Reklama

Niedziela Kielecka

Zasługuję na trzeźwe życie

Przez dekady alkohol niszczył mu życie – o tym codziennym piekle w nałogu, o bólu i pocie w wychodzeniu z uzależnienia, o stopniach nawrócenia 46-letni Tomasz Kościołek daje świadectwo wiary. I próbuje pomagać.

Niedziela kielecka 39/2020, str. IV

[ TEMATY ]

trzeźwość

alkohol

alkoholizm

abstynencja

T.D.

Tomasz od 10 lat nie pije. Opowiada o swoim doświadczeniu. Tak pomaga innym

Tomasz od 10 lat nie pije. Opowiada o swoim doświadczeniu. Tak pomaga innym

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy przed krzyżem obrażałem Twe oblicze/Bo z bezsilności ręce załamałem/Ty miałeś plan na moje marne życie/Choć jeszcze wcale o tym nie wiedziałem… – napisał w jednym z wierszy.

Szło stopniowo

Uzależnienie nie dzieje się od razu, ale niestety przychodzi łatwo, podstępnie. Trzeba uważać! W wieku szkolnym – jak przyznaje – już lubił się wprowadzić w stan upojenia. W rodzinie znalazłoby się trochę przypadków picia nad miarę. Brat się ustrzegł – ma mądrą żonę, które go pilnowała, poza tym jest policjantem. To go trzyma w ryzach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Uzależnienie nie dzieje się od razu, ale niestety przychodzi łatwo, podstępnie.

Podziel się cytatem

Tomasz w czasach kieleckiego „mechanika” pił już sporo, wyczekiwał sobót na picie. Piło się proste, najtańsze wina. Do tego doszła nieszczęśliwa pierwsza miłość, niespełniona. – Byłem młody i słaby, 18-19 lat, strasznie mnie to powaliło, na całe lata. Pisałam taki wierszowany pamiętnik, dręczyłem się jej odejściem. Tak mnie to trzyma, że do tych wierszy zajrzałem dopiero po 20 latach – opowiada. Rozbity i słaby zrezygnował z marzeń o studiach, poprzestał na maturze. Rynek pracy był coraz gorszy, upadały zakłady. – Pieniędzy nie było. Tak się tułałem – powie dzisiaj. Dostał pracę przy budowie mostu, robotnicy „pili tęgo” i przydarzył mu się wypadek z ręką. Zasiłek, poczucie skończenia się i krzywdy na całe życie. Brat wynalazł pracę na tartaku i tam Tomek zakotwiczył na dłuższy czas. Wyrobił sobie markę dobrego pracownika i kumpla, ale życie dzielił już między sklep z alkoholem („stało się tam, aby odreagować, wynagrodzić sobie harówkę”) pracę i dom („aby dojść w nim do siebie”).

Przekroczyłem magiczną linię

Coraz trudniej wytrzeźwieć, coraz trudniej dotrzeć samochodem do pracy, manewruje ze zmianami, z jeżdżeniem z kimś. Zdarzało się prowadzić w amoku i po pijanemu: świętowali, gdy kolega został kierownikiem. Nie pamięta, jak wjechał na swoje podwórko i wypadł z samochodu, jak o włos minął się z ciężarówką. Pamięta łzy mamy, które nim „wstrząsnęły”, pamięta, jak koledzy zwyzywali go od czubków za tę jazdę, pamięta swoje wrażenie, że „coś jest nie halo”. Ale – nadal pił. – Po pracy pochlipałem jakiejś zupki i szedłem na piwo. Przeważnie było to osiem piw. Rano – kac, więc zabierałem się z dziewczynami, przy sobie miałem awaryjne dwa piwa, ale w kieracie przy ciężkiej pracy – trzeźwiałem. Po powrocie znowu trzy piwa, żeby usnąć. Jak raz jedno się stłukło, pojechałem do knajpy do Krasocina, po dwóch bym nie usnął – wspomina. – Gderanie mamy mnie denerwowało, ale jak wypiłem, to usypiałem niczym niemowlę. Brat i siostra chyba byli dla mnie za łagodni, zresztą mieliśmy dobre relacje. Koledzy mnie uwielbiali, za humor, dowcipy, wierszyki. Do kobiet jakoś mnie nie ciągnęło, ta pierwsza miłość tak we mnie siedziała… Taka trauma – powie dzisiaj.

Reklama

Balans

W 2008 r. zaczęły się detoksy i pobyty w Morawicy. Najpierw brat zawiózł go – ledwo żywego, trzęsącego się, bez łaknienia – do lekarza rodzinnego. Usłyszeli: „no cóż, Morawica…”.

Detoksy szybko nauczył się traktować jak niezłą odtrutkę i powrót do zdrowia. Kroplówki, witaminy, dobre samopoczucie – i pierwsze kroki na wolności kieruje do sklepu. Po 7 miesiącach kwalifikuje się ponownie, ale kolejna próba jest lepsza: poznaje niepijących, już chce się uwolnić. – Najpierw kawa za kawą, chodzenie po ścianach, ale po trzech dniach spokojnie usypiam. Ale detoks to nie odwyk, nie poukładali mi w głowie, no i miałem kolejny ciąg. Czułem, że bez odwyku nie dam rady…

Początki na oddziale odwykowym w Morawicy były trudne: ponuro, smutno, brak zajęcia, non stop alkoholowe opowieści. Wreszcie terapia daje jakieś zajęcie. Trzeba o sobie napisać: jak alkohol wpływa na ciebie, na rodzinę? Przykładał się, jakby to miało być szkolne wypracowanie, pisał „szczerze i z serca”, zaczął jak mówi „kopać w swoim życiu i trochę się tego uzbierało”. Czytało się na głos „to zrobiłem, tamto zawaliłem”. Łzy, głos się łamie – ale terapeuta trzyma kciuk do góry, sygnalizując tym gestem pierwsze małe zwycięstwo.

Reklama

Nie można tylko być, czyli rozwój duchowości

„Zabij mnie, albo daj mi siłę” – tak krzyczał pod przydrożną kapliczką, ściskając ćwiartkę za pazuchą. Miotał przed tą kapliczką przekleństwa, które dzisiaj go przerażają, ale wstrząsnął sobą, a może Panem Bogiem, może dowołał się do Niego…? Ta „kłótnia z Bogiem” wydarzyła się przed odwykiem. Tam, będąc na etapie kształtowania duchowości, zaczął także odkrywanie w sobie, z pomocą kolegów, dobrych cech, ale dopiero w 2019 r., po 9 latach niepicia – doszedł do świadectwa wiary.

– Pierwszy rok po odwyku był dla mnie jak pierwsza miłość, jak pełna euforia powrotu do życia. O Bogu nie tyle zapomniałem, ile traktowałem Go z obowiązku, mechanicznie. Opowiadałem o tym na grupie, o tych odbębnionych mszach, a jeden z kolegów mówi: „słuchajcie, pół godziny poświęcić Bogu za to, co dla nas zrobił, to tak wiele?”. Nie mogłem spać… Od tego czasu przez 10 lat nie opuściłem żadnej niedzielnej Mszy św. – wyznaje. I dodaje: – W Słowie Bożym znajduję odpowiedzi na różne moje udręczenia, mam pomoc w podejmowaniu decyzji. Jak nie wierzyć? Cuda są obok nas… Opowiada, że aby wypracować czas na codzienną modlitwę przez pewien etap życia zrezygnował z telewizji. Czyta Biblię, czyta mistyków, jest zwolennikiem pozytywnego myślenia.

Jeździł na doroczne spotkania do Częstochowy, tam składano świadectwa przed wielotysięcznym tłumem, ale on chciał przed swoimi, choć to wiadomo – trudniej. – Dojrzałem do tego, że bez Boga i Jego łaski nie mógłbym nic. Myślę, że mama mi to wymodliła. Mama jest bardzo wierząca, każdemu wrogowi wybaczy. Zasłużyła, żeby mieć syna trzeźwego, ale dlaczego nie wierzącego? Na Jasnej Górze doznałem oczyszczenia, poczułem Boga dosłownie wszędzie – opowiada.

Reklama

Świadectwo wiary składał w sierpniu br. w kościele w Kozłowie Małogoskim i podczas marcowej Drogi Krzyżowej w intencji trzeźwości na św. Krzyż. Nie z kartki. Z głowy, z serca, tak jak teraz sobie rozmawiamy…

W Słowie Bożym znajduję odpowiedzi na różne moje udręczenia, mam pomoc w podejmowaniu decyzji. Jak nie wierzyć? Cuda są obok nas…

Podziel się cytatem

O życiu w trzeźwości i miejscu w nim Boga mówi dużo i chętnie, choć przyznaje, że musiał to wszystko w sobie przepracować, bo wydawało mu się, że „może być jak Jezus Chrystus” i „za bardzo zaczął żyć życiem innych”.

Pokora i prawda

To dla T. Kościołka słowa kluczowe. – Pokora uczy cię miejsca w szeregu. Na grupie staram się uczulać ludzi na prawdę. Zawsze byłem prawdomówny aż do bólu i prawda mnie wyzwoliła – mówi.

Nie planuje bycia profesjonalnym terapeutą, choć pomaga grupie ludzi z wioski, z rodzinnego Czostkowa, z okolic – i widzi tego efekty. – Ewoluują, uczą się – mówi. Od 10 lat ma stały kontakt z grupą wsparcia AA z Małogoszcza, korzystają z niej koledzy z rodzinnej wsi.

– Połowa moich znajomych to alkoholicy. Spotykamy się prywatnie, i tak to jest, że pijący wychodzą wcześniej, a my niepijący zostajemy, bo tyle mamy do pogadania – Tomek uśmiecha się z sympatią do swojego życia. Odszedł z tartaku, pracuje na własny rachunek. – Nie żałuję. Dowaliłem się do końca. Odbiłem się od dna. Wiem jak wygląda szczęście, wiem gdzie go szukać – podsumowuje.

2020-09-23 09:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trzeba chłopa, żeby nie pił

Łatwo jest wpaść w nałóg alkoholowy. Wyjście z niego wymaga poświęcenia nie tylko osoby chorej, ale także najbliższych. Abstynencja pomaga odzyskać człowieczeństwo. O problemach związanych z alkoholem i życiu bez niego rozmawiamy z ks. Aleksandrem Radeckim.

Ks. Łukasz Romańczuk: Rozpoczynamy sierpień. Dlaczego Kościół troszczy się i zachęca w tym miesiącu do abstynencji od alkoholu?

Ks. Aleksander Radecki: Alkoholizm niszczy całe społeczeństwo. Zachęta daje zawsze nadzieję na pokonanie tej fali. Pamiętam, a było to bardzo dawno, na Dworcu PKP we Wrocławiu, był taki baner: „Przez abstynencję wielu, do trzeźwości całego narodu”. Potem ten baner niestety zniknął, ale znacznie później dowiedziałem się, że była to koncepcja ks. Franciszka Blachnickiego, którego słuchałem na własne uszy i on w 1980 r. przekonał mnie osobiście do tego, aby zdeklarować taką wolę podjęcia abstynencji ze względu na tych, którym pić absolutnie nie wolno. Podejmując próbę uświadomienia sobie, dlaczego ludzie mają jakieś opory przed abstynencją, odkryłem takie punkty: Pierwszy – to uzależnienie. Człowiek nie jest w stanie odmówić sobie wypicia alkoholu, a także nie jest w stanie się przyznać do tej słabości. Drugi – to strach przed opinią otoczenia (Co powiedzą, gdy nie wypiję?). Przeczytałem kiedyś takie zdanie: „Wszyscy wiedzą, że alkoholizm jest chorobą, ale jak nie pijesz, to pytają, czy jesteś chory”. Pojawia się obawa samotności, odrzucenia i wzięcia za donosiciela. Kolejna rzecz – to potrzeba zagłuszenia sumienia ostrzegającego przed popełnieniem grzechu – na trzeźwo byśmy pewnych rzeczy nie zrobili. Pewnego razu przygotowując się do zastępstwa „Orzecha”, na wykładach dla rodziców narzeczonych na zakończenie przygotowania do małżeństwa otrzymałem plan spotkania. Był tam m.in. punkt: oczepiny. Nie wiedziałem, co to jest i obejrzałem dwa filmiki na YouTubie. Zachowania i zabawa były takie, że na trzeźwo nikt by tego nie zrobił. To pozwoliło mi też zrozumieć, dlaczego po takiej uroczystości mało kto przyjdzie do kościoła na Mszę św. w niedzielę, a do Komunii św. tym bardziej. W takich i podobnych sytuacjach, jak przymus towarzyski („ze mną nie wypijesz?”), osiemnastka, imieniny, awans zawodowy – alkohol służy do zmiękczenia i zagłuszenia sumienia.

CZYTAJ DALEJ

Papież do młodych: to wy twórzcie przyszłość, razem z Bogiem

2024-04-19 16:20

[ TEMATY ]

młodzi

papież Franciszek

PAP/ETTORE FERRARI

Papież Franciszek

Papież Franciszek

To od was zależy przyszłość i wy macią ją tworzyć. Nie możecie być biernymi widzami - mówił papież na audiencji dla uczniów „szkół pokoju”. Przyznał, że istnieje pokusa, by nie myśleć o jutrze, lecz skupić się wyłącznie na teraźniejszości, a troskę o przyszłość delegować na instytucje lub polityków. Dziś jednak, bardziej niż kiedykolwiek dotąd, potrzeba właśnie brania odpowiedzialności za przyszłość. Potrzebujemy odwagi i kreatywności zbiorowego marzenia - mówił Franciszek.

„Drodzy chłopcy i dziewczęta, drodzy nauczyciele, marzenie to wymaga od nas czujności, a nie snu - mówił papież. - Aby je urzeczywistnić, trzeba pracować, a nie spać, wyruszyć w drogę, a nie siedzieć na kanapie. Musimy dobrze korzystać ze środków, które oferuje informatyka, a nie tracić czas na sieciach społecznościowych. Ale marzenie to urzeczywistnia się również, słuchajcie dobrze, urzeczywistnia się również poprzez modlitwę, czyli razem z Bogiem, a nie jedynie o własnych siłach”.

CZYTAJ DALEJ

Łomża: zakończyło się zgromadzenie plenarne COMECE

2024-04-19 20:41

[ TEMATY ]

Unia Europejska

COMECE

Łomża

pixabay.com

W Łomży zakończyło się trzydniowe (17-19 kwietnia) wiosenne zgromadzenie plenarne Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE). W 20. rocznicę rozszerzenia Unii Europejskiej, delegaci konferencji biskupich z 27 państw Unii Europejskiej wysłuchali głosów krajów Europy Środkowej i Wschodniej w świetle nadchodzących wyborów europejskich.

Zgromadzenie składało się z trzech sesji, które koncentrowały się wokół procesu integracji Unii Europejskiej, jej postrzegania z perspektywy Europy Środkowej i Wschodniej oraz przyszłych kierunków w obliczu wyzwań geopolitycznych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję