Brzezinka. Słoneczne sierpniowe przedpołudnie. Przyglądam się drodze, po której przeszło kilkudziesięciu turystów. Spod ciężaru ich stóp wzbija się kurz i unosi wysoko. Gdzie osiądzie? Czy z wiatrem zdoła dotrzeć do obozowych baraków, czy może opadnie na rampę kolejową, która podczas wojny służyła w obozie śmierci KL Auschwitz-Birkenau do rozładunku wagonów, w których Niemcy zwozili z całej okupowanej Europy transporty więźniów? Osiada na drodze wzdłuż rampy. Tej samej, po której 77 lat temu na śmierć szła Edyta Stein.
Do muzeum obozu Auschwitz-Birkenau przyjechałam z grupą osób z Wrocławia na zaproszenie biskupa bielsko-żywieckiego Romana Pindla, w porozumieniu z Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu-Harmężach oraz wrocławskim Towarzystwem im. Edyty Stein. Zaproszono nas na modlitwę 9 sierpnia, w dniu, w którym s. Teresa Benedykta od Krzyża została zamordowana przez Niemców w komorze gazowej w KL Auschwitz-Birkenau. Na zaproszenie odpowiedzieli pielgrzymi z Polski, Niemiec oraz 100-osobowa grupa przedstawicieli wszystkich czterech diecezji Kościoła rzymskokatolickiego w Rosji, na czele z bp. Clemensem Pickelem, przewodniczącym rosyjskiego Episkopatu i ordynariuszem diecezji św. Klemensa w Saratowie.
Wydarzenie rozpoczęła Droga Modlitewna w byłym obozie Auschwitz II-Birkenau. Pod przewodnictwem ks. Manfreda Deselaersa z Centrum Dialogu i Modlitwy przeszliśmy wzdłuż rampy, aż do pomnika między ruinami komór gazowych i krematoriów, by w ten sposób symbolicznie towarzyszyć Edycie Stein w jej ostatniej drodze razem z żydowskim narodem.
– Zaczynamy dzisiejszy dzień pamięcią cierpienia i śmierci. Nie uciekamy ani od trudnej pamięci przeszłości, ani od trudnych wyzwań dzisiejszych czasów. Chcemy być bliscy cierpiącym i zanieść swój krzyż. Robimy to z wiarą w ostateczne zwycięstwo miłości – zaznaczył nasz przewodnik. Z modlitwą na ustach ruszyliśmy oddać hołd patronce Europy.
Po modlitwie za wszystkie ofiary obozu zagłady oraz o pokój na świecie, udaliśmy się do Centrum Dialogu i Modlitwy, gdzie otwarto wystawę o życiu Świętej. Ekspozycję przygotowało Towarzystwo im. Edyty Stein we Wrocławiu. – Wystawa, którą tutaj prezentujemy, jest opowieścią Edyty Stein o niej samej, świadectwem tego, co przeżywała i czym się dzieliła w swoich pismach – wyjaśnił ks. Jerzy Witek, prezes Towarzystwa im. Edyty Sten we Wrocławiu. Jednym z punktów programu były także rozmowy w małych grupach. Uczestnicy spotkania w ciszy kontemplowali poszczególne fragmenty rozważań św. Teresy Benedykty od Krzyża.
Uroczystości w Oświęcimiu zwieńczyła Eucharystia, której w klasztorze Sióstr Karmelitanek przewodniczył bp Clemens Pickel.
W homilii metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś mówił o tym, że chociaż po śmierci Edyty Stein zagłada trwała jeszcze dwa lata, to w swoisty sposób zatrzymała ją, wpisując się w zbawcze dzieło naszego Pana.
– Nie uratowała Żydów, ale uratowała człowieka. Uratowała Europejczyka, człowieka wykształconego. Pokazała, że wykształcenie jest siłą, która powstrzymuje od niegodziwości. Ona, niemiecka patriotka w czasie I wojny światowej, uratowała człowieczeństwo Niemców – mówił hierarcha, wskazując na słowa Jana Pawła II, który takich ludzi, jak s. Teresa Benedykta od Krzyża nazywał „słupami granicznymi”.
– To są ludzie, na których zło się zatrzymuje. Oni są granicą, jaką Bóg wyznaczył złu. Edyta Stein była takim słupem granicznym. Zagłada się na niej zatrzymała, ponieważ nie miała dostępu do jej wnętrza. Na to straszne zło odpowiedziała radykalną miłością – nauczał abp Grzegorz Ryś.
Warto w Roku Wiary uświadomić sobie, że wiara to nie tylko uwierzenie, czyli przyjęcie prawdy o Bogu, ale to nade wszystko spotkanie z osobowym Bogiem, zawierzenie Mu, podjęcie trudu dochowania Mu wierności w życiu codziennym. I tego uczymy się, patrząc na życie błogosławionych i świętych, którzy już cieszą się ostatecznym owocem swojej wiary - mówił bp Tadeusz Rakoczy w homilii 2 czerwca na Kaplicówce. Wtedy miała miejsce kolejna diecezjalna pielgrzymka ku czci św. Jana Sarkandra.
7 grudnia Kościół katolicki obchodzi wspomnienie liturgiczne św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła, jedną z największych postaci Kościoła Zachodniego w IV w. Dane o wcześniejszym jego życiu są skąpe, natomiast biografia od chwili wybrania go na biskupa jest bardzo bogata.
Ambroży urodził się około roku 340 w Trewirze (dzisiejsze Niemcy), jako syn prefekta Galii. Otrzymawszy staranne wykształcenie w Rzymie, rozpoczął karierę państwową na terenie dzisiejszej Jugosławii. Około roku 370 został mianowany zarządcą - prefektem północnej Italii, mieszkając w Mediolanie.
W roku 374 w Mediolanie zmarł tamtejszy biskup. Zapowiadał się burzliwy wybór nowego biskupa, gdyż dwie partie: jedna prawowierna, druga sympatyzująca z arianizmem, wysuwały swoich kandydatów, ale ponieważ głosy były równomierne, wybory się przeciągały. Ambroży, podejrzewając, że może dojść do zamieszek, nie chcąc do nich dopuścić, z urzędu udał się do katedry. Kiedy tam się znalazł, z tłumu jakieś dziecko zwołało: "Ambroży biskupem". Zebrani uznali to za znak opatrznościowy i mimo tego, że Ambroży - choć należał do rodziny chrześcijańskiej - nie był nawet ochrzczony i opierał się, wymogli na nim zgodę. Dla wybierających nie stanowiło to żadnej przeszkody. Wiedzieli, że jest człowiekiem sprawiedliwym i bardzo odpowiedzialnym, a to wystarczyło, by mógł być dobrym biskupem. Przyszłość potwierdziła, że mieli rację.
W ciągu ośmiu dni Ambroży przygotował się, przyjął chrzest i pozostałe sakramenty, a 7 grudnia 374 r. został konsekrowany na biskupa Mediolanu.
Nowy biskup wiedział, jak małe kompetencje posiada w zakresie znajomości Pisma Świętego i prawd objawionych, dlatego swoje duszpasterzowanie rozpoczął od gruntownego studiowania Biblii i literatury chrześcijańskiej. Miało to służyć jego przepowiadaniu. Wnet zasłynął jako kaznodzieja; podziwiał go św. Augustyn.
Św. Ambroży żył i działał w okresie, kiedy dopiero zaczynały się kształtować stosunki Kościoła z państwem (władzą cesarską). Jego postawa i poczynania w tej dziedzinie miały znaczący wpływ na przyszłość tych stosunków. Inicjatywy biskupa Mediolanu były też próbą określenia miejsca Kościoła w społeczeństwie. Z tego też punktu widzenia należy oceniać słynne "potyczki" Ambrożego z władzą cesarską.
Najgłośniejszym był konflikt Ambrożego z cesarzem Teodozjuszem. Powodem była rzeź dokonana z rozkazu cesarza w Tessalonikach. Podczas lokalnych zamieszek zginął tam jeden z oficerów rzymskich. W odwecie cesarz zarządził masakrę ludności; mieszkańców zgromadzonych w cyrku zaatakowali żołnierze. Zginęło prawie 700 osób. Wówczas biskup Ambroży nałożył na cesarza obowiązek odbycia pokuty. O dziwo, Teodozjusz uznał swój grzech i zgodził się na określoną przez biskupa pokutę, co było wyrazem wielkiego autorytetu biskupa Ambrożego. Za jego sprawą świat zrozumiał, że władca w Kościele jest tylko wiernym - niczym więcej - i obowiązują go te same zasady Bożego Prawa, które normują życie wszystkich.
Sprecyzowane przez św. Ambrożego ustawienie władcy wobec Bożego Prawa, na straży którego stoi biskup, stało się normą w Kościele katolickim i obowiązuje do dziś. Potknął się o tę normę w XVI w. Henryk VIII, który po popełnieniu grzechu, nie chcąc pokutować, wolał oderwać cały Kościół angielski od biskupa Rzymu. Ten zaś, stając na straży Bożego Prawa, nie mógł przyjąć innego rozwiązania.
Wspomnienie postaci św. Ambrożego przypomina bardzo trudne zagadnienie relacji Kościoła do państwa, zwłaszcza wtedy, gdy władzę w państwie sprawuje katolik. Ten bowiem jako wierzący musi się nieustannie liczyć z Bożym Prawem. Nie chodzi tu tylko o decyzje, ale i o zachowanie Bożego Prawa w życiu osobistym, które dla podwładnych jest niepisaną normą postępowania.
Stąd do historii św. Ambroży przeszedł nie tyle jako teolog, ile jako odważny biskup, wzywający władców (dzisiaj sprawujących władzę na różnym szczeblu życia demokratycznego) do zachowania Prawa Bożego.
Św. Ambroży zmarł w Wielką Sobotę 4 kwietnia 397 r. Został pochowany w Mediolanie. Do dziś pozostaje postacią wręcz symboliczną dla tego miasta. Zdumiewała jego aktywność, co podkreślił biograf, notując z podziwem, że po śmierci Ambrożego, jego obowiązki katechetyczne musiały być podzielone między pięciu kapłanów.
Watykan/ Wyjątkowy, dziesiąty konsystorz papieża Franciszka
2024-12-07 07:26
PAP
Monika Książek
Sobotni, dziesiąty konsystorz pod przewodnictwem papieża Franciszka będzie jednym z najciekawszych w jego pontyfikacie. Godność kardynała otrzyma 21 dostojników z całego świata, w tym najstarszy w historii: 99-latek. Szczególnie interesujące jest to, że liczba kardynałów elektorów wzrośnie aż do 140, podczas gdy wyznaczony pułap wynosi 120.
To będzie wyjątkowo intensywny dzień w Watykanie. Rano papież przyjmie na audiencji ofiarodawców świątecznej choinki z włoskiego Trydentu i szopki z Friuli-Wenecji Julijskiej. Ich uroczysta inauguracja odbędzie się na placu Świętego Piotra o zmierzchu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.