Ks. Jarosław Grabowski: Panie Ambasadorze, gratuluję nominacji. I od razu zapytam: czy zna Pan Włochy?
Adam Kwiatkowski: Dziękuję. A we Włoszech bywałem wielokrotnie, w różnych miejscach, zarówno prywatnie, jak i służbowo. Można powiedzieć, że to państwo, które ma wszystko: góry, morze, zabytki, piękną przyrodę oraz pyszne jedzenie. No i Rzym. Oczywiście, jest to też miejsce szczególne dla nas, Polaków, ze względu na postać św. Jana Pawła II.
W Rzymie nie brakuje śladów papieża Polaka...
Jan Paweł II był jedną z tych osób, dzięki którym zmieniły się geografia polityczna i układ polityczny Europy. Został wybrany na papieża w czasie, kiedy kontynent był wyraźnie podzielony na Wschód i Zachód. Dzięki jego działaniom, jego zaangażowaniu dzisiaj nie ma już muru berlińskiego, a Polska jest suwerennym, demokratycznym państwem. Mamy za co być wdzięczni Janowi Pawłowi II, nie tylko jako świętemu, ale też jako człowiekowi, jako Polakowi. Jego wybór na Stolicę Apostolską doprowadził do tego, że zmienił się świat – bo on był papieżem, który docierał do wszystkich zakątków świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pewnym wyzwaniem, szczególnie w kontekście obecnego konfliktu zbrojnego na Ukrainie, jest to, żebyśmy się dobrze przygotowali – i w Polsce, i w Watykanie – do przypadającej w przyszłym roku 45. rocznicy wyboru papieża Polaka na Stolicę Piotrową. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystamy tę rocznicę, żeby przywołać postać Jana Pawła II, przypomnieć jego przesłanie i to, jak wiele dzisiaj z tego czerpiemy.
Rozmawiamy o Janie Pawle II, ale trzeba też wspomnieć, że zdaniem wielu, Karola Wojtyły nie byłoby na Stolicy Piotrowej, gdyby nie Prymas Tysiąclecia.
Kardynała Stefana Wyszyńskiego zna jednak niewielu Włochów. A przecież jego postać, jego działalność to także część naszego dziedzictwa, naszej historii...
Dlatego właśnie trzeba działać – po to, żeby przybliżać bohaterów naszej historii nie tylko we Włoszech, w Watykanie, ale też na całym świecie. Trzeba ich stawiać jako wzór do naśladowania i przypominać, że byli Polakami, a my, jako Polacy, możemy być dumni z tego, iż tak pięknie wpisali się w historię naszej ojczyzny i Kościoła.
Reklama
Do rozsławienia Polski w Watykanie przyczyniali się nie tylko nasi rodacy...
To prawda. Nie możemy zapominać np. o Piusie XI – Achillesie Rattim, który zanim został papieżem, był nuncjuszem apostolskim w Warszawie. Po swoim wyborze na Stolicę Piotrową postanowił uwiecznić ważne dla Polski historyczne momenty (m.in. w kaplicy w Castel Gandolfo), choć przecież nie był Polakiem. Z naszym krajem poczuł się związany przez to, że tutaj doświadczył autentycznego chrześcijaństwa, katolicyzmu; był naocznym świadkiem tego, jak Polacy odważnie stanęli na drodze bolszewickiej nawały. To jedna z tych osób, które wiele wniosły do naszych wzajemnych relacji. Polskę – co do tego nie ma wątpliwości – nosił w sercu.
Czy przed wyjazdem na placówkę w Rzymie ma Pan Ambasador w planach spotkać się z nuncjuszem apostolskim w Polsce? Zna Pan abp. Salvatora Pennacchia?
Znam księdza arcybiskupa, odbyliśmy już kilka rozmów. Zaprosił mnie na spotkanie i z pewnością to zaproszenie podtrzyma. Z zasady jestem osobą, która rozmawia, a przynajmniej stara się rozmawiać ze wszystkimi, którzy tę rozmowę chcą podjąć. W związku z tym jestem otwarty na dialog nie tylko z nuncjuszem...
Rozumiem zatem, że drzwi ambasady na via dei Delfini 16 zawsze będą otwarte.
Tak, będą otwarte. Uważam, że rozmową jesteśmy w stanie otworzyć nawet zamknięte drzwi. Wymiana opinii, poglądów, również krytyka – o ile jest uzasadniona, a dyskusja prowadzona w cywilizowany sposób – są bardzo twórcze. Tak jak wspomniałem, jestem na to otwarty. Jednocześnie liczę na współpracę z tymi, którzy tę rozmowę ze mną podejmą.
Reklama
Rzym jest specyficznym miejscem. Z jednej strony jest tam duży korpus dyplomatyczny, w tym ten akredytowany przy Stolicy Apostolskiej, ale z drugiej – Stolica Apostolska ma przecież jeden z najbardziej rozwiniętych korpusów dyplomatycznych na świecie i swoje placówki prawie we wszystkich państwach świata, a jeśli ich nie ma, to ma tam swoich akredytowanych z innych państw nuncjuszy. Do Rzymu przyjeżdżają biskupi, ordynariusze różnych diecezji, a pamiętajmy o tym, że bardzo wielu Polaków pracuje dla Ojca Świętego i dla Kościoła w różnych miejscach świata.
Sam wielokrotnie spotykałem się w Rzymie z hierarchami z różnych krajów i mogliśmy porozmawiać np. o sytuacji Polaków w danym państwie, o tym, jak tam sobie radzą, jakie mają potrzeby. Dla wielu jest rzeczą oczywistą, że te trzy filary: rodzina, szkoła i Kościół gwarantują, iż polskość może trwać poza granicami naszego kraju. Polacy są dosłownie wszędzie na świecie i właściwie prawie wszędzie są również polscy duchowni.
Wracając do Rzymu – jeszcze stosunkowo niedawno był on jednym z centrów życia polonijnego. Mieszkał tam m.in. biskup polonijny abp Szczepan Wesoły – wyjątkowa postać, dobrze znana w polskich środowiskach na Zachodzie. Prezydent Andrzej Duda odznaczył księdza arcybiskupa Orderem Orła Białego parę miesięcy przed jego śmiercią i to było absolutnie zasłużone odznaczenie. Pamiętamy rok 1990 i konferencję „Kraj-Emigracja” właśnie tam, w Rzymie. To było pierwsze tak liczne spotkanie działaczy polonijnych z Zachodu z tymi ze Wschodu, w którym wzięła udział również delegacja z Polski. Wszyscy uczestnicy tego wyjątkowego wydarzenia zostali wówczas przyjęci na prywatnej audiencji u Ojca Świętego Jana Pawła II.
W Rzymie działy się rzeczy istotne dla państwa polskiego, dla naszego narodu, również dla polskiego Kościoła. O tym wszystkim trzeba pamiętać.
Reklama
Włosi nie od dziś znają naszą ofiarność, polską gościnność, ale ich zdaniem, to, co Polacy robią teraz w stosunku do Ukraińców, jest assolutamente incredibile – wręcz niewiarygodne. Mówi o nas cały świat. Prasa Polski na arenie międzynarodowej była dotąd różna, nie zawsze dobra. Dzięki ofiarnej postawie Polaków jako kraj możemy wizerunkowo bardzo dużo zyskać w oczach innych narodów.
Ta sytuacja powinna wszystkim pokazać to, o czym do tej pory mówiliśmy, a w co niektórzy nie chcieli wierzyć albo celowo kreowali inny wizerunek Polski: że jesteśmy państwem, na które w takich sytuacjach, jak obecna za naszą wschodnią granicą, można liczyć. Wspieramy i będziemy wspierać Ukraińców.
Pan Ambasador wspomniał o kontaktach z Polakami i udzielanej im pomocy. W Rzymie są trzy polskie placówki dyplomatyczne: obok Ambasady RP przy Stolicy Apostolskiej są też Ambasada RP oraz Ambasada RP przy FAO. Zasadniczo za włoską Polonię odpowiada ambasada na czele z p. Anną Marią Anders. Na czym polega współpraca tych placówek w Wiecznym Mieście?
Rzym jest jednym z najbardziej rozwiniętych miast na świecie, jeśli chodzi o dyplomację, choć nie jest pod tym względem tak znany, jak np. Bruksela. Musimy pamiętać o tym, że dla państwa watykańskiego pracuje bardzo wielu Polaków, stąd też za pierwszym razem, kiedy prezydent Andrzej Duda był w Watykanie, gdy udał się na audiencję do Ojca Świętego, postanowił zaprosić na spotkanie wszystkich polskich pracowników Watykanu – bez względu na to, czy to byli księża kardynałowie, arcybiskupi, zwykli księża, siostry zakonne czy świeccy, którzy przecież też tam pracują. Ci, którzy chcieli i mogli, przyszli na to spotkanie, skądinąd bardzo udane i bardzo wzruszające. Ważne jest, żeby ten kontakt podtrzymywać, i myślę, że równie ważne jest, by ci Polacy, którzy pracują w Watykanie, mieli świadomość, iż mogą liczyć na Polskę i w trudnych sytuacjach otrzymają wsparcie z jej strony. Rolą ambasadora jest też podtrzymywanie takich relacji i kontaktów oraz czerpanie z wiedzy i doświadczenia tych osób.
Reklama
Przede wszystkim jednak powinniśmy pokazywać Polskę prawdziwą, taką, jaka ona jest. Pamiętam rozmowę z kard. Marcellem Semerarem (prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych – przyp. red.) tu, w Warszawie; potem mieliśmy okazję spotkać się znów w Katowicach. Był naprawdę pod wielkim wrażeniem tego, że ważne dla Polski wydarzenia religijne przygotowywane są z tak dużym zaangażowaniem oraz że uczestniczą w nich polskie władze.
Reklama
Misja Pana Ambasadora w Watykanie zbiega się ze zmianami w Kurii Rzymskiej, które mają nastąpić już w czerwcu. Czy uważa Pan, że ambasador przy Stolicy Apostolskiej powinien dobrze znać watykańskie dykasterie? O relacjach z poszczególnymi prefektami już wspomnieliśmy. A czy z każdym z szefów dykasterii ma Pan zamiar spotkać się osobiście?
Rolą ambasadora jest, jak już powiedziałem, reprezentowanie państwa i pokazywanie prawdziwego oblicza tego państwa. Moim zdaniem, trzeba pokazywać Polskę tak, żeby z tym prawdziwym, pozytywnym obrazem docierać do tych, którzy mają decydujący głos w najważniejszych sprawach. Jest to istotne, ponieważ jak już ktoś pozna Polskę, ona staje się mu w pewnym sensie bliska. Pamiętam swoje spotkanie z kard. Angelem Comastrim, dziś już emerytowanym, który jak usłyszał, że jestem z Polski, że jestem rodakiem św. Jana Pawła II, przywołał swoich współpracowników i powiedział, iż on nie wie, czy to, o co proszę – jako minister w KPRP – jest zgodne z protokołem, ale chce, żeby wszystkie moje prośby, jeśli tylko będą możliwe do spełnienia, realizować. Byłem tym wtedy bardzo poruszony i jednocześnie wdzięczny księdzu kardynałowi, bo co prawda zostałem mu przedstawiony przez polskich duchownych, ale on widział mnie pierwszy raz w życiu. Podszedł do sprawy tak, że skoro w jakimś sensie – w osobie prezydenckiego ministra – przychodzi do niego Polska, to trzeba jej pomóc.
Czy sądzi Pan Ambasador, że dobra prasa prezydenta Andrzeja Dudy w Rzymie, wśród duchownych, może Panu pomóc w objęciu placówki?
Pamiętajmy o tym, że pan prezydent jest wierzącym i praktykującym katolikiem, a wbrew pozorom nie ma na świecie bardzo wielu takich prezydentów. Poza tym jego decyzja, żeby wysłać do Watykanu jednego ze swoich współpracowników, ma na celu pokazanie, jak ważne są te bezpośrednie relacje; to jest też kwestia pokazania pozycji politycznej. Watykan jest dla pana prezydenta ważny, stąd decyzja, by desygnować tam swojego współpracownika. Jest to istotne również w kontekście wspomnianej reformy Kurii Rzymskiej, bo ona będzie przecież skutkowała na lata.
W Watykanie mamy też człowieka, który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych hierarchów w Kościele – myślę o kard. Konradzie Krajewskim, penitencjarzu. Jest on odpowiedzialny za Urząd Dobroczynności Apostolskiej, który od czerwca ma się stać dykasterią ds. posługi miłosierdzia. Czy zna Pan Minister kard. Krajewskiego? Jak Pan sobie wyobraża współpracę z jałmużnikiem papieskim?
Z księdzem kardynałem rozmawiałem kilkukrotnie, miałem też zaszczyt być jedną z tych osób, które reprezentowały prezydenta Dudę podczas konsystorza, na którym kard. Krajewski stał się już formalnie kardynałem. To bardzo ważna funkcja, szczególnie w kontekście tego, co dzisiaj dzieje się na Ukrainie. Istotne jest, żebyśmy pewne akcje czy działania na rzecz poszkodowanych na Ukrainie koordynowali i o tych sprawach rozmawiali. Pamiętajmy, że to wszystko, o co się modlimy, i to wszystko, na co liczymy – myślę teraz o jak najszybszym zakończeniu wojny – nie będzie oznaczało końca procesu wsparcia dla Ukrainy. Ten kraj jest zniszczony i wymaga odbudowy. Wielu ludzi straciło swoje miejsca zamieszkania, miejsca pracy, wielu straciło swoich bliskich. Dochodzenie do „normalności” będzie trwało wiele lat. Bardzo liczę więc na to, że gdy powstanie ten urząd, który z perspektywy konieczności udzielania wsparcia i pomocy jest jednym z kluczowych, będziemy z księdzem kardynałem nie tylko rozmawiać, nie tylko wymieniać się opiniami, ale też współpracować i realizować wspólne akcje.
Gdy dotrze Pan już z misją dyplomatyczną do Rzymu, dokąd skieruje swoje pierwsze kroki jako ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej?
Trudne pytanie! Myślę, że moją rolą będzie m.in. nadrobienie działań, które były niemożliwe do zrealizowania z powodu pandemii. Przez nią właściwie zanikły kontakty bezpośrednie – pandemia je ograniczyła, a na pewno znacznie utrudniła. Tymczasem rolą ambasadora jest właśnie nawiązywanie kontaktów. Jego misja opiera się na współpracy, m.in. z innymi dyplomatami, na realizowaniu różnych wspólnych projektów i przedstawianiu polityki państwa, które reprezentuje, a myślę, że szczególnie teraz, w kontekście sytuacji za naszą wschodnią granicą, ma to olbrzymie znaczenie. Polska jest dziś państwem frontowym nie tylko jeśli chodzi o wsparcie, głównie humanitarne, dla Ukrainy, ale też ze względu na różne akcje charytatywne – bardzo istotne dla państwa watykańskiego i dla samego papieża.