Reklama

Niedziela Łódzka

Pełnił służbę do końca...

Wiktor Matulewicz – nasz łódzki powstaniec warszawski, syn zamordowanego przez Sowietów w Ostaszkowie komisarza policji Kazimierza Matulewicza, brat poległego w powstaniu Bolesława Matulewicza „Virtusa”. Z klasą, zasadami, kulturą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To głównie dzięki niemu tu w Łodzi i okolicach młodzi ludzie znali historię tamtych dni, dowiadywali się szczegółów, z zapartym tchem wysłuchiwali opowieści o swoich rówieśnikach z pokolenia Kolumbów. Niestrudzenie wędrował po szkołach – ze spotkania, na spotkanie. Jakby miał do wykonania misję, jakby chciał wygrać z czasem i jak najwięcej przekazać. Wśród harcerskiej łódzkiej braci nie ma chyba nikogo, kto nie zetknąłby się choć raz z Wiktorem Matulewiczem, ps. „Luxor”. Z tym, który przeszedł szlak od Woli poprzez Starówkę, Śródmieście, aż do Czerniakowa. Harcerzem i żołnierzem batalionu „Zośka”, który zarażał nas wszystkich pasją życia, historii, pamięci o tych, którzy bez wahania oddali Ojczyźnie to, co najcenniejsze. Dziś jego grób na Starym Cmentarzu w Łodzi zdobi brzozowy powstańczy krzyż – podobny do tych na grobach kolegów, którzy polegli w powstaniu, i do tego na grobie jego brata Bolka, na warszawskich Powązkach. I choć nie ma go już wśród nas, to pamięć o tym niezwykłym człowieku wciąż żyje. I zawsze ilekroć wspomni się Wiktora, na twarzy pojawia się uśmiech – bo nie sposób zapomnieć jego poczucia humoru, bezpośredniości, serdeczności i wewnętrznego piękna, które promieniowało na wszystkich wokoło.

Pochodzący ze Zgierza, syn oficera policji, w 1942 r. razem z bratem znalazł się w Warszawie. Był w Szarych Szeregach, najpierw w Małym Sabotażu, a potem w Grupach Szturmowych. W powstaniu bracia walczyli w batalionie „Zośka”. „Luxor” często opowiadał: – Najbardziej utkwił mi w pamięci bardzo osobisty moment. 22 sierpnia, podczas ataku na Dworzec Gdański, poległ mój brat Bolek, ps. „Virtus”. Na akcję miał iść wtedy jeden z nas, dowódca kazał nam losować, wypadło na Bolka. Nigdy nie żegnałem się ze swoim bratem, zawsze było to tylko zdawkowe „cześć”. Jednak tego dnia podbiegł do mnie, pożegnał się, odszedł... i po chwili wrócił. Uściskaliśmy się tak serdecznie, jak nigdy dotąd. Bolek stanął przede mną na baczność, podał rękę i powiedział: „Żegnaj, Wiktor, bo ja już nie wrócę”. Następnego dnia dowiedziałem się, że brat zginął... Razem z nim poległa młoda studentka medycyny, która próbowała go ratować, sanitariuszka Ewa Stefanowska. Na Powązkach ich mogiły są obok siebie... Mnie udało się przeżyć... – wspominał. – Trwała walka, nie było czasu na płacz, myślenie o stracie bliskich, bo każdego dnia na ulicach Warszawy ginęły setki młodych dziewcząt i chłopców. 28 sierpnia mój oddział znajdował się na Starówce w piwnicy budynku przy ul. Franciszkańskiej 12. Tu przeżyliśmy bombardowanie. Gdy bomba wybuchła, wiedziałem, że to już koniec, straciłem przytomność. Wszystkich poległych zaraz pochowano. Także mnie niesiono do piachu. Pogrzebano prawie całego, z wyjątkiem głowy. Wtedy pojawił się lekarz batalionu „Zośka” Zygmunt Kujawski, ps. „Brom”, który wyczuł niewielkie tętno. Kazał mnie przetransportować do powstańczego szpitala i dzięki niemu żyję – mówił. – W nocy z 30 na 31 sierpnia rozpoczęła się ewakuacja ze Starówki. Kanałami musieliśmy przejść do Śródmieścia. To było wstrząsające przeżycie – ciemno, pełno wody, szło się na czworaka, niekiedy było tak nisko, że trzeba było się czołgać, napotykaliśmy również ciała tych, którzy nie doszli... – dodał. Wiktor wrócił do Warszawy. – W kwietniu 1945 r. przyjechałem na ekshumację. Znalazłem ciało brata – poznałem go po rozdartych oficerkach – i z dużego palca u ręki wyjąłem kosteczkę. Potem przywiozłem tę relikwię, jak często powtarzała moja mama, do domu – wspominał.

Wiele osób nie chciało mówić o swoich wojennych przeżyciach. Ale nie on. Dlaczego? Jak często powtarzał: – Jestem żywym świadkiem, chodzącą historią dla tej młodzieży. I muszę przekazać im fakty, bez żadnego zakłamania. Dałem także słowo Aleksandrowi Kamińskiemu, który, gdy wyjeżdżał w 1972 r. z Łodzi, żegnając się ze mną, powiedział: „Druhu, pamiętaj, masz pełnić służbę do końca życia”. I słowa dotrzymał. Praktycznie do ostatnich chwil swego życia pełnił harcerską służbę. Jakże pięknie to robił. I tak wiele dobrego uczynił swoimi gawędami, żartami, swoją młodzieńczością, która nie zgasła nawet na moment.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2015-08-13 10:04

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łódzcy męczennicy

Niedziela łódzka 4/2020, str. VIII

[ TEMATY ]

męczennicy

Łódź

błogosławiony

o. Pankiewicz

Maria Niedziela

Bł. o. Pankiewicz, pomnik przed szkoła „na Górce

Bł. o. Pankiewicz, pomnik przed szkoła „na Górce

W grupie beatyfikowanych w 1999 r. męczenników II wojny światowej jest dwóch zakonników związanych z Łodzią. Przed dniem życia konsekrowanego trzeba ich wydobyć, aby zobaczyć świadków Chrystusa, którzy tworzyli oblicze naszej archidiecezji.

Pierwsza postać to bł. Fidelis Chojnacki, kapucyn. Urodził się w Łodzi 1 listopada 1906 r. W domu starannie wychowano go religijnie, jako chłopiec służył do Mszy św. Najprawdopodobniej we wczesnym dzieciństwie z rodzicami opuścił Łódź, ale brak w opracowaniach szczegółowych informacji. Po szkole średniej zapisał się do podchorążówki. Po ukończeniu nauki nie mógł znaleźć pracy. Dzięki pomocy krewnych znalazł zatrudnienie w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Szczuczynie, następnie na Poczcie Głównej w Warszawie. Zaangażował się w działalność Akcji Katolickiej. Interesował się akcją antyalkoholową i był gorliwym abstynentem. Wstąpił do III Zakonu św. Franciszka przy kościele ojców kapucynów w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Obchody Dnia Włókniarza

2024-04-23 17:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Włókniarki z dawnych zakładów „Poltex” opowiedziały jak wyglądała ich praca w czasach świetności przemysłu włókienniczego w Łodzi. Opowieści ubogaciły występy muzyczne, warsztaty i poczęstunek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję