„Jutro to jest dziś, tylko trochę dalej”, napisał Norwid. Dziś w całym świecie nikt nie potrafi przewidzieć tego, co dalej. Dla człowieka wierzącego podstawą tego, co dalej, jest modlitwa.
Idąc za wskazaniami władz i Rady Stałej Episkopatu, biskupi diecezjalni wystosowali do wiernych przesłanie o swojej solidarności, a jednocześnie wskazali na pewne zasady, którymi winniśmy się kierować, aby jak najmniej boleśnie przejść ten czas doświadczenia. W związku z ograniczeniami sprawowania kultu religijnego dla nie więcej niż 50 osób, warto dokładnie przemedytować te wskazania i złączyć tę refleksję z modlitwą rodzinną o cofnięcie epidemii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W ubiegłym tygodniu przywołałem słowa Alberta Camusa o pokładach dobra, jakie wyzwalają sytuacje ekstremalne. W środę 11 marca słowa pisarza nabrały konkretnego wymiaru. Na ten dzień wyznaczono całemu światu modlitwę o godz. 20.30 w intencji ustania epidemii. I okazało się, że ludzie zmobilizowali się i w świat poszły sms-y nawołujące do spotkania w kościołach na wspólną modlitwę. Trudno dziś ocenić, ilu ludzi podjęło zaproszenie, ale było ich niemało.
W przemyskiej archikatedrze modlitwie przewodniczył pasterz diecezji abp Adam Szal. Modlono się do Trójcy Przenajświętszej i Niepokalanego Seca NMP. Szept Zdrowasiek Różańca, a potem Koronka do Bożego Miłosierdzia. Nie zapomniano o patronach. Pokornie wołano do bł. ks. Jana Balickiego, a także do św. Walentego, pamiętając, że jest on historycznym patronem archidiecezji przemyskiej.
Apogeum tego modlitewnego alertu były Suplikacje. Wzruszał widok klęczących mężczyzn, którzy wraz z innymi uczestnikami spotkania głośno wołali do Pana Boga o zmiłowanie.