Skarga do Trybunału Konstytucyjnego sędzi Małgorzaty Manowskiej jest odpowiedzią na petycje wystosowane zarówno przez Kościół katolicki, jak i przez Polską Radę Ekumeniczną, która zrzesza m.in. Kościół prawosławny, ewangelików i starokatolików. Obok tego, że złożyła wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności rozporządzania MEN, prezes Sądu Najwyższego przychyliła się też do wniosku o zabezpieczenie przez zawieszenie rozporządzenia, by nie obowiązywało od nowego roku szkolnego. – Bardzo dobrze, że Trybunał Konstytucyjny szybko rozpatrzył wniosek zabezpieczający przed rozpoczęciem roku szkolnego, bo już teraz jest wystarczająco dużo bałaganu w polskich szkołach. Na kroki prawne było bardzo mało czasu, bo rozporządzenie celowo opublikowane zostało w połowie wakacji, 26 lipca – mówi dr Bartłomiej Wróblewski, konstytucjonalista oraz poseł PiS.
Eksperyment edukacyjny
Reklama
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego zarzuciła rozporządzeniu m.in. naruszenie zasady „konsensualnego sposobu regulowania relacji między państwem a Kościołami” oraz uniemożliwienie „nauczania religii w sposób określony programem nauczania tego przedmiotu” w związku ze stworzeniem podstaw do organizowania nauki religii w grupach międzyoddziałowych lub międzyklasowych. „Ponadto termin wprowadzenia zmian (...) uniemożliwia przygotowanie programów nauczania i podręczników adekwatnych do tego typu eksperymentu edukacyjnego, nieznanego dotychczas w polskim systemie oświaty” – podkreśliła w uzasadnieniu prezes Manowska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Minister Barbara Nowacka wykonywała cel polityczny, nie zważając na konsekwencje. Nie rozmawiała ani z przedstawicielami Kościoła katolickiego, ani z reprezentacją innych Kościołów i związków wyznaniowych, co jest w historii III RP sytuacją bez precedensu. Wydanie rozporządzenia zaledwie 4 tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego tylko potęguje edukacyjny chaos. – Pani minister całkowicie uległa politycznej palikotyzacji, a styl sprawowania przez nią urzędu aż prosi się o kłopoty – mówi dr Wróblewski. – Jako grupa posłów PiS także przygotowujemy skargę do TK w sprawie rozporządzenia. Argumentacja konstytucyjna jest na tyle mocna, że ta sprawa obróci się przeciwko min. Nowackiej. Spodziewam się, że orzeczenie TK wzmocni prawa katechetów oraz ochronę nauczania religii w szkole – dodaje poseł PiS.
Sprzeczne z konstytucją
Według dr. hab. Pawła Sobczyka, profesora Uniwersytetu Opolskiego, specjalisty w zakresie prawa konstytucyjnego, prawa wyznaniowego oraz praw człowieka, zmiany w obowiązującym w Polsce prawie, m.in. w zakresie liczby godzin religii w szkole publicznej czy w sposobie organizacji lekcji religii, są możliwe, ale muszą być dokonane zgodnie z obowiązującą konstytucją i konkordatem, czyli umową międzynarodową.
Konstytucja RP w art. 53 ust. 1, opierając się na Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, gwarantuje każdemu wolność sumienia i religii. Zapewnione jest więc prawo rodziców do religijnego i moralnego wychowania dzieci, a na władze publiczne nałożony jest obowiązek respektowania tego prawa oraz nieutrudniania korzystania z niego. Co więcej, konstytucja gwarantuje, że „wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka”. Łączenie dzieci w różnym wieku na lekcji religii może także z tego powodu być niezgodne z konstytucją.
W kwestii nauczania religii w szkołach publicznych należy też uwzględnić tzw. gwarancje kolektywne dotyczące relacji między państwem a związkami wyznaniowymi. – W konstytucji i w konkordacie państwo polskie zobowiązało się, że będzie sprawy dotyczące dobra człowieka i dobra wspólnego regulowało w drodze konsensualnej, czyli porozumień i uzgodnień z Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi. Działanie organów państwa ad hoc, bez tego typu konsensusu, jest złamaniem nie tylko zasad określających relacje państwo – związki wyznaniowe, ale także jednego z podstawowych standardów społeczeństwa obywatelskiego, na który rządzący tak często się powołują. Mówiąc inaczej – takie działanie byłoby niezgodne z Konstytucją RP – podkreśla dr Sobczyk.