Reklama

Watykan

O. Pasolini: zamiast sztucznych inteligencji Chrystus proponuje nam kochającą inteligencję Krzyża

„W naszych czasach bogatych w nowe sztuczne, obliczeniowe, przewidywalne inteligencje tajemnica męki i śmierci Chrystusa proponuje nam inny rodzaj inteligencji: inteligencję Krzyża, która nie kalkuluje, ale kocha; która nie optymalizuje, lecz daje siebie” - powiedział kaznodzieja Domu Papieskiego, o. Roberto Pasolini OFM Cap w bazylice św. Piotra w Watykanie w czasie Liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek. Przewodniczył jej w imieniu papieża Franciszka kard. Claudio Gugerotti, prefekt Dykasterii do spraw Kościołów Wschodnich.

[ TEMATY ]

Watykan

krzyż

sztuczna inteligencja

o. Roberto Pasolini

Vatican Media

O. Roberto Pasolini

O. Roberto Pasolini

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wielki Piątek 2025

Bracia i siostry,

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W centrum Triduum Paschalnego bije serce Wielkiego Piątku. Pomiędzy bielą Wieczerzy Pańskiej a bielą Jego Zmartwychwstania liturgia przerywa ciągłość chromatyczną, barwiąc wszystkie szaty na czerwono i zapraszając nasze zmysły do dostrojenia się do intensywnych i dramatycznych tonów największej miłości.

Inteligencja Krzyża

Dziś liturgia zaprasza nas do milczenia i skupienia, ponieważ jest to dzień, w którym zabrano nam Oblubieńca. W Wielki Piątek Kościół zatrzymuje się w adoracji i kontempluje nie porażkę Boga, ale Jego tajemniczy triumf w paradoksalnej formie krzyża, zgodnie z zapowiedzią proroczych pism: „Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo” (Iz 52, 13).

W czasach takich jak nasze, bogatych w nowe inteligencje - sztuczne, obliczeniowe, przewidywalne - tajemnica męki i śmierci Chrystusa proponuje nam inny rodzaj inteligencji: inteligencję Krzyża, która nie kalkuluje, ale kocha; która nie optymalizuje, lecz daje siebie. Inteligencję, która nie jest sztuczna, lecz głęboko relacyjna, ponieważ jest całkowicie otwarta na Boga i na innych ludzi. W świecie, w którym wydaje się, że to algorytmy sugerują nam, czego pragnąć, co myśleć, a nawet kim być, Krzyż przywraca nam wolność autentycznego wyboru, opartego nie na skuteczności, ale na miłości, która daje siebie.

Reklama

Dlatego liturgia rozpoczęła się w atmosferze wielkiego milczenia i smutnej powagi: celebransi leżeli na ziemi, a całe zgromadzenie było pogrążone w modlitwie. Takie postawy są konieczne, aby rozpoznać w męce Chrystusa tę inteligencję miłości, w której skondensowane jest zbawienie świata.

Chrystus z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości (Hbr 5, 7-9).

Nie można nie być zdumionym i przerażonym tymi słowami. Ale jak „wysłuchany”? W jaki sposób Bóg słyszy najbardziej rozpaczliwe modlitwy niosące cierpienie? Jeśli Ojciec nie oszczędził śmierci swojemu Synowi, jak postąpi z nami, gdy ofiarujemy Mu wszystkie nasze łzy?

Wiemy bowiem dobrze, jak Ojciec postanowił wysłuchać modlitwę Syna: nie oszczędził mu męki krzyża, ale pozwolił mu stać się, właśnie na tym ołtarzu, Zbawicielem świata. Bóg nie oszczędził Chrystusowi cierpienia, ale podtrzymał Jego serce, czynią Go zdolnym do poddania się wymaganiom największej miłości, która nie zatrzymuje się nawet w obliczu nieprzyjaciół.

Reklama

Wyrażenie „uległość”, którym List do Hebrajczyków opisuje postępowanie Chrystusa, można również przetłumaczyć jako zdolność do przyjmowania z ufnością tego, co się dzieje, do dobrego przyjmowania nawet tego, co początkowo wydaje się wrogie lub niezrozumiałe. W swojej męce Chrystus nie tylko cierpiał z powodu wydarzeń, ale przyjął je z taką wolnością, że przekształcił je w drogę zbawienia. Drogę, która pozostaje otwarta dla każdego, kto jest gotów zaufać Ojcu do końca, dając się prowadzić Jego woli nawet w najbardziej mrocznych przejściach.

Chcemy więc zatrzymać się nad trzema momentami Męki Pańskiej, w których to sam Pan Jezus, poprzez swoje słowa, pokazuje nam, jak można żyć w pełnym zaufaniu do Boga, nie przestając być czynnym uczestnikiem swej historii.

„To Ja”

W ogrodzie Getsemani, kiedy żołnierze i strażnicy pojawiają się z Judaszem, aby Go aresztować, Jezus, wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: Kogo szukacie? Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu. Rzekł do nich Jezus: Ja jestem. E. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc Jezus rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię. (J 18, 4-6).

Reklama

Dopiero po drugim pytaniu - które otrzymuje taką samą odpowiedź jak pierwsze - Jezus poddaje się i pozwala się wyprowadzić. W ten sposób ewangelista daje nam do zrozumienia, że Jezus nie został po prostu aresztowany, ale dobrowolnie ofiarował swoje życie, jak już wcześniej zapowiedział: „Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję” (J 10, 18). W chwilach, gdy nasze życie doznaje jakiegoś niepowodzenia - bolesnego niepowodzenia, poważnej choroby, kryzysu w relacjach - my również możemy spróbować powierzyć się Bogu z taką samą ufnością, przyjmując to, co nas niepokoi i nam zagraża. Jak można to zrobić? Czyniąc krok naprzód. Stając jako pierwsi na spotkanie z rzeczywistością. Taka postawa prawie nigdy nie zmienia biegu wydarzeń - Jezus zostaje istotnie aresztowany wkrótce potem - ale jeśli jest przeżywana z wiarą w Boga i ufnością w historię, którą On prowadzi, pozwala nam pozostać wewnętrznie wolnymi i niezłomnymi. Tylko w ten sposób ciężar życia staje się lżejszy, a cierpienie, pozostając realne, przestaje być bezużyteczne i zaczyna rodzić życie.

„Pragnę”

W chwili, gdy zbliża się do śmierci, wisząc teraz na drzewie krzyża, Słowo Boże deklaruje całe swoje pragnienie:

Potem Jezus, świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. (J 19, 28-29).

Reklama

Jezus nie umiera zanim nie wyrazi - bez jakiegokolwiek wstydu - wszystkich swoich potrzeb. Żegna się z historią, wykonując jeden z najbardziej ludzkich i jednocześnie najtrudniejszych gestów: prosząc o to, czego sami nie możemy sobie dać. Ciało Chrystusa, ogołocone ze wszystkiego, ukazuje najbardziej ludzką potrzebę: bycia kochanym, przyjętym, wysłuchanym. I w tym właśnie momencie, tak istotnym i bezbronnym w końcu się spotykają pragnienie człowieka i miłość Boga. Także dla nas staje się możliwe, aby dobrze przejść przez te chwilę, kiedy staje się jasne, że nie wystarczamy samym sobie. Kiedy obnażają nas cierpienie, znużenie, samotność lub strach, jesteśmy kuszeni, aby zamknąć się w sobie, stać się surowszymi, udawać samowystarczalność. Ale to właśnie wtedy otwiera się przestrzeń dla najprawdziwszej miłości: tej, która się nie narzuca, ale pozwala sobie pomóc. Proszenie o to, czego potrzebujemy i pozwalanie innym, by nam to ofiarowali, jest być może jedną z najwyższych i najbardziej pokornych form miłości. Aby to uczynić, musimy porzucić wszelką pychą, ale także wszelkie złudzenia, że możemy się zbawić o własnych siłach. Zaakceptować potrzebę nie jako słabość, którą trzeba ukryć, ale jako prawdę, którą należy zapełnić. I uznać, że o własnych siłach nie możemy - i nie chcemy - żyć.

„Dokonało się”

Otrzymawszy tego, co zostało Mu ofiarowane,

Jezus rzekł: Dokonało się! I skłoniwszy głowę, oddał ducha (J 19, 30).

Jezus wyznaje spełnienie swojego - i naszego - człowieczeństwa w chwili, gdy ogołocony ze wszystkiego, postanawia całkowicie oddać nam swoje życie i swojego Ducha. Nie jest to bierne poddanie się, ale akt najwyższej wolności, akceptujący słabość jako miejsce, w którym miłość staje się pełnią. To nie autonomia czy wielkie wyczyny nadają sens życiu, lecz zdolność do przekształcenia ograniczenia na okazję do daru. W tym geście Jezus objawia nam, że to nie siła zbawia świat, lecz słabość miłości, która niczego nie zatrzymuje dla siebie. Czas, w którym żyjemy, naznaczony mitem wydajności i uwiedziony bożkiem indywidualizmu, z trudem rozpoznaje chwile porażki lub bierności jako możliwe miejsca spełnienia. Kiedy krzyż zapiera nam dech w piersiach i nas unieruchamia, czujemy się źle, nieadekwatnie i nie na miejscu. Stawiamy więc opór, zaciskamy zęby w nadziei na szybkie wydostanie się ze stanu odczuwanego jedynie jako uwięzienie. Ostatnie słowa ukrzyżowanego Jezusa oferują nam inną interpretację: pokazują nam, jak wiele życia może wypływać z tych chwil, kiedy nie zostaje już nic do zrobienia, pozostaje najpiękniejsza rzecz do wypełnienia: w końcu dać samych siebie.

Pełna ufność

Reklama

Ojciec Święty zechciał wprowadzić nas w ten Jubileusz, przypominając nam, że Chrystus jest kotwicą naszej nadziei, z którą możemy pozostać mocno zjednoczeni, napinając linę wiary, która wiąże nas z Nim od naszego chrztu. Musimy jednak uczciwie przyznać, że wcale nie jest łatwo trwać „mocno w wyznawaniu wiary” (Hbr 4, 14), zwłaszcza gdy nadchodzi moment krzyża. Kiedy dopada nas zło, kiedy nawiedza nas cierpienie, kiedy czujemy się samotni lub opuszczeni, powtarzanie słów Chrystusa wydaje się niemożliwe. Dlatego za chwilę ważne będzie, by przyjąć zaproszenie z Listu do Hebrajczyków: podchodząc do krzyża z pełnym zaufaniem, uznając w nim „tron łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4, 16). Uczynimy to w sposób niezwykle wstrzemięźliwy, ale głęboki: niektórzy z nas w milczeniu podejdą do drzewa krzyża, aby adorować zawartą w nim tajemnicę. W tym momencie adoracji będziemy mieli okazję odnowić nasze pełne zaufanie do sposobu, w jaki Bóg postanowił zbawić świat, a także będziemy mogli pogodzić się z przeznaczeniem męki, śmierci i zmartwychwstania, do którego zmierza nasze życie. Nie oznacza to, że strach zniknie lub że droga nagle stanie się bezpieczna. Oznacza to jedynie, że dzisiaj, w sercu tego Jubileuszu, my chrześcijanie wybieramy drogę krzyża jako jedyny możliwy kierunek naszego życia. Jesteśmy świadomi, że nasze siły nie wystarczą, aby przebyć tę drogę, ale Duch Święty, który już napełnił nasze serca słodką nadzieją, przyjdzie z pomocą naszej słabości, aby przypomnieć nam o najważniejszej rzeczy: tak jak zostaliśmy umiłowani, tak też będziemy mogli zdolni miłować naszych przyjaciół, a nawet naszych nieprzyjaciół. Wtedy będziemy świadkami jedynej prawdy, która zbawia świat: Bóg jest naszym Ojcem. A wszyscy jesteśmy siostrami i braćmi w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Roberto Pasolini OFM Cap

Kaznodzieja Domu Papieskiego

2025-04-18 20:14

Oceń: +7 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tomasz Rożek: Próbowano nauczyć AI moralności, to zawsze wychodziło źle

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Wikipedia.org

Tomasz Rożek

Tomasz Rożek

Było już sporo różnych eksperymentów myślowych, projektów badawczych, w których próbowano nauczyć sztuczną inteligencję (AI) moralności i to zawsze wychodziło źle – powiedział Tomasz Rożek. Dziennikarz naukowy, doktor nauk fizycznych, popularyzator nauki, założyciel Fundacji „Nauka. To lubię” oraz kanału na YouToubie o tej samej nazwie, w rozmowie z KAI opowiedział m.in. o zagrożeniach związanych z rozwojem sztucznej inteligencji i o próbach nauczenia AI moralności.

Anna Rasińska (KAI): W ostatnim czasie w przestrzeni medialnej zrobiło się głośno na temat sztucznej inteligencji i zagrożeń z nią związanych. Dlaczego dzieje się to właśnie teraz, skoro badania nad AI trwają od wielu lat?
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Nie stracić oczu miłosierdzia do drugiego człowieka

2025-07-12 20:19

ks. Łukasz Romańczuk

Dziś w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Brzegu Eucharystię oraz nabożeństwo fatimskie odprawił biskup Jacek Kiciński CMF.

Witając wszystkich obecnych na wspólnej modlitwie ks. Marcin Czerepak wprowadził w to wieczorne, modlitewne spotkanie. - W tym miesiącu nasze nabożeństwo fatimskie jest niczym w samej Fatimie, gdy odbywa się ono tak uroczyście w wieczór przed 13 dniem miesiąca - mówił kapłan, wskazując także na objawienia z Fatimy z 1917 roku i wizję Piekła, którą przedstawiła tam Maryja trójce pastuszków: - Łucja aż krzyknęła, gdy to zobaczyła. Musimy sobie przypominać, że jest Niebo i jest Piekło i musimy być bardzo rozważni na naszych drogach. Jest to ważne objawienie i cieszymy się, że możemy razem z Maryją sprawować to nasze kolejne nabożeństwo.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję