Reklama

Wielki Post

Czego oczekuję od rekolekcjonisty?

Rozpoczął się Wielki Post, a wraz z nim czas rekolekcji. Pomimo zaganiania lubimy wielkopostne nauki i chcemy poświęcać im swój czas. Według badań, w rekolekcjach uczestniczy systematycznie ok. 70% wiernych, a potwierdza to choćby pobieżna obserwacja - ceniony kaznodzieja jest w stanie przyciągnąć tłumy nawet z drugiego końca miasta.

Niedziela wrocławska 12/2011

[ TEMATY ]

rekolekcje

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niełatwy kawałek chleba

Ale on nie ma łatwo. Najczęściej wchodzi w nieznaną wcześniej społeczność. Nie ma wiele czasu, a wiadomo, że będzie mówić o sprawach ważnych, najważniejszych. Jego dzień pracy wypełniony jest do ostatniej chwili. Kazania w kościele, spotkania z poszczególnymi grupami parafian, wizyty w szkołach, osobiste rozmowy. Do tego spowiedź, konferencje, odwiedziny chorych. Dzień zaczyna się wcześnie rano, a kończy bardzo późno. Kilka dni na naprawdę wysokich obrotach.

Chrystocentrysta czy egocentrysta?

Dla większości z nas kaznodzieja to ktoś, kto opowiada nam o Bogu; ktoś, kto Go poznał i doświadczył w osobistej relacji; wreszcie ktoś, kto autentycznie żyje na co dzień tym, o czym mówi. Wskazania te na pierwszy rzut oka wydają się klarowne, kaznodzieja musi być po prostu osobą wierzącą, nie historycznie, wspomnieniowo czy sentymentalnie, ale realnie i intensywnie. - Dziś potrzeba nam ludzi z pasją - mówi Tomek, na co dzień katecheta we wrocławskim liceum. - Ludzie dokładnie wiedzą, czego chcą, nie przyjmują ewangelizacyjnej tandety i nieprzygotowania, nawet jeśli rekolekcjonista ma sporo tytułów przed nazwiskiem. Dziś ludzie otwierają się na autentycznych świadków, którzy jak apostołowie wpatrzeni w swego Mistrza, opowiedzą im o Jezusie i Jego misji. Poza tym słuchacze chcą, aby nauczanie, którego słuchają, oparte było na Piśmie Świętym, i Tradycji Kościoła. Co więcej, głoszący słowo powinien stara się pokazać Paschę Jezusa jako największy dar dla człowieka. Dlatego tak ważny jest jego osobisty pozostający w relacji do Osoby chrystocentryzm. To absolutne centrum i serce każdych rekolekcji - dodaje katecheta. Ale są i inne głosy. Wiele osób stara się umniejszyć własne subiektywne oczekiwania, by móc przyjąć Słowo, takim jakie ono jest - Każde rekolekcje odbieram jako głos Pana Boga i niczego nie oczekuję - twierdzi Aneta, mama dwójki dzieci, wrocławianka. - Staram się tylko otworzyć, aby dotarło do mnie, co Bóg ma mi do powiedzenia. Tak czy inaczej, nauki rekolekcyjne nie są łatwym chlebem. Najtrudniejszym problemem, o którym wprost mówią kaznodzieje, jest sytuacja, aby nie przysłonić sobą Jezusa. Zdarza sie też, że rekolekcje stają się czasem mówienia rekolekcjonisty przede wszystkim o nim samym. Dość, gdy jego słowa można na upartego zakwalifikować jako świadectwo, gorzej gdy okrasza je pouczającym, moralizatorskim i nieznoszącym sprzeciwu tonem. Co wówczas pozostaje? Jedną z możliwości jest potraktowanie takich rekolekcji jako wiekopostnego wyrzeczenia. Na szczęście coraz mniej jest w naukach rekolekcyjnych polityki. - Ludzie są wyczuleni i nie chcą słuchać o wojnach politycznych, i o tym kto ma rację w tych sporach - mówi Barbara, mieszkanka podwrocławskiej miejscowości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Potrzeba praktyki

Obfitość serca to jedno, ale właściwie zaraz za nim poszukiwanym towarem jest osobiste doświadczenie kaznodziei. Pożądane przez słuchających jest odwoływanie się do przykładów z życia, własnego duszpasterstwa, spotkań z ludźmi. - To właśnie one, w mym przekonaniu, mogą stanowić punkt wyjścia do głębszej refleksji wielkopostnej - twierdzi Alicja, osoba zaangażowana w środowiska katolickie we Wrocławiu. - Przykłady z życia silniej przemawiają niż sama „teoria”. Na konkretach łatwiej jest zrozumieć typowo wielkopostną problematykę, jak na przykład sens cierpienia czy konieczność zmagania się z własnymi słabościami.

Rozum i wezwanie do świadectwa

Jan, absolwent wrocławskiej Politechniki: - Przede wszystkim chciałbym, żeby w tym roku rekolekcjoniści nie głosili infantylnych opowiastek z morałem, ale skupili się na realnych i istotnych aspektach wiary, np. sensie Zmartwychwstania, czy wartości Bożego Miłosierdzia. Dobrze byłoby, aby uzasadniali teologicznie sprawy związane ze stosunkiem Kościoła do in vitro, aborcji, antykoncepcji, eutanazji, i jak się da, wykorzystywania zdobyczy nauki. Chodzi o to, aby przekaz rekolekcjonistów skierowany był do ludzi, pobudzając ich do myślenia i aby umiał odpowiedzieć ludziom na problemy, które wywołają u nich konkretną refleksję nad samym sobą i swoim życiem. Z kolei Aneta, mama dwójki dzieci, zwraca uwagę na potrzebę ciągłego wzywania chrześcijan do większej aktywności społecznej. - Od rekolekcjonisty oczekuję odważnego wezwania skierowanego do nas, chrześcijan, abyśmy wyszli ze swojego światka, często ciepłego, a czasem ochronnego, i abyśmy coraz mocniej otwierali się na grupy wsparcia i wspólnoty, w których będziemy dzielić się swoimi troskami, wzmacniać i rozwijać w wierze, czytać wspólnie Pismo Święte, ale też świadczyć o miłości Chrystusa, która obejmuje wszystkich ludzi. Ludzie wierzący muszą wyjść z ukrycia i być dumni z Kościoła, z tego że są chrześcijanami. Każdy może dać coś od siebie: czas, zaangażowanie, cierpienia. Wtedy nawet z pozoru samotne, bezwartościowe życie nabiera innego wymiaru, bo nie zawsze trzeba wychodzić z domu. Niestety - dodaje Aneta - tego brakuje w naszym Kościele i jeżeli sami o to nie zadbany, to Kościół tego nie zrobi, bo Kościół to my w Chrystusie.

Reklama

Nie tylko co, ale i jak!

Duchowość głoszącego i konkretna treść, która odpowiada na zapotrzebowanie słuchaczy stanowią istotne filary dobrych rekolekcji. Ale nie jedyne. Ważne są także, z pozoru banalne aspekty jak jakość komunikacji. Barbara, z niewielkiego miasteczka niedaleko Wrocławia: - Dla mnie ważne jest, aby rekolekcjonista mówił, a nie czytał z kartki. Oczywiście, nie mam nic przeciwko notatkom wykorzystywanym podczas nauk, jednak nie potrafię skupić uwagi, kiedy ktoś po prostu odczytuje coś, co było napisane kiedyś tam. Wolę, by mówił prostym językiem, patrząc na ludzi. Podobnie rzecz widzi Alicja - Zawsze czuję skurcz żołądka, gdy słyszę, jak rekolekcjonista zaczyna od słów: „umiłowani w Chrystusie bracia i siostry”. Zazwyczaj po takim wstępie możemy usłyszeć odczytane z kartki umoralniające kazanie. Tymczasem ja oczekuję, że rekolekcjonista nie będzie czytał! Faktycznie, nie ma nic gorszego jak przygnębiający kaznodziejski ton podczas długiego kazania. Niewiele rzeczy jest w stanie tak skutecznie rozłożyć rekolekcje jak znana nam z kazań charakterystyczna molowa tonacja. Jeszcze trudniej jest wynieść z usłyszanej nauki coś dla siebie, jeśli kaznodzieja posługuje się abstrakcyjnym, oderwanym od zwyczajnej rzeczywistości językiem. Być może są to piękne słowa, takie jak: „dar serca”, „oddać się Nieskończonej Miłości”, „ofiarować swoje życie w ufności”, „przyjąć morze łask płynących od Krzyża”, jednak do dzisiejszego człowieka dużo bardziej przemawiają konkrety powiązane z jego codziennym doświadczeniem. Nie znaczy to, że nie można mówić do ludzi o sprawach duchowych, czy nawet poważnych kwestiach teologicznych. I nie wszystko trzeba ilustrować prostymi obrazkami z życia. Język kazania musi być jednak zrozumiały. Nie każdy potrafi robić przekład z mistyków na własny, codzienny użytek. Nie są to jedyne zagrożenia. Czasami przeszkodą może się okazać chęć sztucznego unowocześniania przekazu. Chodzi tu o modne, zwłaszcza ostatnio, rzutniki multimedialne czy inne elektroniczne gadżety, które niekiedy zamiast wspierać, przesłaniają to co ważne.

Reklama

Modlitwa za głoszących

Z perspektywy uczestników rekolekcje wyglądają zwyczajnie - przychodzimy, słuchamy, modlimy się. Rekolekcjonista jest po tej drugiej stronie. Jest tym, który prowadzi - pewnie, bez zastanowienia. Wierzymy, że przemawia przez niego sam Chrystus. Walczy o nas. Z pewnością towarzyszy mu stres związany z ogromną odpowiedzialnością. Ludzie ważą każde jego słowo, a treści, które wypowie, pracują następnie wiele dni, a nawet miesięcy. Jedno zdanie może wstrząsnąć człowiekiem pozytywnie, wzburzyć całkowicie jego życie, lub na wiele lat zrazić do Kościoła i Ewangelii. Co więcej, od tego, co powie rekolekcjonista, może zależeć czyjeś zbawienie. Jednak ten najczęściej nie widzi bezpośrednich dowodów swojej pracy. Pytanie, czy udało się choćby jedną osobę doprowadzić do Pana, musi póki co, pozostać bez odpowiedzi. Niemniej i tak warto ich pracę wspomagać. Każdy z nas wie jak.

Reklama

* * *

Przesłanie rekolekcjonisty:

Bóg Cię kocha i ma dla Ciebie wspaniały plan;
Jesteś grzesznikiem i sam nie możesz tego zmienić. Twoja grzeszność powoduje, że nie odczuwasz miłości Boga;
Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem; jedynym, który może zmienić Twoje życie, i sprawić, byś odczuwał miłość Boga Ojca;
Przyjmij Jezusa Chrystusa. Uwierz i zmień swoje życie;
W momencie, kiedy to uczynisz, dostaniesz dar Ducha Świętego;
Zacznij przeżywać swoją wiarę we wspólnocie.

* * *

Modlitwa św. Patryka do Jezusa

Bądź, Jezu, ze mną!
Po mej prawicy,
Po mej lewicy.
Bądź, Jezu, ze mną.
Ogarniaj mnie ze wszystkich stron.
Bądź w sercach wszystkich,
Co o mnie myślą.
Bądź w ustach wszystkich,
Co do mnie mówią.
Bądź w oczach,
Które mnie widzą.
Bądź w uszach,
Które mnie słyszą.
Bądź, Jezu ze mną!
Ogarnij mnie
Ze wszystkich stron. Amen.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Po co rekolekcje?

Franciszkańskie rekolekcje na Wielki Post 2014 - NAMRQCENIE.
Odcinek 2 - Po co rekolekcje?

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Papież: wynegocjowany pokój lepszy niż niekończąca się wojna

2024-04-25 07:41

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Papież Franciszek

Papież Franciszek

W wywiadzie dla amerykańskiej stacji telewizyjnej CBS Franciszek wezwał do zaprzestania wojen na Ukrainie, w Strefie Gazy i na całym świecie. Przypomniał, że w Kościele jest miejsce dla każdego: jeśli ksiądz w parafii nie wydaje się przyjazny, poszukaj gdzie indziej, zawsze jest miejsce, nie uciekaj od Kościoła, jest wspaniały - stwierdził Ojciec Święty.

Fragmenty wywiadu, który trwał około godziny i został przeprowadzony przez Norah O'Donnell, dyrektora „Cbs Evening News”, zostały wyemitowane po północy czasu polskiego. Rozszerzona wersja dialogu zostanie wyemitowana w niedzielę, 19 maja, w przeddzień Światowego Dnia Dziecka, który odbędzie się w Rzymie w dniach 25 i 26 maja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję