Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Z kard. Augustem Hlondem służymy Polonii

Z ks. Ryszardem Głowackim SChr, o założycielu zgromadzenia, rozmawia ks. Robert Gołębiowski

Niedziela szczecińsko-kamieńska 19/2014, str. 2-3

[ TEMATY ]

zgromadzenie

Ks. Robert Gołębiowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. ROBERT GOŁĘBIOWSKI: – Księża chrystusowcy wypełniają wiernie charyzmat zgromadzenia ofiarowany przez sługę Bożego kard. A. Hlonda. Wskażmy może na najważniejsze rysy tej misji oraz osobowości kandydata na ołtarze.

Reklama

KS. RYSZARD GŁOWACKI SCHR: – Zacznę od ważnej refleksji. Wiele lat pełniłem misję duszpasterza emigracyjnego, od kilku miesięcy z racji wyboru na głównego przełożonego miałem także okazję odwiedzić już niektóre nasze placówki rozsiane na różnych kontynentach. Z pełną świadomością mogę stwierdzić, że słowa kard. A. Hlonda: „Na wychodźstwie polskie dusze giną” były aktualne wówczas i do tej pory nie straciły na wartości. Rozrost polskiej emigracji, jej aktualne problemy potwierdzają te słowa, a kard. Hlonda stawiają w roli proroka doskonale przewidującego z wielkim wyprzedzeniem zagrożenia dla naszej Polonii. Jednocześnie analiza współczesnych zagrożeń, dotykających naszych rodaków na obczyźnie, wskazuje na ogromną potrzebę pracy duszpasterskiej w tych środowiskach duchowych synów kard. A. Hlonda, a moich współbraci. Z jednej strony widać z tego obrazu, że nie zabraknie nam na długo pracy, a z drugiej strony trzeba się modlić, by nie zabrakło nam rąk do tej pracy. Dlatego tak ważną kwestią dla duchowości zgromadzenia byłaby beatyfikacja naszego założyciela, o co zabiegamy od lat. Jesteśmy na etapie „Positio”, w którym bardzo dokładnie ukazano święte życie kardynała i heroiczność jego cnót. Już niedługo odwiedzę w Rzymie Kongregację Spraw Kanonizacyjnych, by kontynuować prace w procesie beatyfikacyjnym. Jednocześnie tą drogą pragnę podziękować metropolicie szczecińsko-kamieńskiemu abp. Andrzejowi Dziędze za wielką troskę wkładaną w modlitwę i wszelkie poczynania, jak chociażby sympozja naukowe, które mają doprowadzić do beatyfikacji sługi Bożego kard. A. Hlonda.

– W tym kontekście zauważmy również pokorną postać o. Ignacego Posadzego, którego 30-lecie śmierci obchodziliśmy w styczniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– W związku z tym jubileuszem wydaliśmy książkę w formie audiobooku: „Drogą Pielgrzymów”, którą o. Ignacy napisał po swojej podróży niemal misyjnej po Brazylii, dokąd został wysłany przez kard. Hlonda w celu zakładania zgromadzenia. Opisuje w niej swoje wrażenia z odwiedzin miejsc, do których na przełomie XIX i XX wieku docierali Polacy w poszukiwaniu pracy i stabilizacji życiowej. Czytałem tę książkę wiele lat temu, gdyż należy do kanonu naszych lektur, ale teraz słuchałem jej z radością na nowo i z tą myślą, że ta misja, jaką ma nasze zgromadzenie w Kościele, potwierdza się po raz kolejny. Gdy patrzymy na postać o. Ignacego to należy przede wszystkim wśród wielu cech jego charakteru docenić jego odwagę. Był księdzem diecezjalnym, sprawdzał się jako duszpasterz i katecheta, był bardzo zaangażowany również w życie literackie przez wiele publikacji, jednak, gdy przychodzi prośba kard. A. Hlonda: „Będziesz zakładał nowe zgromadzenie zakonne, będziesz jego pierwszym nowicjuszem i przełożonym”, mówi bardzo odważnie tak! W tej pozytywnej odpowiedzi wyłania się także jego ogromna postawa prokościelna, która może być przykładem dla naszych współczesnych czasów. O. Ignacy doskonale rozumiał Kościół, posłuszeństwo i rolę biskupa, który profetycznie przewidział, jak ważne będzie duszpasterstwo wśród Polonii na rożnych kontynentach. Nasze zgromadzenie wraz z siostrami misjonarkami Chrystusa Króla podjęło decyzję o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego o. Ignacego Posadzego, by w ten sposób poprosić o potwierdzenie przez Kościół heroiczności jego cnót.

–Księża chrystusowcy pracują na wszystkich kontynentach. Jednak szczególny akcent tej posługi wiąże się niewątpliwie z liczną emigracją zarobkową Polaków do Europy Zachodniej i na Wyspy Brytyjskie. Jakie są tam obecnie priorytety pracy kapłańskiej?

Reklama

– W naszej strukturze istniejących prowincji nie zmieniło się nic, ale rzeczywiście, mocny akcent od dłuższego czasu kładziemy na środowiska, gdzie diametralnie przybyło naszych rodaków. Są to kierunki dotyczące Wielkiej Brytanii oraz Irlandii i Irlandii Północnej. W październiku ub.r. ks. Stanisław Hajkowski SChr został mianowany rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Irlandii z siedzibą w Dublinie. Dodajmy do tego stałe, duże skupiska Polonii w Niemczech i Holandii. Podczas ostatniej Kapituły Generalnej poświęciliśmy większość czasu kwestii nowej ewangelizacji. Musimy wypracowywać nowe drogi w docieraniu z przekazem ewangelicznym do Polaków. Posłużę się jednym przykładem, który ilustruje potrzebę odkrywania nowych dróg duszpasterskich. Mówimy o ogromnej rzeszy rodaków w Anglii, jednak nasi księża tam pracujący, mówią o tym, że tylko 10% z tych, którzy tam przybyli, korzysta z polskiego duszpasterstwa! Należy zrobić wszystko, by uwrażliwić na sprawy Pana Boga jeszcze większą liczbę emigrantów z Polski. Dzisiaj pojawiło się nowe zjawisko w naszych ośrodkach polonijnych: przygotowujemy dzieci do I Komunii św. – Komunia była w Polsce, małżeństwa od strony formalnej przygotowane były w parafiach polonijnych – sakrament był zawierany w Polsce. Pracując w Brunszwiku, miałem np. w jednym roku ok. 30 par pragnących zawrzeć ślub katolicki, ale tylko dwie pary czyniły to na miejscu. Podobna sytuacja jest pod względem sakramentu chrztu. Stawia to przed nami nowe wyzwania, ale myślę, że warto docenić wysiłek pracy wszystkich kapłanów na emigracji, którzy wiele dobrego robią także dla duszpasterstwa w Polsce.

– Księża chrystusowcy związali swoją powojenną posługę z Pomorzem Zachodnim. Stąd pochodzi wiele powołań. Jaka jest obecna kondycja duchowa seminarium?

– Obecnie w seminarium jest 33 alumnów. Natomiast w nowicjacie swoje powołanie rozpoznaje 8 nowicjuszy, a kandydatów do nowicjatu jest w tej chwili trzech. Oczywiście, porównując lata poprzednie, liczby te są niewystarczające. Nie możemy mówić o kryzysie, ale jak już mówiliśmy potrzeby duszpasterstwa polonijnego zwiększyły się co najmniej dwukrotnie, dlatego zależy nam na większej liczbie kapłanów. Radością jest chociażby fakt, że mamy seminarzystów, oczywiście, z polskich rodzin, ale także z Niemiec, Brazylii i ze Wschodu a dokładnie z Ukrainy i Białorusi. Ewenementem jest pewnie to, że obecny rektor seminarium jest rodowitym Białorusinem, prefekt wychował się i chodził do szkoły w Niemczech, a ojciec duchowny był długoletnim duszpasterzem w prowincji angielskiej.

– Ksiądz Generał pochodzi ze Stargardu Szczecińskiego. Jak wygląda w perspektywie duszpasterstwo księży chrystusowców w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej?

– Jeśli Pan Bóg będzie błogosławił pracy Towarzystwa Chrystusowego w powołania, to nie przewiduję, aby w najbliższym czasie ze względu na potrzeby Polonii należało zmniejszyć wymiar personalny naszej pracy na ziemi szczecińskiej. Należy również pamiętać, że nasze zgromadzenie nie wysyła żadnego księdza od razu po święceniach za granicę. Jeżeli dany ksiądz ma być polskim duszpasterzem w jakimkolwiek zakątku świata, to on musi najpierw to polskie duszpasterstwo poznać. Archidiecezja szczecińsko-kamieńska i kilka innych miejsc w Polsce, w których znajdują się nasze placówki, to swego rodzaju poligon doświadczalny dla młodych kapłanów. Nie pragniemy więc redukować obecnego stanu naszego posiadania, bowiem ma to ogromne znaczenie dla całokształtu posługi zgromadzenia. Na emigrację wyjechało bardzo dużo osób z naszego regionu. Kieruję więc apel do młodych, a także do rodzin o nowe powołania z ziemi szczecińskiej, gdyż, idąc za cytowanym już wezwaniem kard. A. Hlonda o ginięciu polskich dusz na obczyźnie, potrzebne są wrażliwe nowe kapłańskie serca, które będą służyć rodakom.

2014-05-07 15:35

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sieją dobro

Ich jedyny Dom w Polsce mieści się właśnie u nas, w Kielcach, ale na świecie pracują na trzech kontynentach w sześciu państwach, niosąc pomoc samotnym matkom i dzieciom w misyjnych szpitalach. Międzynarodową włosko-meksykańską wspólnotę w mieście tworzą trzy siostry. Obecność tej małej wspólnoty jest bardzo ważna dla miasta i Kościoła kieleckiego

Siostry przybyły do Kielc na zaproszenie bp. Stanisława Szymeckiego w 1990 r. z Palermo we Włoszech. Zgromadzenie kupiło dom, który najpierw należało wyremontować, i budynek, w którym założyły pierwsze w mieście Katolickie Przedszkole im. Kardynała Pietro Marcellino Corradini, którego motto brzmi „Dzieci uśmiechem Boga”. Posługują w Areszcie Śledczym, prowadzą formację wśród młodzieży. Wspólnotę w Kielcach tworzą obecnie: s. Nazarena Scopelliti - przełożona Domu, s. Sara B. Romero, s. Laura H. Alvarado.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Strefa Gazy/ Flotylla Sumud ogłosiła stan wyjątkowy z obawy przed interwencją Izraela

2025-10-01 20:36

[ TEMATY ]

strefa gazy

pixabay.com

Alarm

Alarm

Izraelska marynarka wojenna rozpocznie przechwytywanie łodzi z flotylli Global Sumud w ciągu godziny. Na pokładach jednostek ogłoszono stan wyjątkowy - poinformowali w środę organizatorzy akcji, cytowani przez agencję Reutera.

Flotylla poinformowała, że w jej okolicy dostrzeżono 20 izraelskich okrętów wojennych. Dodano, że okręty zbliżyły się na odległość ok. 3 mil morskich. Flotylla ogłosiła wcześniej, że znajduje się mniej niż 80 mil morskich (ok. 148 km) od blokowanej Strefy Gazy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję