Reklama

Kościół

USA: troje sług Bożych bliżej beatyfikacji

Biskupi amerykańscy, obradujący od 15 listopada w Baltimore na swym dorocznym zjeździe, zajęli się 17 bm. m.in. sprawą beatyfikacji trojga swych rodaków, żyjących w XX wieku. Są to: Charlene Marie Richard i Robert Pelafigue z diecezji Lafayette w stanie Luizjana oraz Joseph Dutton z diecezji Honolulu na Hawajach.

[ TEMATY ]

USA

beatyfikacja

ipopba/Fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgodnie z prawem kanonicznym biskupi ich diecezji: J. Douglas Deshotel z Lafayette i Larry Silva z Honolulu poprosili o „konsultacje i głosowanie” wszystkich zgromadzonych hierarchów, którzy spełnili ich prośbę. Szereg miejscowych mediów, np. Yahoo czy katolicka agencja CNA przybliżyły postaci tych kandydatów na ołtarze.

Charlene Marie Richard urodziła się 13 stycznia 1947 w katolickiej rodzinie afroamerykańskiej w Richardzie w stanie Luizjana (jej nazwisko pokrywa się z nazwą miasta). Jej dziesięcioro braci i sióstr wspomina ją jako „pełną uśmiechu i życia” wielka miłośniczkę m.in. św. Teresy z Lisieux. W czasie nauki w szkole średniej zapadła kolejno na trzy śmiertelne choroby, połączone z wielkimi cierpieniami: białaczkę, raka szpiku kostnego i systemu limfatycznego. Podczas pobytu w szpitalu ofiarowała wszystkie swe cierpienia codziennie „za innych”. Gdy do umierającej już 12-letniej dziewczynki przychodził kapłan z Najświętszym Sakramentem, za każdym razem pytała go: „Ojcze, za kogo mogłabym dziś ofiarować swoje cierpienia”. Zmarła 11 sierpnia 1959 i zaraz po śmierci ludzie zaczęli nazywać ją „małą świętą z Cajun [region w południowej Luizjanie, zamieszkiwany głównie przez osadników francuskich i ich potomków].

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Obecny biskup Lafayette podkreślił w swej petycji, że „to dziecko stało się dla nas wszystkich natchnieniem do właściwego rozumienia słów Chrystusa, iż «kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż» (Mk 8, 34)”.

Auguste Robert Pelafigue, podobnie jak Richard, mieszkał w Luizjanie, ale urodził się 10 sierpnia 1888 koło Lourdes we Francji. Gdy miał kilka lat, cała rodzina przeniosła się do Arnaudville w stanie Luizjana. Jako nauczyciel ewangelizował dzieci, chodząc od domu od domu i organizując im różne zabawy. Żywił głębokie nabożeństwo do Serca Jezusowego, toteż utworzył w Arnaudville Koło Apostolstwa Modlitwy, przenosząc na miejscowy grunt organizację, powstałą we Francji i szerzącą cześć do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Reklama

„Wszyscy, którzy go znali, nazywali go «Nonco» [Wujek}, gdyż był jakby wujkiem dla każdego, kto znalazł się w zasięgu jego działań” – powiedział CNA Charles Hardy, przewodniczący fundacji im. „Nonco Pelafigue”, stawiającej sobie za zadanie dalszą realizację programu sługi Bożego.

Podziel się cytatem

Reklama

Według rozmówcy agencji, Pelafigue „niezmordowanie starał się pomagać wielu ludziom, szczególnie tym nieszczęśliwym, szerząc zarazem nabożeństwo do Najświętszego Serca”. Będąc nauczycielem uczył przede wszystkim religii. Codziennie uczestniczył we Mszy św. a w swych dłoniach zawsze trzymał różaniec. Za tę działalność Pius XII odznaczył go w 1953 medalem „Pro Ecclesia et Pontifice”. Znający go ks. Daniel Bernard powiedział, że „Nonco Pelafigue był żywym przykładem tego, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem”. Zmarł 6 czerwca 1977 – właśnie w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Reklama

Joseph Dutton urodził się 27 kwietnia 1843 w rodzinie protestanckiej w Stowe w stanie Vermont. Gdy miał 4 lata, jego rodzina przeniosła się do Janesville w stanie Wisconsin. Przyszły kandydat na ołtarze wziął udział w Wojnie Secesyjnej (1861-65), walcząc po stronie Unii, gdzie awansował do stopnia kapitana.

Według biskupa Silvy, który przedstawił jego sprawę w Baltimore, „Dutton po powrocie z wojny przeżywał wstrząs, który współczesna medycyna określa jako PTSD (zespół stresu pourazowego). Spowodowało to jego rozstanie się z żoną i popadnięcie w alkoholizm”. Jednakże na początku 1880 rozpoczęło się jego nawrócenie. W wieku 40 lat przeszedł na katolicyzm, potwierdzając na chrzcie swe imię Józef. Wstąpił też do klasztoru trapistów w Kentucky, ale wkrótce stwierdził, że nadaje się do bardziej „aktywnego życia”.

Zafascynowany historią i przykładem przyszłego świętego – o. Damiana (Józefa de Veuster, 1840-89) z Molokai, wyjechał na Hawaje i tam zaczął z nim współpracować, pomagając chorym na trąd. Św. Damian zaczął go nazywać swoim „bratem” i gdy sam zachorował i czuł zbliżającą się śmierć, stwierdził: „Teraz mogę odejść z tego świata, bo brat Józef zajmie się moimi sierotami”. Tak też się stało. Po śmierci kapłana, zarażonego trądem, Dutton został w Molokai, kierując domem dla chłopców „Baldwin House”. Jego działalność zainspirowała wielu ówczesnych Amerykanów, w tym także prezydentów Woodrowa Wilsona i Theodora Roosevelta. Dutton zmarł tuż przed swymi 88 urodzinami, 26 marca 1931.

Reklama

Według relacji biskupa Silvy, przed śmiercią sługa Boży dziękował Bogu za wszystkie łaski, mówiąc, że „Molokai było radosnym dla mnie miejscem, gdzie szczęśliwie zakończyłem swoje życie”.

Petycjom o beatyfikacje sług Bożych towarzyszą zazwyczaj relacje nt. cudów, przypisywanych ich wstawiennictwu. Gromadzi je bp Jerome Listecki z Milwaukee, przewodniczący komisji episkopatu ds. kanonizacji, który je sprawdza. Jest wśród nich m.in. wiadomość o uzdrowieniu pewnej kobiety z Chicago, która twierdzi, że jej potencjalnie śmiertelna choroba mózgu ustąpiła zaraz po położeniu rąk na grobie Charlene M. Richard. Opisała to m.in. platforma Yahoo za dziennikiem „Lafayette Daily Advertiser”.

Podziel się cytatem

2021-11-22 18:36

Ocena: +6 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydenci Polski i USA podpiszą deklarację o współpracy wojskowej

Prezydenci Donald Trump i Andrzej Duda mają podpisać w poniedziałek deklarację, która będzie wypełnieniem poprzedniego wspólnego oświadczenia wydanego w czerwcu i wskaże m. in. kolejną lokalizację amerykańskich wojsk w Polsce.

Dokument, który konkretyzuje zapisy deklaracji z 12 czerwca, wydanej z okazji ówczesnej wizyty Andrzeja Dudy w USA, miał zostać podpisany na początku września. Nie doszło do tego z powodu odwołania wizyty Trumpa w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec

2024-04-24 17:59

[ TEMATY ]

Konferencja Episkopatu Polski

Konferencja Episkopatu Polski/Facebook

W dniach 23-25 kwietnia br. odbywa się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania jest w tym roku abp Stanisław Budzik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

Głównym tematem spotkania są kwestie dotyczące trwającej wojny w Ukrainie. Drugiego dnia członkowie grupy wysłuchali sprawozdania z wizyty bp. Bertrama Meiera, ordynariusza Augsburga, w Ukrainie, w czasie której odwiedził Kijów i Lwów. Spotkał się również z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję