Do osoby i życia ks. Stanisława pasują słowa Benedykta XVI: „Kapłaństwo opiera się na odwadze mówienia Bogu «tak» ze świadomością, że dostosowując się do woli Boga, nie przekreślamy naszej oryginalności, lecz wkraczamy w prawdę”.
Jeśli dzisiaj patrzę na świadectwo jego życia, to z pewnością trzeba w nim dostrzegać świadka prawdy. W życiu ks. Stanisława widoczna była przede wszystkim troska o sakramenty święte. Wspominam naszą wspólną Eucharystię w kościele św. Wojciecha, która zawsze była gromadzeniem ludzi we wspólnocie. Tam się zawsze odczuwało, że jest to wspólnota Boga z ludźmi i ludzi między sobą. Szczególnie ważne było gromadzenie wspólnoty księży. Zawsze był otwarty. Zawsze miał otwarte serce i gotowość przyjęcia do siebie kolejnego kapłana, żeby pomóc swojemu arcybiskupowi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To był także budowniczy gmachu seminarium. Jednak wspomnieć tutaj trzeba jego pracę w Niższym Seminarium Duchownym, a także wszelkie dzieła w kościele św. Wojciecha. Szczególna była u niego otwartość na ludzi chorych.
Osobiście dziękuję mu za odwagę wiary. W ostatnim okresie właściwie sam był ofiarodawcą koron dla obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w kościele św. Wojciecha. To jest jakby zwieńczenie jego codziennej i wiernej modlitwy na Jasnej Górze. To była jego ciągła droga między Jasna Górą a własną parafią. To był człowiek oddany Bogu również przez zawierzenie Maryi.