Wśród najpiękniejszych po raz kolejny znalazły się szopki Jakuba Zawadzińskiego. W kategorii szopek małych jego praca zdobyła I miejsce (ex aequo z szopką Wiesława Barczewskiego). Jury wyróżniło także szopkę miniaturową wyeksponowaną w... jajku.
Początki
Od kilku lat przyglądam się konkursowym pracom Jakuba – młodego fotografika, który do grona twórców najpiękniejszych szopek dołączył dzięki pasji i konsekwentnej pracy. Gdy trafiłam do mieszkania, gdzie Jakub mieszka z rodziną, zobaczyłam na biurku setki elementów. Ich przeznaczenie i czas wykorzystania przy wykonywaniu szopki zna tylko jej twórca. Jakub przyznaje, że od dziecka interesowały go krakowskie szopki i bardzo chciał poznać, jak się je wykonuje. Pomogły publikacje: Szopki krakowskie z 2002 r. oraz Szczypta iluzji, trochę kleju, czyli jak się robi szopkę krakowską Wiesława Barczewskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W 2010 r. po raz pierwszy zgłosił szopkę na konkurs. I już wtedy otrzymał wyróżnienie w kategorii dziecięcej. Był dumny, gdy zobaczył swoje dzieło w muzeum. Od tego czasu co roku przygotowuje pracę na konkurs i zdobywa nagrody oraz wyróżnienia. – Wszedłem w środowisko szopkarzy, poznałem wielu wspaniałych twórców, a z niektórymi się zaprzyjaźniłem – przyznaje. Zaznacza, że są to osoby, które chętnie dzielą się swymi umiejętnościami, doświadczeniem z początkującymi szopkarzami, że nie ma wśród nich niezdrowej rywalizacji.
Pasja
Reklama
Jego szopki znajdują się nie tylko w zbiorach Muzeum Krakowa. – Tę wykonaną na konkurs w 2021 r. zakupiło Muzeum Etnograficzne w Krakowie – informuje i dodaje, że dwie jego prace znajdują się w prywatnych kolekcjach.
– Tworzenie szopki to jest ciągłe eksperymentowanie, rozwijanie umiejętności, poszerzanie wiedzy, ale też świetna zabawa, która daje mi wiele radości – zaznacza i przekonuje, że każdy może szopkę zrobić, ale powinien posiadać wiedzę z różnych dziedzin, m.in. o architekturze Krakowa, na temat legend i historii miasta. Trzeba też mieć poczucie estetyki, wyobraźnię przestrzenną, minimum umiejętności plastycznych. Potrafić też z odpowiednim wyprzedzeniem wymyślić szopkę, zaplanować pracę i konsekwentnie wykonywać poszczególne elementy. – Przede wszystkim trzeba to lubić – podkreśla młody szopkarz. I zapewnia, iż wykonywanie szopki zwyczajnie go wycisza i uspokaja.
Stwierdza, że pasja pomaga człowiekowi odnaleźć swoje miejsce w życiu. – Warto rozwijać talenty, zdolności i robić coś, co daje radość i satysfakcję – zachęca i dodaje, że największą nagrodą dla niego jest uśmiech na twarzy oglądających jego prace.
Najważniejszy!
– Szopka szopką, ale nie zapominajmy, Kto tu jest najważniejszy – stwierdza w czasie spotkania i wskazując na centralną postać – Pana Jezusa, przekonuje: – Bez Nowonarodzonego ta szopka to jest tylko teatrzyk, rodzaj bajkowej makiety Krakowa. Zauważa, iż szopka krakowska przypomina gotycką monstrancję, z takim plastycznym wyobrażeniem Pana Jezusa w centrum. I podkreśla, że nawet twórcy twierdzący, iż są niewierzący, pamiętają o Mesjaszu, który ponad dwa tysiące lat temu narodził się w Betlejem, a teraz może rodzić się w sercu każdego człowieka.