Reklama

Niedziela Wrocławska

Camino – czas dla Boga

Dla jednych Camino to droga poznania siebie, sprawdzenia swoich możliwości, dla innych szansa na duchową przemianę i czas sam na sam z Bogiem. Wiele osób powtarza, że gdy już raz wejdzie się na szlak św. Jakuba, to kroczy się nim aż do końca życia.

Niedziela wrocławska 30/2024, str. IV

[ TEMATY ]

Camino

Archiwum Janusza Marciniaka

Na pielgrzymim szlaku

Na pielgrzymim szlaku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Janusz Marciniak sam pokonał w tym roku pieszo ponad 800 km przechodząc Camino del Norte – północny szlak św. Jakuba do Santiago de Compostela startujący z San Sebastian przy granicy hiszpańsko-francuskiej. O wyprawie na Camino marzył długo. – Zaczęło się od filmu o Camino Ślady stóp, wtedy pierwszy raz zapragnąłem też tak pójść. Przez lata to we mnie „pączkowało”, ale wyjechać na 30 dni, zostawić rodzinę, pracę – długi czas było to nierealne. Udało się wybrać na Camino na 50. rocznicę urodzin, w ramach prezentu od rodziny – opowiada.

Ogromne wsparcie i pomoc otrzymał od żony Magdy, która uczy hiszpańskiego, jest zakochana w Hiszpanii i dobrze zna ten kraj, więc zaplanowała trasę, noclegi, wspólnie planowali plan strategiczny, długość codziennych etapów. Na całą pielgrzymkę miał 30 dni – wyleciał z Polski 1 marca z biletem powrotnym 1 kwietnia. Udało mu się dojść do Santiago de Compostela już 28 marca, w Wielki Czwartek, i tam przeżyć cały Wielki Tydzień. – Chciałem iść sam, dać swój czas tylko Bogu. Nie szedłem zwiedzać, ale odbyć pielgrzymkę. Szedłem z intencjami własnymi, z intencjami rodziny, ale też członkowie wspólnoty Hallelu Jah, do której należymy z żoną, mogli przekazać mi swoje intencje. Ich także podczas tej drogi niosłem, żeby nie było za łatwo. Wszystko zostawiłem przy grobie św. Jakuba – tłumaczy Janusz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Piękno przyrody i architektury

Reklama

Każdy dzień zaczynał modlitwą i czytaniami liturgicznymi z danego dnia. – Zanim dopadało mnie zmęczenie we wszystkich intencjach odmawiałem Różaniec, żeby wędrować też w towarzystwie Matki Bożej. Jak tylko miałem możliwość, wstępowałem do kaplic i kościołów mijanych po drodze. A później po prostu droga. Przez to, że miałem mniej czasu, by przejść Camino del Norte, średnio robiłem około 33 km dziennie. I fizycznie o dziwo bardzo dobrze się czułem. Może dwa, trzy dni zaklejałem palce u stóp, bo pojawiały się pęcherze, poza tym nie miałem żadnych problemów. Oczywiście ogarniało mnie zmęczenia, ale nie chorowałem, mimo że warunki pogodowe były różne – słońce, deszcz, wiatr, czasem szło się w mokrych butach i ubraniach – wspomina swoje pielgrzymowanie Janusz. W drodze pomagała mu wgrana na telefonie aplikacja z mapą szlaku jakubowego, dzięki niej każdego dnia widział, w którym miejscu szlaku się znajduje.

Podczas pielgrzymowania urzekało go piękno przyrody i architektury: – Hiszpania ma mnóstwo przepięknych kościołów, kapliczek przydrożnych, pięknych domów z drewna i kamienia. Szedłem też wybrzeżem, więc otaczały mnie cudowne widoki, zatoczki, klify, morze, góry. Krajobraz sprzyjał wędrowaniu i uwielbianiu Boga w pięknie stworzenia.

Sam, a jednak z innymi

W czasie drogi wiele osób towarzyszyło mu duchowo, z żoną rozmawiał po klika razy dziennie. – Część osób ze wspólnoty też chciała się dowiadywać, co na szlaku, więc utworzyliśmy na WhatsApp grupę Camino i codziennie starałem się wrzucić kilka zdjęć i informacji. Po trzech dniach byłem tym już trochę zmęczony, czułem, że to odrywa mnie od pielgrzymowania tu i teraz. Trochę tak, jakby to nie było moje Camino, ale nas wszystkich. I wtedy do mnie dotarło, że to ogromna wartość dodana. Że ja chcę, żeby to nie było tylko moje, ale nasze wspólne Camino. Dostałem zgodę od rodziny, zostawiłem ich samych na miesiąc, a żona jeszcze przygotowała mi całą logistykę i cały czas się o mnie troszczyła. Tak naprawdę, choć szedłem sam, to było nasze Camino. Chciałem, żeby rodzina i wspólnota to czuli. Wszystkie zdjęcia, informacje ze szlaku, intencje przesyłane do mnie, rozmowy telefoniczne – to wszystko nas łączyło. Fizycznie szedłem sam, duchowo byłem połączony z nimi wszystkimi – podkreśla Janusz Marciniak.

Największa niespodzianka

Reklama

Wielki Czwartek – dzień, w którym dotarł do Santiago de Compostela – był niezwykły nie tylko dlatego, że doszedł do celu pielgrzymki. – 6 km przed Santiago wyszła mi naprzeciw moja żona. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. To była niesamowita niespodzianka i kolejny prezent. Żona naszych trzech synów „porozdawała” na kilka dni do przyjaciół, a sama wsiadła w samolot i przyleciała do mnie do Hiszpanii. Wielki Czwartek był dla mnie naprawdę wielki! – opowiada ze wzruszeniem Janusz. Razem przeszli ostatnie kilometry, razem weszli na plac przed katedrą, razem pomodlili się przy grobie św. Jakuba. W katedrze Santiago przeżyli też nabożeństwo Wielkiego Czwartku. – Wielki Piątek był dla nas równie niezwykły. Żona dowiedziała się, że w Oviedo, 300 km od Santiago de Compostela, znajduje się chusta, która okrywała po śmierci twarz Pana Jezusa. W Wielki Piątek jest ona wystawiana w katedrze dla wszystkich wiernych. Wypożyczyliśmy więc w Santiago samochód i pojechaliśmy do Oviedo na wieczorne nabożeństwo. Strażnicy wynieśli ze skarbca chustę – widzieliśmy ją kilka metrów przed nami, mogliśmy podejść naprawdę blisko i rozważać mękę Pana Jezusa patrząc na jego twarz. To było kolejne cudowne przeżycie – wspomina Janusz.

Tylko ja, Bóg i droga przede mną

Tłumaczy, że północny szlak św. Jakuba daje możliwość pielgrzymowania bez tłumów: – Przez 27 dni, kiedy szedłem Camino del Norte, spotkałem na szlaku może około 20 pielgrzymów m.in. z Hiszpanii, z Meksyku, ze Stanów Zjednoczonych, z Holandii, z Niemiec. Ale na ostatnich 30 km przed Santiago de Compostela, kiedy szlak łączy się z innymi, tam już były tłumy. Cieszyłem się, że moja trasa dała mi możliwość samotnego, spokojnego przejścia. Cenny czas z Bogiem i ze sobą samym, możliwością spojrzenia na życie z dystansem. To był naprawdę dobre doświadczenie – tylko ja, Bóg i droga przede mną. I intencje, które niosłem ze sobą, intencje wielu osób, niektóre naprawdę trudne i ważne. Ten czas był z mojej strony poświęcony także im – zaznacza Janusz Marciniak.

Podkreśla, że jeżeli ktoś nosi w sercu pragnienie Camino, to warto podjąć trud i wyruszyć na pielgrzymi szlak.

2024-07-23 14:02

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Camino – to też pielgrzymka

Niedziela legnicka 7/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

Camino

Rok św. Jakuba

Ks. Piotr Nowosielski

Trasę pielgrzyma dokumentują stemple uzyskane na kolejnych etapach

Trasę pielgrzyma dokumentują stemple uzyskane na kolejnych etapach

Weszliśmy w obchody Roku św. Jakuba, przy czym ze względów pandemicznych, będzie on trwał do końca roku 2022.

W naszej diecezji nie brakuje osób, które przeszły odcinkami szlaków św. Jakuba, zwanych popularnie Camino. Jednym z nich jest ks. Marek Kurzawa, proboszcz parafii w Sobinie.
CZYTAJ DALEJ

Drzwi Święte w więzieniu – przesłanie nadziei dla osadzonych

Ks. Lucio Boldrin, kapelan więzienia w rzymskiej dzielnicy Rebibbia, w którym Ojciec Święty otworzy 26 grudnia Drzwi Święte, zachęca, by przez cały Rok Jubileuszowy nie zapominać o osadzonych, którym szczególnie potrzeba przesłania nadziei.

26 grudnia Papież Franciszek już po raz 15. od początku pontyfikatu odwiedzi zakład karny. Po raz pierwszy natomiast otworzy w nim Drzwi Święte i na tę celebrację wybrał położone we wschodniej części Rzymu więzienie Rebibbia, którego nazwa pochodzi od nazwy dzielnicy, na terenie której się znajduje.
CZYTAJ DALEJ

Aby dziedzictwo “Orzecha” było przekazane dalej

2024-12-10 16:14

ks. Łukasz Romańczuk

Kwiaty składa Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego odziału IPN

Kwiaty składa Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego odziału IPN

W sposób szczególny został dziś wyróżniony śp. ks. Stanisław “Orzech” Orzechowski w swojej rodzinnej miejscowości w Kobylinie. Wydarzenie rozpoczęło się od Eucharystii w intencji zmarłego kapłana z homilią ks. Aleksandra Radeckiego, a po niej uroczyście odsłonięto tablicę pamiątkową oraz otwarto wystawę: “Ma pecha, kto nie zna Orzecha”.

W homilii ks. Radecki zaznaczył, że nie jest drugim “Orzechem” i nim nie będzie, ale z racji tego, że Kobylin to rodzinne strony ks. Orzechowskiego, postanowił zaryzykować i zadać pytanie: “Co “Orzech” chciałby powiedzieć wszystkim obecnym na Mszy. - Na pewno zauważyłby trwający czas Adwentu, czyli czas na podwójne przyjście Pana: w dniu Sądu Ostatecznego i w dniu Bożego Narodzenia - zaznaczył kapłan, dodając: - I zapytałby w swoim stylu: Czuwasz? Jesteś gotowy? Nie zaskoczy cię ten podwójny egzamin ludzkiej i chrześcijańskiej dojrzałości?
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję