Reklama

Fakty

Szwed mówi „nie”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy Henry Ford uruchomił produkcję pierwszego masowego auta, to w użyciu było hasło: „Możesz wybrać dowolny kolor, ale pod warunkiem, że będzie czarny”. Reakcje na przegrane referendum w Szwecji w sprawie euro pokazują, że wyborca w Unii Europejskiej także może wybrać, ale pod warunkiem, iż jego wybór będzie zgodny z brukselskim punktem widzenia. Szwedzki premier Goran Persson oświadczył bowiem, że nie widzi powodu do dymisji. A szef Komisji Europejskiej Romano Prodi zagroził Szwedom, że utracą wpływy w Europie. No cóż, nieposłuszeństwo jest karane.
Naszym północnym sąsiadom dobrze jest z ich koroną. Bo na koronę mają wpływ. Natomiast na euro wpływ małego kraju jest żaden. O sile tego nowego pieniądza decydują prezesi banku we Frankfurcie. Niemiec na zmianę z Francuzem. Bo euro jest dziś w rękach tych dwóch europejskich państw. I robią one użytek ze swej siły. Na rachunek i kosztem pozostałych udziałowców unijnej waluty.
Od dwóch lat gospodarki niemiecka i francuska przeżywają trudności. Gdy gospodarka drepcze w miejscu, to dochody państwa spadają. W takiej sytuacji rząd powinien ciąć wydatki. Ale rządy Niemiec i Francji postępują inaczej, zwiększają deficyt budżetowy, czyli zapożyczają się na rachunek podatników.
W traktacie z Maastricht, który jest fundamentem euro, kraje członkowskie zobowiązały się, że deficyt budżetowy nie przekroczy trzech procent. Kary są surowe, idą w miliardy euro. Gdyby granicę trzech procent pogwałciła dajmy na to Grecja, to komornik z Brukseli stałby już pod bramami Aten. Pod bramami Paryża i Berlina nikt jednak nie stoi. Co więcej, minister finansów Francji oświadcza arogancko, że jeśli do Paryża przyjedzie komornik, to zostanie zrzucony ze schodów. Oto moralność Kalego w nadsekwańskim wydaniu.
Rosnący deficyt budżetowy dwóch europejskich potęg byłby wyłącznie ich zmartwieniem, gdyby nadal była marka i frank. Ale z chwilą, gdy jest euro, staje się on zmartwieniem wszystkich Europejczyków. Bo niemiecki i francuski deficyt budżetowy prowadzi do inflacji w całej strefie euro. A gdy jest inflacja, to oszczędności tracą na wartości. Pojawia się drożyzna. Za błędy Paryża i Berlina płaci siłą nabywczą Portugalczyk i Austriak. Rząd Szwecji chciał, by płacił także Szwed. Szwed jednak powiedział „nie”. Więc usłyszał, że jest zbyt mało europejski. Bo dziś Europejczykiem jest ten, kto godzi się płacić rachunki za niegospodarnych Francuzów i Niemców.
1 maja przyszłego roku będziemy już w Unii Europejskiej, ale nie będziemy jeszcze w strefie euro. Rząd Millera, proponując zwiększenie deficytu z 39 miliardów złotych w roku bieżącym do 60 miliardów złotych w roku przyszłym, oddala nas od kryteriów z Maastricht. W najbliższych latach będziemy zatem spłacać stare długi Gierka i nowe długi Millera. Póki co, niemieckie i francuskie długi są nam darowane. W Polsce referendum w sprawie euro to perspektywa roku 2008.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zakończyła się ekshumacja szczątków ks. Michała Rapacza

2024-04-19 12:39

[ TEMATY ]

Ks. Michał Rapacz

IPN/diecezja.pl

19 kwietnia br. zakończyła się ekshumacja i rekognicja kanoniczna szczątków Czcigodnego Sługi Bożego ks. Michała Rapacza. Beatyfikacja męczennika czasów komunizmu odbędzie się 15 czerwca w krakowskich Łagiewnikach.

W piątek 19 kwietnia zakończono rekognicję kanoniczną szczątków ks. Michała Rapacza. Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej 12 kwietnia przy kościele Narodzenia NMP w Płokach przeprowadziło ekshumację szczątków kapłana, który 15 czerwca zostanie wyniesiony do chwały ołtarzy.

CZYTAJ DALEJ

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję