- historia, którą poznajemy przypomina nam postaci osób, które z powodu tego, że ich sumienie było zniekształcone, były zdolne do największych zbrodni – mówił bp Pękalski podczas Mszy św. upamiętniającej ofiary nazistowskiego obozu w Łodzi.
W parafii Opatrzności Bożej w Łodzi odbyła się Msza św. oraz marsz pamięci pod pomnik Pękniętego Serca, które przypomina o małych ofiarach niemieckich zbrodni przy ul. Przemysłowej. Po raz 9. w wydarzeniu uczestniczyli uczniowie łódzkich szkół, nauczyciele oraz duchowni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mszy św. przewodniczył bp Ireneusz Pękalski, który podczas homilii powiedział o ludzkim sumieniu. – Jakie jest moje sumienie? Czy jest sumieniem prawym, więc właściwie ukształtowanym, wspomagającym nas w życiu? – pytał zebranych duszpasterz. Odpowiadając na zadane pytanie, podkreślał, że sumienie prawe jest wówczas, gdy zło i dobro jest nazywane po imieniu, a także, gdy człowiek podnosi się z upadków i nawraca.
Reklama
Łódzki biskup pomocniczy odniósł się także do historii, która uczy przyszłe pokolenia przyjmowania odpowiednich postaw. – Ucząc się historii, poznajemy wspaniałych Polaków i nie tylko, ludzi prawego sumienia, wspaniałych ludzi godnych naśladowania. Ale, niestety, historia, którą poznajemy w szkole, przypomina nam postaci osób, które z powodu tego, że ich sumienie było zniekształcone, byli zdolni do największych zbrodni. I takich właśnie ludzi wspominamy dzisiaj nie po to, aby im oddać chwałę, ale żeby byli oni przestrogą dla tych wszystkich, którzy dzisiaj bez sumienia postępując, są przyczyną tragedii, śmierci, cierpienia ludzi nam współczesnym – powiedział bp Pękalski.
Na zakończenie przypomniał o niemieckich zbrodniarzach, którzy katowali niewinne dzieci, a następnie, wracali do codzienności. Ta zła postawa kształtowała się każdego dnia, a ostatecznie jej skutkiem było wyciszenie sumienia i byciem zdolnym do popełniania najgorszych czynów. Przestrzegając zebranych przed przyjmowaniem złych postaw, bp Pękalski zachęcał do czuwania nad sumieniem, aby pomagało podążać właściwą drogą życia, kierując się w stronę zbawienia.
Myśl o powołaniu obozu dla polskich dzieci pojawiła się latem 1941 r. Jego twórcy kierowali się opinią prawnika Muthesiusa, który stwierdził potrzebę „izolacji małoletnich Polaków i wychowywania ich poprzez pracę, aby nie demoralizowali niemieckich dzieci”. Miejsce to oficjalnie nazwano Prewencyjnym Obozem Policji Bezpieczeństwa dla Młodzieży Polskiej w Łodzi, a pierwszych więźniów odnotowano 11 grudnia 1942 r. Trafiały tam osierocone, bezdomne dzieci od 2-16 roku życia z różnych stron Polski, a także dzieci członków ruchu oporu i więźniów skazanych przez nazistów. Szacuje się, że do niemieckiego obozu trafiło ok. 3 tys. dzieci.