Już po raz 10. odbyła się Archidiecezjalna Pielgrzymka Ludzi Pracy do Henrykowa. Uroczystej Eucharystii przewodniczył bp Jacek Kiciński, po niej był czas na wspólne rozmowy i spotkania podczas festynu. Wspólnie modlili się pracownicy i pracodawcy, przedstawiciele związków zawodowych, „Solidarności”, licznie przybyłe poczty sztandarowe. – Bardzo się cieszę, że możemy po raz kolejny być razem u stóp Matki Bożej Henrykowskiej i dziękować za świat ludzi pracy – mówił na początku homilii bp Kiciński. Nawiązując do hasła tegorocznej pielgrzymki „Z Maryją pielgrzymujemy przez Rok Jubileuszowy” opowiadał o pielgrzymowaniu Maryi, która uczy nas, że całe nasze życie jest pielgrzymką wiary. Najpierw pielgrzymuje przez góry z pośpiechem do krewnej Elżbiety, by jej pomóc. – W tym pielgrzymowaniu Maryja jawi się jako pielgrzym nadziei, bo niesie nadzieję Jezusa Chrystusa. Gdy nawiedza św. Elżbietę, uczy nas przede wszystkim wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka. Idzie z radością, by pomagać. Wrażliwość Maryi pokazuje, że czas poświęcony drugiemu człowiekowi nie jest stracony. W tym wydarzeniu odkrywamy ważną prawdę: żeby zatrzymać się przy człowieku, trzeba poświęcić mu swój czas. W przeciwnym razie nigdy nie odkryjemy jego braków i potrzeb – przekonywał bp Jacek.
Reklama
Kolejne pielgrzymowanie w życiu Maryi to pielgrzymka na święto Paschy do Jerozolimy. Uczy, że są takie momenty w życiu, kiedy trzeba zostawić wszystko, by być z rodziną. – W życiu każdego człowieka powinien być czas pracy i czas świętowania. Czas działania i czas słuchania – tłumaczył hierarcha. – Wiemy, że podczas tej pielgrzymki Maryja z Józefem zagubili Jezusa. My również możemy pośród naszych codziennych obowiązków i pracy zagubić Jezusa. Pozostaje pytanie, czy dzisiejszy człowiek szuka jeszcze Jezusa, gdy Go zagubi? Wydaje się, że nie. Dlaczego? Bo wielu wmówiło sobie, że bez Boga można sobie w życiu poradzić. To współczesne zatopienie w doczesności sprawia, że życie duchowe zamiera. A wtedy efektem jest brak szacunku dla drugiego człowieka, życie ludzkie zostaje sprowadzone do użyteczności, ekonomii i wydajności. Wstawienie siebie w miejsce Boga jest bardzo niebezpieczne. Jeśli wmówimy sobie, że bez Boga sobie poradzimy, wtedy zaczynamy decydować o życiu i śmierci innych, a cywilizacja miłości zamienia się w kulturę smutku i śmierci – podkreślał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W kolejnym pielgrzymowaniu – Kanie Galilejskiej – Maryja dostrzega ludzkie potrzeby i prosi o cud Jezusa. – Maryja po raz kolejny pokazuje nam, że większa jest radość w dawaniu niż braniu. Wtedy, gdy człowiek zatrzymuje się przy drugim człowieku, przestaje myśleć tylko o sobie i dostrzega innych, chce pomóc – przekonywał bp Kiciński. Dodawał, że Maryja w Kanie wskazuje na Chrystusa: – Nie ulega pokusie popularności i nie zatrzymuje na sobie, ale mówi: „On jest najważniejszy. W Nim szukajcie ratunku i rozwiązania”. Wskazując na Jezusa podpowiada, że tylko On jest w stanie zaradzić naszym potrzebom i brakom.
– Każdy z nas na swój sposób jest pracodawcą i pracownikiem – mówił do uczestników pielgrzymki. – Jako ludzie pracy dajemy owoc naszej pracy innym, by mogli żyć godziwie. A z drugiej strony wszyscy jesteśmy pracownikami Chrystusowej owczarni i On jest pasterzem, a my owcami. Ilekroć człowiek słucha głosu Boga i realizuje Jego wolę w swoim życiu, tylekroć staje się szczęśliwy i wolny. Ilekroć idziemy za słowem Bożym, tylekroć wolność gości w naszym sercu. Maryja, jako pielgrzym nadziei, uczy nas przede wszystkim słuchać Boga i ludzi – podkreślał hierarcha.