Sowieci opuścili Legnicę definitywnie w 1993 r., na legnickim dworcu żegnano ich uroczyście, z orkiestrą. Nie do ruszenia okazał się tylko jeden sołdat. Z pomnika na pl. Słowiańskim, blisko katedry. Dla jednych to tylko pamiątka historyczna, dla innych - pomnik nie do strawienia. Przypomina, że Polska przez kilkadziesiąt lat była kolonią Związku Sowieckiego.
Franciszek Grzywacz: - Nie niszczyłbym tego pomnika, ale przeniósłbym w mniej eksponowane miejsce, na przykład przed budynek ZUS, w którym było dowództwo Północnej Grupy Wojsk Radzieckich. Przed tym budynkiem stał pomnik Lenina, który Rosjanie wyjeżdżając zdemontowali.
Utajniona statystyka
Reklama
Jak wielu stacjonowało Sowietów w Legnicy, do dziś nie wiadomo. Z pewnością z kilkadziesiąt tysięcy. Gdy w 1993 r. wyszli z Legnicy, spadło o połowę zużycie wody w mieście. Zmalała też liczba kradzieży. Żołnierze służby zasadniczej przeskakiwali przez mur, okradali auta, kiedyś spuścili ze stawu wodę i ukradli wszystkie ryby. Oglądali Legnicę samodzielnie tylko podczas kontrabandy. Do miasta wychodzili tylko w szyku, pod okiem starszyny. Albo widzieli miasto z samochodu, gdy udało się im podnieść plandekę. - Nieraz przez dwa lata służby w Legnicy żołnierze służby zasadniczej nie wiedzieli dokładnie, w jakim są mieście. Wiedzieli, że jadą za granicę: w ZSRR żołnierz fasował buty ze wzmocnionej dermy, za granicą dostawał buty skórzane - opowiada Franciszek Grzywacz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Kura nie ptica, Polsza nie zagranica”
Oficerów w mundurze w polskiej części Legnicy widziano, kiedy udawali się z domu do koszar lub odwrotnie. Oficer w mundurze nigdy nie stał w kolejce. Sklepy były żywiołem ich żon. Choć Sowieci mówili z przekąsem, że „kura nie ptica, Polsza nie zagranica”, byliśmy dla nich rajem, kawałkiem Zachodu. Służąc za granicą, dostawali podwójny żołd, żyli jak paniska. Legnickie butiki zarabiały krocie, na rzecz Rosjanek pracowały polskie modystki, fryzjerki, krawcowe. Kto chciał sprzedać kożuch z Turcji czy dezodoranty z Węgier - efekt „handlowej” wycieczki - obierał azymut na Legnicę, a ściślej - na targowisko koło zamku Piastowskiego. Handlowali też Sowieci - przywozili kawior, wódkę, konfiety, złoto. Wielu Polaków zaopatrywało się u nich pokątnie w benzynę, a nawet w... węgiel.
Franciszek Grzywacz: - Legnica pachniała Rosjanami. Dosłownie. Rosjanki używały mocnych perfum, świetnie się ubierały. Co tu mówić, były szykowne.
Głód Boga
Reklama
Na Małej Moskwie skorzystała też Częstochowa. Stamtąd Polacy sprowadzali medaliki i krzyżyki, gdy zwietrzyli, że to dobry interes. Marksiści wpajali „człowiekowi radzieckiemu”, że religia to opium dla ludu, ale lud wiedział swoje.
Franciszek Grzywacz: - W oficerach odzywała się prawdziwie rosyjska dusza, serdeczność, wylewność, tęsknota za Bogiem. Jeśli ludzie mieszkają obok siebie, to naturalne, że rodzą się kontakty, przyjaźnie, choć oficjalnie nakazywano obywatelom Kraju Rad unikać Polaków. Ale NKWD-dyści to też ludzie, kiedyś musieli spać.
Potajemne spotkania ks. Kopki
Jednym z księży, który ewangelizował żołnierzy sowieckich, był ks. prał. Marian Kopko, obecnie kustosz sanktuarium w Krzeszowie. - W Legnicy rozpocząłem działalność na nowym osiedlu Kopernik, przy boku Armii Radzieckiej i, co ciekawe, potajemnie się z nimi spotykałem. Jednego razu przyszedł do mnie pewien rosyjski podpułkownik. Pamiętam, że wtedy dałem mu w prezencie dwa egzemplarze Pisma Świętego po rosyjsku - wspomnienie ks. Kopki można wysłuchać w pociągu relacji Ziemie Zachodnie - Historia, który jeździ po Dolnym Śląsku. Skład z niecodzienną ekspozycją zorganizował wrocławski ośrodek „Pamięć i Przyszłość”, chcąc zachować dla potomnych relacje ludzi, którzy byli świadkami kształtowania się tożsamości Dolnego Śląska po 1945 r. Świadectwo ks. Kopki, opatrzone jego zdjęciem, zawisło na planszy w jednym z wagonów. W wagonie towarzyszą mu Tadeusz Narbutowicz (opowiada o manifestacji „Solidarności” w 1982 r.) i Jan Winnik, który wspomina koszmar stanu wojennego. W trójkę podróżują od 2007 r. w identycznym wagonie, jakim po II wojnie światowej przyjechali na Dolny Śląsk (tzw. Ziemie Odzyskane) Polacy wysiedleni z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, a wyjeżdżali z Dolnego Śląska wysiedleni Niemcy.
Z nami od dziecka Armia Radziecka
Gdy ostatnio żołnierz opuszczał Legnicę, płakali nie tylko Rosjanie. Wielu Polaków odczuło to na swej kieszeni, zwłaszcza właściciele sklepów. Sowietów generalnie jednak nie lubiano, czemu ulica dawała wyraz choćby dowcipach „o Ruskich”, często niewybrednych. Likwidacja sowieckiej bazy umożliwiła Legnicy ponownie normalny rozwój, powstało szereg instytucji, które zagospodarowały posowieckie obiekty. W jednym z nich - byłym kinie - są dziś biblioteka, kuria biskupia i Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Legnickiej.