Ten tekst powstaje w konkretnych uwarunkowaniach społecznych, w których przyszło dziś żyć chrześcijanom w Polsce. Żyć, czyli dawać świadectwo, bo do tego życie wyznawców Chrystusa winno się sprowadzać. Przypomniał o tym papież Franciszek, mówiąc, że ich życie ma się wyraźnie różnić od życia pogan. - My również musimy uważać, żeby nie poddać się pokusie chrześcijańskich pogan, chrześcijan jedynie z pozoru. Jest to pokusa przyzwyczajenia się do przeciętności życia chrześcijańskiego, która jest wręcz zgubą tych ludzi, bo serce staje się letnie - mówił niedawno Papież podczas Mszy św. w Domu św. Marty.
W naszej, polskiej sytuacji, te konkretne uwarunkowania społeczne, w których przychodzi nam dawać świadectwo, to: niepewna, budząca lęk sytuacja międzynarodowa, ostry spór polityczny wewnątrz kraju, ofensywa agresywnych ideologii mających ateistyczną proweniencję, które nie kryją swojej wrogości do chrześcijaństwa, brak perspektyw i wywołane tym zobojętnienie młodego pokolenia, głęboki - można nawet powiedzieć - kryzys małżeństwa i rodziny oraz rozchwianie tradycyjnego systemu wartości, owocujące licznymi patologiami w życiu społecznym, rodzinnym i osobistym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Deficyt miłości
Reklama
W takim mniej więcej kontekście Kościół w naszym kraju przystępuje do realizacji kolejnego etapu przygotowania do obchodów 1050-lecia chrztu Polski. W nowym roku liturgicznym Kościół chce przypomnieć o konieczności nawrócenia, które warunkuje wiarę w Ewangelię. „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” - to hasło ma przyświecać skoordynowanym działaniom Kościoła w Polsce, począwszy od Adwentu w roku 2014. Na tej prawdzie, angażującej całe życie, powinny się skupić wszystkie wysiłki duszpasterskie - przede wszystkim w duszpasterstwie parafialnym i na katechezie.
Kryzys sakramentu
Nawrócenie wiąże się w sposób konieczny z pojęciem grzechu. Jest reakcją na świadomość grzeszności i braków miłosnej, ludzkiej odpowiedzi na nieskończoną miłość, jaką obdarzył nas Bóg. Ta odpowiedź na miłość Boga wydaje się w naszych, polskich, warunkach coraz słabsza. Coraz mniej Go kochamy, co ma swoje odbicie w braku poczucia grzeszności.
Reklama
Na przestrzeni ostatnich 20 lat duszpasterze powszechnie zauważają brak poczucia potrzeby nawrócenia i będącej jej skutkiem potrzeby spowiedzi. Starsi duchowni, a nawet ci w średnim wieku, pamiętają spowiedzi z racji rekolekcji wielkopostnych, podczas których 10 lub więcej kapłanów spowiadało przez 2-3 dni, po 8 godzin. Dziś, szczególnie w miejskich parafiach, spowiedź wyznacza się na 1 dzień - godzinę lub 2 do południa i 2 lub 3 po południu. Jeszcze gorzej jest ze spowiedzią podczas rekolekcji szkolnych, szczególnie dla gimnazjalistów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych - zdarza się, że do konfesjonału podchodzi niewielki procent uczestniczących w rekolekcjach. Jeszcze 15 lat temu, gdy sam uczyłem w jednym z liceów, i to w miejscowości niezbyt pobożnej, 10 księży spowiadało 200-osobową grupę licealistów blisko 2 godziny, a do spowiedzi, bez żadnej formy nacisku - przy łagodnej jedynie perswazji, przystępowali praktycznie wszyscy. To pokazuje, jak wielkie zmiany w świadomości religijnej polskiej młodzieży zaszły w tym krótkim skądinąd czasie. Jak na nie odpowiedzieć? Co zrobić, żeby było inaczej, żeby katolicy, szczególnie ci młodsi, odkryli na nowo, może zresztą pierwszy raz w życiu, potrzebę nawrócenia i wartość sakramentu pokuty?
Nawrócenie duszpasterskie
Na to program duszpasterski przedstawiony przez Komisję Duszpasterstwa KEP ma jedną odpowiedź. Kryje się ona w terminie - nawrócenie duszpasterskie.
Trzeba coś zmienić w duszpasterstwie, bo dotychczasowe formy - nie o treść tu chodzi, bo pozostaje ona taka sama - nie tyle w ogóle się nie sprawdzają, ile są mniej skuteczne. Chodzi o Franciszkowe wezwanie z początków pontyfikatu do wyjścia na peryferie świata. Dotyczy to nie tylko kapłanów, katechetów, ale też całych wspólnot, które mają podjąć trud duszpasterskiego nawrócenia wiernych.
Zaślepienie
Kryzys sakramentu pokuty jest pochodną braku poczucia popełnianego zła, czyli grzechu. Jednym z celów postawionych w planie duszpasterskim jest właśnie budzenie wrażliwości na obecność grzechu w życiu człowieka. To punkt startu na drodze nawrócenia, bez tego nie może być o nim mowy. To także warunek sakramentu pokuty - bez świadomości popełnionego grzechu nie może być mowy o żadnej spowiedzi. Pytanie podstawowe i zasadnicze brzmi: dlaczego zatracamy poczucie grzechu? Z jednej strony widzimy bowiem, czarno na białym, i to każdego dnia, gdy czytamy gazety i treści zamieszczone w Internecie, gdy słuchamy radia i oglądamy telewizję - jak wiele zła dzieje się wokół nas. Przekaz medialny jest zdominowany przez tę tematykę, a z drugiej strony nie prowadzi to do żadnej refleksji nad obecnością zła w każdym z nas. Że zło popełniamy, to fakt niepodważalny, wynikający z ludzkiej ułomności, będącej skutkiem skażenia grzechem pierworodnym. Zwykle, gdy siedzimy przed telewizorem czy ekranem komputera, zachowujemy się niczym ten ewangeliczny człowiek, który z lubością patrzy i wytyka drzazgę w oku brata, a belki we własnym nie dostrzega. Kogo za to winić? Wydaje mi się, że odpowiada za to w głównej mierze ten konsumpcyjny i powierzchowny z konieczności styl życia, który przyjęliśmy, a który czyni nas ślepymi na to, co duchowe i głębokie.
Trudna potyczka
Walka ze wszechogarniającą konsumpcją może się wydawać walką z wiatrakami, bitwą straceńczą, niemożliwą do wygrania, ale jest konieczna do tego, aby odnowić w sobie i innych łaskę sakramentu chrztu św., która pomaga wejść na zatraconą drogę nawrócenia. Nadzieja jest w tym, że rozsądne, rozumne stworzenie, jakim jest człowiek, wcześniej czy później dojdzie do wniosku lub przekona się - oby nie boleśnie - że ta droga, droga konsumpcji, gromadzenia, chciwości, jest sprzeczna z drogą Boga; jest głupotą, która prowadzi daleko od życia i niszczy wszelkie ludzkie braterstwo.