Reklama

Rodzina

Nasz duchowy Nazaret

Jak odkryć na nowo swoją rodzinę? Czy w monotonii obowiązków można odczuwać satysfakcję? W jaki sposób możemy się inspirować nieznanym życiem Świętej Rodziny?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnich dniach skontaktował się z nami lider dużej wspólnoty rodzin. Zaprosił nas, byśmy poprowadzili rekolekcje dla jego grupy. Zapytaliśmy o aktualne potrzeby rodzin uczestniczących w spotkaniach oraz o to, jaki temat interesowałby ich najbardziej. Wywiązała się ciekawa i długa rozmowa. Ujawniła wiele problemów, które zgodnie uznaliśmy za powszechnie obecne wśród wielu polskich rodzin. Niniejszy tekst jest próbą dotknięcia kilku z nich oraz podzieleniem się bardzo prostymi wnioskami, które pozwolą odnowić nasze rodziny.

Nazaret

Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Byliśmy wtedy w Medjugorie. Pamiętam dokładnie ten dzień: słoneczny, upalny, jak na początek sierpnia przystało. Weszliśmy na Górę Objawień, skąd rozpościerał się przepiękny widok na całą okolicę. Mieliśmy w sercach wiele intencji, a wśród nich również pytanie o to, jaka jest wola Boża względem naszej rodziny. Pytanie było zasadne, ponieważ Medjugorie stanowiło pierwszy przystanek w podróży do Anglii, gdzie kilka dni później mieliśmy podjąć naszą roczną rodzinną posługę misyjną. Wiedzeni ogromnym pragnieniem zawierzenia tego czasu misji Bogu przez ręce Maryi spełniliśmy jedno z naszych marzeń i odwiedziliśmy to sanktuarium. Podczas modlitwy w naszych sercach wybrzmiało jedno słowo: Nazaret. Nie wiedzieliśmy wówczas, co miałoby ono znaczyć, ale przeczuwaliśmy, że to bardzo ważne. Później nastąpił czas posługi w Anglii. Nasze życie było niezwykle intensywne. Dom był zawsze otwarty, dlatego przewinęły się przez niego dziesiątki osób poszukujących Boga, sensu życia i odpowiedzi na ważne pytania. Gdy wracaliśmy do Polski, czuliśmy owocność tego czasu, ale również ogromne zmęczenie. Zdecydowaliśmy się ograniczyć na jakiś czas naszą posługę ewangelizacyjną, by zregenerować siły i zatroszczyć się o nasze rodzinne relacje. W tym czasie wyprowadziliśmy się na wieś, gdzie słowo „Nazaret” powróciło z nową mocą. Przez ostatnie 4 lata zgłębialiśmy jego sens, odkrywając to, co dziś nazywamy duchowością Nazaretu. Codzienna praca fizyczna, uprawa roli, hodowla zwierząt i obcowanie z naturą, ukazujące jej władczy charakter, wiele nas nauczyło. Zaczęliśmy dążyć do większej prostoty, która zawsze sprzyja modlitwie oraz pozwala odkryć na nowo odpowiedzi na najważniejsze pytania, uchwycić najgłębsze znaczenie zwyczajnych zdarzeń i spraw. W jakimś sensie w nowym świetle zobaczyliśmy również nasze powołanie – zarówno małżeńskie, jak i rodzicielskie. Teraz przyszedł czas, byśmy zaczęli dzielić się tym, co sami otrzymaliśmy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Życie skoncentrowane na Bogu

Wydaje się, że dotychczas nie zgłębiliśmy jeszcze wystarczająco znaczenia pierwszych 30 lat życia Jezusa, które spędził pod troskliwym okiem swojej Matki i przybranego ojca. Okres Nazaretu stanowił jednak 90% czasu Jego życia i miał ogromny wpływ na to, jaki był w dorosłości. Wpływ rodziny, pochodzenia oraz procesu wychowania na dziecko jest znany i oczywisty; również Jezus nie był od niego wolny, dlatego przyjrzenie się tej prostej Rodzinie z Nazaretu jest tak ważne.

Gdy wyobrażam sobie Świętą Rodzinę, staram się pozbawić moje myśli pobożnościowego kolorytu, oderwanych od rzeczywistości idealistycznych nakładek. Widzę po prostu rodzinę. Owszem, świętą, ale jednocześnie mierzącą się ze zwyczajnymi sprawami, które dotykają tysiące współczesnych rodzin. Każdy rodzic potwierdzi, że kiedy pojawiają się dzieci, życie małżonków całkowicie się zmienia. Wcześniej decydowali sami o sobie, a teraz są uzależnieni od potrzeb dzieci. Jednym słowem – ich życie koncentruje się na dzieciach i jest to zupełnie normalny proces, któremu zapewne poddana była Święta Rodzina, z tą jednak różnicą, że dziecko, nad którym sprawowali pieczę, było Bogiem. Stąd płynie dla nas bardzo konkretna wskazówka. Życie Maryi i Józefa w Nazarecie było skoncentrowane na Bogu – i nasze również powinno takie być. Nie chodzi jednak o to, by wprowadzić rytm modlitwy typowy dla życia monastycznego. Codzienna wspólna modlitwa rodzinna, czytanie słowa Bożego powinny przeplatać się z odkrywaniem obecności Boga w zwyczajnym życiu. Święta Teresa od Jezusa zwykła mawiać, że Pan przechadza się między garnkami i rondlami. Potrzebujemy podobnego spojrzenia i uwagi, by każdego dnia, już o poranku, zapraszać Boga do codziennych, czekających na nas obowiązków. To pozwala dostrzegać Jego obecność w każdej chwili, bez sztucznego tworzenia „świętego czasu” dla Pana w niedziele lub podczas pacierza, bez ograniczania Jego udziału w życiu do wyjątkowych, oddzielonych od szarości życia chwil. To pierwsza lekcja, której udziela nam Nazaret. W jaki sposób odrobić ją w praktyce? Módlmy się podczas zwyczajnych obowiązków, zapraszając do nich Boga. W ten sposób nasza praca stanie się modlitwą.

Reklama

Chwila obecna

Życie w rodzinie, podobnie jak wychowywanie dzieci oraz troska o nie, to cała seria monotonnych i ustawicznie powtarzanych codziennych czynności. Przygotowanie posiłku, nastawienie zmywarki i jej opróżnienie, pakowanie kanapek do szkoły, robienie i wieszanie prania, prasowanie, odkurzanie, zamiatanie, zmienianie pieluch, karmienie – to zaledwie maleńki ich wycinek. Szara codzienność może się wydawać dla wielu nudna, męcząca i rodzić frustrację oraz niezadowolenie. Być może dlatego część kobiet i mężczyzn nie odczuwa radości i satysfakcji ze swojego macierzyństwa czy ojcostwa i szuka spełnienia na zewnątrz, poza domem. Od Świętej Rodziny możemy się uczyć, w jaki sposób spełniać obowiązek chwili wynikający ze stanu, w którym żyjemy. Spełniając obowiązek chwili, robimy coś bardzo konkretnego dla Boga. Gdy swoje zwyczajne obowiązki wypełniamy najlepiej, jak potrafimy, z miłości do Boga i ludzi, wówczas – choć sama czynność się nie zmienia – metamorfozie podlega nasze nastawienie. W efekcie możemy odkryć radość w powszednich zajęciach i nadać im nieprzemijający sens przez miłość. To jest właśnie istota naszego powołania – łączyć zwyczajne życie z miłością, którą jest Bóg.

Życie chwilą obecną może przyjąć formę ascezy, gdy mimo niechęci, znużenia lub zmęczenia robimy to, co do nas należy. W ten sposób kształtujemy swój charakter. Któż z nas nie wstawał w nocy do płaczącego dziecka? Któż z nas nie sprzątał nie swoich rzeczy? Któż z nas nie milkł, by wysłuchać opowieści osoby ukochanej? Naprawdę nie potrzeba szukać dodatkowych wyrzeczeń. Wystarczy, że to, co przynosi dzień, będziemy przyjmować z wdzięcznością, starając się nadawać mu intencję miłości. Nazaret bowiem to miejsce, gdzie uczymy się kształtować swój charakter i kochać Boga w małych rzeczach, z których składa się życie. Życie chwilą obecną uczy nas także pełnić wolę Bożą. Po prostu chwila obecna to wola Boża dla mnie na dziś. Nie potrzebuję wiedzieć nic więcej.

2020-09-30 11:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wyjątkowe i cudowne rodzicielstwo

Ponad 200 rodzin uczestniczyło w minioną sobotę w zjedzie zorganizowanym w ramach dnia rodzicielstwa zastępczego w Centrum Służby Rodzinie w 25-lecie Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjnego w Łodzi. Wszyscy spotkali się najpierw na wspólnej Eucharystii, następnie na festynie w ogrodzie Centrum Służby Rodzinie.

CZYTAJ DALEJ

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Kim była Helena Kmieć?

2024-04-20 16:02

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Świecka misjonarka Helena Kmieć została zamordowana w Boliwii

Świecka misjonarka Helena Kmieć została zamordowana w Boliwii

Rozpoczyna się proces beatyfikacyjny świeckiej misjonarki i wolontariuszki Heleny Kmieć, zamordowanej 24 stycznia 2017 r. podczas misji w Cochabambie w środkowej Boliwii. Zginęła od ciosów nożem podczas napadu na ochronkę dla dzieci. W chwili śmierci miała zaledwie 25 lat. - Ona pokazuje, że w XXI w. świętość ludzi młodych jest możliwa i jest realna - mówi KAI przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży bp Grzegorz Suchodolski. W piątek 10 maja o godz. 10.00 w Kaplicy pałacu Arcybiskupów Krakowskich odbędzie się pierwsza sesja trybunału, która tym samym oficjalnie rozpocznie proces wyniesienia Heleny na ołtarze.

Kim była Helena Kmieć?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję