Rutyna wzajemnych odniesień, przewidywalność. Mąż w towarzystwie opowiada ciągle te same dowcipy, żona w każdy wtorek podaje ten sam obiad. Rano pobudka, pospieszne wyjście do pracy; po południu domowa orka, bo znów trzeba odrobić lekcje z dziećmi, ugotować, posprzątać, naprawić, kupić, wynieść, pomalować, przestawić; wieczorem on z nosem w telewizorze, ona na Facebooku (lub na odwrót), „bo o czym tu ze sobą rozmawiać?”. Od czasu do czasu (może coraz częściej) „iskrzy”, kłótnie o byle co lub o sprawy naprawdę ważne; raniące słowa, które trudno przebaczyć i zapomnieć, nakręcająca się spirala wzajemnych pretensji („Bo ty zawsze...!”, „Bo ty nigdy...!”), coraz więcej cichych dni, wkradająca się podstępnie myśl, czy to wszystko ma sens, bo przecież nie tak miało być...
Reklama
Odnajdujecie się w naszkicowanych wyżej małżeńskich klimatach? Przeważa u was duże zachmurzenie z tendencją do silnych opadów, porywistych wiatrów i częstych wyładowań atmosferycznych, a słońca jak na lekarstwo? Jeśli tak, to...
Pobudka! Alarm!
Zła wiadomość jest taka, że znajdujecie się na równi pochyłej. Może dopiero toczycie się powoli, może nabieracie rozpędu, a może pędzicie już na złamanie karku na spotkanie ze ścianą, w którego wyniku mocno się poturbuje, a w najgorszym przypadku nawet roztrzaska wasze „razem”. Na szczęście jest też dobra wiadomość: to nie fizyka; z tej równi pochyłej można się wycofać.
Dobra wiadomość
Pamiętacie dzień waszego ślubu i słowa złożonej wtedy przysięgi małżeńskiej? Pamiętacie, jak się kończyła? No tak, byliście zbyt przejęci, by zwrócić na to uwagę, więc przypomnijcie sobie: przyrzekliście żonie/mężowi miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścicie jej/go aż do śmierci, po czym dodaliście: „Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy jedyny, i wszyscy święci”.
Ubolewacie, że w waszym małżeństwie jest buro, że dominują odcienie szarości? A pozwoliliście, by był z wami „ten Trzeci” – Jezus Chrystus? Przecież On nie nałożył na wasze ramiona ciężaru nie do uniesienia. Nie doprowadził was do ołtarza po to, aby was udręczyć. Był i nadal jest gotów towarzyszyć waszej miłości, by pomóc wydobyć z niej to, co najpiękniejsze i najbardziej wartościowe. Trzeba tylko wpuścić Go do waszego życia, pozwolić Mu działać.
Kiedy i jak to zrobić?
Reklama
Zaraz, bez zwłoki. Każda okazja jest dobra. Właśnie zaczyna się Adwent, za pasem święta Bożego Narodzenia, tak bardzo rodzinne w naszej polskiej tradycji, tak sprzyjające naprawieniu i umocnieniu wzajemnych relacji. Dlaczego więc nie zacząć właśnie teraz?
W jaki sposób? Macie wrażenie, że jesteście w jakimś zamknięciu, pod kluczem? Zamknięci na siebie nawzajem, zamknięci na nadzieję, że najlepsze ciągle jeszcze PRZED wami, niezależnie od stażu? Potrzebne są klucze. Duchowe. Każde małżeństwo wymaga indywidualnego zestawu, ale niektóre, wymienione poniżej, są uniwersalne.
Adwentowy (i nie tylko) dekalog małżeński
1. Módl się. Znajdź codziennie 5-10 minut, które przeznaczysz TYLKO dla Pana Boga. Wydaje ci się, że nie masz czasu? Walcz. To twoje duchowe „być albo nie być”. Nie zwracaj uwagi na swoje odczucia. Choćbyś się nudził jak mops, choćbyś czuł zupełną pustkę – módl się. Zamiast „klepać” pacierz, mów Bogu, co czujesz, z czym nie możesz sobie poradzić, co cię boli. Proś, przepraszaj, nie zapomnij podziękować (zacznij dostrzegać, że masz za co! ). Módl się za żonę/męża. Staraj się nie tylko mówić. Zamilknij, słuchaj – On na pewno ci odpowie, np. przez głos sumienia.
2. Rachunek sumienia. Codziennie przebiegnij myślami przeżyty dzień, obejrzyj go oczami Boga, zastanów się nad kierunkiem, w którym zmierza twoje życie. Czy tylko ku temu, by jak najwięcej „mieć” tutaj, na ziemi, czy przede wszystkim ku temu, aby „być” – tu, przed śmiercią, i tam – w wieczności? Dla kogo żyjesz? Czy na pewno dla żony, dzieci? A może wyłącznie dla siebie?
Reklama
3. Czytaj i rozważaj Pismo Święte, a zwłaszcza Ewangelię. Może to być kilka linijek, jeden akapit. Zajmie ci to 2-3 minuty. Zastanawiaj się, jak przeczytane słowa odnoszą się do twojego życia. Proś Ducha Świętego o pomoc w rozumieniu słowa Bożego, w powiązaniu go z twoim – i waszym wspólnym – życiem.
4. Idź do spowiedzi. Żyj – niczym pod życiodajną kroplówką – w stanie łaski uświęcającej. Nie czekaj ze spowiedzią do kolejnych świąt – idź do niej natychmiast po popełnieniu grzechu ciężkiego. Nie czekaj jednak na grzech ciężki – korzystaj regularnie z sakramentu pojednania, co miesiąc-dwa.
5. Módl się razem z żoną/mężem. Postarajcie się codziennie stanąć razem przed Panem Bogiem, choćby na jedno „Ojcze nasz” czy „Chwała Ojcu”, a jeśli potraficie przełamać skrępowanie, pomódlcie się wspólnie i na głos swoimi słowami.
6. Idźcie na randkę. Zaplanujcie przynajmniej raz w miesiącu atrakcyjne spędzenie czasu razem. Idźcie do kina, teatru, na wystawę, koncert, urządźcie wycieczkę do ciekawego miejsca, pospacerujcie, posiedźcie w kawiarni, restauracji. Odprężcie się, oderwijcie się od codziennych obowiązków, porozmawiajcie – bez pośpiechu, stresu – o czymś przyjemnym. Jeśli nie macie nikogo, kto zająłby się w tym czasie małymi dziećmi – wynajmijcie opiekunkę. Nie żałujcie na to pieniędzy – zwrócą się sto razy.
Reklama
7. Przeprowadźcie „rozmowę we troje”. Znajdźcie godzinę-dwie na spokojną rozmowę, w której zastanowicie się nad stanem waszego małżeństwa: podziękujcie sobie za dobre rzeczy i z troską, życzliwie (nie ze złością! ) powiedzcie o tym, co was boli, niepokoi, co wam przeszkadza cieszyć się wzajemną bliskością. Nie zamieńcie tylko tej rozmowy w „pranie brudów”, w przekrzykiwanie się, wzajemne udowadnianie win. Zadbajcie, by nikt was nie słyszał. A dlaczego we troje? Bo macie przeżyć, przeprowadzić tę rozmowę ze świadomością, że jest z wami i przysłuchuje się wam sam Chrystus. Aby o tym pamiętać, możecie zapalić świecę jako znak Jego obecności.
8. Pracujcie nad swoim charakterem. Swoim, a nie drugiej „połówki”! Wybierzcie coś konkretnego, co należałoby zmienić, bo wpływa to źle na wasze wzajemne relacje. Może szwankuje cierpliwość, może kością niezgody jest niesprawiedliwy podział obowiązków domowych, może drażni bałaganiarstwo, niepunktualność, może rani brak delikatności, może dzielą pieniądze, może oddala zamiast zbliżać pożycie małżeńskie...
9. „Stańcie na głowie”, aby przeżyć święta Bożego Narodzenia w radosnej, rodzinnej atmosferze. Ze sobą, a nie z telewizorem, internetem, smartfonem. A 29 grudnia – w niedzielę Świętej Rodziny – wybierzcie się na Mszę św. do kościoła, w którym odbędzie się odnowienie przysięgi małżeńskiej. Tam spójrzcie sobie głęboko w oczy i obiecajcie sobie nawzajem na nowo to samo, co przyrzekliście przed laty.
10. W dalszej perspektywie rozważcie udział w rekolekcjach dla małżeństw i dołączenie do jakiejś wspólnoty formacyjnej, w której moglibyście spotkać inne małżeństwa oraz kapłanów, na których pomoc moglibyście liczyć. Nie wiecie, gdzie ich szukać? Zapytajcie księdza lub... niech ten internet wreszcie do czegoś się przyda!
* * *
Życzę wam niezapomnianego, owocnego Adwentu i nowego otwarcia dla waszego małżeństwa! Szczęść Boże!