Maciej Orman: Jakie ważne dla was wydarzenia miały miejsce w 2023 r.?
Ks. Marek Bator: W styczniu otworzyliśmy kolejny magazyn, w którym gromadzimy żywność i rozdysponowujemy ją do 4,5 tys. potrzebujących osób. Również w styczniu otworzyliśmy w Olsztynie szkołę dla dzieci z Ukrainy. Ponadto jak co roku zorganizowaliśmy Dzień Dziecka i przygotowaliśmy 700 obiadów dla uczestników pielgrzymki bezdomnych. W czerwcu natomiast przenieśliśmy się z siedziby przy ul. Staszica 14 w Częstochowie do nowego Centrum Wolontariatu i Administracji przy ul. Ogrodowej 28.
Jak przeprowadzka wpłynęła na waszą pracę?
Jest to ogromne usprawnienie dla naszych beneficjentów, ponieważ w jednym miejscu mogą dopełnić wszystkich formalności administracyjnych i od razu otrzymać pomoc rzeczową. Budynek znajduje się na poziomie 0, co również dobrze wpływa na obsługę osób niepełnosprawnych oraz starszych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czy siedziba przy ul. Staszica została wyłączona z użytkowania?
Wciąż działa tam punkt wydawania żywności oraz kuchnia, do której dostarczamy gotowe produkty. Są one tam podtrzymywane w odpowiedniej temperaturze i przekazywane osobom potrzebującym.
Reklama
Czy każda osoba potrzebująca może tam otrzymać żywność?
Najczęściej obsługujemy osoby, które mają skierowania z MOPS-u. Dzięki współpracy z tą instytucją motywujemy je do trzeźwości, do pracy nad sobą, do tego, żeby skorzystały z programów wspierających ich aktywność zawodową. Chcemy po prostu pracować z tymi ludźmi. Gdybyśmy tego nie robili, to otrzymywaliby podwójne zabezpieczenie, czyli żywność u nas, a w MOPS pieniądze, które najczęściej przeznaczaliby na alkohol lub inne używki.
Jak powinniśmy się zachować, kiedy ktoś na ulicy prosi nas o pieniądze?
Obdarowywanie pieniędzmi jest najczęściej przeznaczaniem tych środków na używki. Trzeba mieć świadomość, że przekazanie dwóch złotych może się przyczynić do śmierci tego człowieka, dlatego że gdy będzie on na mrozie pod wpływem alkoholu, zamarznie, kupuje on bowiem alkohol najniższej jakości, najczęściej denaturat. Lepiej jest więc wpłacić środki na konto Caritas. Dzięki temu człowiek potrzebujący będzie mógł coś zjeść i nie dostanie pieniędzy na używki. Żebractwo tylko pogłębia uzależnienie. Musimy być stanowczy i zdeterminowani.
W takim razie czy lepiej jest kupić takiej osobie jedzenie?
Jeżeli mówimy o dziecku, to tak. Najlepiej jest jednak od razu rozpakować produkt, żeby nie został przekazany na rynek wtórny.
Reklama
Jak wygląda współczesna bieda?
Przede wszystkim jej źródłem są uzależnienia. Niektórych ludzi z kolei nie stać na to, żeby dojeżdżać 20-30 km do miasta, gdzie jest najbliższy rynek pracy. Bieda została trochę przykryta programami takimi jak „Rodzina 500+”, brakuje natomiast czynników motywacyjnych ze strony państwa do podjęcia pracy. Jestem przerażony tym, że patologia jest większa. Ludzie nie wytrzymują psychicznie, często popadają w ogromne zadłużenia. Widzimy ogromną biedę moralną, która również wyraża się w tej materialnej. Jest dużo agresji, pretensjonalności. Ponadto bieda jest często elementem dziedziczonym. Zauważamy, że opiekowaliśmy się babcią i mamą, a teraz pojawia się młoda dziewczyna, która potrzebuje pomocy. Poza tym przywykliśmy do życia na pewnym poziomie. Czy nazwiemy biedą to, że musimy obniżyć trochę standard? Gdybyśmy popatrzyli na lata młodości mojego pokolenia, to uznalibyśmy, że żyliśmy w totalnym ubóstwie, a my po prostu żyliśmy skromniej. Mieliśmy mniejszy dostęp do towarów, co nie znaczy, że żyliśmy gorzej. Nie byliśmy nigdy głodni. Nic się nie marnowało. Nasze babcie i mamy gotowały twórczo. Dzisiaj bardzo mocno rozwinęły się czynniki pomocowe ze strony państwa, zwęziły się natomiast czynniki wewnątrzspołeczne wspólnej odpowiedzialności. Tu jest wielkie rozchwianie. My powinniśmy zapewnić ubogiemu podstawowy posiłek, czyli np. zupę. A ustawa mówi o gramaturze i precyzuje, ile w daniu powinno być mięsa czy ziemniaków. To jest przekroczenie pewnej bariery. Powinniśmy być wdzięczni nie za gramaturę, ale za każdy gest pomocy. Nie możemy tworzyć mechanizmów, które wywołują jeszcze większą pretensjonalność. My jako Caritas wiemy, jak pomagać, tylko trzeba nas po prostu posłuchać.
