Ewa Monastyrska: 25 maja, dzień święceń, był dniem historycznym dla Księdza. Nim jednak otrzymał Ksiądz święcenia kapłańskie najpierw musiała być decyzja. Dlaczego taka droga? Jak pojawiła się myśl o kapłaństwie?
Ks. Marek Nawój: Nie wiem, czy jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. To uczucie jest bardzo abstrakcyjne i trudne do wytłumaczenia. Po prostu czułem, że to jest moja droga. Miałem takie myśli, one rodziły się we mnie. Musiałem sprawdzić, upewnić się, że to właśnie ta droga. Nie chciałem kiedyś żałować tego, że nie spróbowałem, a być może zrezygnowałem z tego, do czego wezwał mnie Bóg. Każdy chce być szczęśliwy. Jestem przekonany, że każdy z nas jest naprawdę szczęśliwy w powołaniu, które Pan Bóg mu przygotował. Tylko wtedy możemy czuć się naprawdę spełnieni. Nie chciałem przegapić mojego szczęścia. To nie znaczy, że zawsze żyłem tak, jakbym od początku myślał, że będę w przyszłości księdzem. Jednak ta myśl kiełkowała we mnie długi czas. Ważnym elementem było także to, że pochodzę z Krasnobrodu.
Reklama
Dlaczego? Czy to miejsce miało wpływ na podjęcie decyzji?
Myślę, że na pewno. Do kościoła, do sanktuarium miałem blisko. Ministrantem byłem już od zerówki więc styczność z kościołem i kapłanami miałem od dzieciństwa. Otaczałem się dobrą, Bożą atmosferą. Poznałem także wielu dobrych księży, którzy tu posługiwali.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Otoczenie w jakim się znajdujemy ma na nas ogromny wpływ. Gdyby także nie Księdza rodzina, która dbała o Księdza bliskość z Panem Bogiem, tej atmosfery być może by nie było.
To prawda. Wychowanie jest fundamentem. To podstawa, by poznać Pana Boga.
Skoro już rozmawiamy o rodzinie... Jak rodzice zareagowali na wieść, że postanowił Ksiądz pójść do seminarium?
Tak naprawdę powiedziałem im chyba we wrześniu. W ostatnim momencie. Przyjęli to naprawdę normalnie. Nie było jakichś skrajnych emocji, ale z całą pewnością się cieszyli.
A co z przyjaciółmi i z otoczeniem? Czy spodziewali się tego, że obierze Ksiądz właśnie taką drogę?
Gdy próbuję sobie to przypomnieć to odnoszę wrażenie, że chyba nikt się tego nie spodziewał. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Miałem jednak od nich ogromne wsparcie w tym względzie. Tak, mam naprawdę bardzo dobrych przyjaciół.
A gdy nastał dzień święceń, czy była garść dobrych rad i sporo emocji?
Rad chyba nie było. Chcieli i z pewnością tego też życzyli, by to kapłaństwo było pobożne i święte. Czyli takie, jakie powinno być. Wcześniej w naszej rodzinie nie było powołań do kapłaństwa ani zakonu, dlatego było to święto całej rodziny, nie tylko najbliższej, ale i tej dalszej. Wszyscy się bardzo cieszyli.
Reklama
Podobnie jak i mieszkańcy Krasnobrodu, którzy z ogromną radością przyjęli wiadomość o święceniach. Wiemy już jaki wpływ na powołanie ma miejsce i rodzina. A czy były osoby, które szczególnie przyczyniły się do tego, że postanowił Ksiądz zostać kapłanem?
Jednej osoby chyba bym nie wytypował. Spotkałem w swoim życiu bardzo dobrych kapłanów, którzy pracowali w Krasnobrodzie. Na szczęście nie miałem zepsutego obrazu kapłaństwa. Nie wzorowałem się na nikim. Moim celem było pójście za głosem powołania, za głosem Boga, który wierzę, że przeznaczył mnie na to miejsce. W seminarium poznawałem wielu świętych, którzy inspirowali mnie, wzbudzali większą gorliwość.
To piękne, gdy celem jest realizacja swojego powołania, siebie, takiego, jakim chce mnie Bóg, a nie próba „wchodzenia w czyjeś buty” i bycia kimś innym. W takim razie jak Ksiądz widzi swoje kapłaństwo? Jakim by Ksiądz chciał, by ono było?
By było takie, jakie Panu Bogu by się podobało. To najważniejszy cel. Jeszcze nie wiem w jakim kierunku chciałbym pójść, czy to będzie praca z dziećmi, młodzieżą czy dorosłymi. Jestem otwarty na Boży głos. Zobaczymy jak to będzie w pierwszych latach kapłaństwa.
Przyznam, że to niezwykłe. Z jednej strony obrał Ksiądz już swą drogę, a z drugiej na nowo będzie ją wybierał i odkrywał. Można powiedzieć, że to „przygoda” na całe życie. Jednak dziś być kapłanem to ogromne wyzwanie. Kapłani są oskarżani o wiele spraw, wyśmiewani, odrzucani. Czy to Księdza nie zniechęcało?
Nie. Mam świadomość, że jeśli będę czynić to, co do mnie należy, do czego mnie Bóg wzywa, to będzie dobrze i zgodnie z Jego wolą. To, że Bóg daje krzyże na drodze, to mam tego świadomość. Bóg nigdy nie mówił, że będzie lekko. Krzyż jest wpisany w każde powołanie. Mam tego świadomość, że będą trudne chwile, ale Bóg jest od tego większy. Z pomocą przychodzą nasi święci, którzy nieraz byli prześladowani, ale zaufanie Bogu zawsze się opłacało, a On zwyciężał wszystko.
Reklama
Teraz czas na udanie się do swojej pierwszej parafii. Gdzie Ksiądz będzie pracował?
Będzie to parafia św. Mikołaja w Grabowcu. Najbardziej cieszy mnie to, że jest tam adoracja wieczysta. Nie będzie zbyt wielu kapłanów, bo będę sam z proboszczem. Na terenie parafii mieszka ksiądz emeryt, który będzie nam pomagał. Na ten moment będę pracował z młodzieżą w większości , ponieważ będę uczył w szkole podstawowej. Póki co mam dobre doświadczenie ze szkołami, w których miałem praktyki więc jestem pozytywnie nastawiony.
Myślę, że wielu młodych ludzi, słyszy głos Boga, jednak boją się na niego odpowiedzieć. Jak wychowywać dzieci w rodzinie i jak kształtować społeczeństwo, by młodzież miała odwagę powiedzieć Bogu „Tak”?
Fundamentem jest wychowanie w domu. Jeśli rodzina żyje Bogiem, jest praktykująca, ale i daje przykład wiary, a nie tylko rytuał religijny, to jest to postawa do otwartości na głos Boga. Ważna jest także postawa księży i wspólnot, by pokazywali prawdziwy obraz Boga i Kościoła, który dziś jest często zakłamywany. Warto pokazywać, że życie z Bogiem jest szczęśliwe, a człowiek może czuć się szczęśliwym tylko przy Nim. Jak już tu wspomnieliśmy, to przygoda na całe życie.
Jaki jest w takim razie prawdziwy obraz Boga?
Prawdziwy obraz Boga został objawiony w Jezusie i w Ewangelii. On jest miłością. Jest Stwórcą, Ojcem, który pragnie dobra i szczęścia, i wszystko, co czyni wobec nas, robi dla naszego dobra, byśmy byli szczęśliwi i spełnieni w życiu teraźniejszym, ale i w przyszłym życiu. Jego przykazania, nauka, Ewangelia, którą prowadzi Kościół... to wszystko jest dla nas. On pragnie naszego szczęścia i pokoju w sercu. Nie jest naszym wrogiem. Często pokazuje się Boga jako konkurenta do naszego szczęścia. To nie prawda. On go nam pragnie pomóc osiągnąć.
Jest coś, czego Ksiądz się boi rozpoczynając swoją posługę?
Póki co chyba nie ma czegoś konkretnego. Pewnie gdy udam się na pierwszą parafię zobaczę swoje mocne i słabe strony. Jeśli czegoś mogę się bać to tylko tego, że nie będę wystarczająco robił tego, co do mnie należy. Boję się, że będę zasłaniał Boga, zamiast Go ukazywać. Tego bardzo bym nie chciał.
My ze swojej strony obiecujemy modlitwą otaczać Księdza kapłaństwo i ludzi, których spotka Ksiądz na swojej drodze. Dziękuję serdecznie za rozmowę. Z Panem Bogiem.