecznie na dożywocie. Siedział w nieludzkich warunkach na Rakowieckiej, w Rawiczu i we Wronkach. Komunistyczne kazamaty opuścił dopiero po Październiku ‘56; nigdy nie pogodził się z powojenną rzeczywistością. Nie miał złudzeń, że PRL, nawet już po 1956 r., jest wielkim złem. Nie wstąpił do ZBoWiD. Organizował niezależne od władz komunistycznych środowisko kombatanckie, a skromne środki do życia zapewniała mu prowadzona w Kaniach Helenowskich szklarnia. Był pod stałą obserwacją bezpieki, którą szczególnie interesowały organizowane przez niego spotkania na Wykusie w Górach Świętokrzyskich, pielgrzymki kombatanckie na Jasną Górę, uroczystości poświęcone najważniejszym polskim rocznicom i bohaterom, a także działalność w tzw. Senioracie, czyli grupie niepodległościowców doradzających prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu.

Płynąć pod prąd

Gdy przyszedł sierpień 1980 r., „Szary” wspólnie z kolegami z konspiracji wojennej i powojennej utworzył „Solidarność Polskich Kombatantów”. Witany był entuzjastycznie na historycznym I Zjeździe NSZZ „Solidarność” w Gdańsku. Był żywym symbolem i swoistym łącznikiem dwóch pokoleń walczących o niepodległość. To nie umknęło uwadze junty Jaruzelskiego. Był najstarszy wiekiem na listach proskrypcyjnych, na podstawie których dokonywano zatrzymań w noc wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 r. Esbecy, którzy przyszli po „Szarego”, nie mieli łatwo. Legendarny partyzant przypomniał im bowiem nieuchylony w PRL, a obowiązujący przed wojną przepis, że kawalera Orderu Virtuti Militari może aresztować tylko kawaler tego najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego. Ta krnąbrność odbiła się szerokim echem w gabinetach MSW i MON, a „Szary” opuścił więzienie na Białołęce dopiero latem 1982 r. Internowani wraz z nim działacze zdelegalizowanej Solidarności wspominali, że godzinami opowiadał im na podstawie własnych doświadczeń, jakie są główne „zasady konspirowania w czas okupacyjny”. Wiele tych nauk wykorzystali w dalszej walce z komuną.

Po 1989 r. „Szary” kierował Światową Federacją Polskich Kombatantów i nadal był nieugięty. Nie chciał tylko „stać na pomniku” i odbierać defilady, pragnął współtworzyć rzeczywistość Polski, która wychodziła z jarzma komunizmu. Gromił wszelkie działania sprzeczne z polską racją stanu. Ta bezkompromisowość budziła lęk „różowego salonu”, starającego się objąć rząd dusz w III RP. Sam bywałem świadkiem sytuacji, w których organizatorzy różnych uroczystości obawiali się oddać „Szaremu”, aby nie powiedział czegoś, co nie mieści się w granicach tzw. politycznej poprawności. Dopiero prezydent RP Lech Kaczyński podziękował mu za jego nieugiętą postawę, awansując go do stopnia generała brygady. Do końca swych dni angażował się niemal ponad siły we wszystkie działania, które służyły utrwaleniu niepodległości. Szczególnie bliscy byli mu harcerze i strzelcy, z którymi spotykał się na Wykusie, na corocznym Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej, na marszach styczniowych poświęconych powstaniu 1863 r. Powtarzał im maksymę życia: „Zawsze płyńcie pod prąd. Z prądem płyną tylko zdechłe ryby”. Zmarł 14 lutego 2008 r., w rocznicę przekształcenia ZWZ w Armię Krajową. Podczas pogrzebu jego córka wspomniała znamienne słowa, które wypowiedziała matka „Szarego”, w czasie gdy on przedstawiał jej swą przyszłą żonę: „Panienko, nie będziesz miała go na wyłączność, bo on ukochał i chce uszczęśliwiać cały świat”.

Autor jest historykiem, doradcą Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, w latach 2016-24 był szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prawda w historii

Niedziela Ogólnopolska 41/2012, str. 27

[ TEMATY ]

historia

BOŻENA SZTAJNER

Poprzez prawdziwą historię człowiek wie, kim naprawdę jest. Fałszywa historia powoduje, że człowiek myśli o sobie inaczej, niż jest w rzeczywistości. Dzięki historii zachowana jest ciągłość państwa, a jego charakter ustalony - te myśli zapisano w latach 20. zeszłego wieku, ich autorem jest przyjaciel Gilberta Keitha Chestertona, katolicki myśliciel Hillaire Belloc*). Odwykliśmy od podobnych sformułowań i terminów. Wielu ludzi, myśląc o sobie, ma na uwadze tylko swoje doczesne istnienie w konkretnym czasie, zapominając o więzi, która jest nieprzerwana, a która łączy nas z przodkami. Państwo to dla nas najczęściej polityczno-ekonomiczna struktura, której głównym zadaniem jest nie utrudniać nam życia. To, jaki jest jego metafizyczny sens, nie zaprząta naszej uwagi. A to pytanie stawiać należy, bo nie jesteśmy plemieniem. Nasz pierwszy polityczny władca przyjął chrzest. Nasza historia ma nam do opowiedzenia nie tylko „ciekawe historie”. Dzisiejszy sposób przedstawiania jej, jakby była scenariuszem komiksu czy filmu z dreszczykiem, sprawia, że tracimy orientację duchową. A ona ma nas prowadzić i chronić, bo to, co istniało kiedyś, wciąż nas dotyczy. Bezpośrednio. Historię każdego kraju pisze Bóg - poprzez swoje narzędzia. Historia katolicka jest niepodzielną całością. Nie można jej zobaczyć poprzez szczegół, np. tylko w perspektywie dziejów dynastii, grupy społecznej, gospodarki czy wojen. Taka perspektywa pozbawia historię prawdy. A bez prawdy nie zrozumiemy niczego. Dziś mamy zwyczaj patrzeć na wszystko oddzielnie. Przeinformowanie i brak hierarchii w układzie faktów, zanik myślenia o przyczynach i skutkach, brak prawidłowego kojarzenia wydarzeń, a przede wszystkim zanik świadomości, czym jest owo spoiwo istnienia postaci historycznych i współczesnych, to wszystko tworzy w naszym umyśle krajobraz jak po bitwie. Nawet wyższe uczelnie mają trudności z uszeregowaniem faktów historii, tak by nie tworzyły chaosu. Przyczyną tego stanu rzeczy jest brak myślenia o historii w perspektywie katolickiej. „Każdy rodzic - katolik zdecydowanie bardziej wolałby, żeby jego dzieci wzrastały w nieznajomości historii niż w nieznajomości prawd wiary i moralności albo katolickich zwyczajów” - mówi Belloc. Ale dodaje zaraz - historię należy uznać za najważniejszy z przedmiotów nauczania. Dlaczego? Gdy przyjmie się, np. w czasie nauki w szkole, pewne spojrzenie na historię, człowiek będzie już zawsze w ten sam sposób postrzegał życie i społeczeństwo, w którym żyje. „Historia jest pamięcią państwa i jednocześnie lekcją poglądową polityki. (…) Musi osądzać, zmierzać ku pochwale lub winie. Nie istnieje coś takiego jak zewnętrzna historia, ponieważ cała historia jest historią ludzkiego umysłu. Dlatego też w antykatolickim społeczeństwie będziemy mieli do czynienia z antykatolicką historią, antykatolickimi podręcznikami, antykatolickimi egzaminami, które będzie musiała zdawać młodzież katolicka”. Historia jest najważniejszym spośród ziemskich tematów ludzkości, bo najbardziej dotyka duszy człowieka. Jeśli będzie wykładana w sposób antykatolicki, stanie się maszynerią przeznaczoną do wywoływania antykatolickich skutków. I nie są temu winne poszczególne stwierdzenia pojawiające się w podręcznikach, książkach naukowych i popularnych filmach, lecz pewna metoda. Belloc zwraca uwagę na podstawy antykatolickiego ujęcia historii, tego, co powoduje, że wszystko jest w całości antykatolickie. To po pierwsze - antykatolicka selekcja materiału. „Przedstawienie jakiejś opowieści jest sprawą selekcji. Jeśli wybiera się materiał w taki sposób, że poszukiwana prawda nie jest ukazana, wtedy opowieść, ogólnie rzecz biorąc, jest nieprawdą, chociaż każdy przedstawiony fakt jest prawdziwy. Fakty, które wybieramy, i porządek, w jakim są przedstawione, determinują obraz, który przedstawiamy. Po drugie - ton lub atmosfera. Ton w historii nie jest czymś niejasnym, nieuchwytnym. Poddaje się analizie. Można zbadać jakiś fragment - odnotowując dokładnie użyte przysłówki i przymiotniki, również rodzaj czasowników, i nawet czasami rzeczowniki - i wyłapać to, co nadaje szczególny ton, i stwierdzić: W ten sposób zostało wypowiedziane kłamstwo. Po trzecie - proporcja. Ilość miejsca i znaczenie, jakie przywiązuje się do różnych części opowieści, jest ostatnim elementem, jaki determinuje całość. To nie jest to samo, co selekcja. Dwóch ludzi może dokonać selekcji tych samych faktów, jednakże zaaranżować w proporcjach bardzo różniących się pod względem długości, znaczenia i wagi”. Jak bronić się przed metodą bardzo dziś rozpowszechnioną, owym rodzajem zatrutego powietrza, którym oddychamy wszyscy - o tym w następnym felietonie.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2025 (dzień 7.)

2025-08-23 11:10

[ TEMATY ]

nowenna

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej

Karol Porwich/Niedziela

Nowenna przed Uroczystością Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej trwa od 17 do 25 sierpnia przez dziewięć kolejnych dni. Na Jasnej Górze przez ten czas prowadzić nas będzie ks. Wojciech Węgrzyniak.

ZOBACZ WSZYSTKIE ROZWAŻANIA NOWENNOWE - TUTAJ.
CZYTAJ DALEJ

Wspólnota Kościoła źródłem siły

2025-08-24 10:38

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Bogorii odbyło się jubileuszowe spotkanie Grup Modlitwy, ruchów i stowarzyszeń.

Uroczystość rozpoczęła się od konferencji wygłoszonej przez ks. dr. Pawła Koleśnikowicza, który w swoim wystąpieniu podkreślił znaczenie codziennej, osobistej więzi z Bogiem. Zwracał uwagę, że modlitwa nie powinna być jedynie dodatkiem do życia, ale jego źródłem i siłą, która kształtuje nasze myśli, decyzje i relacje. Zachęcał, by znaleźć każdego dnia czas na spotkanie z Chrystusem, bo to właśnie w ciszy i skupieniu człowiek uczy się rozeznawać wolę Bożą i czerpać duchową moc potrzebną do codziennych obowiązków.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję