Reklama

Wiara

To nie jest szkoła przetrwania

Buty. Stare, schodzone, ze śladami otarć. Obok: plecaki, mapy, sterty rzeczy poskładanych w piramidki. Typowy przedwyjazdowy chaos. – Które to nasze camino? – zastanawia się Marta.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czwarte – rzuca z kuchni Jacek. – Pierwsze, Camino del Norte, było w 2016 r. Rok później – 3 tygodnie na trasie francuskiej. W 2020 r., ze względu na pandemię COVID-19 – po raz pierwszy Polska, bajeczne Beskidy...

– A w tym roku będzie Via Regia, stary średniowieczny trakt. Startujemy z Medyki na granicy z Ukrainą, chcemy dojść do Małopolski... – puentuje Marta.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To młode małżeństwo już nie wyobraża sobie lata bez camino. Rezygnują z tradycyjnego odpoczynku, bo wolą wolność, którą dają pątnicze drogi. Twierdzą, że dobrze robi to ich wierze, psychice i wreszcie ich małżeństwu.

Dzięki nim udaje się porozmawiać z Jadzią, Markiem i Edkiem, których małżonkowie poznali na camino w Hiszpanii. W ubiegłym roku pandemia skłoniła wszystkich do wyboru polskich dróg.

Reklama

– W czasie szkoły średniej i studiów chodziłam pieszo na Jasną Górę, ale się zestarzałam (śmiech) i zaczęłam szukać czegoś innego – wspomina Jadzia, gdy pytam, na czym polega fenomen camino. – To był szok. Pojechałam z koleżanką z pracy i po kilku dniach chciałyśmy uciec. Nie chodziło o uciążliwość marszu, bo jest on umiarkowany, ani o niewygody, ale o samotność, ten specyficzny stan odosobnienia. Pracuję z małymi dziećmi, w nieustającym gwarze. Mam też sporą rodzinę, w tym troje rozgadanych nastolatków, a tu raptem wylądowałam na pustkowiu tak wielkim, że nie było widać zabudowań ani śladu człowieka. Myślałam, że oszaleję! Mocno mnie to przygniotło, ale potem pojawiała się myśl: jesteśmy tu tylko ja i Bóg. W kilka dni nastąpił reset całego mojego systemu myślenia. Nie dało się od tej sytuacji uciec, bo jak? Miałam w sobie ten niepokój, jakiś lęk, które powoli ustępowały miejsca fali spokoju i przekonania, że jestem w najlepszych rękach. Czy wróciłam odmieniona? Trwam w przekonaniu, że moja droga, moje duchowe camino stale trwa...

– Mnie się zdarzył cud za wsią Zaduszniki, w powiecie lipnowskim, w ulewnym deszczu, który spadł tuż przed wieczorem – opowiada Edek, przedsiębiorca z Krakowa. – Chodzi się tam po płaskim terenie, więc nie było się nawet gdzie skryć. A wokół – łany zbóż, chabry, zapach ziół... Taka polska sielanka z białym kościółkiem i dworem vis-a-vis. Chlupotało mi w butach, woda ściekała po karku, a miałem jeszcze spory dystans do miejsca, w którym nocowałem. Mimo to rosło we mnie poczucie spełnienia, rozsadzające szczęście. Błagam, nie mówcie mi, że to endorfiny, hormony szczęścia! To stan wewnętrznej harmonii, spokoju i spełnienia, które daje tylko Bóg. Zresztą to nie tylko moje zdanie – żona opowiadała potem w rodzinie, że wróciłem jakiś odmieniony. Żartowała, że musiał we mnie wtedy piorun strzelić...

Czym polskie pielgrzymki różnią się od camino?

Reklama

– Moim zdaniem, to jakby dwie strony tego samego medalu. W pielgrzymkach np. do Częstochowy idzie się w grupie, we wspólnocie; razem się modli, razem je, razem leczy obolałe stopy. W camino wędrujesz najczęściej samemu lub w gronie kilku osób. Modlisz się sam, jesz sam, otacza cię cisza. W obu przypadkach jest jednak wysiłek fizyczny i duchowy, trzeba iść z jakąś intencją. Dla mnie camino zrobiło się odrobinę zbyt modne. Część ludzi idzie, by przeżyć przygodę albo popodziwiać widoki. Inni uważają, że to powrót do korzeni, rozumiesz... taka szkoła przetrwania, surwiwal. Ktoś mi powiedział, że oczekuje po camino, iż „wywali mu korki”, dozna takiej iluminacji, iż wreszcie poczuje, dlaczego żyje. Wydaje mi się, że to kompletnie bez sensu... Takie oczekiwania spotka rozczarowanie – przekonuje Marek.

– Camino w Polsce sprzyja większym przeżyciom religijnym – to zdanie Weroniki Lis, autorki bloga The World is Open. – Przynajmniej dla mnie polskie camino było znacznie intensywniejsze pod względem modlitwy i czasem refleksji: nad sobą i moim życiem duchowym. Po pierwsze, dlatego że ze względu na mniejszą popularność szlaku niewiele mnie rozpraszało. Po drugie, w Polsce nawet na wsi łatwo jest trafić na Mszę św. w dzień powszedni, nie ma też problemu z tym, by wstąpić do otwartego kościoła i się pomodlić. W Hiszpanii natomiast poza miastami mieliśmy problem, by w ciągu tygodnia trafić na jakiekolwiek nabożeństwo, Mszy św. w niedziele też jest znacznie mniej. W moim przypadku dodatkowym powodem większego skupienia było wędrowanie przez Beskidy solo oraz to, że w przypadku Hiszpanii przemierzanie pagórkowatego, słonecznego krajobrazu na rowerze było momentami zwyczajnie zbyt wielką frajdą jak na pielgrzymkę.

Jak zrobić pierwszy krok?

Reklama

– W camino ważniejsza jest głowa niż nogi – przekonuje Edek. – Najpierw trzeba podjąć kilka decyzji. Po pierwsze, najważniejsze – idziesz sam czy z kimś? Doradzam się nie bać i ruszyć samemu. Po drugie – ile możemy poświęcić na to czasu? Po trzecie – trasa. Pierwszy raz ruszyłem po prostu spod progu własnego domu, ale dziś polecam pojechać na drugi koniec Polski. Tras jest wiele, nieźle przygotowanych, więc można wybierać. Zadaniem logistycznym jest zapewnienie sobie noclegów. Polska nie ma jeszcze sieci schronisk, dlatego lepiej wcześniej zarezerwować sobie jakąś agroturystykę lub kwatery prywatne... Rodacy są bardzo otwarci na pielgrzymów – nawet jak coś nawali, raczej nie będziecie spać pod chmurką. Ktoś was przygarnie, nakarmi... Mnie zdarzyło się ze dwa razy zostać bez dachu nad głową. Raz, tak z marszu, a był już wieczór, zapukałem do wiejskiej plebanii. Ksiądz przyglądał mi się zdumiony zza uchylonych drzwi, ale gdy pokazałem mu przytroczoną do plecaka muszlę, twarz mu pojaśniała. Załatwił mi nocleg u miłych ludzi i był wyraźnie dumny, bo okazało się, że byłem u nich pierwszym pielgrzymem camino... trochę więc pogwiazdorzyłem.

– Zachęcam, by najpierw wejść na polskie drogi św. Jakuba – przekonuje Marek, budowlaniec z woj. lubelskiego. – Jest bliżej, można wybrać się na kilka dni, np. na weekend. Wyprawa do Hiszpanii to jednak spore wyzwanie logistyczne, a także finansowe. Poza tym poznaje się cudowną Polskę mniejszych dróg, kameralną, swojską, taką naprawdę fajną, a także masę gościnnych, życzliwych ludzi.

No i kondycja – trzeba mieć świadomość własnych możliwości. Średni dzienny dystans to ok. 20 km. Jeśli robisz dziennie zalecane 10 tys. kroków, to możesz polec w trzecim dniu. Uważam, że ważny jest też trening duchowy. Stale podkreślam, że chodzenie na camino bez intencji, bez modlitwy mija się z celem. Bez urazy, ale takim gościom polecam wykupienie jakiegoś obozu surwiwalowego... Każdego dnia trzeba znaleźć miejsce na Mszę św. – w polskich warunkach nie jest to problem. Ja biorę do plecaka Biblię, którą czytam na przystankach, modlę się z pamięci, ale w ustalonym rytmie – tak żeby modlitwa tworzyła jakby ramy dla całego dnia... To moja praktyczna rada. Zupełnie prywatnie polecam najpierw przejść Ekstremalną Drogę Krzyżową – daje ona pojęcie o tym, z czym ma się do czynienia w samotnym wędrowaniu.

Weronika Lis, miłośniczka samotnego pielgrzymowania, pisze: „Nie bez powodu na szlak jakubowy mówi się w końcu «camino de la vida» (droga życia – przyp. red.)”.

więcej na MyPielgrzymi.com; Camino.net.pl

2021-07-20 10:22

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jubileuszowe camino

Ten jeden z najstarszych pielgrzymich szlaków, wymieniany wśród trzech najważniejszych, po Jerozolimie i Rzymie, odwiedza coraz więcej Polaków. Idea samotnej wędrówki spodobała się nam na tyle, że odkryto polskie drogi św. Jakuba, wiodące czasem aż do Santiago, a czasem w głąb siebie.

Coraz częściej można spotkać w Polsce wędrowców z charakterystyczną muszlą zawieszoną na plecaku, którzy zmierzają do dalekiego hiszpańskiego Santiago de Compostela, gdzie znajduje się grób apostoła św. Jakuba Starszego. Pielgrzymi nie zawsze idą tam po to, aby od razu dojść do celu – przeważnie zajmuje to ok. 3 miesięcy – choć ostatnio nie brakuje takich śmiałków. Zaczynają oni przypominać średniowiecznych piechurów, którzy wyruszali z progu własnego domu, aby krocząc przez różne kraje, systemy społeczne i kultury, dotrzeć do Santiago. To dzięki nim zrodziła się Europa, jak przypomniał w tzw. Akcie Europejskim z 1982 r. św. Jan Paweł II, bo przecież wędrując z różnych kierunków do wspólnego źródła, zawsze zbliżamy się do siebie nawzajem.
CZYTAJ DALEJ

Jestem Niepokalane Poczęcie

Słowa: „Jestem Niepokalane Poczęcie” usłyszała Bernadeta Soubirous z ust Matki Bożej, która ukazała się jej we francuskim Lourdes. 8 grudnia przeżywamy uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny

Kościół celebruje tę uroczystość w Adwencie, czyli na progu nowego roku liturgicznego, i niejako kieruje już spojrzenie wiernych ku uroczystości Bożego Narodzenia. Nie byłoby jej, gdyby nie zgoda Maryi na zostanie Matką Najwyższego, co odnotowuje św. Łukasz w swojej Ewangelii. Anioł powiedział Jej wtedy: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą” (por. Łk 1, 28). Właśnie owa pełnia łaski Bożej sprawiła, że Maryja od początków chrześcijaństwa była szczególnie czczona przez wiernych ze względu na swoje wybraństwo i uprzywilejowanie, również to związane z prezentowaną uroczystością.
CZYTAJ DALEJ

Chcą być jak Maryja

2024-12-09 11:05

Magdalena Lewandowska

Dziewczynki ze swoim opiekunek ks. Danielem Potępą.

Dziewczynki ze swoim opiekunek ks. Danielem Potępą.

W uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP w parafii św. Faustyny we Wrocławiu oficjalnie zainaugurowała działalność wspólnota Dziewczęcej Służby Maryjnej.

9 dziewczynek założyło po raz pierwszy niebieski strój – swoim życiem i postępowaniem chcą naśladować Maryję i nieść radość i dobro w każde miejsce, do którego się udadzą. „Marianki” zaczynają funkcjonowanie po półrocznym przygotowaniu.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję