Przyzwyczajenie do ubóstwa
- Poprzez zakładanie świetlic profilaktyczno-wychowawczych - mówi ks. Andrzej Kołodziejczyk, koordynator prac Sekcji - staramy się pomagać dzieciom, minimalizować przeszkody, rozwijać ich zdolności. Przy
współpracy z organami samorządowymi pomagamy dzieciom przejść terapię, aby miały odwagę pozytywnie myśleć. Świetlica to miejsce, gdzie można odpocząć, doświadczyć atmosfery przyjaźni i zrozumienia, dzięki
której radośniejszy staje się dzień. Środowiskowa Sekcja Caritas "Pomoc" została powołana, aby przeciwdziałać marginalizacji dzieci z życia społecznego. Dopóki dzieci będą pozbawione wsparcia szkoły,
społeczeństwa, rodziny, dopóki będą doświadczały osamotnienia, dopóki są głodne, pozbawione materiałów do nauki, cierpiące z powodu niedostatków emocjonalnych, to działanie sekcji jest konieczne. I to
nie tylko jednej. Im więcej ich będzie, im skuteczniej zdynamizują one lokalne środowiska, tym lepiej.
Ubóstwo dzisiejszego dziecka, według ks. A. Kołodziejczyka, polega nie tylko na braku pieniędzy, ale także na tym, że nie ma ono możliwości marzyć, nie ma możliwości budowania w sobie świata, do którego
chciałoby dążyć, bo to, co go otacza, jest szare i biedne. Najgorsze, co może być, to to, że dziecko przyzwyczai się do ubóstwa, przestanie marzyć, przestanie pragnąć.
Fachowa pomoc
Reklama
Rozkład zajęć we wszystkich świetlicach jest bardzo podobny. Najpierw pod kierunkiem wolontariuszy dzieci odrabiają lekcje, potem jest czas na posiłek, a po nim zajęcia wyrównawcze związane z rozwijaniem
uzdolnień i umiejętności, które kończą się zabawami integracyjnymi i zajęciami socjoterapeutycznymi. Bardzo ważna jest współpraca ze specjalistami. Psychologowie, logopedzi, pedagodzy są potrzebni, aby
pomóc dzieciom przezwyciężyć trudności w nauce, w kontaktach z rówieśnikami, w wyrażeniu emocji, ale także by ukierunkować ich rozwój, by pokazać, jak rozwijać własne talenty.
Niestety większość specjalistów trzeba dodatkowo opłacić, a nie wszystkie świetlice na to stać. W Zielonej Górze udało się to, dzięki wsparciu otrzymanym z biura pełnomocnika miasta ds. rozwiązywania
problemów alkoholowych. Sekcja jednak próbuje sobie radzić też w inny sposób. Sama organizuje warsztaty dla wolontariuszy i pracowników. - Interesuje nas warsztat pracy z dzieckiem z rodziny alkoholowej,
z dzieckiem zaniedbanym, dotkniętym ubóstwem, osamotnionym - mówi ks. A. Kołodziejczyk. - Ale także szkolenia z profilaktyki, z rozpoznawania narkomanii, budowania programów profilaktycznych dotyczących
narkomanii, alkoholizmu, hazardu czy warsztaty pokazujące, jak wzbudzać w dziecku nadzieję, pozytywne emocje, jak pracować nad wyrażaniem żalu, wstydu, gniewu. Osoby, które mają kontakt z dziećmi, powinny
umieć im pomóc, m.in. dlatego same muszą nauczyć się rozpoznawania dziecięcych ról w rodzinie: bohatera, kozła ofiarnego, maskotki, aniołka. Przybieranie tych masek pomaga dziecku przetrwać, ale jednocześnie
od wewnątrz je niszczy, bo utrwalane są w nim wzorce biedy i patologii. Świetlice zatem, oprócz oferowanej pomocy materialnej czy dydaktycznej, uczą podopiecznych, jak twórczo spędzać czas. Do wielu świetlic
udało się zorganizować komputery i sprzęt do malowania na szkle, jednak jest to jeszcze niewiele w stosunku do potrzeb.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rozpoznać środowisko
- Odeszliśmy bardzo od stylu odgórnego zarządzania - mówi Koordynator Sekcji. - Moim pragnieniem jest, żeby świetlice działały w środowiskach lokalnych i były wspierane przez środowiska lokalne: samorządowe
i kościelne. Zależy nam też na współpracy z komisjami ds. przeciwdziałania alkoholizmowi czy wydziałami prewencji policji, bo są to ludzie wykwalifikowani, którzy wiedzą, jak postępować, co powiedzieć,
gdzie skierować dziecko po fachową pomoc. W wielu miejscowościach właśnie tak się dzieje. Parafialne Zespoły Caritas, które w największej ilości przypadków są organem prowadzącym świetlice, współpracują
z Akcją Katolicką, Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży, Katolickimi Klubami Abstynenta, Stowarzyszeniem Rodzin Katolickich. Potrzebna jest też współpraca ze szkołami, które najwcześniej zauważają biedę
ucznia. W Kożuchowie, Bojadłach, Gorzowie, Zielonej Górze, Gozdnicy, Żaganiu, Lubsku problem ubóstwa i marginalizacji dzieci dostrzegły władze samorządowe. Przekazywane przez nie fundusze pozwoliły na
zatrudnienie tam etatowego pracownika. Dziecko bowiem potrzebuje identyfikacji z jedną osobą. Wtedy proces dostosowywania się do programu i brania z tego programu jak najwięcej jest o wiele lepszy, owocniejszy,
dynamiczniejszy, dziecko czuje się bezpieczne i ma poczucie ciągłości programowej.
Założenie świetlicy powinno przebiegać wieloetapowo. Najpierw trzeba rozeznać, czy jest taka potrzeba. Następnie należy rozejrzeć się dookoła i zobaczyć, czy istnieją osoby, które chciałyby się w
taką inicjatywę zaangażować. Przy zakładaniu świetlicy warto zintegrować działania wielu grup i wspólnot. Po trzecie, należy nawiązać współpracę z władzami lokalnymi, zobaczyć, czy organy samorządu widzą
potrzebę założenia świetlicy, czy takie rozwiązanie mieści się w ich planach przeciwdziałania ubóstwu. Na koniec fachowej pomocy w sfinalizowaniu pomysłu udzieli Środowiskowa Sekcja "Pomoc".
Nie tylko pieniądze
Działania Sekcji zostały zauważone przez wojewodę lubuskiego Jana Korskiego. W zeszłym roku przyznał im nagrodę za aktywizację środowisk lokalnych. Wciąż jednak największym zmartwieniem ks. A. Kołodziejczka
są finanse. W 2002 r. na działalność zaledwie 13 świetlic potrzebnych było 250 tys. W tym roku pieniędzy potrzeba prawie trzy razy tyle. Pieniądze są potrzebne na pomoce naukowe, na wyposażenie placówek,
na dożywianie dzieci, opłacenie pracowników i specjalistów, ale także na zorganizowanie wakacyjnych i zimowych wyjazdów czy wycieczek. Część pieniędzy pochodzi od władz samorządowych, część z Wigilijnego
Dzieła Pomocy Dzieciom, część zdobywają wspólnoty parafialne i stowarzyszenia, o resztę musi zadbać Sekcja.
Dzieci jednak potrzebują przede wszystkim obecności. Wszelkie patologie społeczne rodzą się w świecie młodych ludzi z samotności. I dlatego program wychowawczy w świetlicach oparty jest przede wszystkim
na obecności, nawet gdy początkowo odbywa się to w prostych warunkach i bazując jedynie na pracy młodych wolontariuszy. Obecnie w świetlicach pracuje około 400 wolontariuszy i kilkunastu etatowych pracowników.
W liście na otwarcie świetlicy "Iskierki", działającej przy parafii pw. św. Brata Alberta w Zielonej Górze bp Adam Dyczkowski napisał: "Drodzy wolontariusze i bardzo kochane dzieci, bardzo się cieszę,
że powstała ta świetlica, która będzie miejscem radosnego i pracowitego spędzenia czasu dzieci i młodzieży. Jestem bardzo mocno zainteresowany rozwojem wszystkich świetlic". Oby powstawało ich jak najwięcej.