Jak działa szkoła w Olsztynie, w której uczą się dzieci z Ukrainy?
Świetnie. Dzieci, które mieszkają w ośrodku „Święta Puszcza”, już kolejny rok realizują ukraiński program nauczania. Uczniowie chodzą codziennie pieszo 2 km w jedną stronę bez względu na pogodę. Tym samym łamiemy stereotypy rozpuszczenia młodzieży. W drugim skrzydle budynku szkoły chcemy utworzyć placówkę rehabilitacyjną dla polskich dzieci. Widzimy, jakie są defekty i potrzeby pomocy psychospołecznej.
Czy nadal pomagacie Ukrainie?
Skupiamy się na pomocy dla dzieci. Nawiązaliśmy kontakt z kilkoma ośrodkami. Chcemy dotrzeć do nich bezpośrednio. Zawieziemy im m.in. środki czystości i żywność z długim terminem przydatności, które zebraliśmy podczas naszej adwentowej akcji w parafiach.
Jako Caritas prowadzicie również Dom Pomocy Społecznej przy ul. Ogrodowej w Częstochowie. Jak wygląda życie jego pensjonariuszy?
Mieszkają w nim osoby starsze, które wymagają specjalistycznej opieki. Mieszkańcy żyją tam jak w rodzinie. Cieszy mnie również to, że kiedy przychodzą święta i pensjonariusze mogą wrócić na ten czas do swoich rodzin, wolą zostać u nas. Wspólnie oglądają filmy, rozwiązują krzyżówki, biorą udział w zajęciach manualnych, uczestniczą we Mszy św., są objęci opieką duszpasterską.
Reklama
Świetlica dla seniorów, dom samotnej matki, schronisko dla mężczyzn – w tych placówkach również trwa codzienna praca.
Nasi ludzie pracują 365 dni w roku. Pomagają m.in. wychodzić z kryzysu bezdomności. Wkładają dużo serca w to, żeby pomóc ludziom, którzy bez ich zaangażowania nigdy nie wyszliby z kanałów, spod mostów czy pustostanów. Nasi podopieczni są wymyci, ostrzyżeni, dobrze ubrani. Jak widać, wachlarz naszej pomocy jest szeroki.
Jakie macie plany na 2024 r.?
Chcemy wybudować kolejną kuchnię, żeby zwiększyć możliwości przetwarzania żywności z produktów, które otrzymujemy. Dzięki temu seniorzy, którym niekiedy trudno jest sobie coś ugotować, otrzymają gotowe posiłki.
Skąd bierzecie siłę do pracy?
Pan Bóg podsyła nam ludzi i przestrzenie, w których działamy. Nie mielibyśmy takiej siły, gdybyśmy nie widzieli sensu naszego działania. Oczywiście, nieraz walczymy z wiatrakami i nasz wysiłek często nie wydaje owoców od razu, ale wierzymy, że kiedyś wyda. Nie załamujemy się tym, że coś nam nie wyszło, ale czekamy. Rzuciliśmy ziarno i zaoraliśmy ziemię, reszta należy już do Kogoś innego. Wierzymy, że kiedyś konkretny człowiek przyzna: „spaprałem” moje życie, ale przecież mogę żyć inaczej. Czerpiemy siłę z tego, że podczas organizowanej przez nas wigilii dla osób ubogich i samotnych te zmęczone często uzależnieniami twarze są uśmiechnięte. Ta siła pochodzi również z tego, że ludzie potrafią nam podziękować i że mamy poczucie spełnionej misji.