Ks. Zbigniew Suchy: – Muszę przyznać, że kiedy dowiedziałem się, że został Ksiądz kanclerzem, to miałem taką obawę, czy nie będzie Księdzu trudno rozmawiać, zwłaszcza ze starszymi kapłanami, ze względu na młody wiek Księdza?
Ks. prał. Bartosz Rajnowski: – I dla mnie ta sytuacja była zaskoczeniem. Miałem co prawda ośmioletnie doświadczenie pracy notariusza, ale to było za mało… zdarzały się niekiedy takie sytuacje, podczas których stawałem przed trudnymi wyzwaniami, a nawet „przed ścianą”. Nie mając jeszcze doświadczenia kapłańskiego, bywało różnie. Nie znaczy, że dziś nie mam już trudności. Ale jest rozwiązanie. W takich chwilach modlę się do Ducha Świętego, żeby dał mi światło i żeby prowadził mnie podczas spotkania, rozmowy czy w czasie podejmowania decyzji. Po takiej modlitwie często mam odczucie, że powiedziałem coś, co pozwoliło ruszyć dalej albo zauważałem, że w tej „ścianie” są drzwi, które mogę otworzyć i odnaleźć właściwą drogę.
– Oprócz obowiązków kanclerza pojawiło się w życiu Księdza wydawnictwo. Jakie były jego początki i jaka jest możliwość skorzystania z jego działania?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Wydawnictwo diecezjalne funkcjonuje już kilkanaście lat i od samego początku było ukierunkowane przede wszystkim na potrzeby wewnętrznego duszpasterstwa i funkcjonuje w ramach archidiecezji. Głównie wydaje pomoce duszpasterskie, które służą realizacji programu duszpasterskiego. Zdarza się, że księża proszą o wydrukowanie książki czy pomoc w procesie jej powstawania. Wtedy, wraz z kapłanami współpracującymi, staramy się, w miarę naszych możliwości pomóc w przygotowaniu i wydaniu tekstu. Nie mamy jednak w naszym wydawnictwie osób, które się zajmują tylko i wyłącznie tym. Jest to dla każdego z nas praca dodatkowa, którą wykonujemy, kiedy zakończymy nasze główne obowiązki.
– Był Ksiądz kanclerzem i stał się domownikiem. Jak przeżył Ksiądz to przejście z posługi kanclerza Arcybiskupa Józefa do posługi domownika? Co to wnosi w Księdza życie?
– O ile przyjęcie obowiązków notariusza, a później kanclerza pojawiło się dosyć nagle w moim życiu, to stanie się domownikiem było pewnym procesem, rozłożonym w czasie. Po dwóch latach pracy w parafii pw. św. Wojciecha w Krośnie, bycie mieszkańcem Kurii czy Domu Biskupiego przeobrażało się powoli w codzienność. Myślę, że poprzez obowiązki, zadania, rozmowy, wspólne posiłki w domu biskupim i świadczoną pomoc nawiązała się dobra relacja. Przez wiele lat miałem też okazję uczestniczyć w różnych wyjazdach Arcybiskupa Józefa. Kiedy jego sekretarz był na urlopie, czy miał inne obowiązki, ja zastępowałem go w tej funkcji. I ta dobra relacja nie zniknęła z chwilą, kiedy Ksiądz Arcybiskup przeszedł na emeryturę, ale trwa nadal, bo bycie domownikiem stało się codziennością w pełnym tego słowa znaczeniu, a nabrało nawet nowego wymiaru.
– Za rok będzie Ksiądz obchodził srebrny jubileusz. Jak Ksiądz patrzy w przyszłość? Ma Ksiądz jakieś swoje plany?
Reklama
– Myślę, że do pewnych rzeczy się dorasta. Ja musiałem w niektórych sytuacjach dorosnąć szybciej, bo byłem zmuszony gonić doświadczenie, którego nie miałem. To dorastanie w moim przypadku można spuentować w taki sposób, że im mniej miałem lat kapłaństwa, tym bardziej chciałem sam układać przyszłość, a im więcej mam tych lat, moją przyszłość pozostawiam decyzji Biskupa Adama.
– Bardzo dziękuję za rozmowę i za tę przyjaźń, której doświadczam i dzięki której mogę uczestniczyć w jakimś stopniu w tym zadomowieniu.
– Dziękuję i ja za wspólne tworzenie wspólnoty Kościoła przemyskiego.