Reklama

Wiara

Rozważania na XXXIII niedzielę zwykłą

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

2024-11-14 13:56

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewangelia (Mk 13, 24 – 32)

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».

Drodzy!

1. Jezus kreśli scenariusz „końca świata”. Czy mamy się go bać? Wielu się boi, ale czy słusznie? Wielu jest takich, którzy nie lubią mówić ani słyszeć o końcu radości, szczęścia, przyjaźni czy miłości. Przeraża ich ewentualny „koniec przyjaźni” czy „koniec miłości”. Nie chcą słyszeć nic na temat jakiegokolwiek końca, za wyjątkiem końca choroby, cierpienia, wojny, pandemii, różnych kataklizmów itp. Przechodzą nas zatem dreszcze, kiedy mówi się o „końcu cywilizacji europejskiej”, o końcu dobrobytu, pokoju itd.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie chcemy mówić o końcu świata, bo wiążemy go pośrednio z końcem nas samych. Czy Jezus zna nasze lęki? A jeśli je zna, czy unika mówienia o końcu? Bynajmniej! Otwarcie twierdzi, że koniec nastąpi, że wręcz musi nastąpić. Dlaczego? Bo nic, co związane jest z materią, nie może trwać wiecznie. Wszystko, na co patrzą nasze oczy, posiada swój początek i musi też mieć swój koniec.

Trzeba zatem żyć w taki sposób, aby zawsze uwzględnić w naszych planach na przyszłość określony koniec, termin wszystkiego, linię graniczną. Człowiek rozsądny musi brać pod uwagę określony „koniec”, bo inaczej, kiedy go wyklucza, kiedy z nim się nie liczy, może zostać przykro zaskoczonym, kiedy nadejdzie. Nie chodzi wszak wyłącznie o koniec świata. Każdy z ludzi, w chwili przyjścia na ziemię, żyje w perspektywie indywidualnego końca. Wszak wszystko posiada swój początek i koniec. Biblijny mędrzec powie: „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania” (Koh 3,1-6).

Reklama

2. Kiedy przyjdzie koniec? W jaki sposób nastąpi? Czy można go przewidzieć? Chrystus daje w tym kierunku pewne sugestie. Mówi, że „kiedy gałąź drzewa figowego nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato”. Co znaczą te słowa? Co w nich jest ważne? Wydaje się, że tym, co w nich najważniejsze, to termin obfitość, przesyt. Oznacza to, że określony koniec zaczyna się pojawiać w chwili nadmiaru, w momencie przesytu. Kiedy mam za wiele, wtedy zaczynam obumierać – duchowo, intelektualnie, fizycznie itp.

Jednym słowem, człowiek syty staje się leniwy. Kiedy sądzi, że wszystko już osiągnął, zaczyna się kurczyć. Kiedy sądzi, że nikt i nic mu już nie zagraża, traci czujność, ostrożność, rozwagę. Człowiek syty – w sensie szerokim – przestaje pragnąć. Ponieważ wydaje mu się, że wszystko posiada, już niczego nie pragnie, a jedynie zabezpieczyć to, co zgromadził. Taki człowiek przestaje odważnie patrzeć na przyszłość, boi się jej, bo niesie ona w sobie realne ryzyko możliwości utraty tego, co już osiągnął, co zdobył, co posiada.

A wiec początkiem końca jest określona miara sukcesu. Św. Paweł ostrzega więc wiernych w Koryncie i mówi: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10, 12-13).

Reklama

Czy zatem należy bać się bogactwa? A może byłoby lepiej, by się nie bogacić? Nie w tym rzecz, aby się nie bogacić, ale aby nie sądzić, że bogactwa (materialne), że dobrobyt itp. zapewnią mi trwałe szczęście, że będą dla mnie przepustką do trwałej radości. Kiedy człowiek nasyca swoje pragnienia, które są wyłącznie pragnieniami materialnymi, ziemskimi, wówczas – zrealizowawszy je – wpada w nudę i zaczyna się wtedy proces jego obumierania. Kiedy sądzi, że osiągnął wszystko, co ważne dla szczęścia, traci wówczas czujność, gubi energię nieodzowną do tworzenia, przemiany. Kiedy uważa, że nic nie zagraża jego miłości, trwałości jego związku, jego pozycji w pracy czy w społeczeństwie, staje się nieostrożny, a wówczas łatwo o upadek.

Trzeba zabiegać o bogactwa inne, czyli duchowe, intelektualne, bogactwa przyjaźni i miłości. Takie bogactwa nigdy nie mają końca, one ciągle się rozwijają. Przyjaźń, miłość przekracza granice śmierci. Przykładem tego są osoby, które umarły i wracają do nas, jako błogosławieni lub święci. Wracają, bo zostawili po sobie silne więzy przyjaźni.

3. Uwzględnić trzeba jeszcze jedną wypowiedź Jezusa. Mówi On, że „niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”. Jezus nie rzuca słów na wiatr. Jego słowa nie przemijają. Można ich nie słuchać, można je lekceważyć, nie dawać im znaczenia, ale i tak się realizuje to, co zapowiadają.

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Reklama

Jezus apeluje, by także moje słowa były pełne wartości, bym był odpowiedzialny za to, co mówię. Przypominamy sobie słowa, które mówiliśmy o innych lub inni o nas nawet po latach. Idąc przez życie człowiek zabiera ze sobą słowa. Nie musi ich ładować do walizki, bo ma je w sobie, w swoim sercu, głowie… One idą z nim i za nim przez życie. Słowa, które mówi, wystawiają mi ocenę, malują moją postać, odsłaniają zakamarki mojej duszy, dają świadectwo o mojej mądrości lub demaskują głupotę.

Perspektywa końca, o której mówi Jezus, rodzi poczucie odpowiedzialności za to, kim się jest i co się robi. Odpowiedzialność, z kolei, apeluje o bycie rozważnym w słowach i czynach, każe być mądrym w gromadzeniu tego, co rzeczywiście ważne, co jedynie się liczy w życiu teraźniejszym i przyszłym.

Życie wieczne nie jest wyłącznie końcem czegoś, ale także obietnicą czegoś nowego, czegoś dotąd jeszcze nieznanego. Nasza wiara mówi, że śmierć jest obietnicą nieba. Niebo zaś jest obietnicą początku szczęścia dla tych, którzy, mimo trudności, starają się żyć na ziemi według Bożych przykazań. Z kolei dla tych, którzy przykazania odrzucają, perspektywa końca i sądu jest z kolei przestrogą, apelem o nawrócenie i poprawę.

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

Więcej książek, artykułów, tekstów oraz nagrania audio homilii znajdziesz na stronie internetowej ojca prof. Zdzisława Kijasa: zkijas.com

Redakcja tekstu: dr Monika Gajdecka-Majka

Homilie pochodzą z książki "U źródła Życia. Rozważania na niedziele czasu Adwentu, Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu i Wielkanocy, Rok A,B,C", wydanej przez wydawnictwo Homo Dei.

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego!

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Służba wpisana jest w naturę człowieka. Jest składowym elementem jego ziemskiej egzystencji. Człowiek nie jest większy, kiedy nie służy, bo nawet o tym nie wiedząc, służy i służyć musi. Autentyczna wielkość człowieka zależy od tego, komu służy? Czemu poświęca swój czas i swoje zdolności? Komu oddał, czy oddaje swoje serce i myśli? Kogo kocha? Kiedy służy marnym bóstwom, sam staje się marny. Znaczy niewiele, jest błahy. Kiedy jednak służy sprawom ważnym, staje się osobą ważną. Upodabnia się do wielkich i szlachetnych ideałów.

Ewangelia (J 6, 55. 60-69)
CZYTAJ DALEJ

Profesja wieczysta brata Arno

2024-11-13 21:00

Marzena Cyfert

Profesja wieczysta brata Arno

Profesja wieczysta brata Arno

Wyjątkowy moment przeżywa wspólnota Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, która działa przy parafii pw. św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Podczas Eucharystii brat Arno złożył profesję wieczystą.

– Osiem wieków temu św. Franciszek pokazał, że jest droga, którą można pójść bezpiecznie przez życie. Jego życie przypadło na trudny czas – wojny z Saracenami i kryzys Kościoła, przede wszystkim rozpasane duchowieństwo. A Biedaczyna z Asyżu rewolucję zaczął od siebie – kreślił kontekst działalności św. Franciszka przewodniczący Mszy św. wikariusz parafii o. Tadeusz. Podkreślił, że w krótkim czasie za św. Franciszkiem poszło 200 tys. naśladowców.
CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: Jezus nie uczył matematyki, ale jak mnożyć talenty

2024-11-14 19:32

[ TEMATY ]

Jezus

Bp Krzysztof Włodarczyk

matemtyka

Karol Porwich/Niedziela

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Jezus nie uczył matematyki, ale jak mnożyć talenty” - mówił w kościele św. Kazimierza Królewicza w Kruszynie biskup Krzysztof Włodarczyk, który przewodniczył Mszy św. z okazji 100-lecia polskiej szkoły w tym miejscu.

Placówce patronuje bł. kard. Stefan Wyszyński. „Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów” - cytował bp Krzysztof Włodarczyk słowa Prymasa Tysiąclecia, które ten wypowiedział w 1966 roku w Gnieźnie. - Dziękujemy za tych, którzy tworzyli tę szkołę, w niej pracowali, uczniów. Dziękujemy za wszystkich, którzy wymagali od nas. Bójmy się ludzi, którzy niczego od nas nie wymagają. Bójmy się, bo mają oni problem z miłością. Bo jak ktoś naprawdę nas kocha, to mu na nas zależy i wymaga - mówił w homilii bp Włodarczyk.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję