Reklama

Niedziela Wrocławska

Wspominamy „Orzecha”

19 maja do wieczności odszedł ks. Stanisław Orzechowski znany jako „Orzech”. Swoimi wspomnieniami dzieli się Paweł Lipski znany w Duszpasterstwie Akademickim „Wawrzyny” jako „Lipa”.

Niedziela wrocławska 22/2021, str. IV

[ TEMATY ]

ks. Orzechowski

Archiwum Pawła Lipskiego

45-lecie kapłaństwa „Orzecha”

45-lecie kapłaństwa „Orzecha”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Orzecha” znam prawie 20 lat. Wszystko zaczęło się w 2002 r., kiedy rozpocząłem studia we Wrocławiu. Pochodzę z Hrubieszowa miasta przy granicy z Ukrainą. We Wrocławiu nigdy wcześniej nie byłem. Nawet po maturze gdy składało się papiery na uczelnie i był tzw. konkurs świadectw, moje świadectwo przywiózł kolega, którego przypadkowo spotkałem na mieście i pochwalił się, że jedzie zawieźć swoje dokumenty. We Wrocławiu pojawiłem się trzy dni przed rozpoczęciem roku akademickiego, więc zanim dostałem swoje miejsce w akademiku na Wittigowie (daleko od Wawrzynów), pomieszkiwałem u kolegi w „Parawanowcu” (przyp. red – nazwa domu studenckiego). W tym czasie na placu Grunwaldzkim spotkałem koleżankę Anię, z mojego rodzinnego miasta, która przyjechała do Wrocławia kilka tygodni wcześniej, aby zrobić odpowiednie kursy. To był kolejny Boży „przypadek”. Powiedziała mi wtedy abym poszedł z nią do duszpasterstwa, bo jest tam taki „Orzech”. Poszedłem. Kiedy zobaczyłem tablicę z nazwą „Wawrzyny” odniosłem wrażenie, że jest to miejsce wyjątkowe i niestandardowe. Wszedłem i nie pomyliłem się. Studenci, ministranci, moja służba przy ołtarzu, klimat tego miejsca, sposób prowadzenia Eucharystii i kazanie „Orzecha” złożyły się na to, że nie miałem możliwości się wycofać.

Z czasem „Lipa” otrzymał propozycję, aby zamieszkać w duszpasterstwie. To z kolei wpłynęło na ilość czasu spędzonego przy „Orzechu”. – Mieszkaliśmy tam w 4-5 osób. Naszym zadaniem była opieka nad kościołem oraz budynkiem duszpasterstwa. Spotykaliśmy „Orzecha” na co dzień. Przez rok byłem jego kierowcą. Był taki okres w moim życiu, że z grupką innych studentów jeździliśmy do Marzęcina pomagać przy sianokosach, wykopkach, wyrzucaniu gnoju i wypasaniu kóz. Czasem sobie myślę, że nie każdy może się pochwalić, że wypasał kozy. „Orzech” tłumaczył jak prowadzić stado, jak doić kozy, jak przywołać zagubionego koziołka. Stado sięgało ok. 300 kóz. Pamiętam jak któregoś dnia, podczas takiego wypasu „Orzech” siadł na polanie na jakimś ściętym pniaku i naginał gałązki młodym kozom. Podszedłem do niego i chciałem o coś zapytać. Powiedział mi wtedy dobitnie w dwu słowach, żebym sobie poszedł i nie pozostało mi nic innego jak odejść. Zrozumiałem, że potrzebuje ciszy, kontaktu z przyrodą, żeby porozmawiać z Bogiem, bo przecież każdego dnia otaczały go tłumy ludzi, a to właśnie tam, w ciszy przyrody, rodziły się myśli do niejednego kazania – wspomina P. Lipski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Największą troską „Orzech” otoczył małżeństwa i starał się za wszelką cenę pomagać w kryzysach. Po latach wysłuchiwania małżeńskich bolączek miał już taki zmysł, że po rozmowie z nim, małżonkowie widzieli realne zmiany w swoich związkach. Dlatego jedni drugim przekazywali pocztą pantoflową – „Idźcie do Orzecha, on wam pomoże”.

– Środa, dzień śmierci „Orzecha”, jestem na czuwaniu w Wawrzynach, odbywa się adoracja Pana Jezusa, zdjęcie „Orzecha” stoi przy ambonie. Modlę się i spoglądam na prawo a w ławce siedzi dziewczyna, dawna koleżanka. Usiadłem obok niej. – Wiesz, co? 15 lat temu, mój mąż powiedział mi, że z nami koniec i chce rozwodu. Poprosiłam, żeby dał mi ostatnią szansę i żeby poszedł ze mną do „Orzecha”. Poszedł. Za parę dni obchodzimy 25 lat szczęśliwie przeżytego małżeństwa. Przyznam, że poryczałem się jak bóbr.

Niektórzy mówią, że „Orzech” był zbyt ostry. Dowiedziałem się od niego, że kłótnia to normalna rzecz w związku, że nie tylko jest miło i kolorowo. Po 12 latach małżeństwa widzimy, że dzięki kłótniom i godzeniu się we wspólnym przeżywaniu i pokonywaniu trudności, małżeństwo lepiej smakuje. „Orzech” to wszystko zapowiadał. Potem wciągnął nas w „Dialogi Narzeczeńskie” i znów z „Orzechem”, mimo że po studiach, dzielimy się swoim doświadczeniem z innymi – opowiada Paweł.

Reklama

„Orzech” zyskiwał sobie tłumy swoją bezpośredniością i szczerością. Znany był z mocnego języka. Jego styl głoszenia kazań czy konferencji przyciągał tłumy. – Ludzie lubili go słuchać. Na Msze św. odprawiane przez niego przychodzili także niewierzący, którzy byli zaciekawieni, co „Orzech” ma do powiedzenia. A on w tym, co mówił, w bardzo prosty sposób pokazywał Pana Boga. Zresztą o „Orzechu” możemy śmiało powiedzieć, że kochał Pana Boga. Oczywiście trafiali się też tacy, którzy nie potrafili przyjąć takiego stylu. Spotkałem takie osoby, które odchodziły po pierwszym spotkaniu z „Orzechem”. Myślę, że każdy ma swoje indywidualne patrzenie na jego osobę. Z drugiej strony jedni uważali go za ojca, inni za przyjaciela, jeszcze inni za przewodnika duchowego. Dla mnie „Orzech” to ojciec i wypełnił swoje zadanie tak, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie lepszego – podkreśla „Lipa”.

Ostatnie miesiące swojego życia „Orzech” spędził leżąc w łóżku. Otoczony był opieką „Wawrzynów” różnych pokoleń. – Miałem to szczęście być u niego w pokoju dwa tygodnie przed śmiercią. Pamiętam, że jeszcze mógł mówić, ale my przez godzinę milczeliśmy. Położyłem dłoń na jego dłoni, był to dla mnie cenny czas. Pomyślałem sobie wtedy, że jestem bardzo wdzięczny Panu Bogu, że postawił go w moim życiu. Dziękowałem za jego miłość. Mimo jego odejścia pojawiła się we mnie radość, bo „Orzech” osiągnął już swój cel, do którego my wszyscy zdążamy. Jego całe życie, wszystko, co zrobił zmierzało do tego jednego punktu, czyli przejścia na drugą stronę. Od wielu lat przygotowywał nas do swojego odejścia. Najczęściej żartobliwie. Na przykład powiedział: „Jeśli ktoś w dniu pogrzebu ubierze się na czarno i będzie się smucił to wstanę i walnę go w łeb”. Jak dzisiaj mogę się smucić. Nie mogę! Tęsknię okropnie, już dziś nie mogę się doczekać spotkania z nim. Kiedy patrzę na ten fragment jego życia, który poznałem i gdy obejrzałem film: Orzech – zawsze chciałem być z ludźmi, widzę, że życie ma sens, że można zostawić po sobie żywą budowlę. Że miłość do Boga i do drugiego człowieka ma sens, i umieranie ma sens. Dla mnie „Orzech” nawet umarł z klasą. W ostatnich dniach jego duchowe dzieci, między innymi ja, czuwaliśmy, modliliśmy się razem. W czasie jednej z modlitw spojrzałem na posadzkę i zobaczyłem mnóstwo różnych kamieni. Potem podniosłem oczy i zobaczyłem twarze przyjaciół sprzed lat, usłyszałem wtedy w sercu słowa św. Piotra (1 P 2, 5) „Wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, miłych Bogu przez Jezusa Chrystusa”. Wiem, że to chodzi właśnie o nas. Dopiero teraz to widzę.

Wierzę, że „Orzech” widzi mnie i ciebie, i ma już teraz takie możliwości działania jak nigdy dotąd.

2021-05-26 08:04

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Orzech – pasterz, który kocha owce

Niedziela wrocławska 26/2019, str. 6-7

[ TEMATY ]

ks. Orzechowski

Agnieszka Bugała

W święcie Orzecha wziął udział jego najmłodszy brat Józef z małżonką, obok klęczący przy nim wychowanek, bp Andrzej Siemieniewski

W święcie Orzecha wziął udział jego najmłodszy brat Józef z małżonką,
obok klęczący przy nim wychowanek, bp Andrzej Siemieniewski

W listopadzie 1939 r. Bóg ofiarował Polsce wielki dar, który co prawda wykiełkował w Kobylinie, ale prawdziwe korzenie zapuścił na ul. Bujwida we Wrocławiu. Dziś Orzech Stary ma 80 lat, w tym 55 lat służby kapłańskiej. Z tej okazji 15 czerwca na Mszy św. spotkali się dłużnicy posługi Orzecha – przyjechali z Norwegii, Dortmundu, Londynu, Paryża i z całej Polski

Ksiądz, który stworzył dom

CZYTAJ DALEJ

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś o namaszczeniu podczas Mszy Krzyżma

2024-03-28 12:34

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

- Czas naszego życia, działania, aktywności w Kościele jest czasem łaski Boga, ciągłego Bożego działania, miłości, miłosierdzia - mówił kard. Ryś podczas Mszy Krzyżma.  

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję