Reklama

Niedziela Sandomierska

Bezdomni, zima i mróz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nikt w Polsce nie liczy bezdomnych. Nie można więc oszacować skali zjawiska, a podawane przez różne instytucje liczby mówią czasem o 30 tys., a niekiedy nawet o 300 tys. ludzi. Systematyczny monitoring zjawiska prowadzony jest tylko w dwóch województwach: w pomorskim i u nas, na Podkarpaciu.

Bezdomny Polak

To zazwyczaj mężczyzna po 50-tce, przeważnie z wykształceniem podstawowym czy zawodowym. Jest kawalerem lub rozwiedzionym. Średnio na ulicy wytrzymuje 7 lat, ale zdarzają się także osoby z 20-letnim stażem życia na ulicy. Na bezdomność rzadziej „zapadają” kobiety. Jednak często towarzyszą im w poniewierce dzieci, w większości małe, do 7. roku życia. Wolonariusze zajmujący się bezdomnymi upewniają nas, że dzieciaki te dość szybko udaje się ulokować u rodziny spokrewnionej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Uzależnieni, zagubieni, bezradni

Reklama

Bezdomni, to często osoby uzależnione od alkoholu. To nałóg decyduje, że wybierają na lokum miejsca, w których nie ma zakazu picia - altanki na ogródkach działkowych, baraki, strychy, piwnice, domy do rozbiórki, kolejowe bocznice, węzły ciepłownicze. W schroniskach istnieje bowiem całkowity zakaz spożywania alkoholu, co dla osoby uzależnionej jest trudne do wytrzymania. Jednak, gdy nadchodzą mrozy część z nich decyduje się na noclegownie. Niestety, nie wszyscy. Mimo że w mroźne noce policjanci i strażnicy miejscy przeszukują miejsca spotkań bezdomnych i proponują odwiezienie w miejsce, gdzie czeka posłanie i ciepła strawa, bezdomni odmawiają.

Powodem takiej postawy może być także konflikt z prawem. Bezdomni zazwyczaj mają za sobą pobyt w więzieniu, w areszcie, czy domu poprawczym i munduru boją się jak diabeł święconej wody. Choć sami otrzaskani ze światem przestępczym, często stają się jego ofiarami, są bici i poniewierani przez otoczenie.

Ponad połowa bezdomnych

to ludzie chorzy. Jednak niezmiernie rzadko korzystają z możliwości leczenia się. Twierdzą, że nie mają nawet za co wykupić recepty. Nie jest to prawda, zapewnia nas Dorota Sarzyńska, kierownik biura w sandomierskiej Caritas: - Bezdomni są przez nas obejmowani także opieką medyczną, gdyż często trafiają oni do Schroniska w złym stanie zdrowia i konieczny jest zakup leków, środków opatrunkowych.

Ludzie pracujący wśród bezdomnych opowiadają nieraz o dramatycznych sytuacjach, gdy ludzie ci odmawiają pójścia do lekarza, mimo ran na całym ciele, odmrożeń i towarzyszącym tym dolegliwościom cierpieniom. Dopiero stan zupełnego wyczerpania, okaleczenie lub utrata przytomności powodują, że do bezdomnego wzywana jest karetka i trafia on do szpitala.

Ponad 40 proc. bezdomnych ma też orzeczenia o niepełnosprawności fizycznej lub umysłowej, najczęściej jednak w stopniu umiarkowanym, który nie przeszkadza im w codziennym funkcjonowaniu.

Z czego żyją?

Reklama

Polskie prawo pracy jest tak skonstruowane, że nie pozwala na zatrudnianie ludzi bez zameldowania i bez dokumentów, a większość bezdomnych nie tylko nie ma stałego meldunku, ale nawet „zgubiła gdzieś dowód”. Ze względu na nękające ich uzależnienia zatrudniani są dorywczo i zazwyczaj na czarno. Nie mają szansy na emeryturę i na samodzielny powrót do społeczeństwa. Ich szansą - i to jedyną - są inni ludzie. Ci, co chcą bezdomnym pomóc.

Na co dzień bezdomni żyją głównie z tego, co dostaną od organizacji charytatywnych. Świetnie sprawdzają się w tej dziedzinie metody pracy naszej Caritas. Organizacja ta nie tylko zabezpiecza sprawy podstawowe - schronienie, pożywienie czy odzież. W przychodniach zdrowia prowadzonych przez Kościół bezdomni otrzymują pomoc medyczną za darmo. Świetnie sprawdzają się też parafialne i szkolne koła Caritas. Należący do nich ludzie najlepiej wiedzą kto w ich okolicy klepie biedę, kto został bez dachu nad głową, komu jaki wybrać rodzaj pomocy. Także wiele domów zakonnych regularnie karmi bezdomnych i wspiera ich ciepłą odzieżą.

Gdyby nie Kościół...

byłoby źle. W wielu miastach tylko Kościół katolicki organizuje noclegownie, schroniska czy ogrzewalnie dla bezdomnych. Tak jest także w diecezji sandomierskiej. Małgorzata Gazarkiewicz, kierownik Działu Pomocy Środowiskowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu wyjaśnia: - Na terenie miasta osoby bezdomne otrzymają schronienie i posiłek w noclegowni przy parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu (ul. Konstytucji 3 Maja 11). Noclegownia zabezpiecza w okresie zimowym 100 miejsc noclegowych, obecnie przebywa tam 65 osób. Na terenie miasta osoby bezdomne uzyskają informację i pomoc w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie ul. Dekutowskiego 8 (tel. (15) 822-60-97).

Reklama

O sytuację bezdomnych pytamy też w sandomierskim Ośrodku Pomocy Społecznej (OPS). Dorota Tarnawska wyjaśnia: - OPS realizuje zadania na rzecz bezdomnych wynikające z ustawy o pomocy społecznej z 12 marca 2004 r. poprzez zapewnienie schronienia, żywności, odzieży osobom tego pozbawionym. (...) W związku z okresem jesienno-zimowym i niskimi temperaturami Ośrodek wraz ze Strażą Miejską w godzinach wieczornych systematycznie monitoruje miejsca, gdzie mogą przebywać osoby bezdomne (w zależności od temperatury jednak nie rzadziej niż raz w tygodniu). Osoby bezdomne kierowane są wtedy do placówek, z którymi Ośrodek zawarł porozumienia.

Jedynym w Sandomierzu jest caritasowskie Schronisko dla Mężczyzn. Dorota Sarzyńska z Caritas informuje: - Schronisko przy ul. Trześniowskiej 13 jest jedyną tego rodzaju placówką w regionie sandomierskim. Działa nieprzerwanie już od 11 lat, a warunki lokalowe są zbliżone do domowych. Schronisko dysponuje 9 pokojami cztero- i sześciu-osobowymi, kuchnią, jadalnią, świetlicą, kaplicą, 3 łazienkami, 5 natryskami i 7 toaletami. Wszystkie pomieszczenia zostały dokładnie wyremontowane.

Schronisko na Trześniowskiej

W ciągu roku w sandomierskim schronisku przebywa średnio od 12 do 30 bezdomnych mężczyzn, najczęściej z terenu województwa świętokrzyskiego, a w razie konieczności także z ościennych województw.

Docelowo placówka dysponuje 50 miejscami. Na stałe w schronisku znajduje się 35 miejsc, w razie konieczności istnieje jednak możliwość dostawienia 15 łóżek (w czasie największych mrozów schronisko przyjmuje nawet 60 mężczyzn).

Liczba podopiecznych schroniska ulega ciągłym zmianom, najwięcej osób trafia tu w okresie jesienno-zimowym. Obecnie mieszka tam 22 mężczyzn.

Schronisko dla bezdomnych kobiet

Jedyne takie, także prowadzone przez naszą Caritas, działa w Rudniku nad Sanem. Mieszka tam teraz 19 osób: 9 kobiet, 10 dzieci, i jak nas zapewniono placówka dysponuje jeszcze jednym wolnym miejscem.

Trafiają tu kobiety i dzieci z całego województwa podkarpackiego.

Reklama

Schronisko w Rudniku zapewnia nie tylko dach nad głową, odzież czy wyżywienie, itp. Bezdomne kobiety otrzymują tam coś znacznie ważniejszego - szansę na powrót do normalnego życia. Mogą liczyć np. na terapię antyuzależnieniową, na poznawanie sposobów szukania pracy i metod pozwalających na unikanie konfliktów. Przede wszystkim odnajdują tam jednak spokój, azyl, miejsce, które pozwala na przemyślenie dotychczasowego życia i zdecydowania co dalej.

Przy okazji warto w tym miejscu dodać, że w rudnickim budynku Caritas Diecezji Sandomierskiej oprócz Schroniska dla Bezdomnych Kobiet znajdują się także: Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Dom Samotnej Matki, Warsztaty Terapii Zajęciowej, Środowiskowy Dom Samopomocy oraz Punkt Świadczenia Usług Rehabilitacyjnych. Wszystkie te dzieła służą człowiekowi, który znalazł się w trudnej sytuacji bytowej.

Jak wyjść z bezdomności?

Bezdomni uważają, że jedynym sposobem jest otrzymanie mieszkania. Doświadczenie uczy jednak, że bez wsparcia z zewnątrz ludzie ci, czasem od lat żyjący na ulicy, nie potrafią utrzymać własnego lokum, ani odnaleźć się w nowej sytuacji. Nie potrafią też szukać pracy, unikać kłopotów, zerwać z kryminogenną często przeszłością. Tymczasem w Polsce niewiele jest instytucji, które potrafią pomóc w wychodzeniu z bezdomności. W praktyce, poza dużymi ośrodkami miejskimi, funkcje te spełnia przywoływana tu wiele razy, Caritas.

Reklama

Ludzie zajmujący się bezdomnymi twierdzą, że możliwe jest zerwanie z dawnym życiem, choć nigdy nie jest to zadanie łatwe i wymaga wielkiej pracy i jeszcze większego hartu ducha. Dorota Szarzyńska wymienia długą listę form takiej pomocy. Wymieńmy dla przykładu kilka: pomoc psychologiczna, wsparcie w usamodzielnianiu się, udzielanie pomocy w załatwianiu m.in. spraw urzędowych, doradztwo zawodowe, czyli pokierowanie jak odnaleźć się na rynku pracy, a nawet pomoc materialna dla poprawienia stosunków rodzinnych. Świetnym pomysłem są grupy wsparcia, które z jednej strony uczą funkcjonowania w społeczeństwie, unikania konfliktów, radzenia sobie w codzienności, a z drugiej strony są miejscem, w których wymienia się doświadczenia, doradza, uruchamia pomoc wzajemną, uczy codziennej aktywności, sumienności, solidności, itd.

Niech nikt nie zamarznie

Nawet niewielki mróz zbiera śmiertelne żniwa. Nie pozwólmy więc, żeby ktoś, komu życie ułożyło się gorzej, zamarzł na naszej ulicy, w naszym miasteczku czy wsi. Wystarczy wykręcić trzy cyfry: 986 (numer straży miejskiej), by sprowadzić pomoc. Ten numer jest bezpłatny. Trzeba namówić bezdomnego, by poszedł do schroniska, a nawet zaprowadzić go tam. Trzeba zawiadomić policję lub straż miejską, że ktoś leży na ziemi, a temperatura spada. W sytuacjach najtrudniejszych należy wezwać pogotowie ratunkowe. - Trudno jest ustalić miejsce pobytu bezdomnych, bo oni często przenoszą się z miejsca na miejsce. OPS zaapelował więc do mieszkańców Sandomierza, by zgłaszali nam miejsca pobytu osób bezdomnych - mówi Dorota Tarnawska.

W każdej sytuacji nie bądźmy obojętni na los drugiego człowieka, nie osądzajmy bezdomnego, nie stawajmy się jego sędzią i katem - dajmy mu, po prostu, szansę na przetrwanie zimy.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zupa w Kato zbiera na remont kuchni, by wciąż rozlewało się dobro

[ TEMATY ]

pomoc

wolontariat

bezdomni

Zupa w Kato

Od dwóch lat wolontariusze Zupy w Kato co czwartek rozgrzewają serca i żołądki wielu osób ubogich i w kryzysie bezdomności. Dalsza działalność katowickiej inicjatywy jest zagrożona ze względu na stan wysłużonej kuchni, w której odbywa się gotowanie. Wszystko może zmienić jej remont, na zrzutka.pl/zupawkato do końca stycznia trwa zbiórka pieniędzy, „by razem z zupą wciąż rozlewało się dobro”. Brakuje jeszcze blisko 10 tys. zł.

Publikujemy informacje przekazane od organizatorów akcji:
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

USA: za przykładem Eriki Kirk aktor Tim Allen wybaczył zabójcy swego ojca

2025-10-01 19:17

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwa

adobe Stock

Amerykański aktor i komik Tim Allen, znany z ról w ponad 30 filmach i w kilku serialach telewizyjnych, wyznał, że wybaczył zabójcy swego ojca sprzed ponad 60 laty. Na stronie X napisał, że do podjęcia tej decyzji skłonił go "przejmujący gest" Eriki Kirk, która niedawno oświadczyła przed milionami widzów w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach, iż wybacza mordercy jej męża Charliego. Aktor zapewił, że jej przykład sprawił, iż znalazł w sobie siłę, aby przebaczyć człowiekowi, który pozbawił życia jego ojca, gdy on sam miał 11 lat.

Podziel się cytatem Przywołał w tym kontekście niedawne "poruszające" słowa wdowy po zamordowanym 10 września działaczu chrześcijańskim Charlie Kirku, która przez łzy powiedziała m.in.: "Ten człowiek... ten młody człowiek... wybaczam mu". Aktor oświadczył, że właśnie te słowa głęboko go poruszyły i to pod ich wpływem postanowił po ponad 60 latach przebaczyć temu, kto zabił jego ojca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję