Autorem najobszerniejszego dzieła Starego Testamentu, liczącego 21 819 słów, z którego zostało wyjęte pierwsze czytanie dzisiejszej niedzieli, jest prorok Jeremiasz.
Urodził się 6 km na północny wschód od Jerozolimy w wiosce Anatot i był synem kapłana Chilkiasza. Tam też w roku 626 przed Chr. za czasów króla Jozjasza w ojcowskim ogrodzie pod migdałowcem młody Jeremiasz został wezwany przez Boga do wypełnienia trudnej i niewdzięcznej misji - ogłaszania narodowi jego końca, zburzenia stolicy Jerozolimy i zniszczenia tego, co najcenniejsze, czyli świątyni. Nieśmiały Jeremiasz szukał wymówek, podobnie jak Mojżesz, aby nie podejmować się odpowiedzialnego zadania. Bóg zapewnił go jednak, że da mu stosowne dary i że zawsze będzie przy nim, nie musi się więc nikogo i niczego obawiać. Tak przekonany Jeremiasz nie mógł się już opierać Bożemu wezwaniu, chociaż przeżywał w swoim życiu i powołaniu wiele rozterek i kryzysów. Widać to w licznych wyznaniach, rozrzuconych po całej księdze. Z tego powodu dzieło Jeremiasza jest być może najbardziej autobiograficzne ze wszystkich pism prorockich i stanowi swoisty „intymny pamiętnik duszy”. Udręczenie Jeremiasza spowodowane ciężkim brzemieniem proroka wydaje się sięgać bardzo głęboko: człowiek zakochany w ojczyźnie, wrażliwy, religijny i pragnący spokojnego życia musiał ogłaszać upadek. Nazwano go więc przydomkiem „Trwoga dokoła”. Cierpiał prześladowania ze strony współziomków, został wyklęty, zdradzony przez krewnych i przyjaciół, uwięziony w pustej cysternie. Nie mógł nawet założyć rodziny, gdyż Bóg narzucił mu obowiązek celibatu.
Izraelici pod wpływem działania Jeremiasza nie nawrócili się, dlatego też wszystko, co zapowiadał prorok, spełniło się. On sam także oglądał spustoszenie, którego dokonali Babilończycy pod wodzą Nabuchodonozora w 586 r. przed Chr.
Trzy lata upłynęły od czasu, gdy apostoł Paweł przybył do Efezu i obmyślał właśnie plan podróży powrotnej (z trzeciej wyprawy misyjnej) do Jerozolimy, gdy niespodzianie i szybko następujące wydarzenia zmusiły go do zmiany zamierzeń (Dz 19,21-41). A wszystko dokonało się z powodu kultu greckiej bogini Artemidy (rzymskiej Diany), z którego słynął Efez. Świątynię greckiej bogini zaliczano do siedmiu cudów starożytnego świata. Artemida była siostrą bliźniaczką Apollina, córką Zeusa i Leto, boginią łowów i wieczną dziewicą. Zazwyczaj przedstawiano ją w krótkiej tunice, trzymającą łuk i kołczan ze strzałami, jednak w Efezie (jako patronka miasta) miała inny wizerunek. Była boginią płodności o wielu piersiach, opiekunką rodzących kobiet i nowo narodzonych dzieci. Za czasów pobytu Pawła w Efezie kult Artemidy znajdował się w pełnym rozkwicie, z czego mieszkańcy miasta czerpali niemałe korzyści. Zwłaszcza złotnicy, trudniący się wyrobem miniaturowych świątyń i figur Artemidy Efeskiej na użytek licznie przybywających pielgrzymów, czuwali nad tym, aby nic nie zamąciło tego stanu rzeczy. Na ich czele stał Demetriusz, dający możność zatrudnienia i zarobkowania wielu drobniejszym rzemieślnikom i sprzedawcom jego wyrobów. Widocznie liczba nawróceń, za sprawą działalności Pawła, była tak znaczna, że Demetriusz zląkł się o dalsze losy swego przedsiębiorstwa, a łącząc przemyślnie interes z rzekomą pobożnością, wszczął w mieście akcję przeciw Apostołowi, chcąc za wszelką cenę położyć kres jego działalności. Spowodował tak wielkie zamieszanie w mieście, że tłum porwał dwóch współpracowników Pawła, Gajusa i Arystarcha, i zaprowadził do teatru, aby tam rozważyć sprawę. W teatrze zgromadzenie przekształciło się w jeszcze większe zbiegowisko ludzi, nieświadomych istotnych celów zebrania. Nie dopuszczono do głosu Żyda Aleksandra, gdy ten zamierzał przemówić do zgromadzonych. Tłum przez dwie godziny wykrzykiwał: „Wielka Artemida Efeska!”. Z największym trudem tłum został uspokojony przez miejskiego sekretarza, który stwierdził, że Paweł i jego uczniowie nie popełnili wobec kultu Artemidy żadnego bluźnierstwa ani świętokradztwa. Nie mają wobec tego żadnego powodu, by wszczynać protest. Paweł zaś, pożegnawszy się ze swoimi uczniami, wyruszył w drogę do Macedonii.
Dowódca sił NATO w Europie generał Alexus Grynkewich ogłosił, że w ramach Wschodniej Straży Sojusz proponuje nową konstrukcję obrony. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte zapowiedział, że w ramach tej inicjatywy działać będą sojusznicy m.in. z Danii, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec.
- Kluczem (do Wschodniej Straży - PAP) jest zupełnie nowa konstrukcja obrony. Wcześniej, na wschodniej flance, organizowaliśmy się indywidualnie w ramach działań policji powietrznej w różnych lokalizacjach, a także indywidualnie w ramach naziemnej obrony powietrznej w kilku lokalizacjach - oświadczył generał Grynkewich.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.