Reklama

Wiadomości

Czym bawiły się niegdyś dzieci?

Niezależnie od epoki i miejsca na kuli ziemskiej dzieci we wszystkich kulturach świata mają ten sam zestaw przedmiotów do zabawy, które różnią się tylko materiałem i jakością wykonania.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grudzień to wyczekiwany, szczególnie przez dzieci, czas otrzymywania prezentów. Już na początku miesiąca przynosi je św. Mikołaj, który umieszcza je w nocy pod poduszką, w bucie lub skarpecie wiszącej przy kominku. W Wigilię prezenty przygotowane przez rodziców czekają pod przystrojoną choinką. Współczesne dzieci są wręcz zasypywane kolorowymi, modnymi i bardzo wyrafinowanymi zabawkami, często cudami dzisiejszej techniki. A czym bawiły się dzieci przed wiekami – ich przodkowie?

Czas dziecięcych grzechotek

Najstarszą i pierwszą zabawką w życiu dziecka jest grzechotka, która znana była już w okresie prehistorycznym. W najdawniejszych czasach do uspokajania niemowląt i małych dzieci wykorzystywano wyschnięte części roślin, w których hałasowały suche pestki. Z czasem wykonywano je z gliny – miały kształt owalny, czasem były w kształcie zwierząt, w różny sposób zdobione. O grzechotkach wspomina w XII wieku Wincenty Kadłubek w swojej Kronice polskiej, kiedy pisze o przepowiadaniu Siemowitowi wysokich godności „od czasów jego dziecięcych grzechotek”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W późniejszych wiekach grzechotki stały się bardziej wyrafinowane. Nie służyły już tylko do potrząsania – jedna końcówka była przeznaczona do ssania lub gryzienia, po przeciwnej stronie znajdował się flet, a w środku – kilka dzwoneczków. Wykonane ze srebra lub złota, zdobione drogimi kamieniami świadczyły o pozycji i majątku rodziców. Często w grzechotce umieszczano kieł wilka, który miał chronić dziecko przed urokami i dodawać sił, a także koral, który miał z kolei pokazywać stan zdrowia dziecka: kiedy było zdrowe, koral miał ciemno-czerwoną barwę, a kiedy chorowało – bladł.

Był jeszcze jeden rodzaj grzechotek, którymi posługiwali się starsi chłopcy. Jak pisze kronikarz obyczajów ks. Jędrzej Kitowicz: „było to narzędzie małe drewniane, w którem deszczka cienka obracając się na walcu, także drewnianym, pokarbowanym, przykry i donośny hałas czyniła. Im tężej ta deszczka do walca była przystrojona, tem głośniejszy czyniła łoskot”. Przydawały się one szczególnie w Wielkim Tygodniu, kiedy w kościołach nie używało się dzwonów, tylko kołatek: „chłopcy (...) nieomieszkali biegać po ulicach z swojemi grzechotkami, czyniąc niemi przykry hałas w uszach przechodzącym”.

Reklama

Jak się zbija bąki

Kiedy dziecko trochę podrastało, bawiło się bąkami. Wykonywano je przede wszystkim z drewna; były strugane lub toczone, mniej lub bardziej zdobione. Ich podstawową funkcją było wirowanie. Wydawały przy tym specyficzny dźwięk, przypominający buczenie bąka. Dziewiętnastowieczny znawca zabaw dziecięcych Łukasz Gołębiowski tak opisuje tę zabawkę: „cyga, kręglica, bąk, fryga, wartołka, warchołka, wydrążona to kula na pręciku u spodu przymocowana, w około którego sznurek okręcony; gdy się ta cyga albo bąk w otwór udzielnej na to rączki wsadzi, a rzemień lub sznurek odciągnie, raptem wyskakuje i z nadaną sobie mocą po podłodze się kręci z hukiem stopniowo gasnącym. Niekiedy cygę biczem ocucają, żeby nie ustawała”. O popularności tej zabawy świadczy współczesne powiedzenie: „zbijać bąki”, co oznacza tracenie czasu na dziecinną zabawę z bąkiem.

Na długiej trzcinie harcować

Ulubionymi zabawkami dziewczynek były lalki, które wyobrażały najczęściej miniaturowe panienki lub dorosłe kobiety. Dziewczynki, bawiąc się lalkami, wprawiały się w swoje przyszłe obowiązki i uczyły odgrywania ról matki i opiekunki. Opiekowały się więc lalkami, stroiły je, urządzały lalczyne domki i pokoiki, przyjęcia dla gości, pełniły funkcje piastunek i nauczycielek. Dziewczynki z ubogich rodzin także bawiły się lalkami, które robiły często samodzielnie z patyków, niekiedy owiniętych gałgankami, lub ze słomy.

Od chłopców oczekiwano zabaw nawiązujących do zajęć ich ojców, np. żołnierskich lub rycerskich. Stąd wielka popularność „koników” w postaci zwykłego kijka. Często, szczególnie w zamożniejszych rodzinach, umieszczano na końcu kija drewnianą końską głowę. Wzmiankę o takiej zabawce spotykamy u Kadłubka, według którego „dzieci zwyczajem jest (...) na długiej trzcinie harcować”. Ignacy Jan Paderewski wspominał zabawę z siostrą: „(...) byłem rycerzem dosiadającym konia-rumaka, na którym wyruszałem po zwycięstwa. Za rumaka służył mi długi kij, na którego końcu Antonina umieszczała torbę wypełnioną różnymi starymi szmatami, co miało wyobrażać końską głowę – nawet uszy tam były. (...) Na tym wspaniałym rumaku hasałem po całym domu, staczając wyimaginowane boje".

Reklama

Kłębek pakuł tęgo niciami osnuty

Zabawką służącą wyłącznie rekreacji była piłka, znana od już od czasów starożytnych. Napisał o niej także Wincenty Kadłubek w swojej kronice, cytując obraźliwy list perskiego władcy Dariusza do Aleksandra Wielkiego: „posyłam ci piłkę, abyś się bawił, ponieważ jeszcze chłopcem jesteś!”. Do zabawowej roli piłki nawiązuje także w swoich pamiętnikach Jan Chryzostom Pasek, opisując bitwę pod Wiedniem: „Skoczywszy od wezyra do swoich woła: «Allah, Allah!». Zaraz jak piłką rzucił, poszli Tatarowie; Turcy też poczęli słabieć, a potem w nogi”.

Jak wyglądała taka piłka, wyjaś-nia nieoceniony ks. Kitowicz: „był to kłębek z wełny albo z pakuł, tęgo po wierzchu niciami osnuty, potem skórą obszyty albo też niciami różnego koloru w siatkę obszyty, niektórzy kładli w sam środek piłki chrząstkę rybią lub cielęcą dla lepszej sprężystości”. Bawiono się taką piłką indywidualnie, ale i zbiorowo – rzucano ją jak najdalej i uganiano się za nią całymi grupami: „Więc wszyscy tej strony gracze, ku której taż piłka rzuconą była, z natężeniem oczu w górę, i z gotowością rąk pilnowali na piłkę, na dół się spuszczającą, gdzie im się ukaże; skoro ją zoczyli, tam szybkością jak największą jeden drugiego ubiegając pędzili wszyscy na schwytanie piłki na powietrzu. Jeżeli bowiem nie schwytana od żadnej ręki upadła na ziemię, już była gra przegraną; która nie miała żadnych zakładów, ani stawek, tylko same słówne chluby z wygranej albo śmiechy z przegranej”. Amatorami takich zabaw bywali nawet niektórzy królowie – z zamiłowania do gry w piłkę znany był np. Zygmunt III Waza.

Chłopskie dzieci od małego pomagały rodzicom w pracy. Na zabawę znajdowały czas podczas wypasania zwierząt domowych na pastwiskach. Jako rekwizyty do zabaw wykorzystywały to, co znalazły – piasek, gałęzie, kamienie, szyszki, liście. Samodzielnie robiły zabawki z kawałków kory czy drewna, głównie figurki zwierząt, laleczki, łódki, strzelby i fujarki. Także dla dzisiejszych dzieci patyk podniesiony z ziemi i kałuża są często bardziej pożądaną zabawką niż ta najbardziej wymyślna kupiona przez rodziców. A na pewno bardziej kształtującą wyobraźnię.

2022-11-29 13:33

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8)

To jedno z niezwykłych błogosławieństw Jezusa z Kazania na Górze, który uczy patrzeć na rzeczywistość pięknymi, czystymi oczyma. Takie oczy biorą się z czystego serca. Ewangelia Jezusa Chrystusa jest księgą miłości. Z jednej strony pokazuje miłość Boga do człowieka, a z drugiej – człowieka do Boga. Od Jezusa uczymy się patrzenia na Boga Ojca i na drugiego człowieka. W Jezusie wszystko jest piękne, bogate, pełne rozwijającego się życia. Na tym bazuje wychowanie chrześcijańskie. Czasami wygląda ono na dość surowe i wymagające większego wysiłku ze strony człowieka. Doskonale pamiętamy wypowiedź Ojca Świętego Jana Pawła II skierowaną do polskiej młodzieży w Częstochowie, na Jasnej Górze, w 1983 r., a przypomnianą na Westerplatte w 1987 r.: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Papież postawił trud pracy nad sobą jako jeden z warunków pięknego człowieczeństwa.

CZYTAJ DALEJ

Współpracownik Apostołów

Niedziela Ogólnopolska 17/2022, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Marek

GK

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Marek w księgach Nowego Testamentu występuje pod imieniem Jan. Dzieje Apostolskie (12, 12) wspominają go jako „Jana zwanego Markiem”. Według Tradycji, był on pierwszym biskupem w Aleksandrii.

Pochodził z Palestyny, jego matka, Maria, pochodziła z Cypru. Jest bardzo prawdopodobne, że była właścicielką Wieczernika, gdzie Chrystus spożył z Apostołami Ostatnią Wieczerzę. Możliwe, że była również właścicielką ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej. Marek był uczniem św. Piotra. To właśnie on udzielił Markowi chrztu, prawdopodobnie zaraz po zesłaniu Ducha Świętego, i nazywa go swoim synem (por. 1 P 5, 13). Krewnym Marka był Barnaba. Towarzyszył on Barnabie i Pawłowi w podróży do Antiochii, a potem w pierwszej podróży na Cypr. Prawdopodobnie w 61 r. Marek był również z Pawłem w Rzymie.

CZYTAJ DALEJ

Najpierw wołanie, później powołanie

2024-04-25 23:30

ks. Łukasz Romańczuk

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Egzamin dojrzałości i ósmoklasisty coraz bliżej. O dary Ducha Świętego i pomyślność na czas pisania matur modlili się uczniowie szkół średnich i ci, kończący “podstawówkę”. Była to także okazja do wysłuchania konferencji o. bpa Jacka Kicińskiego CMF.

Z racji tego, że modlitwa ta odbywała się w czasie Tygodnia Modlitw o powołania kapłańskie i zakonne, konferencja dotyczyła rozeznawania powołania i swojej drogi życiowej. Przede wszystkim bp Jacek wskazał młodym, że w rozeznawaniu ważne jest słuchanie głosu Pana Boga.- Powołanie dzieje się w wołaniu. Najpierw słyszymy wołanie, a potem dokonuje się powołanie. Jezus woła każdego z nas po imieniu - mówił biskup, dodając, że to od człowieka zależy, czy ten Boży głos będzie słyszalny. Ta słyszalność dokonuje się w momencie, kiedy otworzy się uszy swojego serca. - Uczniowie przechodzili szkołę wiary. Mieli momenty zwątpienia. Na początku były wokół Niego tłumy, ale z czasem grupa ta zaczęła topnieć, bo zaczął wymagać. I zapytał Piotra: „Czy i wy chcecie odejść?”. Wszystko zaczyna się od słowa i w tym słowie się wzrasta - przekonywał bp Jacek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję