Carski aparat bezpieczeństwa był doskonale naoliwioną maszynerią, która utrzymywała porządek w rozległym wielonarodowym imperium. Agenci mieli ręce pełne roboty, szczególnie na ziemiach polskich, gdzie po powstaniu styczniowym carat postanowił zniszczyć to, co podtrzymywało tożsamość narodową Polaków – wiarę i Kościół. Wiele zakonów uległo kasacji, a te, którym Rosjanie pozwolili funkcjonować, zostały skazane na powolne wymieranie, ponieważ nowicjaty administracyjną decyzją władz zaborczych zamknięto lub poddano rygorystycznemu nadzorowi państwa. Nad każdą dziedziną kościelnego życia ciążył terror carskiej policji. W tych trudnych czasach przyszło żyć bł. Honoratowi Koźmińskiemu, który uczynił wszystko, aby życie zakonne w Polsce nie ustało. Stał się on nie tylko odnowicielem życia zakonnego, lecz także twórcą jego nowatorskiej formy, która przypomina dzisiejsze instytuty świeckie.
Dramat niewiary
Reklama
Florentyn Wacław Jan Stefan Koźmiński – później lepiej znany jako o. Honorat – urodził się 16 października 1829 r., rok przed powstaniem listopadowym, które było wielką, acz niewykorzystaną szansą na zrzucenie rosyjskiej niewoli. Ten fakt zaciążył na jego dalszym życiu. Oczywiście, jako malec nie wiedział, o co biją się jego rodacy, niemniej dorastał w atmosferze nadziei na odzyskanie wolności, a opowieści o zrywie powstańczym z 1830 r. rozpalały jego wyobraźnię. Tym chętniej zaangażował się w działalność patriotyczną. Sposobność ku temu nadarzyła się, gdy opuścił rodzinną Białą Podlaską, by wyjechać do oddalonego o ponad 250 km Płocka (wówczas pod zaborem pruskim), gdzie rozpoczął naukę w renomowanym gimnazjum. Zafascynowany nowym środowiskiem, które zgodnie z ideami epoki racjonalizmu głosiło hasła antykościelne i wymierzone przeciwko wierze, sam odwrócił się od Boga. Głośno manifestował swój ateizm, potrafił obrażać nie tylko Boga, ale i ludzi w kościele. Nieraz krzyczał: – Jeśli się nawrócę, naplujcie mi w oczy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bóg za więzienną kratą
Młody Koźmiński ze wzorowym świadectwem gimnazjalnym wrócił do zaboru rosyjskiego i podjął studia w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych. Pełen ideałów i energii do działania myślał, że może zmieniać świat, poczynając od zniewolonej ojczyzny. Jego idealistyczne podejście do życia brutalnie zderzyło się z rzeczywistością – kiedy był na drugim roku studiów, został aresztowany przez Ochranę pod zarzutem udziału w spisku. Agenci tej tajnej carskiej policji nie patyczkowali się z więźniami. Kolejnych 11 miesięcy Koźmiński spędził w cytadeli warszawskiej i był to najmroczniejszy okres w jego życiu. Trafił do owianego złą sławą pawilonu X, przeznaczonego dla szczególnie niebezpiecznych dla caratu osób. Większość osadzonych tu więźniów czekała na wykonanie wyroku śmierci. Koźmiński miał świadomość, że każdy dzień może być dla niego tym ostatnim. To doświadczenie wywołało w nim przemianę duchową i stało się fundamentem nawrócenia – Boga odnalazł w więziennej celi.
