Pan Tomasz z Łodzi napisał: Miłość! Jeszcze do niedawna książkowe lub filmowe popularne opowieści
o miłości kończyły się, po wielu perypetiach, szczęśliwym ślubem głównych
bohaterów. Nie zawsze tym wszystkim historiom odpowiadało realne
życie, ale przecież stanowiły one niedościgniony wzór, ideał. Reszta świata
tylko mogła ich naśladować. Nieraz kochanków rozdzielały wojna lub zły los,
ale pomimo wieloletniej rozłąki pozostawali sobie wierni aż po grób.
A jak jest teraz? To zdumiewające, jak wiele współczesnych opowieści o miłości
rozpoczyna się... od rozwodu lub rozejścia się jakiejś pary. I dopiero po tym
fakcie jedna ze stron odnajduje prawdziwe szczęście, takie znów „na całe życie”,
ale już z kimś innym. Superszczęście! Dużo jest przedtem mowy o uczciwości,
szczególnie względem siebie, aż następuje upragniony finał, czyli szczęśliwy
związek zbudowany na gruzach poprzedniego. Te gruzy to najczęściej
osierocone w ten sposób dzieci z poprzednich związków, to pozostawiony
w rozpaczy współmałżonek, częściej współmałżonka. I tak między sobą
mieszają się te pary, mieszają się dzieci.
Aż strach pomyśleć, co będzie dalej, gdy już nie wystarczą probówki i zacznie się
klonowanie, w którym nawet płeć nie będzie odgrywała żadnej roli. No, może
jedną – ktoś te dzieci będzie musiał rodzić, ale też tylko do czasu, kiedy uczeni
wymyślą sztuczną matkę. I to wcale nie jest takie śmieszne, bo odkąd istnieje
człowiek, wciela on w życie wszystkie swoje pomysły bez względu na ich logikę,
sens i skutki.
I co to się teraz porobiło?
Miłość zawsze w życiu człowieka będzie zajmowała jedno z pierwszych miejsc. Jeśli nie pierwsze... I nawet jeśli zbyt często o niej nie mówimy, to myślimy prawie zawsze. Nasza rubryka też powstała z jej powodu... Człowiek szukał drugiego człowieka, ciepła i miłości... Ale jak nieść przez życie tę miłość niepowtarzalną, jedyną, wyjątkową, gdy tak wiele jest przeszkód i „materiałów zastępczych”?
A jednak ona zawsze zwycięża. Bo jest nieskończona. Jak Bóg.
W najgorszych okresach dziejów Polski Chrystus był dla nas natchnieniem i źródłem, ażeby nie rezygnować z wolności człowieka i z wolności narodu – powiedział Jan Paweł II w 1979 r., streszczając dla Polaków katechezę o teologii wyzwolenia. Pochodzący z ciemiężonej przez komunistyczny reżim Polski Papież skonfrontował historyczne doświadczenia Polski z opartą na marksistowskich założeniach teologią.
W lutym 1979 r. po powrocie ze swej pierwszej podróży apostolskiej do Meksyku Jan Paweł II na kilku audiencjach ogólnych dzielił się wrażeniami z udziału w III Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej w Puebla. 21 lutego podjął temat teologii wyzwolenia.
Imię Maryi czcimy w Kościele w sposób szczególny, ponieważ należy ono do Matki Boga, Królowej nieba i ziemi, Matki miłosierdzia. Dzisiejsze wspomnienie - "imieniny" Matki Bożej - przypominają nam o przywilejach nadanych Maryi przez Boga i wszystkich łaskach, jakie otrzymaliśmy od Boga za Jej pośrednictwem i wstawiennictwem, wzywając Jej Imienia.
Zgodnie z wymogami Prawa mojżeszowego, w piętnaście dni po urodzeniu dziecięcia płci żeńskiej odbywał się obrzęd nadania mu imienia (Kpł 12, 5). Według podania Joachim i Anna wybrali dla swojej córki za wyraźnym wskazaniem Bożym imię Maryja. Jego brzmienie i znaczenie zmieniało się w różnych czasach. Po raz pierwszy spotykamy je w Księdze Wyjścia. Nosiła je siostra Mojżesza (Wj 6, 20; Lb 26, 59 itp.). W czasach Jezusa imię to było wśród niewiast bardzo popularne. Ewangelie i pisma apostolskie przytaczają oprócz Matki Chrystusa cztery Marie: Marię Kleofasową (Mt 27, 55-56; Mk 15, 40; J 19, 25), Marię Magdalenę (Łk 8, 2-3; 23, 49. 50), Marię, matkę św. Marka Ewangelisty (Dz 12, 12; 12, 25) i Marię, siostrę Łazarza (J 11, 1-2; Łk 10, 38). Imię to wymawiano różnie: Miriam, Mariam, Maria, Mariamme, Mariame itp. Imię to posiada również kilkadziesiąt znaczeń. Najczęściej wymienia się m.in. "Mój Pan jest wielki", "Pani" i "Gwiazda morza".
Ostatnie dni przyniosły nam kolejną porcję trudnych informacji. Atak rosyjskich dronów, który objął tak wiele miejscowości we wschodniej Polsce, nie może być traktowany wyłącznie jako incydent wojskowy czy polityczny news. To nie jest jedynie historia o sprzęcie i radarach – to historia o bezpieczeństwie ludzi, którzy żyją na wschodniej ścianie, często w małych wsiach i miasteczkach, i którzy chcą mieć pewność, że państwo o nich pamięta.
Minister obrony narodowej mówi dziś o konieczności szkolenia armii i rozwijania zdolności w obszarze dronów. I trudno się z nim nie zgodzić – ale to także moment, by przyznać, że te inwestycje nie biorą się znikąd. Wiele z nich zostało rozpoczętych w poprzednich latach, gdy Polska konsekwentnie zwiększała wydatki na obronność. Dziś, gdy prezydent zwołuje Radę Bezpieczeństwa i mówi o potrzebie dojścia do 5 procent PKB na armię, widać, że to nie jest już „ambitny plan”, ale konieczność, która może zadecydować o przyszłości kraju.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.