Reklama

Spełnione marzenie Liliany

Liliana Kostrzewa ma 25 lat. Pochodzi ze Szczecina. 10 czerwca br. obroniła pracę magisterską i stała się już nie tylko absolwentką Akademii Muzycznej w Poznaniu (specjalność kompozytorska), ale także pełnoprawnym magistrem sztuki. Wróciła do Szczecina i szuka pracy. W międzyczasie grywa koncerty jazzowe i gospelowe z zespołem „Szczecin Gospel Choir”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Muzyka to wielka miłość Liliany od najwcześniejszego dzieciństwa. Nic dziwnego - mama rytmiczka, a tata, choć inżynier elektryk, z upodobaniem improwizował na fortepianie jak prawdziwy wirtuoz, zwłaszcza utwory muzyki romantycznej. Liliana wcześnie zaczęła się uczyć gry na fortepianie. Uczęszczała najpierw do podstawowej, a później średniej szkoły muzycznej.
Interesuje się takimi gatunkami muzyki, jak: jazz, gospel, muzyka improwizowana oraz różne odmiany muzyki religijnej. Nie tylko gra, ale także komponuje. Zdradza też dzisiaj, że już jako mała dziewczynka zaczęła marzyć o wyjeździe do Afryki. Dokładnie pamięta, jak to się zaczęło. Miała 4 lata i zachwycała się kolorowym telewizorem, który rodzice dopiero co kupili. I w tymże to kolorowym telewizorze po raz pierwszy w życiu zobaczyła czarną twarz. Był to Bobby McFerrin, który śpiewał swój słynny utwór „Don’t worry, be happy”. Ta twarz, ten śpiew, tak ją zauroczyły, że zaczęła marzyć o tym, by kiedyś pojechać do tych czarnych ludzi i razem z nimi zaśpiewać.
Zainteresowanie Afryką, muzyką i kulturą afrykańską pozostało na całe życie. - Oni potrafią być szczęśliwi, cieszyć się z niczego, grać na różnych instrumentach i śpiewać także wtedy, gdy jest trudno i źle - tłumaczy swoją fascynację Liliana.
W trakcie studiów w Poznaniu pojawiła się realna możliwość spełnienia marzenia o wyjeździe do Afryki. W październiku 2007 r. Liliana dowiedziała się, że siostry klawerianki organizują wyjazd misyjny do Afryki w 2008 r.
Związała się z Kołem Misjologicznym działającym przy UAM w Poznaniu. Zaczęła systematycznie przychodzić na spotkania przygotowujące do wyjazdu na misję. Prowadził je ks. dr Szymon Sułkowski, a ich specjalnymi gośćmi byli ludzie związani z Czarnym Lądem (m.in. dr Wanda Błeńska, ponad 40 lat pracująca w Ugandzie). Od razu było wiadomo, że będzie to wyjazd do Afryki Zachodniej, do Cabo Verde, Republiki Zielonego Przylądka, tożsamej geograficznie z Wyspami Zielonego Przylądka.
Liliana wraz z grupą studentów z różnych uczelni przygotowywała się, by pojechać tam i poprowadzić rekolekcje dla młodzieży. Wszyscy uczyli się języka portugalskiego. Umacniali duchowo poprzez systematyczne uczestnictwo w Eucharystii i katechezach. Zdobywali wiadomości o działalności misyjnej Kościoła katolickiego. Poprzez organizację różnych akcji starali się zdobywać fundusze na wyjazd. Malowali butelki na wodę święconą i sprzedawali je w kościołach. W przebraniu św. Mikołaja z Mirry opowiadali o swoim projekcie w kościołach i zbierali datki. Aż w końcu… Nadszedł ten długo oczekiwany dzień - 29 lipca 2008 r. - wyjazd do Cabo Verde na cały miesiąc. Dla Liliany początek wspaniałej przygody, realizacja pięknego marzenia… Wyruszyli 13-osobową grupą. Ks. Szymon, czyli padre Simon, siostra Elżbieta, no i oni - studenci z uczelni poznańskich. Obok Liliany Ewelina z medycyny, Tesia z fizjoterapii, Patrycja z teologii i iberystyki, Malwina i Paweł, przyszli farmaceuci, Rafał - ratownik medyczny i strażak w jednej osobie, Asia z biologii i Asia z politologii, Jędrzej i Kuba, zgłębiający tajniki gospodarki przestrzennej, Lila ze swoim ulubionym instrumentem zwanym kijem deszczowym, który kiedyś kupiła w Karpaczu za jedyne 20 zł. Nazwała go kijem deszczowym, bo wygląda jak laska, w środku napełniony jest ziarnami ryżu lub kawy. Przypomina tradycyjne instrumenty afrykańskie i brazylijskie. Znany jest zresztą pod nazwą pau-de-chuva (braz.) czy rainmaker (ang.), co znaczy dokładnie to samo - kij z deszczem. Lila używa go od dawna i prawie się z nim nie rozstaje.
Poprzez Monachium samolotem na pierwszą wyspę - Sal (czyli sól). W sumie 20 godz. podróży. Ale po przyjeździe nie było dane odpocząć. Powitani zostali muzyką i śpiewem. Dostali bębny oraz gitary i musieli od śpiewu zacząć swój pobyt na wyspie. No to śpiewali, pomimo zmęczenia… Po polsku, oczywiście, (zresztą język portugalski jest podobnie „szeleszczący” jak polski, więc szybko stało się swojsko). Bardzo szybko przebojem stała się piosenka „Taki duży, taki mały”. To powitanie śpiewem trwało prawie 3 godz. Na odpoczynek nie pozostało dużo czasu, bo następnego dnia pobudka już o 6 rano. No i o kąpieli w wannie, a nawet prysznicu, nie było mowy. Bo tutaj można zużyć do mycia tylko… 1 litr wody dziennie, bo wody po prostu brakuje. Beczkowóz przyjeżdża tylko raz na tydzień i trzeba bardzo oszczędzać. Wszyscy to wiedzą i respektują. Nikt nie narzeka.
- Piliśmy tylko wodę butelkowaną, bo Europejczykom innej nie wolno - wspomina Liliana.
- Pierwsze wrażenia? Krajobraz. Niesamowity. Inny, niespotykany. Wyspy powulkaniczne. Ziemia bardzo nieżyzna, wyschnięta, niemal spalona. I zapach, jaki trudno opisać. Słodkawy jak kokos i papaja. Słonawy jak morze. Dziwny, inny, zupełnie inny. Dotąd nieznany. Codziennie zazwyczaj to samo danie - cachupa, czyli ryż z tuńczykiem i fasolką na ciepło. Dosyć szybko wszyscy schudli kilka kilogramów, tym bardziej, że utracie wagi sprzyjało także opalanie.
Każda wyspa trochę inna. Wylądowali na Sal, znanej z kopalni soli. Najdłużej byli na Sao Vincente, gdzie domy murowane, siedziba sióstr Klawerianek i… słynna Cesária Évora.
- Bardzo lubię tę pieśniarkę - mówi Liliana. - Ten wspaniały ochrypnięty głos, smutne nostalgiczne pieśni, wyspiarski blues. Pieśni proste i rytmiczne. Łatwo je zapamiętać, łatwo je grać. Piękne. W Szczecinie byłam na koncercie Lury, która prezentuje podobny styl. Byłam zachwycona. Ale Cesária jest numer jeden. I kiedy okazało się, że jestem blisko domu tej słynnej kabowerdyjskiej wokalistki, to z wrażenia niemal nie zemdlałam… Trzy razy podchodziłam pod ten dom, aż w końcu odważyłam się zadzwonić. Odezwał się jakiś pan, któremu po portugalsku wyjaśniłam, kim jestem. Powiedziałam, że kocham muzykę Cesárii i chciałabym się z nią spotkać. Po kilku minutach drzwi otworzyła wnuczka pieśniarki. Okazało się, że to był akurat dzień jej 67. urodzin. Było to 27 sierpnia 2008 r. Wraz z Lilianą do środka weszły także Ewelina i Patrycja. Cesaria była ubrana po domowemu, miała turban na głowie. Ewelina podarowała pieśniarce swój krzyżyk.
- Opowiedziałyśmy jej o naszej misji - kontynuuje Liliana. - Była bardzo serdeczna i życzliwa. Chciała nas poczęstować herbatą, ale odmówiłyśmy, bo byłyśmy tak przejęte, że nie miałyśmy siły nic przełknąć. Jeszcze dzisiaj jak pomyślę, że spotkałam się osobiście ze słynną Cesárią Évora, to mam dreszcze na plecach i dech mi zapiera.
Byli także na wyspach Sao Antao i Santiago, najbardziej zielonych. Liliana wspomina, że wszędzie spotykali się z wielką życzliwością i serdecznością. - Tu większość ludzi to katolicy, z uwielbieniem wspominają papieża Jana Pawła II, który odwiedził także Republikę Zielonego Przylądka. - Są biedni, ale potrafią się cieszyć ze wszystkiego. Śpiewają, grają i obdarzają uśmiechem. Są serdeczni, choć historia ich narodu jest tragiczna. To potomkowie dawnych niewolników afrykańskich i portugalskich osadników.
Te rekolekcje w wymarzonej Afryce codziennie zaczynały się Eucharystią. Były wspólne zajęcia z miejscową młodzieżą. Wspólne modlitwy, śpiew, taniec, zabawy. Nawiązały się przyjaźnie. Liliana do dzisiaj utrzymuje kontakt z kilkoma osobami. Jest szczęśliwa, że udało się jej spełnić swoje wielkie marzenie. Ale... nadal marzy, by raz jeszcze pojechać do Afryki, bo to kontynent, który cały czas fascynuje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Nasz diecezjanin na Międzynarodowej Konferencji Liturgicznej w Rzymie

2024-05-15 10:37

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Z pasji do liturgii

Dawid Makowski

Archiwum Dawida Makowskiego

Dawid Makowski jest członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej. Pochodzi z Zielonej Góry

Dawid Makowski jest członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej. Pochodzi z Zielonej Góry

W dniach od 8 do 10 maja 2024 r. w murach Papieskiego Instytutu Liturgicznego w Rzymie odbywała się międzynarodowa konferencja liturgiczna pt. „Sobory, Synody i Liturgia”. W wydarzeniu uczestniczył nasz młody pasjonat liturgii zielonogórzanin Dawid Makowski.

Konferencja była okazją do usłyszenia wielu referatów obejmujących swoją tematyką zagadnienia: synodalności, soboru w Nicei, związku liturgii z synodami diecezjalnymi, inkulturacji liturgicznej, architektury sakralnej, eklezjologii i współczesnych aspektów pastoralnych liturgii. Sympozjum było organizowane ze względu na przypadającą za rok siedemsetną rocznicę zgromadzenia Soboru w Nicei – wyjaśnia Dawid Makowski. - Był to czas bardzo cenny nie tylko naukowo, ale duchowo. Można było doświadczyć powszechności (czyli katolickości) Kościoła, poprzez rozmowę i spotkania z ludźmi z całego świata. Szczególnie interesujące było tu wystąpienie benedyktyńskiego opata dr Oliviera-Marii Sarr OSB, który wygłosił referat na temat inkulturacji liturgicznej w krajach afrykańskich. Pozwolił on słuchaczom dostrzec, w jaki sposób tamtejsze narody rozumieją i praktykują wiarę – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Mario na Piaskach do której z pieśniami szli karmelici skrzypiąc trzewikami módl się za nami

2024-05-15 20:45

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl. wikipedia.org

Matka Boża Piaskowa

Matka Boża Piaskowa

W naszej majowej wędrówce, której szlak wyznaczył ks. Jan Twardowski docieramy dziś do Krakowa, by na chwilę zatrzymać się w cieniu karmelitańskiej duchowości. Po kilku dniach wędrówki przybyliśmy ponownie do Krakowa, gdzie na przedmieściach dawnego miasta – zwanym „Na Piasku” znajduje się ufundowany przez Władysława Jagiełłę i jego małżonkę Jadwigę kościół ojców karmelitów. To w tej świątyni uklękniemy dziś przed obrazem Matki Bożej Piaskowej, nazywanej też „Panią Krakowa”.

Obraz, który zatrzymuje dziś nasza uwagę znajduje się w kaplicy przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Jest jednym z najpopularniejszych wizerunków Bogurodzicy w mieście. Wizerunek jest nietypowy w porównaniu do tych, które widzieliśmy do tej pory. Nie jest rzeźbą ani obrazem malowanym na desce czy płótnie. Ten, przed którym dziś się zatrzymujemy zgodnie z myślą ks. Jana jest malunkiem wykonanym na tynku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję