Reklama

Turystyka

Dookoła świata

Tatrzańskie figle

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy chwytamy w dłonie kijki teleskopowe i ruszamy z Bogusiem „Bobasem” Słamą na krótki spacer do Zmarzłego Stawu, na schodkach „Betlejemki” * śnieg skrzypi nam pod stopami - klasyka tatrzańskiego maja.

- Bobas, czuję wodorosty. - Odbijamy w lewo, ale już! - odpowiedź jest konkretna i nie pozostawia wątpliwości. Idzie wiosna i na coraz cieńszej lodowej tafli Czarnego Stawu nie jest już bezpiecznie. Gdzieś tu z lewej strony jest szlak wiodący wzdłuż brzegu. Gdzieś jest, ale gdzie? Wszystko zasypane śniegiem... Idący przede mną Bobas niknie mi nagle z oczu. Był chłop i nie ma chłopa. Robię dwa kroki do przodu i widzę go przybranego gałęziami kosodrzewiny w śnieżnej jamie. Oczywiście, zamiast ratować, dostaję ataku śmiechu, który zagłusza nawoływania i utyskiwania pochłoniętego przez śnieżny żywioł Bobasa. - Głupia babo, nie śmiej się ze starszego człowieka, tylko wyciągaj - dolatuje mnie w momencie, kiedy z konieczności zaczerpnięcia powietrza robię sobie krótką przerwę w rechocie. - Bobas, w Himalajach dałeś radę, a nie wyjdziesz z takiej jamy? - sytuacja nie przestaje mnie bawić. - Ciągnij!!! - wrzeszczy zniecierpliwiony - nogi mi się zaplątały w konary i nie mogę ich wyplątać!!! - To może odciąć - proponuję. - Co, konary? - Nie, Bobas, twoje no...gi. Propozycję nowatorskiej metody uwolnienia z potrzasku zagłusza zwierzęcy ryk uwięzionego: - Jak wyjdę, to utłukę, jak nic, utłukę! Nic nie robiąc sobie z gróźb, proponuję wezwanie ratowniczych posiłków. - Może krzyknę na naszych? - pytam słodko. Gdzieś w tym rejonie znajdują się Maciek Pawlikowski, Jasiek Wolf i Bohdan Kowalczyk, instruktorzy prowadzący kurs taternicki. Wyszli z kursantami parę godzin przed nami, powinni już wracać. W odpowiedzi widzę tylko wzniesione do nieba białka Bobasowych oczu. Dobra, chyba ma już dość „jamowania”. Ciągnę go za ręce, ale osłabiona śmiechem, długo nie daję rady. W końcu Bobas jest na powierzchni. Patrzy mi głęboko w oczy, ale mimo usilnych starań zachowania powagi parskam śmiechem. Zapada niezręczna cisza. W końcu rusza ostro do góry. Muszę nieźle przebierać nogami, żeby nadążyć za jego żądnym zemsty testosteronem. Siły odbiera mi nieopuszczająca mnie wizja „znikniętego” Bobasa. Bezwiednie wydobywa się ze mnie zadyszko-chichot. Odpowiedzią jest złowrogie mruknięcie przede mną. Dałabym głowę, że widzę parę wydobywającą się z jego nozdrzy. - Jak zacznie grzebać prawą nogą w śniegu, daję dyla na dół i chowam się w jamie - postanawiam, ale jako misję ostatniej szansy rzucam pojednawczo: - Bobas, myślałby kto, że nie masz poczucia humoru. Moje stwierdzenie pozostaje bez odpowiedzi, bo ten skupia się na pokonaniu śnieżnej buli, która wyrasta na naszej trasie tuż przed Zmarzłym Stawem. Testosteron działa, bo po chwili Boguś znika mi z oczu, osiągając cel. Idę w jego ślady... i mimo podpierania się teleskopami zjeżdżam raz po raz do podstawy wypiętrzenia. Kilka razy jestem na tyle wysoko, by złapać kontakt wzrokowy z Bobasem. Wydaje się ciągle naburmuszony, ale w ulotnej chwili zanim zjadę raz kolejny po rozpuszczającym się w promieniach słońca śniegu, dostrzegam w jego oczach charakterystyczny błysk. Zemsta jest słodka. Kiedy udaje mi się w końcu do niego dołączyć, patrzy na mnie rozbawiony i w końcu to on parska śmiechem. - Ja nie mam poczucia humoru? Też coś, ja jestem jednym wielkim poczuciem humoru. Omiatam go od stóp do głów wnikliwym spojrzeniem. - No dobra, może nie wielkim - Bobasowa złość topi się w słońcu.

- Musisz mieć górską ksywę - rzuca Bobas, kiedy już w piątkę siedzimy przed „Betlejemką”. - Coś, co cię scharakteryzuje. Mała, czarna... - pozostali, Maciek, Bohdan i Janek, przytakują mu zgodnie głowami. - Tylko nie Mokka - patrzę na nich błagalnie... - Ona taka swoja jest - rzuca któryś. - Niech będzie Inka.

* Centralny Ośrodek Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu na Hali Gąsienicowej

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2013-04-15 14:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Druskienniki ulubione uzdrowisko Marszałka

Niedziela rzeszowska 40/2015, str. 7

[ TEMATY ]

turystyka

Magda i Mirek Osip-Pokrywka

Jedna z drewnianych wilii w Druskiennikach

Jedna z drewnianych wilii w Druskiennikach
Jesień to dobry czas, aby wybrać się do Druskiennik. To właśnie o tej porze roku regularnie przyjeżdżał tu Józef Piłsudski. W latach międzywojennych marszałek, wywodzący się z pobliskich rejonów, był najsłynniejszym druskiennickim kuracjuszem i miał do kurortu duży sentyment. Uzdrowisko jemu zawdzięczało szybki powrót do świetności po zniszczeniach I wojny światowej. W jednym ze swoich listów z 1924 r. pisał następująco: „Doktorzy zalecają, bym jechał leczyć się za granicę, a ja pragnę wyjechać do Druskiennik. Doktorzy mają swoją politykę, a ja swoją. Gdyby oni znali Kresy, tamtejsze drzewa, powietrze i lud tamtejszy, nasze potrawy i przyzwyczajenia, na pewno zmieniliby swoją politykę”. W czasie swoich pobytów w Druskiennikach marszałek mieszkał bardzo skromnie. Początkowo zatrzymywał się w willi pani Bolcewiczowej przy ulicy Jasnej 8 (dziś to lit. Karolio Dineikos gatvė). Był to drewniany dom nieposiadający nawet elektrycznego oświetlenia. Budynek nie przetrwał, ale w pobliżu jest kilka innych z tego okresu o podobnej konstrukcji. Potem w 1929 r. Państwowe Zakłady Zdrojowe wystawiły specjalnie dla Piłsudskiego parterowy drewniany domek – Na Pogance – w pobliżu ujścia rzeki Rotniczanki. Ulubionym miejscem rozmyślań marszałka była pobliska ławeczka w parku obok ażurowego mostku, skąd znad urwistego brzegu roztaczał się widok nad dwa ramiona przepływającego Niemna. Miejsce zostało uwiecznione przez poetę Juliana Tuwima w wierszu „Druskiennickie drzewa”:
CZYTAJ DALEJ

Abp Przybylski do alumnów: ludzie nie potrzebują zeświecczonych kapłanów

2025-09-30 15:05

[ TEMATY ]

abp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Andrzej Przybylski

Abp Andrzej Przybylski

- Jezus przyszedł na ten świat, ale nie był z tego świata. I to jest może dla was, którzy przyszliście ze świata, bardzo ważna decyzja: jak ten świat zostawić, żeby nie być zsekularyzowanym, zeświecczonym klerykiem, zeświecczonym księdzem - mówił abp Andrzej Przybylski podczas Mszy św. na rozpoczęcie nowego roku formacyjnego w Wyższym Śląskim Seminarium Duchowym w Katowicach.

Mszą św. w seminaryjnej kaplicy rozpoczął się oficjalnie nowy rok formacyjny w Wyższym Śląskim Seminarium Duchowym. - Pamiętamy, że seminarium to nie budynek, ale społeczność ludzi. Dynamiczna i żywa. Seminarium to wspólnota drogi, w której kształtuje się powołanie i wynikające z niego przyszłe posłanie - powiedział ks. dr Krzysztof Matuszewski, rektor WŚSD.
CZYTAJ DALEJ

USA: Koniec "facetów w sukienkach" i politycznej poprawności w wojsku

2025-09-30 20:13

[ TEMATY ]

wojsko

armia USA

faceci w sukienkach

polityczna poprawność

Adobe Stock

Armia Stanów Zjednoczonych

Armia Stanów Zjednoczonych

Szef Pentagonu Pete Hegseth ogłosił we wtorek wprowadzenie nowych standardów sprawności i wyglądu w wojsku obowiązujących każdego żołnierza i zakończenie „politycznej poprawności” w przemianowanym ministerstwie wojny. Zapowiedział też kolejne zwolnienia i „wyzwolenie” dowódców spod regulacji, by mogli podejmować ryzyko.

Hegseth poświęcił swoje przemówienie, na które zwołano setki generałów stacjonujących na całym świecie, na ogłoszenie dziesięciu nowych dyrektyw dla wojska, które jego zdaniem mają naprawić dekady „głupiej” polityki i politycznej poprawności.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję