Może być nadziewana owocami lub kiszoną kapustą albo - po polsku - z kaszą gryczaną. Niezależnie od tego, jak jest przyrządzana, 11 listopada powinna się znaleźć na naszych stołach - uważają propagatorzy akcji „Gęsina na św. Marcina”.
Cudze chwalicie - swego nie znacie
Najsmaczniejsza jest gęś żyjąca zdrowo. Chodząca po łąkach i ogrodach. Kąpiąca się w czystych stawach. Na stoły trafiająca po 16 tygodniach hodowli, przez ostatnie 3 tygodnie karmiona pełnym ziarnem owsa - stąd jej nazwa „owsiana”. Wtedy jej mięso jest miękkie, delikatne, zdrowe - oceniają hodowcy. Ale czy znają je Polacy? Raczej nie. Choć w naszym kraju gęsi hoduje się sporo, z reguły przeznaczone są one dla zagranicznych odbiorców. Rocznie eksportujemy ponad 20 tys. ton gęsiny, głównie do Niemiec. Na naszym rodzimym rynku sprzedajemy jedynie 700 ton. Oznacza to, że statystyczny Polak zjada rocznie 17 gramów gęsiny, czyli praktycznie nie je jej wcale. Konsumenci narzekają, że jest za droga i trudno dostępna, hodowcy - że się źle sprzedaje, i koło się zamyka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Polska tradycja
Reklama
Nasze babki doceniały zalety gęsiny. Na przeziębienia podawały ciepłe mleko z miodem i gęsim smalcem. Z gęsi robiono też okrasę - siekano mięso z tłuszczem, masę solono, posypywano majerankiem, doprawiano czosnkiem. Okrasa zawierała witaminy i minerały, m.in. fosfor i wapń tak cenne dla naszego organizmu. Smarowano nią chleb, okraszano ziemniaki, dodawano do zup lub podawano jako lekarstwo. Na początku XX wieku nikt na polskiej wsi, ale także w miastach nie wyobrażał sobie długich, słotnych listopadowych wieczorów bez pieczonej gęsiny. Piotr Adamczewski, znawca polskich smaków, podaje, że w listopadzie 1865 r., poczynając od św. Marcina, w Warszawie liczącej 350 tys. mieszkańców zjedzono 20 tys. ton gęsiny, co oznacza, że co drugi warszawiak zjadał ponadpółkilogramowy kawałek.
Akcja Slow Food
Kilka lat temu hodowcy zdrowej polskiej żywności zrzeszeni w organizacji Slow Food Polska - promującej regionalne produkty najwyższej jakości, powstałe tradycyjnymi metodami - postanowili zwrócić uwagę restauratorów na wyjątkowość polskiej gęsiny i tak jak dawniej bywało w dniu św. Marcina - zaserwować autorskie przepisy szefów kuchni na bazie gęsiny w najlepszych restauracjach. Ptaki - najwyższej klasy gęsi „owsiane” - pochodziły z hodowli w Kołudzie Wielkiej. Zaproszeni do udziału w akcji szefowie kuchni z niedowierzaniem pytali: - To nasze, polskie? Akcja powiodła się i teraz co roku w okolicach 11 listopada polskie restauracje proponują gościom gęsinę.
Amerykanie jedzą indyki, my - gęsi
- Dlaczego gęś nie miałaby stać się naszym daniem narodowym? - pyta Zdzisław Bartelak, właściciel folwarku Kamyk, członek Slow Food Polska. - Amerykanie mają swoje indyki, które zjadają, gdy spotykają się rodzinnie z okazji Święta Dziękczynienia; my powinniśmy więc powrócić do tradycji serwowania gęsiny, tym bardziej że jest ona bezwzględnie najzdrowszym mięsem. W tej chwili w zagrodzie p. Bartelaka w Kamyku jest ponad 100 gęsi, wszystkie wypielęgnowane, karmione ekologicznie. - Z okazji Święta Niepodległości przygotowujemy dwie biesiady patriotyczne - mówi właściciel Folwarku Kamyk - i zapraszamy wszystkich chętnych 9 i 11 listopada. Będą wspomnienia, wspólne śpiewanie pieśni i oczywiście będzie gęsina.
Jak samemu przygotować wyśmienitą gęsinę - czytaj na str. 58.