KS. JAROSŁAW KRZEWICKI: – Na początku serdecznie dziękuję za przyjęcie zaproszenia, by udzielić wywiadu dla Czytelników Tygodnika Katolickiego „Niedziela”. Rozmawiamy przed aulą Senatu, kilka chwil po zakończeniu sesji kongresu Ruchu „Europa Christi”. Ksiądz Kardynał przyniósł tu dzisiaj ogromną porcję nadziei...
KARD. GERHARD LUDWIG MüLLER: – „Niedziela” niesie tę nadzieję.
– Czy jest nadzieja dla Europy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Napisałem kiedyś taką książkę – jest przetłumaczona na język polski – o nadziei. Nadzieja to cnota, która pozwala nam patrzeć i widzieć ponad to, co nas ogranicza. Mamy tendencję, by pytać, jak wypełnić nasze życie w perspektywie wartości, moralności, a jako chrześcijanie jesteśmy przekonani, że Chrystus wydobywa nas z ograniczeń, ponieważ wybawia nas przez swoje zwycięstwo spod władzy śmierci, beznadziei, desperacji – stąd ten powszechny wymiar nadziei, która rozświetla nasze życie.
– Księże Kardynale, pomówmy o naszej konferencji, która tu się dziś odbyła, o Europie. Czy, zdaniem Księdza Kardynała, chrześcijaństwo, ludzie wiary mogą dziś jeszcze skutecznie coś Europie zaproponować? Europejczycy w dużej mierze wydają się coraz mniej zainteresowani taką propozycją.
Reklama
– Nie ma alternatywy dla chrześcijaństwa. Alternatywą są destrukcja i samounicestwienie. Widzieliśmy to po rewolucji francuskiej w postaci jakobinizmu, który zniszczył 200 tys. niewinnych istnień ludzkich, także narodowy socjalizm, komunizm, imperializm czy kolonializm w swoich najróżniejszych wcieleniach potwierdzają zasadę, że tam, gdzie człowiek straci Boga, tam wszystko jest dozwolone – parafrazując to, co powiedział już wielki pisarz Fiodor Dostojewski, którego słowa – a wypowiedział je, zanim wiele z tych sytuacji się sprawdziło – dają dowód tej prawdzie, którą historia ostatnich 200-300 lat boleśnie zweryfikowała. Stąd tendencje, z którymi się spotykamy w dzisiejszych instytucjach europejskich, w postaci ideologii marksistowskiej w wersji soft, które nie prowadzą nas do niczego dobrego. Widać to w nasilających się zjawiskach typu samobójstwa, narkomania, alkoholizm, w rzeszach ludzi bez nadziei, żyjących w poczuciu samotności, w zniszczonych bądź poważnie naruszonych relacjach międzypokoleniowych, co jest znakiem panoszącego się egoizmu. I tu jawi się celowość życia, która wyłania się z chrześcijaństwa: jest w nią wpisana miłość. Nie ma więc sensownej, pozytywnej alternatywy dla Europy. Może ona powrócić do pogaństwa, ale to w gruncie rzeczy oznaczałoby jej śmierć.
– No właśnie – baza ideologiczna, na którą Ksiądz Kardynał zwrócił uwagę. Pomówmy o korzeniach niechęci czy wręcz nienawiści do chrześcijaństwa, która rozlewa się w co najmniej niektórych obszarach struktur decyzyjnych kształtujących współczesną Europę. Wyjdźmy od człowieka – osoby, która staje na rozdrożu: przyjąć czy odrzucić Chrystusa? Może być wiele korzeni na poziomie ogólnym, czy jednak nie ma jakiejś wspólnej przyczyny? Być może, idąc za myślą Jana Pawła II, znów powinniśmy zwrócić uwagę na jakiś zakorzeniony błąd antropologiczny, na coś, co w podstawowej warstwie relacji człowieka do Boga zakłóca nasz stosunek do Chrystusa...
Reklama
– Zdecydowanie należy wskazać na ateistyczny materializm czy narodowy socjalizm, które przyjmują inną atrakcyjną formę pod płaszczykiem konsumpcjonizmu. Nadzieja, której ulega człowiek, że dzięki zdobyciu i używaniu dóbr materialnych może osiągnąć szczęście, jest złudna. Taka postawa rodzi nienawiść, zaburza zdrowe stosunki między ludźmi, na bazie ekonomii, kapitału. Przykład – ludzie nie widzą potrzeby świętowania niedzieli. Wybierają sztuczne niebo, paradiso, które nie może funkcjonować, bo człowiek jest bytem obdarzonym duchowością, intelektem, moralnością, więc potrzebuje czegoś więcej niż materia, ma potrzeby duchowe, potrzebuje nadziei, która przeniesie go poza granice śmierci, poza ograniczenia jego życia. Nie wystarczą praca, potomstwo, relacje małżeńskie, rodzina. Tak, to są wartości, które coś znaczą jedynie na płaszczyźnie relacji do Boga, miłości Stwórcy. I to jest przyszłość. Nie możemy jej szukać w sztucznie tworzonym za pomocą konsumpcjonizmu niebie. Ten trend rodzi bardzo wiele negatywnych rezultatów.
– No właśnie, żyjemy w cieniu banków, które wypierają nam kościoły. Pieniądz, który zastępuje nam Boga i stwarza idealny, wymarzony świat... Rządzi nim ekonomia, która – poczynając od Thomasa Hobbesa – jest bardzo racjonalna. Jeśli spojrzymy na współczesne tendencje – czy możliwy jest powrót ekonomii do przyjaźni z etyką?
Reklama
– Cóż, ekonomia jest potrzebna, ale nie wystarczy. Sensem życia człowieka nie jest pieniądz. Człowiek nie żyje dla pieniądza, by być sługą banków. Ekonomia powinna służyć człowiekowi. Dla nas symboliczne znaczenie mają katedry, kościoły, które otwierają nam szerokie nadprzyrodzone horyzonty. Kościół dał znakomitą odpowiedź kapitalizmowi, industrializmowi czy globalizacji dzięki swojej doktrynie społecznej, formułując trzy podstawowe zasady: pomocniczości, solidarności oraz dobra wspólnego. Należy uznać i uszanować fakt, że człowiek jest osobą, i chronić jego wrodzoną godność. Warto podkreślić społeczny wymiar człowieka i w tym kontekście zasadę solidarności. To są podstawowe zasady, na których powinien się opierać porządek społeczny z myślą o świecie przyszłości, a więc postawienie w centrum człowieka w jego wymiarze duchowym, nie zaś jego dehumanizację, która jest zawsze wynikiem porządku opartego na ideologii ateistycznej. W oparciu o to należy zatem stawiać na wzrost i rozwój człowieka. W przeciwnym razie wszystko kończy się gułagiem bądź obozami koncentracyjnymi, które stanowią prawdziwe katedry antyhumanizmu ateistycznego.
– Społeczeństwo tworzą ludzie, Europę chrześcijańską dzisiaj tworzą ochrzczeni. Jak wytłumaczyć, że to właśnie ludzie związani chrztem promują dziś antywartości, głosują – jako politycy – za aborcją, gender czy eutanazją? Skąd ten paradoks?
Reklama
– Cóż, członkowie partii chadeckich, którzy tak się zachowują, niszczą fundamenty, na których zbudowane są ich partie. W krajach, w których politycy zachowują się w ten sposób, jest tylko kwestią czasu, kiedy w końcu przegrają. Nie da się pójść na tego rodzaju kompromisy. Owszem, oni często się boją, by nie być zbyt konserwatywni, ale to fałszywy dylemat. Ten pozorny konflikt między modernizmem a konserwatyzmem rozgrywa się na poziomie języka, często bardzo ofensywnego, ale to często przykrywka, zabieg, który ma na celu onieśmielenie przeciwnika, pozbawienie jego argumentów siły oddziaływania, bo gdy ktoś jest określany mianem konserwatysty, brzmi to bardzo pejoratywnie, więc ludzie, którzy odznaczają się pewnym poczuciem przyzwoitości, moralności, są zmuszani do rezygnacji ze swoich postaw na rzecz pozornego postępu. Dlatego trzeba odejść od logiki przeciwieństw. Chrześcijaństwo wobec dominujących ideologii nie jest jakąś antyideologią, ono uwalnia człowieka od absolutyzowania pozycji politycznych, ideologicznych. Także, niestety, w Kościele nie brak takich, którzy nie rozumieją, nie są w stanie zrozumieć istniejącej sytuacji, co sprawia, że niektórzy biskupi występują przeciw konserwatystom w Kościele. Ale Kościół nie może spełnić swojej misji, jeżeli wpadnie w tę pułapkę.
– Oczywiście, chodzi tu o język, jasność pojęć, którymi Kościół powinien się posługiwać w swoim przekazie. Ale nie tylko. Niektórzy świeccy zarzucają nam, księżom, że ich opuściliśmy na polu wielu batalii, które muszą podejmować w życiu publicznym. Zwłaszcza po soborze, gdy przyszedł czas na świeckich, a oni mówią: Wystawiliście nas w pierwszej linii, a sami się wycofujecie, nie czujemy waszego wsparcia. Chodzi tu głównie o chrześcijańskich polityków, ale nie tylko.
Reklama
– Jezus nie powołał Apostołów do spokojnego życia, by wygodnie prowadzili swoją misję w zaciszu pałaców. Biskupi są od tego, by wchodzili między unoszący się kurz miast i dróg, by uczestniczyli w bataliach publicznych, by stawali w obronie Prawdy. Jezus przed Piłatem nie wszedł w jakieś fałszywe dyskusje. Dał świadectwo Prawdzie przed Piłatem, Herodem, bo oni nie byli nawet taką dyskusją zainteresowani w sprawowaniu swej władzy. Czasem nie ma sensu prowadzić dyskusji, bo ludzie władzy mają swoje własne interesy, od których nie odstąpią. Jezus w takim momencie jasno mówi: jestem po to, by dać świadectwo Prawdzie. To ja jestem Prawdą i każdy, kto jest z Prawdy, słucha mego głosu, staje się świadkiem tej Prawdy. Dzisiaj mamy szczególną potrzebę biskupów odważnych, inteligentnych, zdolnych, także dających osobiste świadectwo, by sprostać temu zadaniu. Nie wszyscy jesteśmy święci, mamy swoje słabości, co nas skłania do pokory i do nieustannej modlitwy o przebaczenie, ale to nie powinno w nas osłabiać apostolskiego zapału, odwagi i szczególnego misyjnego ducha świadczenia o Jezusie Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym. Stąd też mam nadzieję, że po smutnych wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych Papież mianuje odpowiednich biskupów, nie zaś przypochlebców.
– Wróćmy do Polski, o której Ksiądz Kardynał wypowiedział dziś tak wiele pięknych słów. Mówił Eminencja o naszym uczestnictwie w życiu Europy, ale poruszył też temat pewnych zagrożeń dotyczących życia religijnego i życia Kościoła w Polsce. Gdzie tkwią te najważniejsze zagrożenia, przed którymi powinniśmy się ustrzec?
Reklama
– Polacy katolicy w Kościele, ale także działający w sferze publicznej, na miejscu czy na arenie europejskiej, nie powinni popadać w żaden kompleks niższości. Wielu ludzi w Europie Zachodniej, którzy w ogóle nie walczyli o wolność, czuje się natomiast niczym posiadacze, monopoliści demokracji – inni są względem nich jak niedojrzałe dzieci, które wciąż do czegoś muszą dorastać. Ale taka postawa jest oparta na fałszu, kłamstwie. Polacy są tym narodem w Europie, który najbardziej walczył i cierpiał za demokrację i wolność, za te wartości, na których demokracja jest zbudowana. Dotyczy to rządu, który miałby legitymację społeczną, parlamentu działającego w oparciu o zasadę dobra wspólnego. Ci krytycy Polski pochodzą z Europy Zachodniej, z tych krajów, które w latach 1939-45 zdradziły Polskę, wydając najpierw ją w ręce hitlerowskich Niemiec, a potem stalinowskiej Rosji. Oni wszyscy powinni siedzieć cicho, by nauczyć się właśnie od Polski, jak bronić godności narodu. Inspiracją dla nich powinna być postawa Polaków podczas Powstania Warszawskiego, gdy mimo braku jasnych prognoz politycznych i militarnych, mimo ogromnej przewagi sił nazistowskiej armii nad Armią Krajową Polacy wystąpili w obronie godności swojego narodu i ojczyzny, godności człowieka; walczyli z tyranem w obronie najważniejszych wartości. Tego powinna się nauczyć Europa od Polski, że demokracja nie spada z nieba, ale jest wartością, którą trzeba budować i o nią walczyć. Tym bardziej że dziś nie mamy żadnej gwarancji, iż demokracja w Europie się utrzyma. O nią trzeba się troszczyć, by obronić ją przed totalitaryzmem zagrażającym jej ze strony grup ideologicznych, które roszczą sobie prawo, by wiedzieć i wybierać lepiej niż ludzie i narody, które uważają, że wiedzą lepiej, co dla ludzi jest dobre, a co nie. Chcą doprowadzić do nowej dyktatury opartej na ich ułomnym myśleniu.
– I to jest realne niebezpieczeństwo, przed którym stoimy. O jakiej Europie Ksiądz Kardynał marzy? Jaka może i powinna być?
Reklama
– To Europa, której pragnęli wielcy mężowie tacy jak Konrad Adenauer, Robert Schuman, Alcide de Gasperi. Mamy dziś Europę, która się jednoczy, to kontynent bez granic. Mamy wiele rodzin mieszanych, które połączyły przedstawicieli różnych narodów – rodzin szczęśliwych. Mamy rodziny, społeczności, w których młodzi ludzie uczą się języków, by móc się poruszać bez barier. Następuje wymiana naukowa dzięki kontaktom międzyuczelnianym. To wszystko jest piękne. Ale w tej Europie trzeba szanować własną kulturę i nie można jednoczyć kontynentu na bazie uniformizmu. Bogactwem Europy jest szacunek dla jej różnorodności kulturowej, historycznej i narodowej. Musimy pamiętać o innych uwarunkowaniach mentalnościowych niektórych państw tradycyjnie ekspansywnych, jak np. Francja czy Anglia, ale i o tych, które często stawały się ofiarami działań kraju silniejszego i nieuczciwego, jak Polska, Czechy czy wiele mniejszych państw. Trzeba więc pamiętać o tych zależnościach i dynamikach, by budować jedność i tego, co dobre, uczyć się od siebie nawzajem. To jest, w moim przekonaniu, przyszłość. W żadnym wypadku natomiast nie ma przyszłości narzucanie komuś jakiejś ideologii. Podobnie forsowanie absurdalnych idei w przestrzeni tzw. praw człowieka, do których niektórzy na siłę pragną zaliczyć np. prawo do aborcji. To absurd.
– A zatem, Księże Kardynale, podsumowując w dwóch słowach – Europa Christi?
– Tak, Europa wartości, ale w jej centrum zdecydowanie stoi Osoba. Jest nią osoba Jezusa Chrystusa. On jest fundamentem, szczytem i centrum Europy.
– W imieniu wszystkich Czytelników Tygodnika Katolickiego „Niedziela” z całego serca dziękuję za to spotkanie.
– Bóg zapłać!