Nowe życie
Ostatecznie Koźmińskiego oczyszczono z zarzutów, ale z więzienia wyszedł już jako inny człowiek, gotowy oddać się Bogu na służbę. Przyjął spowiedź generalną. Żył skromnie w duchu ubóstwa i pokuty. Jeszcze przez rok kontynuował studia. W tym czasie dojrzewało w nim powołanie zakonne. 8 grudnia 1848 r. zapukał do furty klasztornej Ojców Kapucynów w Warszawie – tak rozpoczęło się jego nowe życie. W zakonie przyjął habit i imię Honorat. Pragnął pracować fizycznie dla odpokutowania grzechów młodości, ale przełożeni mieli wobec niego inne plany; polecili mu, by przygotował się do studiów teologicznych i kapłaństwa. Honorat imponował inteligencją i niezłomnym duchem. Cztery lata później przyjął święcenia kapłańskie. Początek jego pracy duszpasterskiej zbiegł się z ogłoszeniem przez papieża Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Szybko zrozumiał, że kształtowanie pobożności maryjnej może się stać impulsem do odnowy narodu polskiego, pozostającego od dekad pod obcym panowaniem. Misję tę realizował jako wzięty kaznodzieja, zasłynął z bezkompromisowych kazań, które odmieniły serce niejednego słuchacza. Homilie kierował głównie do grup, które z pozoru nie wymagały specjalnej uwagi duszpasterskiej – inteligencji i młodzieży. Nic bardziej mylnego, te właśnie grupy były najbardziej narażone na szerzenie się ateizmu wynikającego z idei epoki racjonalizmu, czego w młodości o. Honorat doświadczył na własnej skórze. Wkrótce przełożeni polecili mu niezwykle odpowiedzialne zadanie: został organizatorem oraz opiekunem kościelnych organizacji zrzeszających wiernych zaangażowanych religijnie i patriotycznie. W taki sposób poznał Zofię Truszkowską, z którą założył nowe zgromadzenie zakonne – felicjanki. W 1858 r. przełożeni polecili o. Honoratowi zreorganizowanie III Zakonu św. Franciszka. Odnowę tę oparł na wymiarze praktycznym – działalności charytatywnej tercjarzy.
Ukryte życie zakonne
Narastające dążenia niepodległościowe wśród Polaków znajdujących się pod butem cara doprowadziły do wybuchu powstania styczniowego, które było największym i najdłużej trwającym zrywem niepodległościowym w epoce porozbiorowej. Rosjanie, po spacyfikowaniu powstania, przystąpili do zakrojonych na szeroką skalę represji wobec Kościoła, który był duchowym i moralnym oparciem dla patriotycznie nastawionej większości społeczeństwa. Zakony zostały skasowane, a realizacja nowych powołań zakonnych – zatrzymana wobec administracyjnych utrudnień ze strony władz zaborczych. Odpowiedzią na carskie represje były zakładane przez o. Honorata tzw. skrytki, czyli zgromadzenia bezhabitowe, które w pewnym sensie działały w konspiracji. Dla wielu osób był to jedyny sposób na realizację powołania życia zakonnego w zaborze rosyjskim. Ojciec Koźmiński zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z prośbą o zgodę na zatwierdzenie zgromadzeń bezhabitowych, którą uzyskał w 1889 r. Łącznie powstało dwadzieścia sześć zgromadzeń męskich i żeńskich, których członkowie działali na różnych polach życia społecznego, począwszy od działalności charytatywnej, edukacyjnej, a na pomocy apostolskiej skończywszy. Członkowie i członkinie skrytek docierali do młodzieży szkolnej, pracowników fabryk, ludności wiejskiej, pensjonariuszy przytułków dla ludzi starych i upośledzonych. Ojciec Koźmiński pod koniec życia, mimo złego stanu zdrowia – utraty słuchu – nie zaniechał pracy polegającej na kierowaniu siecią skrytek. Zmarł w opinii świętości 16 grudnia 1916 r. Zapoczątkowane przez niego dzieło trwa nadal, do dziś istnieje aż piętnaście zgromadzeń honorackich. 16 października 1988 r. o. Honorat Koźmiński został beatyfikowany przez Jana Pawła II.
Cykl powstał dzięki LINK4 POLSKIEJ FIRMIE UBEZPIECZENIOWEJ
Archiwum TK Niedziela