W tych dniach wysłannik Ojca Świętego na Ukrainę - pochodzący z Łodzi ksiądz kardynał Konrad Krajewski – Jałmużnik Papieski, odwiedza tereny, na których trwają działania wojenne. W imieniu Papieża przywozi nie tylko pomoc humanitarną, ale również modlitwę i duchowe wsparcie zarówno dla tych, którzy walczą na froncie broniąc Ukrainy, jak i tych, którzy starają się – pomimo wojny – jakoś żyć.
Jak opowiada ksiądz kardynał - pojechaliśmy na granicę z Biskupem Janem z Zaporoża i biskupem Andrzejem z Kościoła Protestanckiego. Załadowaliśmy samochód żywnością i pojechaliśmy przekraczając wszystkie strefy, aż do samej granicy, gdzie trwa wojna, gdzie są tereny okupowane. Przestrzegano nas, że trzeba tam działać bardzo szybko – zostawić żywność ludziom, którzy są poinformowani, w którym miejscu mają stać i czekać. Tak było za pierwszym razem, ale za drugim razem niestety ostrzelano nas. Mówiono nam, że na tamtych terenach jest bardzo dużo ludzi, którzy zdradzają i przesyłają komórką namiary, że coś takiego ma miejsce. Niestety ostrzelano nas. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, gdzie mam uciekać. Dobrze, że był z nami żołnierz ukraiński, bo oprócz uciekania trzeba wiedzieć też, gdzie uciekać. On nam pokazał, gdzie uciekać i schroniliśmy się, kiedy obok nas leciały rakiety. – tłumaczy.