Reklama

Polityka

Odstraszanie z flanki

– Świat zdaje się trząść w posadach. Europa znajduje się obecnie przed wieloma różnymi wyzwaniami z zakresu polityki bezpieczeństwa. Powiem szczerze, od ponad 35 lat jestem dyplomatą i nie pamiętam takiego czasu, żeby było tyle kryzysów jednocześnie! – mówił w Warszawie Rolf Nikel, ambasador Niemiec w Polsce, podczas seminarium eksperckiego „Bezpieczeństwo w Europie – polskie i niemieckie odpowiedzi”, zorganizowanego przez Instytut Spraw Publicznych oraz Fundację Konrada Adenauera w przeddzień 52. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, na której ten strach wyrażony przez ambasadora znalazł potwierdzenie

Niedziela Ogólnopolska 11/2016, str. 40-41

[ TEMATY ]

polityka

Grzegorz Boguszewski

Rolf Nikel, ambasador Niemiec w Polsce

Rolf Nikel, ambasador Niemiec w Polsce

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zły czas dla Europy – ku zaskoczeniu tkwiącej w wygodnym błogostanie europejskiej opinii – zaczął się od kryzysu finansowego, na którego wciąż trwające skutki dość nagle nałożyły się gigantyczne problemy z uchodźcami. Zagrożenie bezpieczeństwa militarnego pojawiło się wraz z agresją Rosji na Ukrainę i aneksją Krymu, kiedy to już trudno było nie dostrzegać – a nie wszyscy do dziś to dostrzegają – złowróżbnych intencji Rosji Putina. Mamy jeszcze zagrożenie cyberbezpieczeństwa, bardzo chwiejne bezpieczeństwo energetyczne oraz udział w globalnych problemach z klimatem. I, oczywiście, narastające zagrożenie terroryzmem. Ponadto kryzys samej Unii Europejskiej jako zbyt ociężałej organizacji, która nie wywiązuje się ze swych zadań, także w zakresie bezpieczeństwa, i staje się ciężarem dla niektórych swych członków, o czym świadczy tzw. Brexit, czyli – na razie zażegnana – ewentualność opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię, co mogłoby rozpocząć proces dezintegracji europejskiej wspólnoty. Europejscy politycy straszą, że wtedy naprawdę trudno będzie już myśleć o jakimkolwiek bezpieczeństwie.

Można powiedzieć, że w tej chwili w Europie panuje jeden wielowymiarowy kryzys, na który składają się liczne, równie groźne wzajemnie zazębiające się kryzysy. Niewątpliwie coraz bardziej natarczywa staje się niepewność bezpieczeństwa militarnego; zagrożenie dotyczy tzw. flanki wschodniej NATO, ze względu na również samo w sobie wielowymiarowe zagrożenie rosyjskie, oraz tzw. flanki południowej w związku z wojną w Syrii – w istocie także właśnie Rosja zarządza tamtejszym kryzysem – która implikuje kryzys uchodźczy, a w przypadku nieroztropności Zachodu, jak zagroził w Monachium premier Rosji Miedwiediew, ten globalnie złożony konflikt bliskowschodni może zakończyć się „nową wojną światową”, może w sposób bardzo bezpośredni zagrozić Europie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Niewystarczająca obronność

W 2014 r. na szczycie NATO w Newport podjęto pewne kroki mające uspokoić lęki państw wschodnich Sojuszu, jednakowoż z założeniem, że ryzyko konwencjonalnego ataku ze strony Rosji pozostaje raczej niewielkie. Tam padła pierwsza konkretna, ale jak się wkrótce okazało, daleko niewystarczająca odpowiedź na wszystkie obawy, jakie zrodziła nowa imperialna strategia Rosji, która objawiła się wojną w Donbasie i aneksją Krymu, oraz na pojawiające się inne XXI-wieczne zagrożenia bezpieczeństwa – cywilne, militarne, cybernetyczne.

W Newport przyjęto „Plan działań na rzecz gotowości”, zapowiadający wzmocnienie obecności wojskowej Sojuszu na wschodniej jego flance, utworzenie „szpicy”, czyli liczących kilka tysięcy żołnierzy mobilnych sił, które będą w stanie natychmiast zareagować na zagrożenie.

Mimo sygnalizowanej wówczas przez brytyjskiego premiera Davida Camerona potrzeby umieszczenia w Polsce głównej kwatery wzmocnionych sił NATO takiej decyzji na szczycie w Newport nie podjęto. Padła tylko zapowiedź podwyższenia gotowości i zdolności dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie, składającego się z żołnierzy z Polski, Danii i Niemiec. NATO zadeklarowało utrzymywanie „ciągłej obecności i działalności w powietrzu, na ziemi i na morzu” we wschodniej części Sojuszu w oparciu o siły rotacyjne.

Co bardzo istotne, kraje NATO w Newport zobowiązały się do zwiększenia wydatków na cele obronne do poziomu 2 proc. PKB w ciągu dekady. Chodzi tu o odwrócenie dotychczasowej tendencji do zmniejszania wydatków na obronność, jaka od końca pierwszej zimnej wojny i tzw. resetu stosunków z Rosją zapanowała w państwach Sojuszu. W czasie gdy Rosja przez kilka lat zwiększyła wydatki na obronność o 50 proc., kraje NATO zmniejszyły je średnio o 20 proc.

Obecność symboliczna

Tuż przed szczytem NATO w Warszawie eksperci mówią, że wciąż bardziej nie doceniamy rosyjskiego zagrożenia, niż je przeceniamy, a ono jest realne i jak najbardziej egzystencjalne. Najnowsza „Strategia bezpieczeństwa narodowego Rosji” w porównaniu z poprzednimi znacznie mocniej akcentuje zagrożenie zewnętrzne i w związku z tym przewiduje nawet możliwość użycia broni jądrowej.

Reklama

– Na poprzednim szczycie NATO w Newport mieliśmy do czynienia z szeregiem pozytywnych kroków – mówi Tomasz Szatkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej – na poziomie planistyczno-koordynacyjnym doszło do intensyfikacji obecności sojuszniczej na wschodniej flance, która to obecność jednakże ma charakter głównie szkoleniowo-ćwiczebny, a jej wymiar jest bardziej symboliczny niż konkretny, gdyż są to jednostki wielkości kompanii niemogące samodzielnie działać.

Z polskiego punktu widzenia aktualna sytuacja na wschodniej flance wymaga bardzo poważnej zmiany jakościowej w podejściu Sojuszu do obecności wojskowej w tym rejonie Europy. Dzisiejsze środki ubezpieczające, zaprojektowane w dobie tzw. resetu, miały na celu jedynie uspokojenie opinii publicznej, że podjęte przez Zachód usilne naprawianie stosunków z Rosją nie doprowadzi do całkowitego opuszczenia i pozostawienia sobie samym państw zagrożonych przez Rosję. Zatem teraz – mówią eksperci wojskowi – gdy mamy do czynienia z widocznie trwałym wzrostem potencjału rosyjskiego, czas uznać, że podjęte w Newport deklaracje odstraszania są dalece niewystarczające.

Polska uważa, że sytuacja na wschodniej flance ma charakter trwały i jest wielkim wyzwaniem na najbliższe dekady. Stąd polskie nalegania na stałą obecność adekwatnych sił NATO na miejscu prawdopodobnego zagrożenia. Ta stała obecność wojskowa oznacza magazyny materiałów, amunicji, czołgów i wszystkiego, czego potrzeba do sprawnego przeciwdziałania ewentualnej agresji, i co ma przede wszystkim odpowiednią moc odstraszającą. Taka obecność wiąże się z koniecznością przygotowania dostatecznie szczegółowych tzw. planów ewentualnościowych Sojuszu oraz ćwiczenia wszystkich potencjalnie możliwych scenariuszy.

Reklama

Na wschodniej flance – co pokazuje wiele aktualnych analiz wojskowych – żeby skutecznie odstraszyć, potrzeba nie jednej, lecz kilku brygad wojsk lądowych. Wstępne szacunki wojskowych mówią o 7-9 brygadach, a to, co jest realnie rozważane przed warszawskim szczytem, ogranicza się wciąż do poziomu jednej brygady…

Polsko-niemiecki front obronny?

W Polsce i Niemczech toczą się obecnie dość żywe dyskusje nie tylko na temat przyszłości i kształtu NATO, ale także możliwości porozumień sąsiedzkich w kwestiach bezpieczeństwa. Niemcy szczególnie emocjonalnie debatują na temat ich zaangażowania międzynarodowego – np. na ile Republika Federalna powinna się angażować w Polsce. Pojawia się też zasadnicze pytanie, czy Niemcy są gotowi przejąć większą odpowiedzialność za stabilizację i bezpieczeństwo w Europie. Zdania na ten temat są podzielone, a społeczeństwo jest bardzo sceptyczne.

– Trzeba uwzględnić i to – mówi ostrożnie ambasador Nikel – że ze względu na zmianę warunków bezpieczeństwa Bundeswehra też jest w trakcie przebudowy; chcemy mieć więcej żołnierzy, chcemy mieć większy budżet, więcej sprzętu. Przygotowujemy „białą księgę”, która zajmie się bezpieczeństwem Niemiec i również samą Bundeswehrą. Będziemy uwzględniali, oczywiście, udział Polski w tych sprawach… Niemieckie siły zbrojne w następnych latach – 2015-30 będą potrzebowały 130 mld euro. Budżet obronny RFN wynosi obecnie 33 mld, a w następnym roku ma osiągnąć 35 mld euro. Tym samym wydatki na obronę osiągną 2 proc. PKB.

Niemcy są dla nas bardzo ważnym partnerem, liczymy na intensyfikację współpracy i na rozumienie naszych trosk, które też powinny być troskami Niemiec – sugerująco deklaruje nowy polski rząd.

– Spotkanie min. Macierewicza w Berlinie daje dobre podstawy do dyskusji i dalszej współpracy. Martwi nas, oczywiście, Nord Stream 2, mamy jednak nadzieję na dialog – mówi wiceminister Tomasz Szatkowski. – Strona polska liczy też na to, że nasz program modernizacji przemysłu zbrojeniowego będzie być może szansą na pogłębienie współpracy z Niemcami; jesteśmy np. zainteresowani udziałem w konsorcjum budowy czołgów Leopard 3.

Reklama

Definicja odstraszania

W analizach ekspercko-wojskowych nie ma istotnych różnic między Berlinem a Warszawą – opisuje sytuację Michał Baranowski z German Marshall Fund. – W odrobinę różny sposób podchodzimy do tego, jak sobie z tym zagrożeniem poradzić i jak zdefiniować politykę odstraszania.

Czy rzeczywiście ta różnica jest – okaże się? – mało znacząca? Można się obawiać, że właśnie już wokół samej tylko definicji odstraszania będzie się teraz toczyć zażarta europejska dyskusja, oczywiście w swoisty sposób moderowana przez Rosję. Mimo wszystko trzeba postawić pytanie, które obecnie wydaje się niemal retoryczne: ile wojska potrzeba na wschodniej flance, by skutecznie odstraszyć Rosję i nie rozjuszyć jej jeszcze bardziej?

Różnica między Polską a Niemcami w tej konkretnie sprawie polega na tym, że w Warszawie mówi się, iż żeby powstrzymać Rosję, należy postawić wyraźną czerwoną linię i stworzyć możliwość wyegzekwowania jej nieprzekraczalności, jeżeli taka potrzeba nastąpi. Z kolei wśród berlińskich ekspertów i polityków dominują raczej obawy, że wzmocnienie flanki wschodniej poskutkuje eskalacją wojskową ze strony rosyjskiej, a więc militarnym wyścigiem i zwiększeniem poziomu zagrożenia.

Prezydent Andrzej Duda w Monachium, w odpowiedzi na to, że Rosja obarczyła Zachód odpowiedzialnością za „nową zimną wojnę”, upominał, iż Rosja bezlitośnie wykorzystuje każdą słabość swoich wrogów i partnerów, dlatego tylko twarde stanowisko NATO może być odpowiedzią na jej działania. – Dialog z Rosją nie może funkcjonować kosztem bezpieczeństwa i przymykania oka na naruszanie prawa międzynarodowego względem innych krajów – oświadczył polski prezydent, co spotkało się, oczywiście, z krytyką unijnych polityków.

Reklama

Polskie nadzieje

W związku z lipcowym szczytem NATO w Warszawie w Polsce zostały rozbudzone szczególnie duże – niestety, uzasadnione sytuacją – nadzieje na uzyskanie dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa ze strony sojuszników z Paktu Północnoatlantyckiego. Niektóre z tych polskich nadziei już wywołują znaczne kontrowersje wśród tychże sojuszników. Pada zarzut, że Polska zachowuje się zbyt egocentrycznie.

Polska nie ignoruje tych zagrożeń, które z naszej perspektywy nie są najbardziej bezpośrednie – oświadcza MON i deklaruje wsparcie dla tzw. polityki 360 stopni. Na razie nie ma mowy o wysyłaniu polskich żołnierzy do Syrii, co najwyżej nasze myśliwce mogłyby, oczywiście pod pewnymi warunkami, patrolować przestrzeń powietrzną Syrii. Ta deklaracja jednak wywołuje w samej Polsce sporą dyskusję, budzi wątpliwości.

Przed lipcowym szczytem NATO w Warszawie z pewnością musimy sobie postawić pytanie: Czy polskie nadzieje nie są zbyt naiwne, zbyt wygórowane, czy mogą być naprawdę możliwe do spełnienia?

W 2014 r. przed szczytem NATO w walijskim Newport komisja obrony brytyjskiej Izby Gmin w specjalnie przygotowanym raporcie ostrzegała, że Sojusz Północnoatlantycki nie jest przygotowany na nowe zagrożenia ze strony Rosji i jej ewentualny atak na państwo członkowskie NATO. Raport podkreślał, że Sojusz potrzebuje „radykalnej reformy” zdolności obronnych, mimo że ryzyko konwencjonalnego ataku ze strony Rosji wciąż pozostaje niewielkie. Dziś to ryzyko jest ogromne...

W podobnym duchu wypowiadał się wtedy naczelny dowódca sił NATO w Europie. Gen. Philip Breedlove napisał w „Wall Street Journal”, że Sojusz musi przystosować się na odparcie zagrożenia ze strony Rosji, że potrzebne są długoterminowe zmiany w postawie i reagowaniu NATO. Pozostaje więc mieć nadzieję, że teraz te zmiany zajdą w trybie odpowiednio pilnym.

2016-03-09 08:35

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ludzie laboratoryjnymi szczurami

Koalicja PO-PSL dopuściła w uchwalonej ustawie o nasiennictwie stosowanie pasz z GMO do końca 2016 r., inaczej mówiąc - ekipa Donalda Tuska otworzyła szeroko drzwi żywności genetycznie modyfikowanej, odrzucając nawet poprawkę, dzięki której producenci pasz powinni informować o obecności GMO. Co ciekawe, o szybkie uchwalenie ustawy zabiegała Kancelaria Prezydenta Komorowskiego. Jak się ta decyzja ma do zapewnień premiera i ministrów, a także wielu polityków z PO i PSL, że chcą, aby Polska była wolna od GMO? Dlaczego podczas głosowań uczynili coś zupełnie przeciwnego?

CZYTAJ DALEJ

Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem?

2024-03-27 08:03

[ TEMATY ]

spowiedź

Magdalena Pijewska

Skąd wzięła się spowiedź w Kościele? Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem? Na czym polega dobrze przeżyta spowiedź? Na te i inne pytania odpowiada nowa książka „Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” wydana nakładem Wydawnictwa Serafin.

„Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” to książka wielu autorów. Bogata jest w teksty doświadczonych duchownych: ks. Przemysława Artemiuka, ks. Mariusza Rosika, o. Kazimierza Fryzła CSSR, br. Adama Gęstwy OFMCap, br. Błażeja Strzechmińskiego OFMCap, br. Luisa Dri OFMCap. Nie zabrakło także spojrzenia osoby świeckiej - swoim doświadczeniem podzieliła się publicystka Magdalena Urbańska. Poniżej przedstawiamy fragment książki:

CZYTAJ DALEJ

„Bądź wieczną lampką” - od 20 lat jasnogórskie bractwo szerzy kult Eucharystii

2024-03-28 16:57

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Bractwo Eucharystyczne

Karol Porwich/Niedziela

Od 20 lat, jak św. Jan Ewangelista, głoszą w swojej codzienności, że Chrystus jest „światłością świata, a kto za Nim idzie, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”. To Jasnogórskie Bractwo Eucharystyczne, w którego misji jest szerzenie miłości do Jezusa w Eucharystii.

- Adorujmy Chrystusa, oddajmy Mu cześć, prośmy o powołania kapłańskie, o świętość kapłanów - zachęcają członkowie Jasnogórskiego Bractwa Eucharystycznego. - Adoracja jest potrzebna wierzącym, także kapłanom, jak tlen do życia - przekonują. Co miesiąc, w pierwszy czwartek, członkowie bractwa gromadzą się na Jasnej Górze na Mszy św., a następnie na adoracji Najświętszego Sakramentu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję