Reklama

Wiara

Z misjonarzami głośmy pojednanie

W świecie dręczonym niezliczonymi konfliktami zbrojnymi i różnego rodzaju podziałami pracują tysiące misjonarzy Chrystusa. Nie wchodzą w skład stronnictw politycznych, nie wzniecają wojen, nie wzywają do odwetu, mimo że ich współbracia są często okrutnie mordowani. Przeciwnie: są bezstronni, głoszą pojednanie, przebaczenie i miłość, a tam, gdzie konflikty już się zakończyły – przyczyniają się do gojenia ran

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest to niezaprzeczalny wkład Kościoła w budowanie pokoju na świecie, o czym warto przypomnieć z okazji Niedzieli „Ad Gentes”, czyli Dnia Modlitwy, Postu i Solidarności z Misjonarzami. W tym roku obchodzimy ją 1 marca, w II niedzielę Wielkiego Postu, pod hasłem: „Z misjonarzami głośmy pojednanie”.

Kościół jest szczególnie powołany do głoszenia pojednania, bo ma je wpisane w swoją istotę i posłannictwo. W Kościele katolickim przykład zawsze idzie z góry; jednym z ostatnich jest wołanie papieża Franciszka z niedawnej pielgrzymki na Sri Lankę, kiedy to odniósł się on do trwającej od 1983 do 2009 r. wojny domowej między Syngalezami a domagającymi się własnego państwa Tamilami. Papież zaapelował do wyznawców różnych religii o wzajemną akceptację i zaangażowanie w dzieło pojednania, solidarności i budowania pokoju. O te same wartości apelowali też zawsze św. Jan Paweł II i Benedykt XVI, kiedy odwiedzali kraje doświadczone konfliktami etnicznymi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Polscy misjonarze leczą rany Rwandy

Szerzenie pojednania jest potrzebne wszędzie, szczególnie jednak w krajach objętych konfliktami lub tam, gdzie się one zakończyły, ale rany jeszcze nie zostały zabliźnione – jak np. w Rwandzie, gdzie pełzająca podskórnie nienawiść na tle etnicznym między plemionami Tutsi i Hutu eksplodowała gwałtownie w 1994 r., kiedy w okrutny sposób, przy bierności świata, wymordowano ok. 800 tys. ludzi.

Reklama

Trauma i lęk przed powrotem konfliktu są tam cały czas obecne. Dlatego władze kraju podejmują starania, aby podział plemienny na Tutsi i Hutu zastąpić utrwaleniem jednorodnej tożsamości Rwandyjczyków. Budowane jest to na zasadzie wprowadzania zakazów. W dyskursie publicznym nie można np. posługiwać się kategoriami Tutsi i Hutu, by nie wywoływać konfliktów.

Rząd Rwandy wspiera też wszelkie inicjatywy służące pojednaniu, przebaczeniu i szerzeniu idei braterstwa. Jedna z nich ma charakter trwały i kultywowana jest w sanktuarium Matki Bożej w Kibeho. Pracują tam polscy misjonarze pallotyni, na czele z rektorem sanktuarium – ks. Zbigniewem Pawłowskim. Pojednanie jest jedną z najczęstszych intencji zanoszonych do Matki Bożej. Modlą się o nie wspólnie także stojący do niedawna naprzeciw siebie wrogowie.

Niedawno rząd Rwandy podpisał porozumienie z Kościołem katolickim w sprawie infrastruktury i dojazdów do sanktuarium, które cieszy się coraz wiekszą popularnością wśród katolików na całym świecie. W tym przedsięwzięciu chodzi nie tylko o rozwój ekonomiczny (nowe miejsca pracy, pojawienie się licznych inwestorów), ale także o wymiar moralny: dzięki lepszej infrastrukturze sanktuarium w jeszcze większym stopniu będzie integrować rwandyjskie społeczeństwo.

Tuż obok sanktuarium maryjnego w Kibeho ojcowie marianie pod kierunkiem ks. Leszka Czeluśniaka wznoszą z wielkim rozmachem Centrum Ewangelizacyjne, którego jednym z głównych elementów będzie Kaplica Pojednania. – Staramy się głosić pojednanie i uświadamiać ludziom, że samym rozpamiętywaniem przeszłości niczego się nie zbuduje – podkreśla polski marianin.

Chcemy z wami umrzeć

Reklama

Z podobnym problemem co w Rwandzie zmaga się Kościół w Angoli, gdzie raz po raz wybuchają wojny domowe. Misjonarzowi, kiedy ledwo umilkły odgłosy strzałów i wybuchów, trudno jest głosić Ewangelię pojednania. Dlatego tak ważne jest bycie z ludźmi – mimo nieustannych zagrożeń.

Pisze o tym w liście do Polski werbista o. Krzysztof Łukoszczyk, który mawia: „Pan dał mi łaskę współcierpienia z moimi wiernymi”. Misjonarz tak wspomina wydarzenia sprzed lat: „Któregoś dnia zostałem, wraz z pozostałymi misjonarzami (pięć sióstr franciszkanek i dwóch współbraci werbistów), porwany przez partyzantów Unity. Wiele się wtedy wydarzyło. Nigdy nie zapomnę spotkania w jednej z wiosek z naszymi wiernymi. Do prowadzonych przez partyzantów misjonarzy podszedł jeden z naszych katechetów. Towarzyszyła mu żona z dwójką małych dzieci i tobołkiem na głowie. Wzruszające były jego słowa, gdy odważnie wyraził gotowość dobrowolnego podzielenia naszego losu: Chcemy iść z wami, chcemy cierpieć z wami i umrzeć z wami (wszystko wtedy mogło się nam przydarzyć). Udało mi się go przekonać, aby pozostał w wiosce i prowadził ufnie wspólnotę”.

Reklama

W Angoli, swojej drugiej ojczyźnie, o. Łukoszczyk zetknął się nie tylko z biedą, głodem, wojną i przemocą, ale również doświadczył miłości, pomocy, solidarności i szacunku. Oprócz łez rozpaczy i spojrzeń pełnych smutku dane mu było widzieć łzy radości z każdego kolejnego dnia, z bycia razem, z możliwości przyjęcia Eucharystii czy posilenia się przynajmniej raz na dzień. Widział łzy wdzięczności za otrzymywane sakramenty, za przywrócone zdrowie, za to, że pozostał z wiernymi mimo zagrożenia, a także wtedy, kiedy wypuścili go partyzanci, choć parafianie myśleli, że już nie wróci.

Znak nadziei z misji

W komunikacie na II niedzielę Wielkiego Postu – Niedzielę „Ad Gentes” bp Jerzy Mazur SVD, przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Misji, trafnie pisze: „Misjonarki i misjonarze są obecni wśród cierpiących, służą pomocą i wsparciem duchowym. Głoszą pojednanie i pokój. Wzywają zwaśnionych do przebaczenia, wyzbycia się uprzedzeń i wrogości. Uczą dialogu i odbudowują wzajemne zaufanie i szacunek. Misjonarze udzielają schronienia sierotom, porzuconym, chorym, niepełnosprawnym i starszym. Solidaryzując się w ten sposób z Chrystusem prześladowanym i cierpiącym w ubogich, są znakiem nadziei na lepszą przyszłość”.

Hasło: „Z misjonarzami głośmy pojednanie” wzywa nas do dwojakiej aktywności. Misjonarze są dla nas wzorem, abyśmy byli rzecznikami pojednania w swoich rodzinach i środowiskach. Natomiast wspierając modlitewnie i materialnie polskich misjonarzy, przyczyniamy się pośrednio do tego, że ich posługa pojednania będzie jeszcze bardziej owocna.

2015-02-24 12:46

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Do Krakowa za cenę jednego batona

Niedziela Ogólnopolska 43/2015, str. 22-23

[ TEMATY ]

misje

misjonarze

misjonarz

Archiwum Sekretariatu Misyjnego Jeevodaya

Grupa młodych Hindusów, którzy marzą, że uda im się przyjechać w 2016 r. do Krakowa na spotkanie z papieżem Franciszkiem i Polską. Pierwsza od lewej – dr Helena Pyz, która od 26 lat pracuje w oś rodku Jeevodaya, laureatka tegorocznego TOTUS-a

Grupa młodych Hindusów, którzy marzą, że uda im się przyjechać w 2016 r. do Krakowa na spotkanie z papieżem Franciszkiem i Polską.
Pierwsza od lewej – dr Helena Pyz, która od 26 lat pracuje w oś rodku Jeevodaya, laureatka tegorocznego TOTUS-a
W 1989 r. niewielu młodych ludzi w Polsce mogło marzyć o uczestniczeniu w Światowych Dniach Młodzieży. Nawet nasza wiedza o trwającej już tradycji spotkań młodych z Papieżem Polakiem w różnych miejscach świata była bardzo skromna. Poprzednie Światowe Dni Młodzieży w 1987 r. odbyły się w dalekim Buenos Aires. Tym razem miały być w Europie, w starodawnym miejscu pielgrzymkowym Santiago de Compostela. Jan Paweł II zwrócił się wówczas do wiernych Europy Zachodniej z prośbą, aby umożliwili udział w tym wydarzeniu młodym ze Wschodu. Wspólnota Emmanuel zaprosiła ruchy rodzinne i obrońców życia. Wraz z kilkoma osobami z Rodziny Rodzin dołączyłam do tego wyjazdu. Bariery do pokonania były rozmaite. Mieliśmy samodzielnie dojechać do Wiednia i stamtąd wrócić do ojczyzny. Najpierw przytrzymano nas na granicy czechosłowacko-austriackiej; opuszczaliśmy przecież teren bloku socjalistycznego. Na miejsce przyjechaliśmy z wielogodzinnym opóźnieniem, gdzieś w wiosce czekano na nas z kolacją, ale było zbyt późno, żeby tam dojechać. Pierwszą noc spędziliśmy w autokarze, bo kierowca musiał odpocząć. Głodni, nieumyci, zaczynaliśmy nasz szlak św. Jakuba. Nie mogliśmy kupić nawet butelki wody, bo nie mieliśmy gdzie wymienić na szylingi austriackie kilku dolarów, które były całym naszym majątkiem. Innego dnia nasze autokary (w których byli, oprócz Polaków, pielgrzymi z Węgier i Rumunii) gdzieś na południu Francji zajechały do pałacu, gdzie przyjęto nas uroczystą kolacją. Uczyliśmy się „biedę cierpieć i obfitować” (por. Flp 4,12). Gdy kolumna autokarów się powiększała, rosło też nasze doświadczenie Kościoła. Spotykaliśmy się na wspólnych posiłkach lub noclegach, zawsze na Eucharystii sprawowanej w wielu językach. Niezapomniane wrażenie robiła modlitwa „Ojcze nasz”, podczas której każdy modlił się głośno w ojczystym języku.
CZYTAJ DALEJ

Opowieść o drewnianym świecie

2025-08-29 22:02

[ TEMATY ]

ks. Marek Studenski

Diec.

Opowieść o Puncinello uczy nas, że żadne etykietki świata czy opinie o nas innych ludzi nie mają znaczenia, jeśli w sercu słyszysz głos Stwórcy: „To Ja cię stworzyłem, a Ja nie popełniam błędów.”

Czasem to, co widzimy jako siłę i wielkość, jest w rzeczywistości zasłoną dla słabości, lęku i kompleksów. Historia spotkania pastora Martina Niemöllera z Hitlerem pokazuje, że tyrania często rodzi się z wystraszonego serca. Ale Jezus w Ewangelii przypomina nam: nie musisz szukać pierwszych miejsc, nie musisz udowadniać swojej wartości – bo twoja wartość już jest dana.
CZYTAJ DALEJ

W Wieluniu uczczono pamięć pierwszych ofiar II wojny światowej

2025-09-01 07:34

[ TEMATY ]

II wojna światowa

Wieluń

Wikipedia

Dźwiękiem rozbrzmiałych o godz. 4.40 syren alarmowych i dzwonu „Pamięć i Przestroga” oraz apelem pamięci, salwą honorową, złożeniem kwiatów pod pomnikami uczczono w poniedziałek w Wieluniu (Łódzkie) pamięć pierwszych ofiary II wojny światowej.

Poranne uroczystości upamiętniające wydarzenia sprzed 86 lat w tym mieście tradycyjnie rozpoczęły się od dźwięku syren alarmowych, który rozległ się o godz. 4.40. O tej porze 1 września 1939 r. nastąpił pierwszy atak niemieckich samolotów bombowych - na wieluński szpital Wszystkich Świętych. Polegli w w wyniku ataku Luftwaffe mieszkańcy Wielunia uważani są za pierwsze polskie ofiary II wojny światowej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję