Na dalszych stronach dzisiejszego wydania sporo będzie o bólu i cierpieniu pasterzy. Żeby nie wyszło zbyt cierpiętniczo, popatrzmy na nich z przymrużeniem oka. Za tę anegdotę nie biorę odpowiedzialności. Być może to już kolejna mutacja pierwotnego wydarzenia. Zapamiętałem ją tak. Kard. Wojtyła zatrzymał się u jednego ze swoich przyjaciół księży w Nowym Targu. Stamtąd robił krótkie wypady w góry. Na ulicy zagadnął małego chłopca: – Ile masz lat? – Dziewięć – odrzekł mały. – To w tym roku pójdziesz do Pierwszej Komunii? Malec niechętnie i nieufnie skłonił głowę. – To możesz mi powiedzieć Dziesięć Przykazań – podtrzymywał rozmowę Kardynał. Chłopiec nic. Kardynał wziąwszy go za rękę, prowadzi w stronę plebanii i zadaje kolejne pytania o prawdy wiary, przykazania kościelne. Kandydat do Komunii nie wykrztusił ani słowa. Tak doszli do drzwi plebanii.
Proboszcz z uśmiechem spojrzał na małego i rzekł: – Widać, że się zaprzyjaźniliście? – Nie bardzo – chmurnie odrzekł Wojtyła. – Co się stało? – zapytał skonfundowany nieco proboszcz. – Nie jest dobrze. Chłopiec ma przystąpić do Pierwszej Komunii, a nie umie ani Dziesięciu Przykazań, ani innych prawd wiary. Proboszczowi oczy mało nie wyszły z orbit i zdławionym głosem zaprotestował: – To niemożliwe! – Możliwe, możliwe, sam zapytaj odrzekł Kardynał. Proboszcz rozpoczął odpytywanie chłopca, który płynnie wyrecytował Dekalog, wprowadzając w zdumienie Wojtyłę. Kardynał zwrócił się do małego: – Kiedy ja pytałem, dlaczego nie chciałeś odpowiadać? Rezolutny malec wyrecytował: – Bo ksiądz proboszcz mówili, że o sprawach Bożych nie ma co z byle kim rozmawiać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu