Może rzeczywiście jest zbyt okazały jak na możliwości pięciotysięcznej wspólnoty, ale na początku XX wieku, kiedy budowano tę świątynię, była o wiele większa; to z niej wydzielono później kilka innych. Ponadto były tutaj kopalnie rud żelaza, byli ich właściciele, ich ambicje, aby taka reprezentacyjna budowla stanęła na ich terenie – snuje przypuszczenia ks. Eugeniusz Krzyśko, proboszcz parafii św. Walentego.
Determinacja i upór
Ambicją dzisiejszych odpowiedzialnych za lokalną społeczność jest pomoc w renowacji kościoła i plebanii. Miejscowi radni z własnej inicjatywy wystąpili o pomoc do władz gminy. Ksiądz proboszcz ma w związku z tym dużo nadziei. – Skala wyzwania jest tak ogromna, dlatego stosuje metodę – wszystkie ręce na pokład. To nie jest własność proboszcza czy nawet parafii, ale całej społeczności, bo to jedyny taki obiekt na tym terenie o takiej randze, wpisany do rejestru zabytków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kiedy nowy proboszcz po nieoczekiwanej śmierci poprzedniego, ks. Sławomira Kaczmarka, objął parafię, zastał ją w remoncie. Stara plebania nie była jeszcze gotowa, nie nadawała się do zamieszkania. – Musiałem dokończyć jej remont i zająć się posadzką w kościele pod nowoczesne ogrzewanie. Przy okazji wymieniono ołtarz soborowy, dostosowując go do wystroju całości. Ze starego ołtarza został tylko blat. Konserwator zaakceptował tę zmianę, ze względu na konieczność usunięcia płyt marmurowych w prezbiterium. Cieszę się z tych prac, ale zdaję sobie sprawę, że są one ponad możliwości samej parafii. A przecież czeka nas jeszcze na wiosnę konieczny remont wieży kościelnej; ona się po prostu sypie. Samo ustawienie rusztowania przy remontowanej wieży na jeden sezon to koszt ok. 200 tys. zł – szacuje ksiądz proboszcz.
Symbioza ducha i materii
Świątynia w Konopiskach jest piękna przez jednorodność stylistyczną. Nie ma w niej elementów przypadkowych. Obecne remonty podtrzymują dawne starania, aby świątynia godnie wypełniała swoją rolę. Chociaż składa się z martwych elementów, to jednak dotknięta pracą człowieka, jego wysiłkiem, sercem i umysłem, żyje na swój sposób, uformowana w pięknych ołtarzach, strzelistej wieży, w rzeźbach, ogrzewanej posadzce, która oddaje ciepło murom i ociepla modlących się ludzi. Pełna symbioza wiary i technologii. – Środkowy pas posadzki w nawie głównej imituje piękny dywan. Jest dokładnym odwzorowaniem starych, mniej trwałych płytek cementowych. Te nowe są również cementowe, ale mają czterokrotnie grubszą warstwę dekoracyjną. Zaproponowałam takie, ze względu na korzystną cenę, natomiast na pozostałej części posadzki zaleciłam położyć gresowe, korzystniejsze dla nowoczesnego podłogowego ogrzewania – tłumaczy zaangażowana na rzecz remontu Anna Zawada, nauczyciel akademicki Politechniki Częstochowskiej. Na pytanie, czy jako naukowiec nie ma problemu z wiarą, odpowiada: – Oczywiście Pana Boga nie można zmierzyć, ale można w Niego wierzyć. Ja bez wiary, bez Kościoła nie wyobrażam sobie funkcjonowania. W moim życiu osobistym było dużo takich sytuacji, w których logika wiary była ważniejsza niż naukowy namysł.
Wikariusz to skarb
Reklama
Według zapewnień księdza proboszcza, wikariusz ks. Rafał Białas jest błogosławieństwem dla parafii. – Gdyby go nie było, to ja, zajęty sprawami budowlanymi, które pochłaniają mój czas niemal w stu procentach, zginąłbym tutaj. W parafii działa czterdziestoosobowa schola dziecięca prowadzona przez Natalię Kleć i Joannę Nalewajkę, są ministranci i lektorzy, którzy w każdą sobotę mają spotkania formacyjne, a w każdy piątek zajęcia sportowe. Popularny jest młodzieżowy Ruch Światło-Życie – wylicza ks. Krzyśko. – Ważne jest to, aby chcieć tej młodzieży wysłuchać, a nie tylko ją pouczać. Dać młodym możliwość wypowiedzenia się i uszanować ich problemy. W każdy pierwszy czwartek miesiąca nie tylko z młodymi spotykamy się na wieczorze uwielbienia, podczas którego adorujemy Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i modlimy się za parafian. W parafii działa też grupa wokalno-muzyczna „Młodzi Duchem”, która towarzyszy liturgii – opisuje parafialną aktywność ks. Białas.
Pod okiem patrona parafii
Na parafialną skrzynkę mejlową przychodzą prośby o modlitwę za wstawiennictwem patrona parafii – św. Walentego o uzdrowienie oraz prośby o dobrego męża i żonę. Przy patronie zakochanych nie mogło zatem zabraknąć parafialnej wspólnoty rodzin.
– Chcieliśmy w ten sposób być bliżej Kościoła i pogłębiać małżeńskie relacje. Mamy taką nadzieję, że jesteśmy też punktem odniesienia dla pozostałych członków parafii. Świat jest bardzo trudny. Pomagamy sobie świadectwem naszego życia. Mówimy, co było złe, radzimy się, jak wybrnąć z kłopotów. Spotykamy się na plebanii. Nasza wspólnota zawiązała się dzięki ks. Rafałowi. Zawsze marzyłam, aby być we wspólnocie i się udało. Mija dwadzieścia lat od mojego nawrócenia. Wiara to podstawa mojego życia – mówi o swojej fascynacji wspólnotą katechetka Agnieszka Kołodziejczyk.
Zimą stała temperatura
Zimowa aura nie zawsze sprzyja parafialnym uroczystościom, ale teraz, kiedy kościół otrzymał nowe ogrzewanie, to i święto patronalne 14 lutego w warunkach zimowych jest przyjemne. – Cieszymy się z odnowy kościoła. Ja tutaj pomagam od siedmiu lat: układam kwiaty, sprzątam, dekoruję kościół. Bardzo lubię czynnościowe zajęcia. Raz w tygodniu i w miarę potrzeb jestem z koleżankami w kościele, aby utrzymać porządek – mówi z szerokim uśmiechem Teresa Walentek, emerytowany nauczyciel. – Raduję się ogromnie, że ludzie przychodzą do kościoła teraz w zimie i nie marzną. Zastanawiam się, gdzie jeszcze w naszej diecezji jest kościół o takiej przestrzeni, w której stale jest utrzymywana zimą temperatura ok. 16 stopni Celsjusza – pyta ks. Krzyśko.