Reklama

„KTÓŻ JAK BÓG…”

Trzeba zacząć od parafii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lata 80. ubiegłego wieku to czas, kiedy w sercach Polaków dominowała nadzieja. Komuna była jeszcze wtedy bardzo silna i groźna, uzbrojona w obecnych wszędzie funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, ale wobec siły nadziei strach nie miał już dla nas tak wielkich oczu. Pamiętam esbeka, który szedł Alejami Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, rozglądając się naokoło. Jak się okazało, szukał swojej ofiary. Kiedy przechodził obok mnie, mimochodem zauważył: „Dzisiaj już jednego takiego wykończyliśmy”. Taki był ich cel: wykończyć, zniszczyć i – cieszyć się z dokonanego zamierzenia. Była to straszna cecha „wychowawcza” tego systemu: upodlić, sprawić, by ktoś drugi, zwłaszcza o innym światopoglądzie, cierpiał. I za to było się nagradzanym.

Dzisiaj przyglądamy się naszemu życiu społecznemu, które – czy tego chcemy, czy nie – wiąże się z życiem politycznym. Polityka to wielka rzecz, Arystoteles zdefiniował ją najbardziej klarownie, jako sztukę rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. Ale by ten cel dobrze realizować, trzeba wielkich ludzi, pracujących przede wszystkim nad swoim charakterem i dbających o czystość swego sumienia. Jeżeli polityk nie dba o sumienie, to bardzo blisko mu będzie do tego esbeka, który przez swoje działanie chciał zniszczyć drugiego człowieka. A wydaje się, że w dzisiejszych czasach jeszcze łatwiej zniszczyć człowieka, czyniąc to poprzez nagłośnienie medialne, które jest rodzajem linczu, samosądu, mającego niekiedy naprawdę niewiele wspólnego ze sprawiedliwością i uczciwością. Niestety, dziś stosuje się tę metodę zwłaszcza przeciwko Kościołowi, księżom, a nawet biskupom. Zauważmy, że jak na komendę odzywają się od czasu do czasu wszystkie mikrofony, idą w ruch pióra i komputery i następuje frontalny atak. Tak było w przypadku problemów z Komisją Majątkową, gdzie od razu pomówiono Kościół o zachłanność i chęć wzbogacenia się, tak było w przypadku konfliktu kapłana z Kurią warszawsko-praską czy teraz, kiedy Kościół jest ubierany w pedofilię.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

A społeczeństwo katolickie? Cóż, przestaje myśleć po katolicku i daje się wciągać w kołowrotek nienawiści przeciwko Kościołowi, co owocuje nawet powstawaniem ugrupowań politycznych, których bazą ideologiczną jest walka z Kościołem. Nieprawdopodobne? A jednak. Zastanawiające jest tylko, skąd tyle tej nienawiści do duchownych i Kościoła, kto stoi za antykościelną prasą, kto finansuje antyklerykalnych guru. Przecież ta nienawiść nie bierze się sama z siebie. Doprawdy, sytuacja jest przedziwna. Z jednej strony ludzie chodzą do kościoła w większej liczbie niż w innych krajach Europy, a z drugiej – dają sobą manipulować m.in. tekstami Urbanowego „Nie” czy autorstwa eks-księdza z „Faktów i Mitów”. Sądziłem kiedyś, że te tytuły się nie utrzymają ze względu na swój charakter, a jednak okazuje się, iż nienawiść jest nośna do tego stopnia, że potrafi powodować sukcesy partyjne czy polityczne. Przykładem – środowisko Janusza Palikota. Podobnie jest zresztą z SLD – ugrupowaniem politycznym kontynuującym idee przyświecające działalności PRL-u, mimo że byliśmy świadkami klęski tego systemu.

Stąd to pytanie, które powinien zadać sobie Kościół w Polsce i które winno stać się przedmiotem badań socjologów czy psychologów społecznych: Jakie jest uzasadnienie dla faktu nienawiści do księży i Kościoła? Tak wielu jest wierzących, korzystających z sakramentów świętych, uczestniczących w Mszach św., w spotkaniach religijnych, tak pięknie wierni przygotowują wizytacje biskupie – czekając na spotkanie ze swoimi pasterzami, a rzeczywistość jest wręcz okrutna...

Na czym więc Kościół ma budować chrześcijańską świadomość społeczną? Myślę, że trzeba zaczynać od podstaw, czyli od Kościoła lokalnego, tzn. parafii. W terenie jest największe rozeznanie potrzeb i możliwości. Parafia ma przecież swoich przedstawicieli w gminach, ma rozeznanie, jak pracuje szkoła, ośrodek zdrowia, jak wygląda na jej terenie problem ludzi biednych, bezrobocia. Te dylematy społeczne są obecne w życiu każdej parafii czy gminy, a umiejętność wspólnotowego ich rozwiązywania to realizowanie dobrej polityki w wersji mini. Nie można dobrze kierować życiem społecznym gminy bez uwzględnienia działalności parafialnej. Chodzi tu nie tylko o wychowanie chrześcijańskie i zabezpieczenie potrzeb duchowych ziomków, ale i o konkretną działalność pomocową, świadczoną np. poprzez parafialną Caritas. Gminy nie mogą nie zauważać dzieci głodnych, niedożywionych, krzywdzonych, pomijać człowieka starego, któremu nikt nie pomaga, który cierpi biedę, głód, chorobę, czy odwracać się od rodzin żyjących w ubóstwie. Nie zawsze bowiem konieczne są pieniądze, często wystarczy dobra wola i pomoc doraźna parafialna.

Reklama

Jesteśmy niekiedy zaskoczeni wypowiedziami Ojca Świętego Franciszka, który interesuje się życiem konkretnych wiernych jak proboszcz, a jednocześnie jest papieżem, patrzy więc na życie z jeszcze innej perspektywy. Ale on jest prorokiem na dzisiejsze czasy i ukazuje nam Kościół w jego wymiarze podstawowym i bardzo zwyczajnym: potrzeb konkretnych ludzi, poszczególnej rodziny, grupy. Z pewnością ta forma pracy Kościoła chwyta za serce i sprzyja budowie chrześcijańskiej świadomości społecznej, która być może została rozchwiana albo nie istnieje.

Jeżeli więc duszpasterz będzie się kierował Bożą mądrością, dobrą wolą i rozeznaniem społecznym, to potrafi zbudować dobrą radę parafialną, zespół ludzi zorganizowanych np. wokół parafialnej Caritas czy innych formacji w parafii. Wierni muszą jednak zawsze wiedzieć, że cel działania księdza jest religijny, nadprzyrodzony. Bo życia społecznego nie można budować bez Boga. Jeżeli będziemy budować nasze życie społeczne – i wszystkie nasze poczynania – na miłości Boga i bliźniego i karmić się wspólną modlitwą, nieustannym odniesieniem do Chrystusa, czytać katolicką prasę i poszukiwać prawdy – to musi się udać. Mamy dobry przykład parafii św. Mikołaja Bp. w Gomulinie, o której wielokrotnie już pisałem, gdzie mądrość duszpasterza współpracującego ze szkołą i innymi instytucjami na terenie parafii oraz przekonanie parafian do wartości regularnej lektury „Niedzieli” wydają piękne owoce nawet po śmierci charyzmatycznego proboszcza – ks. prał. Mariana Wiewiórowskiego. Parafia znakomicie funkcjonuje przy nowym duszpasterzu, którym jest teraz ks. Jan Cholewa, a który cichutko wszedł w rzeczywistość zbudowaną przez jego poprzednika. Nie zburzył jej, ale kontynuuje i wygrał zarówno on sam, jak i jego wspólnota parafialna, zachowana też została idea chrześcijańskiej solidarności. Na szczęście wiele jest takich przykładów, które budują nie tylko Kościół lokalny czy diecezjalny, ale i Kościół powszechny. Jest dużo parafii żywych i dynamicznych, w których ciągle coś się dzieje, które są skuteczne w rozwiązywaniu trudnych spraw lokalnych. I to jest działalność społeczna, która może budować świadomość katolicką, o którą winniśmy zabiegać.

Reklama

Gdy więc dzisiaj przeżywamy zagrożenie ze strony ateistów i wojujących działaczy antyreligijnych, powinniśmy jako katolicy być razem. Naprawdę wiele dobrego czyni prasa katolicka: w sposób klarowny i jasny tłumaczy zjawiska społeczne, podpowiada różne akcje duszpasterskie, radzi i wspiera. W okresie wyborów parlamentarnych i samorządowych grupy parafialne powinny spośród siebie wyłaniać ludzi mądrych, szlachetnych, przygotowanych do dobrej organizacji życia społecznego. Prawdopodobieństwo, że zawiodą czy uwikłają się w korupcję, jest wówczas znikome. To są konkretne możliwości chrześcijańskiej realizacji zadań społecznych. A nasze społeczeństwo ma przecież wiele dobrych pomysłów i licznych zdolnych społeczników, z których wielu widać właśnie w ich działalności parafialnej. Już dzisiaj takie grupy powinny się zbierać, dostrzegając problemy nie tylko parafii, ale i gminy, na której terenie mieszkają, a nawet całego społeczeństwa. Księża proboszczowie również powinni włączyć się w taką działalność, pomóc ludziom patrzeć na ważne sprawy społeczne po chrześcijańsku. Wtedy wszyscy zauważyliby, jak pięknie Kościół może wspierać dobro wspólne, zwłaszcza w czasach, kiedy dzieje się tyle krzywdy i kiedy jest tyle biedy.

Reklama

Jak powiedziałem, ogromną rolę w kształtowaniu świadomości społecznej i politycznej może odegrać prasa katolicka, m.in. „Niedziela”. Autorami jej tekstów są często także przedstawiciele polityki i życia społecznego, którzy pokazują jego plusy i minusy, którzy są krytyczni wobec tego, co dzieje się w kraju. Celem „Niedzieli” nie jest jednak budzenie niechęci do kogokolwiek, ale wskazywanie mankamentów naszego życia społecznego i możliwości ich naprawienia. Jeżeli to życie nacechowane jest złą wolą i brakiem miłości do ojczyzny, jeżeli za działaniami polityków kryją się jakieś zapędy ateistyczne, to społeczeństwu trzeba to uświadomić. Prasa katolicka budzi zatem świadomość społeczną i daje rozeznanie. Nie pracujemy pod wpływem jakichś ugrupowań politycznych czy finansowych. Jesteśmy biedni, ale wolni i chcemy budować Polskę opartą na wartościach prawdziwych, na tym, co jest dobre dla ojczyzny i dla naszej przyszłości. Dzięki prasie katolickiej możemy lepiej budować solidarność chrześcijańską, tzn. działać według ewangelicznej zasady: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6, 2). Dzięki katolickiej prasie możemy mieć prawdziwy obraz polskiej rzeczywistości.

Kościół zatem nie tylko nie powinien być obiektem nienawiści, ale ze wszech miar zasługuje na szacunek. Zawsze pomagał ojczyźnie, był z nią w każdym czasie, a wielcy jego przedstawiciele zawsze mówili, że kochają Polskę bardziej niż siebie samych. I o tym trzeba pamiętać.

2013-11-05 10:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Węgry/ Kościół Polski w Budapeszcie centrum religijnym i kulturalnym

[ TEMATY ]

Kościół

Węgrzy

Budapeszt

Neilhooting / Foter.com / CC BY

Kościół Polski w Budapeszcie, konsekrowany w 10. rocznicę Cudu nad Wisłą, jest ośrodkiem życia religijnego, ale też społeczno-kulturalnego Polonii węgierskiej. Działa przy nim Dom Polski, gdzie jest m.in. klub seniora i przedszkole oraz chór.

„Kościół spełnia swą podstawową, religijną rolę: sakramenty, eucharystia, katecheza. Ale też w ten sposób podtrzymywane jest bogactwo kultury, z której wyrastamy, to nas ubogaca i tym możemy ubogacać innych. Żeby ktoś nas zrozumiał, warto, żeby także poznał naszą kulturę” – podkreślił w rozmowie z PAP proboszcz Polskiej Parafii Personalnej na Węgrzech ksiądz Krzysztof Grzelak.

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

W 10. rocznicę kanonizacji

2024-04-28 17:42

Biuro Prasowe AK

    – Kościół wynosząc go do grona świętych wskazał: módlcie się poprzez jego wstawiennictwo za świat o jego zbawienie, o pokój dla niego, o nadzieję – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie w czasie Mszy św. sprawowanej w 10. rocznicę kanonizacji Ojca Świętego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa przypomniał, że dokładnie 10 lat temu papież Franciszek dokonał uroczystej kanonizacji Jana Pawła II. – W ten sposób Kościół uznał, wskazał, publicznie ogłosił, że Jan Paweł II jest świadkiem Jezusa Chrystusa – świadkiem, którego wstawiennictwa możemy przyzywać, przez wstawiennictwo którego możemy się modlić do Dobrego Ojca – mówił kustosz papieskiego sanktuarium w Krakowie. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, podziękował mu za troskę o pamięć o Ojcu Świętym i krzewienie jego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję