Reklama

Książki

Magdalena Pawlicka, „Jak zostać gwiazdą”, Wydawnictwo Nowy Świat, ul. Kopernika 30, 00-336 Warszawa, tel. (22) 826-25-43, www.nowy-swiat.pl .

Przepis na sukces w pracy i w życiu

Wierni Czytelnicy „Niedzieli” z pewnością pamiętają serię artykułów Magdaleny Pawlickiej, prezentujących ludzi z pierwszych stron gazet, znanych z radia, telewizji, estrady, sceny teatralnej czy stadionu, które kilka lat temu drukowane były w naszym tygodniku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Magdalena Pawlicka – krytyk teatralny, dziennikarka, scenarzystka, autorka programów telewizyjnych, a prywatnie matka trójki dzieci, żona Macieja Pawlickiego, publicysty i producenta telewizyjnego i filmowego – to bardzo serdeczna, ciepła osoba, która potrafi otwierać wnętrza swoich rozmówców. Nie goni za sensacją, ale zajmuje się przestrzenią wartości.

Zacisze gwiazd

Przez sześć lat gościła z ekipą filmową telewizyjnego „Zacisza gwiazd” w domach znanych ludzi, aby poznać bliżej również ich rodziny, porozmawiać o życiu, o wartościach, o karierze, odkrywała ich prawdziwe oblicza. Materiały z pobytu z kamerą telewizyjną w domach gwiazd były prezentowane w TVP w niedzielne poranki lub w soboty. Okazało się, że program Magdaleny Pawlickiej pobił rekordy oglądalności, jego widownia niejednokrotnie przekraczała 3 mln osób. W 2009 r. ukazała się książka pt. „Zacisze gwiazd”, z zapisem relacji telewizyjnych spotkań w domowych zaciszach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Najważniejsza rodzina

Reklama

Magdalena Pawlicka zwierzyła się kiedyś „Niedzieli”, że wymyśliła swój program z potrzeby serca. Odczuwała, że media kłamią, prezentując życie znanych ludzi tak, jakby żyli od skandalu do skandalu. Chciała pokazać, że większość z nich prowadzi normalne życie rodzinne, co pomaga udźwignąć ciężar popularności, że są dobrymi ojcami i matkami, opiekują się swoimi rodzicami, że największą wartością w ich życiu jest rodzina, a nie sukces za wszelką cenę. Odkryła też, że w domach gwiazd przeważnie wiszą na ścianach krzyże i święte obrazy oraz rodzinne zdjęcia – ślubne czy z Pierwszej Komunii św. To są zwyczajne, gościnne polskie domy.

Gość oczekiwany

Magdalena Pawlicka ze swoją ekipą telewizyjną przychodziła jako gość oczekiwany, na którego przyjęcie specjalnie piecze się domowe ciasto, a nawet wiejski chleb. Nie musiała się ukrywać i podglądać zza firanki jak paparazzi, aby poznać swoje gwiazdy. Odwiedzała ich domy, słuchała opowieści o rodzinnych pamiątkach, bawiła się z dziećmi, poznawała domowe zwierzęta. Nierzadko rozmawiała o sprawach intymnych, trudnych, bolesnych, jak śmierć najbliższej osoby.

Reklama

Z pewnością miłośnicy „Zacisza gwiazd” pamiętają wizytę u Ryszarda Rynkowskiego, która przerodziła się w głęboką rozmowę o wierze, o śmierci, o towarzyszeniu do końca żonie Hannie podczas jej choroby nowotworowej. Jakżeż zaskakujące było np. odkrycie, że słynna wokalistka Alicja Majewska po koncertach wracała do mamy, która po udarze nie chodziła i nie mówiła, aby się nią zaopiekować i mimo wszystko porozmawiać – udowadniała w ten sposób, że miłość córki ma swoje sposoby porozumienia się z matką. Wiele było tych wzruszeń. Dotarliśmy z Magdaleną Pawlicką do wielodzietnej rodziny słynnego barda, rozpoczynającej każdy dzień od wspólnego śpiewu Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Byliśmy też w rodzinie aktorów z gromadką dzieci, którzy po wybudowaniu nowego domu dumnie wywiesili biało-czerwoną flagę. Miliony widzów oglądały programy Magdaleny Pawlickiej, by szukać potwierdzenia, że ten dobry świat istnieje, że modne są takie wartości, jak: wiara, rodzina, przyzwoitość, wierność, patriotyzm.

Szybowanie do gwiazd nawet z prowincji

Reklama

Kilka lat temu program „Zacisze gwiazd” zniknął z telewizyjnej ramówki, ale teraz mamy szansę bardzo konkretnie sięgnąć do wspomnień. Magdalena Pawlicka bowiem po książce „Zacisze gwiazd”, relacjonującej wizyty w domach wybitnych ludzi, wydała drugą – pt. „Jak zostać gwiazdą”. Publikacja ta stanowi próbę odpowiedzi na pytanie, jaka droga wiedzie do sukcesu. Autorka opiera się na analizie materiału zebranego dla swojego programu „Zacisze gwiazd”. Książka „Jak zostać gwiazdą” to rodzaj poradnika, w którym szukamy odpowiedzi na pytania: Jakie znaczenie mają wrodzone zdolności, a ile można osiągnąć własną pracą? W jakich rodzinach dojrzewają przyszłe gwiazdy? Czy i jakie znaczenie mają ich relacje z rodzicami i rodzeństwem? Czy można poszybować do gwiazd, jeśli się mieszka w małym miasteczku albo na wsi? Jakie szanse mają dzieci rodziców rozwiedzionych? Czy sukces łatwiej przychodzi jedynakom, czy dzieciom z rodzin wielodzietnych? Co robić, aby sukces stał się naszym udziałem? Czy są na to jakieś recepty? Jakie cechy charakteru i osobowości są niezbędne, aby zyskać uznanie, rozgłos, sławę? Czy można je w sobie wypracować? Jakie cechy powinna mieć żona albo mąż gwiazdy? Jak pokonywać własne słabości i chwile zwątpienia? Jak się podnosić po upadkach i czerpać siłę z porażek? Dlaczego sukces może się stać pułapką i jak tego uniknąć? Z wypowiedzi i świadectw znanych ludzi Magdalena Pawlicka przygotowała przepis na sukces w pracy i w życiu i z radością dzieli się nim z nami na kartach książki „Jak zostać gwiazdą”.

Okruchy spotkań

Książka jest pasjonująca i odkrywcza. W rozdziale pt. „Wierzę w cud” czytamy: „Zdziwień było więcej: moich i gospodarzy. Bo kiedy widząc w ich domu religijne symbole, zadawałam pytania o wiarę, na twarzach moich rozmówców pojawiało się... zdumienie. Ich szeroko otwarte oczy i chwila milczenia mówiły: «Ej, czy na pewno chcesz o tym rozmawiać? Przecież dotąd nigdy żaden dziennikarz mnie o to nie pytał...». Dopiero widząc moje szczere zainteresowanie i gotowość rozmowy o wierze, artyści zaczynali swoją opowieść: o obecności Boga w ich życiu, o znaczeniu modlitwy, o zawierzeniu Duchowi Świętemu.

Reklama

Krzysztof Hołowczyc opowiadał mi o tym – relacjonuje Magdalena Pawlicka – jak kilkakrotnie Bóg kierował jego samochód z powrotem na tor i ratował przed katastrofą, Arkadiusz Janiczek – jak obecny w rodzinie obrazek Anioła Stróża był jedynym przedmiotem, który lekarze zgodzili się umieścić w inkubatorze, w którym leżała jego druga córeczka Lila. Mimo wczesnego porodu Lila jest zdrowym dzieckiem, a nad jej łóżeczkiem wciąż wisi ten sam Anioł Stróż, który się nią opiekował w pierwszych dniach życia. Podobny wizerunek Anioła Stróża towarzyszy od pokoleń dzieciom w rodzinie Doroty Landowskiej (każde dziecko dostaje wizerunek swojego). Edyta i Łukasz Golcowie opowiedzieli mi o kultywowaniu tradycji rodzinnej pieszych pielgrzymek do sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku w chwilach ciężkich i w chorobie. Przejmującą relację o cudownym uzdrowieniu usłyszałam od Stanisławy Celińskiej, która, nie mogąc udźwignąć ciężaru ogromnej popularności, popadła w alkoholizm. – Prosiłam Boga, aby mnie od tego uwolnił, i tak się stało. To była siła wyższa, bez leczenia, bez grup AA. Dlatego wierzę w cuda, tylko trzeba się na nie otworzyć. Od kiedy uwierzyłam w miłość Boga, wszystko mi się układa. Syn Haliny Łabonarskiej zachorował na wirusowe zapalenie mięśnia sercowego. Cud uzdrowienia dokonał się dzięki modlitwie za wstawiennictwem błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. O cud prosiła Teresa Pastuszka-Kowalska, twórczyni pomnika księdza”.

Dzisiaj możemy poznawać takie właśnie okruchy spotkań ze słynnymi ludźmi, bo Magdalena Pawlicka po prostu pytała ich o wiarę, o wartości. Wchodziła w przestrzeń, której do tej pory unikali dziennikarze z mediów głównego nurtu. Ufamy, że teraz się to zmieni wraz z reformą mediów i wejściem do nich nowych ludzi.

Tajemnica szczęścia

Czas na wnioski wynikające z analizy drogi życiowej znanych osób, które potrafią cieszyć się życiem. Magdalena Pawlicka podaje przykłady ludzi szczęśliwych i odkrywa ich konkretne, często pospolite radości. W książce „Jak zostać gwiazdą” pisze, że chciała poznać sens ich trudu, dowiedzieć się, po co słynni ludzie pracują w pocie czoła, co daje im poczucie szczęścia. Podaje wiele przykładów, aby wskazać nieraz bardzo proste bodźce wywołujące radość, a nawet poczucie szczęścia. Zajrzyjmy do książki, aby dowiedzieć się, co mówią gwiazdy.

Reklama

„Ryszard Rynkowski deklaruje, że najważniejszy był i pozostał Dekalog, tradycja katolicka i tradycja rodzinna. Najpiękniejszym dniem w życiu Pawła Dłużewskiego był dzień urodzin pierwszego, a potem drugiego syna. Antonina Krzysztoń za swój największy sukces uznaje, że udało jej się dobrze wychować dzieci. (...) – Trzeba się cieszyć każdą chwilą, tym, że zbudowaliśmy fajną rodzinę – podkreśla Maciek Kurzajewski. – Kiedy umrę – przekonuje jego żona Paulina Smaszcz-Kurzajewska – nikt nie napisze na moim nagrobku: supermenadżer, świetna dyrektor. Ale może ktoś napisze: cudowna żona, wspaniała matka? To jest dla mnie wyzwanie. (...) Krzysztof Krawczyk po serii bolesnych operacji ortopedycznych doszedł do wniosku, że najlepszą drogą ku szczęściu jest cierpienie. Cierpienie, samotność, kłopoty nie przeszkadzają w poczuciu szczęścia Antoninie Krzysztoń. Krzysztof Czeczot uważa, że najlepsze życie to życie przewidywalne, oparte na stałych zasadach. Dla Magdy Kuty gwarantem szczęścia są «stare, niemodne wartości, które jej przekazali rodzice». – Mówią, że to ciemnogród. Ja lubię być tym prostaczkiem, ciemnogrodem. Barbara Horawianka radzi, by mieć wiarę w życie i kochać ludzi, bo to się potem otrzymuje z powrotem”.

Apetyt niezachłanny

Po wnikliwej analizie hierarchii wartości wielu znanych ludzi i przyjrzeniu się całej serii przykładów z życia tych szczęśliwców Magdalena Pawlicka namawia nas na „apetyt niezachłanny”, czyli dążenie do swoich celów śmiało i wytrwale, ale bez pośpiechu. Na końcu książki „Jak zostać gwiazdą” czytamy: „Niech to będzie marsz, a nawet spacer, a nie gonitwa. Idąc, rozglądajcie się wokół, cieszcie wschodami i zachodami słońca. Patrzcie daleko do przodku, gdzie widnieje Wasz cel, ale spoglądajcie także na boki, na to wszystko, co mijacie, a zwłaszcza na ludzi. Tych, którzy idą z Wami, i tych, których tylko w swej wędrówce napotkacie. To, co zdarzy się między Wami, może okazać się cenniejsze od tego, co Was czeka na mecie. Dbajcie o jakość Waszej ziemskiej podróży. Każdego dnia dziękujcie Bogu za otrzymane łaski i cieszcie się każdą dobrą chwilą. Bo chyba już zauważyliście, że nie ma czegoś takiego, jak droga do szczęścia. Szczęście jest drogą”.

Z tymi myślami zostawiam Czytelników „Niedzieli” i zapewniam, że warto mieć w domowej bibliotece książkę Magdaleny Pawlickiej, zawierającą przepisy na dobre życie, zaczerpnięte z przykładów życia ludzi szczęśliwych. Po zapoznaniu się z książką mogę stwierdzić, że cała tajemnica szczęśliwego życia zamyka się w słowach: wiara, nadzieja, miłość.

Magdalena Pawlicka, „Jak zostać gwiazdą”, Wydawnictwo Nowy Świat, ul. Kopernika 30, 00-336 Warszawa, tel. (22) 826-25-43, www.nowy-swiat.pl .

2016-02-10 08:15

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nieznani Bohaterowie z Łukawicy na Podlasiu

[ TEMATY ]

historia

pamięć

Ks. Mariusz Kroll

Uroczystości na polanie w Łukawicy

 Uroczystości na polanie w Łukawicy
W tym roku obchodzimy 150. Rocznicę Powstania Styczniowego. Łukawiczanie zostali wywiezieni na Sybir za pomoc Powstańcom. Pozostaliby, gdyby wyrzekli się wiary katolickiej.
CZYTAJ DALEJ

Boże Ciało i wianki

Niedziela łowicka 21/2005

www.swietarodzina.pila.pl

Boże Ciało, zwane od czasów Soboru Watykańskiego II Uroczystością Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, jest liturgicznym świętem wdzięczności za dar wiecznej obecności Jezusa na ziemi. Chrześcijanie od początków Kościoła zbierali się na łamaniu Chleba, sławiąc Boga ukrytego w ziemskim chlebie. Święto jest przedłużeniem Wielkiego Czwartku, czyli pamiątki ustanowienia Eucharystii. A z tego wynika, że uroczystość ta skryta jest w cieniu Golgoty, w misterium męki i śmierci Jezusa.

Historia święta Bożego Ciała sięga XIII wieku. W klasztorze w Mont Cornillon, w pobliżu Liege we Francji, przebywała zakonnica Julianna, która wielokrotnie miała wizję koła na wzór księżyca, a na nim widoczną plamę koloru czarnego. Nie rozumiała tego, więc zwróciła się do przełożonej. Gdy ta ją wyśmiała, Julianna zaczęła się modlić i pewnego razu usłyszała głos, oznajmiający, że czarny pas na tarczy księżyca oznacza brak osobnego święta ku czci Eucharystii, które ma umocnić wiarę, osłabioną przez różne herezje. Władze kościelne sceptycznie odnosiły się do widzeń prostej Zakonnicy. Jednak kolejne niezwykłe wydarzenie dało im wiele do myślenia. W 1263 r. w Bolsenie, niedaleko Rzymu, kapłan odprawiający Mszę św. zaczął mieć wątpliwości, czy to możliwe, aby kruchy opłatek był Ciałem Pańskim. I oto, gdy nastąpił moment przełamania Hostii, zauważył, że sączy się z niej krew i spada na białe płótno korporału na ołtarzu. Papież Urban IV nie miał już wątpliwości, że to sam Bóg domaga się święta Eucharystii i rok po tym wydarzeniu wprowadził je w Rzymie, a papież Jan XXII (1334 r.) nakazał obchodzić je w całym Kościele. Do dziś korporał z plamami krwi znajduje się we wspaniałej katedrze w Orvieto, niedaleko Bolseny. Wybudowano ją specjalnie dla tej relikwii. W Polsce po raz pierwszy święcono Boże Ciało w 1320 r., za biskupa Nankera, który przewodził diecezji krakowskiej. Nie było jednak jeszcze tak bogatych procesji, jak dziś. Dopiero wiek XVI przyniósł rozbudowane obchody święta Bożego Ciała, zwłaszcza w Krakowie, który był wówczas stolicą. Podczas procesji krakowskich prezentowały się proporce z orłami na szkarłacie, obecne było całe otoczenie dworu, szlachta, mieszczanie oraz prosty lud z podkrakowskich wsi. W czasie procesji Bożego Ciała urządzano widowiska obrzędowe lub ściśle teatralne, aby przybliżyć ich uczestnikom różne aspekty obecności Eucharystii w życiu. Nasiliło się to zwłaszcza pod koniec XVI wieku, kiedy przechodzenie na protestantyzm znacznie się nasiliło i potrzebna była zachęta do oddania czci Eucharystii. W okresie rozbiorów religijnemu charakterowi procesji Bożego Ciała przydano akcentów patriotycznych. Była to wówczas jedna z nielicznych okazji do zademonstrowania zaborcom żywej wiary. W procesjach niesiono prastare emblematy i proporce z polskimi godłami, świadczące o narodowej tożsamości. Najpiękniej jednak Boże Ciało obchodzono na polskiej wsi, gdzie dekoracją są łąki, pola i zagajniki leśne. Procesje imponowały wspaniałością strojów asyst i wielką pobożnością prostego ludu, wyrażającego na swój sposób uwielbienie dla Eucharystii. Do dziś przetrwał zwyczaj zdobienia ołtarzy zielonymi drzewami brzóz i polnymi kwiatami. Kiedyś nawet drogi wyścielano tatarakiem. Do dziś bielanki sypią też przed kroczącym z monstrancją kapłanem kolorowe płatki róż i innych kwiatów. Boże Ciało to również dzień święcenia wianków z wonnych ziół, młodych gałązek drzew i kwiatów polnych. Wieniec w starych pojęciach Słowian był godłem cnoty, symbolem dziewictwa i plonu. Wianki z ruty i kwiatów mogły nosić na głowach tylko dziewczęta. Na wsiach wierzono, że poświęcone wianki, powieszone na ścianie chaty, odpędzają pioruny, chronią przed gradem, powodzią i ogniem. Dymem ze spalonych wianków okadzano krowy, wyganiane po raz pierwszy na pastwisko. Zioła z wianków stosowano też jako lekarstwo na różne choroby. Gdzieniegdzie do poświęconych wianków dodawano paski papieru, z wypisanymi słowami czterech Ewangelii. Paski te zakopywano następnie w czterech rogach pola, dla zabezpieczenia przed wszelkim złem. Dziś Boże Ciało to jedna z niewielu już okazji, aby przyodziać najpiękniejszy strój świąteczny - strój ludowy. W Łowickiem tego dnia robi się tęczowo od łowickich pasiaków. Kto wie, czy stroje ludowe zachowałyby się do dziś, gdyby nie możliwość ich zaprezentowania podczas uroczystości kościelnych. Chwała zatem i wielkie dzięki tym duszpasterzom, którzy kładą nacisk, aby asysty procesyjne występowały w regionalnych strojach. Dzięki temu procesje Bożego Ciała są jeszcze wspanialsze, okazalsze, barwniejsze. Ukazują różnorodność bogactwa sztuki ludowej i oby tak było jak najdłużej. W ostatni czwartek oktawy Bożego Ciała, oprócz święcenia wianków z ziół i kwiatów, szczególnym ceremoniałem w naszych świątyniach jest błogosławieństwo małych dzieci. Kościoły wypełniają się najmłodszymi, często także niemowlętami, by i na nich spłynęło błogosławieństwo Boże. Wszak sam Pan Jezus mówił: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im, do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 13-15).
CZYTAJ DALEJ

Centralna procesja Bożego Ciała

2025-06-19 21:54

Biuro Prasowe AK

    - Nowy porządek w Europie i w Polsce można zbudować jedynie na tym najmocniejszym fundamencie, jakim jest właśnie przez Eucharystię odnowiony człowiek — człowiek odnowiony przez prawdę Ewangelii i człowiek odnowiony przez miłość, którą jest Eucharystia – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie centralnej procesji Bożego Ciała w Krakowie, która przeszła z Wawelu na Rynek Główny.

Po Mszy św. sprawowanej przed katedrą wawelską centralna procesja Drogą Królewską przeszła na krakowski Rynek Główny. Przy kolejnych czterech ołtarzach, zbudowanych obok kościołów: św. Idziego, świętych Apostołów Piotra i Pawła, św. Wojciecha i przy bazylice Mariackiej, kazania wygłosili krakowscy biskupi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję