Reklama

Watykan

Kard. Schönborn: musimy zrozumieć, co Bóg do nas mówi

Papież obrał nową formę synodu biskupów, abyśmy zrozumieli, co Bóg chce nam powiedzieć przez doświadczenia współczesnego człowieka, przez cierpienia tak wielu ludzi. Wskazał na to kard. Christoph Schönborn, który przebywał w Rzymie jako delegat Kościoła austriackiego na rozpoczęcie procesu synodalnego.

[ TEMATY ]

kard. Schönborn

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Metropolita wiedeński przypomniał, że Papieżowi bardzo zależy na tym, by synod nie był rozumiany na sposób świecki jako swoisty parlament. "Tu nie chodzi o robienie sondaży i kierowanie się opinią publiczną, lecz o wsłuchanie się w doświadczenia ludzi, by zrozumieć, co przez to chce nam powiedzieć Bóg, tak jak to było w Dziejach Apostolskich" – podkreślił kard. Schönborn.

Rozmawiając z Radiem Watykańskim odniósł się również do niedawnej inicjatywy 12 krajów Unii Europejskiej, w tym również Austrii, które wnioskują o skuteczniejszą ochronę granic przed napływem migrantów. Zdaniem metropolity Wiednia takie środki nie zdają egzaminu. Podkreślił on, że ważniejsza jest skuteczna pomoc dla krajów ubogich, ograniczenie eksportu uzbrojenia, aby ludzie nie musieli emigrować. „Ja sam jestem dzieckiem rodziny wysiedleńców. Moja matka zawsze mawiała: nikt nie porzuca swego kraju z własnej woli. Zawsze jest to dramat, jeśli musisz opuścić swój kraj” – wspominał kard. Schönborn i dodał: „Wszystkie te wysiłki są zrozumiałe. Istnieje lęk, zagrożenie, prawdziwe zagrożenie, to prawda, nie wolno o nim zapominać, ale są też inne drogi. Europa jest bogata i może zrobić dużo więcej, aby pomóc krajom ubogim, aby ludzie nie musieli opuszczać swojej ojczyzny. Papież mówił o tym wiele razy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Austriacki purpurat zwrócił uwagę, że handel bronią europejską, amerykańską, rosyjską, chińską powoduje fale migracyjne. "A zatem moja reakcja jest bardzo trzeźwa: Nie można się dziwić, że migranci napływają, jeśli my sprzedajemy uzbrojenie, jeśli uprawiamy politykę eksploatacji krajów ubogich, jeśli nie walczymy z korupcją w tych krajach, aby pomóc ludziom, by mogli tam żyć… Byłem ostatnio w Syrii. Spotkałem się przede wszystkim z chrześcijanami. I widziałem tak wielu młodych, którzy mówili mi, że chcą wyjechać, bo w Syrii nie ma przyszłości. A dlaczego nie ma przyszłości? Bo możni nie chcą zaprowadzić pokoju. Uzbroili bojowników. Oni walczą tam ich bronią. Zamiast zaprowadzić pokój i pozwolić tym ludziom tam żyć, a może też powrócić do ojczyzny. Czy możemy się dziwić, że przychodzą do nas uchodźcy? Jaka jest nasza rola w generowaniu uchodźców?“ - powiedział kard.

Według danych Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań Pokoju (SIPRI) 10 największych eksporterów uzbrojenia to USA, Rosja, Francja, Niemcy, Chiny, Wielka Brytania, Hiszpania, Izrael, Korea Płd. i Włochy.

2021-10-13 16:45

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Schönborn: synodalność modus operandi komunii kościelnej

[ TEMATY ]

kard. Schönborn

Erzdiözese Wien/Stephan Schönlaub

Kardynał Schönborn

Kardynał Schönborn

Rozpoczynający się w październiku synod o synodalności jest o tym, jak komunia kościelna jest przeżywana w sposób ewangeliczny jako wspólna droga wszystkich członków ludu Bożego. W wywiadzie z Andreą Torniellim, dyrektorem wydawniczym watykańskich mediów, wskazuje na to arcybiskup Wiednia. Kard. Christoph Schönborn podkreśla, że synodalność stanowi modus operandi komunii kościelnej, uczestnictwa także w kwestiach zarządzania i decyzji, we wszystkich aspektach życia Kościoła.

Austriacki hierarcha wskazuje, że Kościół w Wiedniu kilka lat temu przeżywał swój synod i było to bardzo pozytywne i angażujące doświadczenie dla wszystkich. Podkreśla, że w Kościele jest to dobra droga do słuchania, rozeznawania i podejmowania decyzji. Wskazuje też na związek między zbliżającym się synodem nt. synodalności, a synodem z 1985 r., który poświęcony był komunii kościelnej. W obu przypadkach potrzeba ut unum sint, czyli dążenia do jedności – mówi kard. Schönborn.

CZYTAJ DALEJ

Nasz pierwszy święty

Niedziela Ogólnopolska 16/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Wojciech żył w drugiej połowie X stulecia. Był Czechem z pochodzenia, niemniej jednak można o nim powiedzieć, że był obywatelem Europy, którą bardzo dobrze znał, bo wiele po niej podróżował. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem. Jako że pochodził z możnego rodu Sławnikowiców, utrzymywał zażyłe relacje z tzw. wielkimi tego świata – zarówno w kręgach świeckich, jak i kościelnych, również papieskich. Nigdy jednak nie zaniedbywał ludzi gorzej od siebie sytuowanych, troszczył się o nich, o czym świadczą jego biografowie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję