Ewangelie wzmiankują o św. Józefie 26 razy. Najczęściej jest o nim mowa w Ewangeliach wg św. Mateusza i św. Łukasza, w tzw. Ewangeliach Dzieciństwa. Na temat patrona m.in.: rodzin, ojców, robotników, rzemieślników, cieśli, drwali czy uchodźców powstało mnóstwo tekstów, opracowań i książek. Istnieje nawet osobna gałąź nauk teologicznych - józefologia, która zajmuje się jego postacią w różnych aspektach, poczynając od ściśle dogmatycznych, a kończąc na tych związanych ze sztuką.
Warto wiedzieć, że Polskę zalicza się do grona ważniejszych naukowych centrów, które zajmują się św. Józefem. Świadczy o tym choćby organizacja dwóch Międzynarodowych Kongresów Józefologicznych w Kaliszu - czwartego w 1985 r. oraz jubileuszowego - dziesiątego w roku 2009 w dwudziestą rocznicę opublikowania przez bł. Jana Pawła II adhortacji apostolskiej „Redemptoris custos”, która w całości poświęcona jest temu, który „był człowiekiem sprawiedliwym” (por. Mt 1, 19). Kalisz zaś jest niekwestionowaną stolicą polskiej józefologii również z racji mieszczącego się w nim sanktuarium św. Józefa.
Z Ewangelii wyraźnie wynika, że Józef był mężem Maryi, Matki Pana Jezusa (por. Mt 1, 16). Jego imię w języku hebrajskim oznacza: „oby Bóg dodał [jeszcze inne dzieci]”. Pochodził z królewskiego rodu Dawida. Był rzemieślnikiem mieszkającym w Galilei w Nazarecie. Jego zawód został określony greckim terminem „teknon” (por. Mt 13, 55), czyli „ten, który obrabia drewno”. Stąd też przyjęło się, że był po prostu cieślą.
Właśnie św. Józefowi Pan Bóg powierzył pieczę nad swoim Jednorodzonym Synem i Jego Matką. Aby zapewnić godziwe utrzymanie, na pewno musiał ciężko pracować. Dlatego też „praca ludzka (w szczególności praca fizyczna) znalazła szczególne miejsce w Ewangelii. Wraz z człowieczeństwem Syna Bożego została ona przyjęta do tajemnicy Wcielenia. Została też w szczególny sposób odkupiona. Józef z Nazaretu, przez swój warsztat, przy którym pracował razem z Jezusem, przybliżył ludzką pracę do tajemnicy Odkupienia” - pisał bł. Jan Paweł II we wspomnianej wcześniej adhortacji (nr 22). Można powiedzieć, że Bóg dał św. Józefowi w opiekę wszystkich, którzy stali się synami Bożymi w Chrystusie, Bogu-Człowieku. Może właśnie dlatego patronuje tak wielu stanom, a na obrazach czy rzeźbach, które go przedstawiają, trzyma w dłoni lilię (wyobrażającą czystość i cnotę, a zarazem dojrzałość oraz hart ducha) czy dźwiga siekierę lub piłę (symbolizujące pracowitość i jego zawód cieśli). Jeszcze inni widzą go np. z bukłakiem na wodę, rozkwitającą laską, lampą, winoroślą lub nawet miską z kaszą.
Kim był św. Józef? Był zwykłym uczciwym człowiekiem, który zarabiał na utrzymanie rodziny tym, co miał w głowie i w dłoniach. To patron nie tylko dobrej śmierci, ale przede wszystkim dobrego, pobożnego i pracowitego życia, w którym prymat ma nie posiadanie, ale bycie dla drugiego.
Prawdziwy mąż i ojciec
Nowy Testament nie przekazał nam ani jednego słowa wypowiedzianego przez św. Józefa. Znamy go zatem jako człowieka milczącego. Dlatego określa się go często jako tego, który mówił czynami. A jego czyny były naprawdę heroiczne. Wystarczy wspomnieć jego zachowanie wobec Matki Bożej, kiedy tylko zorientował się, że jest Ona w stanie błogosławionym. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to nie on jest ojcem Dziecka poczętego z Ducha Świętego. Mógł zwyczajnie po ludzku porzucić Maryję. Tym bardziej że pozwalało mu na to izraelskie prawo, gdyż obrzęd zaślubin składał się z dwóch etapów: zawierano małżeństwo w sensie prawnym, a potem - po określonym czasie - mąż sprowadzał żonę do swego domu. Z Ewangelii wiemy, że Maryja stała się brzemienną, „zanim zamieszkali razem”. Prawo pozwalało na to, by w tego typu sytuacjach „oddalić” żonę. Św. Józef nawet chciał tak zrobić, ale powodem nie była jego urażona męska duma czy jakakolwiek inna przyczyna mająca swoje źródło w niewłaściwie pojmowanej miłości własnej, lecz „zamierzał oddalić Ją potajemnie”, bo „nie chciał narazić Jej na zniesławienie”. Opiekun Świętej Rodziny zachował się bardzo roztropnie. Nie uciekł przed konkretnym życiowym wezwaniem. Zachował się jak stuprocentowy mężczyzna. Wziął na siebie odpowiedzialność za wychowanie Kogoś, kto potem będzie znany jako Jezus z Nazaretu. Najwybitniejszy znawca św. Józefa na świecie - Włoch, o. prof. Tarcisio Stramare (oblat św. Józefa), który brał udział we wspomnianym kongresie w Kaliszu w roku 2009, powtarza, że postaci przybranego ojca Pana Jezusa nie należy oddzielać od całości tajemnicy życia Chrystusa: - I w tej optyce św. Józef jest tym, który służył misteriom życia Jezusa. Jezus był dzieckiem i pewnych rzeczy nie mógł sam uczynić, potrzebował rodzica, którym był św. Józef. On Go też wszystkiego nauczył - mówił „Niedzieli” przed prawie czterema laty o. Stramare.
Patron na te czasy
Dziś, kiedy obserwuje się kryzys małżeństwa i rodziny, św. Józef staje przed nami jako ten, który daje wzór bycia autentycznym mężem i ojcem. Szczególnie ważne jest jego ojcostwo. - Ojcostwo Józefa wyraziło się konkretnie w tym, że uczynił ze swego życia służbę, złożył je w ofierze tajemnicy Wcielenia. Złożył całkowity dar z siebie, ze swego życia i ze swej pracy. Przyznając Józefowi ojcowską władzę nad Jezusem, Bóg napełnił go także ojcowską miłością, tą miłością, która ma swoje źródło w Ojcu, „od którego bierze nazwę wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi” (Ef 3,15). Drodzy ojcowie! Odczytujcie swe powołanie w waszych rodzinach. Słyszymy, że współczesna cywilizacja jest cywilizacją bez ojców. Stała się zimna, bez miłości, bez ciepła. Pojawia się metaliczny odgłos sporów i cisza nieufności. Trzeba w tych okolicznościach odnaleźć synowski związek z Bogiem Ojcem. Odnaleźć Boga jako Ojca, wejść z Chrystusem w doświadczenie synostwa. To właśnie proponuje chrześcijaństwo - powiedział w Piekarach Śląskich w maju 2008 r. abp Damian Zimoń, obecny emerytowany metropolita katowicki.
Jan Ewangelista to postać nieźle udokumentowana, zwłaszcza przez Ewangelistów, którzy wypowiadają się o Janie częściej niż na przykład o Piotrze.
Pochodził Jan najprawdopodobniej z Betsajdy. Jego ojciec miał na imię Zebedusz i był z zawodu rybakiem, chyba dość zamożnym, skoro posiadał własną łódź rybacką. Matka miała najprawdopodobniej na imię
Salome i to ona ośmieliła się prosić Jezusa, żeby jej synowie - bo Jan miał brata; był nim Jakub Starszy - zasiedli kiedyś w królestwie niebieskim po prawej i lewej stronie Jezusa (Mt 20, 20 n). Początkowo
był Jan uczniem Jana Chrzciciela, ale z czasem - sam to opisuje - postanowił przyłączyć się do Jezusa (J 1, 35-51). Wydaje się jednak, że po krótkim pobycie u Jezusa jednak wrócił jeszcze do siebie i
dopiero po niejakim czasie, na wyraźne wezwanie Jezusa, związał się z Nim na zawsze (Mt 4, 18-22; Mk 1, 14-20; Łk 5, 9-11). Należał, obok Piotra i Jakuba, do najściślejszego grona uczniów Jezusa. Tylko
ci trzej byli świadkami zmartwychwstania córki Jaira (Mt 9, 23-26), tylko oni są z Jezusem w chwili Jego przemienienia na Górze Tabor (Mt 17, 1-8), oni też, choć nie najlepiej się wtedy spisali, byli
w Ogrójcu, gdzie Jezus spędził noc na modlitwie (Mk 14, 33-34). Jan sam wyznaje również, że jest „umiłowanym uczniem” (J 19, 26; 21, 20), od niego dowiadujemy się także, iż w czasie Ostatniej Wieczerzy
„spoczywał na piersiach Pana” (J 13, 25). Jest Jan pod krzyżem, na którym konał Jezus (J 19, 26), jako pierwszy spośród uczniów Jezusa znalazł się przy pustym grobie Jezusa (J 21, 20-23). Może jednak
najbardziej znamienne jest to, że Jezus umierając całą ziemską przyszłość swojej Matki powierzył właśnie Janowi, oznajmiając mu równocześnie, że Bogurodzica jest także jego, Jana, Matką. Powiedział Jezus
wyraźnie najpierw do Maryi: „Niewiasto, oto syn Twój” a potem do ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19, 26 n). Dla Jana było to jakby drugie jego powołanie. Przed kilku laty na wezwanie Jezusa stał się Jego
uczniem, teraz otrzymuje powołanie na opiekuna Matki Jezusa. Bez wahania podjął się tego dzieła. „Od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”. Kiedyś Józef z woli Bożej stał się opiekunem Syna Bożego i Jego
Matki, Jan dostępuje jakby nawet jeszcze większego wyróżnienia. Zostaje nie tylko opiekunem, ale nawet synem Bogurodzicy. Tak więc już po śmierci Jezusa zacieśniły się jeszcze bardziej więzy między Nim
i Jego umiłowanym uczniem.
Nie są znane powody, dobrych, jakby przyjacielskich układów Jana z najwyższym arcykapłanem, do którego domu nie tylko sam przedostał się bez trudności, ale wprowadził tam także Piotra (J 18, 15-16).
Któryś z Ojców Kościoła utrzymywał, że był Jan - być może wspólnie z ojcem i bratem - dostawcą ryb na stół arcykapłana, co tłumaczyłoby swoistą zażyłość z najwyższą i nie tylko duchowną władzą Jerozolimy.
Jest Jan nazwany „synem gromu”. Może, dlatego, że kiedy mieszkańcy Samarii nie pozwalali Jezusowi, gdy zmierzał do Jerozolimy przejść przez ich krainę, właśnie Jan zaproponował, żeby Jezus sprowadził
z nieba ogień, jak grom na niegościnnych Samarytan (Łk 9, 51-56; Mk 3, 17).
Godne uwagi są związki Jana Ewangelisty z Piotrem. W Ewangeliach Jan jest wymieniany zazwyczaj zaraz po Piotrze. W Dziejach Apostolskich razem z Piotrem przebywa na modlitwie w świątyni jerozolimskiej
(3, 1-4; 13-21), razem udzielają sakramentu bierzmowania (Dz 8, 14-17), razem przebywają w więzieniu (4, 1-24).
Jest Jan, jak wiadomo, autorem jednej z czterech Ewangelii. Dlatego nazywa się ewangelistą. Otóż Ewangelia ta posiada kilka godnych uwagi odrębności w stosunku do trzech Ewangelii synoptycznych. I
tak na przykład tylko Jan opisuje gody w Kanie Galilejskiej (2, 1-12). W ziemskiej biografii Jezusa wydarzenie to zajmuje bardzo znaczące miejsce. Wtedy to bowiem, właśnie w Kanie Galilejskiej, dokonał
Jezus pierwszego cudu. Był to niejako sygnał, w czyim imieniu będzie Jezus występował i jakie to moce nadprzyrodzone będzie miał do dyspozycji. Uznał też Jan za właściwe wspomnieć o obecności na tych
godach Maryi i o swoistym Jej udziale w dokonaniu się pierwszego cudu. Kilka szczegółów z czwartej Ewangelii wskazuje na to, że Jana Ewangelistę można uważać za jednego z pierwszych czcicieli Bogurodzicy.
Jest Jan nie mniej niż Łukasz ewangelistą maryjnym.
Jest także Jan jako autor czwartej Ewangelii teologiem Eucharystii. To on i tylko on utrwala w swej Ewangelii Mowę eucharystyczną Jezusa (6, 22-71). Jest Jan ponadto ewangelistą szczególnego zatroskania
o uczniów Jezusa. Piękna Modlitwa arcykapłańska Jezusa znajduje się tylko w Ewangelii Jana (17, 1-26). A jest to modlitwa prawie wyłącznie w intencjach uczniów Jezusa.
Jest wreszcie Jan największym wśród ewangelistów piewcą miłości, przede wszystkim Bożej miłości do całego rodzaju ludzkiego, ale także tej oczekiwanej przez Boga naszej miłości do Niego samego i do
naszych braci. Kierowane do nas wszystkich zachęty do okazywania sobie nawzajem miłości pojawiają się w pismach Jana najczęściej. Jan też nazywa Boga miłością (1 J 2, 16).
Z Apokalipsy zdaje się wynikać, że był Jan Ewangelista przełożonym takich kościołów w Azji Mniejszej jak Efez, Smyrna, Pergamon, Tiatyra, Sardes, Filadelfia i Laodycea.
Spędziwszy ostatnich kilka lat swego życia jako wygnaniec na wyspie Patmos, zmarł Jan w Efezie - ok. 100 r. - gdzie, jak się już wspomniało, był przedtem biskupem tamtejszego Kościoła.
Przynajmniej dwu spośród najstarszych Ojców Kościoła - to znaczy Polikarp i Papiasz - uważa się za uczniów Jana Ewangelisty. Orzeł jako znak czwartego Ewangelisty ma symbolizować wzniosłość i lotność
jego myśli.
W tradycji chrześcijańskiej Jan Ewangelista - mimo, że tylko on jest nazywany „Uczniem umiłowanym” - „nie wytrzymuje jednak konkurencji” ze swym pierwszym, czyli Janem Chrzcicielem. Zdecydowana większość
Janów przyznaje się nie do Ewangelisty, lecz do Chrzciciela. Nie wiem, czy w całej metropolii warszawskiej jest choć jeden kościół pod wezwaniem Jana Ewangelisty. W kalendarzu liturgicznym Chrzciciel
też góruje nad Ewangelistą; podczas gdy drugi ma tylko jedno swoje święto (27 XII), pierwszego obchodzimy uroczystość narodzin (24 VI) oraz wspomnienie jego męczeńskiej śmierci (29 VIII). Być może, iż
taki stan rzeczy to rezultat pochwały, jaką sam Zbawiciel obdarzył Jana Chrzciciela oświadczając, że wśród narodzonych z niewiasty nie ma większego od Jana Chrzciciela (Mt 11, 11).
W niektórych kościołach, po Mszy św., dnia 27 grudnia po dzień dzisiejszy podaje się wiernym poświęcone wino do picia. Co ma wspólnego ten zwyczaj z biografią Jana Ewangelisty? Otóż wedle starochrześcijańskiego
podania Jan został uwięziony w Rzymie przez cesarza Domicjana, który postanowił zgładzić Apostoła przez podanie mu do wypicia zatrutego wina. Jan nie zawahał się, uczynił nad winem znak krzyża świętego
i wypił je. Napój wcale mu nie zaszkodził. Takie to właściwości cudowno-terapeutyczne ma posiadać wino otrzymywane przez wiernych w święto Jana Ewangelisty.
Marsz dla Życia, wspierający rodziny i kobiety w ciąży oraz wyrażający sprzeciw wobec aborcji, został w sobotę zablokowany w Pradze przez zwolenników przerywania ciąży. Marsz został rozwiązany przez organizatorów, gdy przeciwnicy usiedli na ziemi i nie pozwalali na kontynuowanie manifestacji.
Marsz dla Życia wyruszył z Placu Zamkowego w Pradze po porannej mszy w katedrze św. Wita, odprawionej w intencji nienarodzonych dzieci. Uczestnicy marszu mieli dojść na Plac Wacława po drugiej stronie Wełtawy. Według organizatorów celem było okazanie wsparcia dla ciężarnych kobiet oraz pomoc dla nich w przypadku niespodziewanej ciąży.
Serdecznie wspominamy naszego ukochanego Papieża Franciszka. Do was, do nas wszystkich, do całego świata, Papież Franciszek kieruje swoje pozdrowienie z Nieba - wskazał były sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w Niedzielę Miłosierdzia Bożego w intencji zmarłego Papieża. Kard. Parolin pozdrowił młodzież, która przybyła na Jubileusz Nastolatków i była obecna na Mszy.
Jak podkreślił kard. Parolin, pamięć o Franciszku „jest szczególnie żywa wśród pracowników i wiernych Państwa Miasta Watykańskiego, z których wielu jest tu obecnych”. Kardynał podziękował im za codzienną posługę.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.