Od początku wojny stowarzyszenie zorganizowało już jedenaście transportów. Tym razem pomoc otrzymały m.in. siostry sercanki w Romanowie. Zakonnice opiekują się kilkoma placówkami duszpasterskimi. – Od 24 lutego, czyli od wybuchu wojny, nie dotarła tam jeszcze żadna pomoc. Dlatego zdecydowaliśmy się zawieźć tam dary – opowiada ks. Krzysztof Bochniak, który 11 maja wrócił z Ukrainy. „Arka” przekazała żywność, środki higieniczne i chemiczne. W sumie 2 t darów.
– Pojechaliśmy 400 km w głąb Ukrainy. To, co było charakterystyczne, to brak paliwa na stacjach benzynowych oraz to, że wielu Ukraińców chodzi do pracy, ale nie wiedzą, czy dostaną wynagrodzenie. Dary zawieźliśmy w rejony, gdzie jeszcze taka pomoc nie dotarła – opowiada ks. Bochniak, który był gościem Radia Plus Radom. – Z medialnych doniesień zniknęły obrazki z pomocą humanitarną. Dlatego musimy dalej pomagać. Zachęcamy do wspierania Ukraińców – dodaje.
Siostry sercanki zwracają uwagę, że zachodnia Ukraina stała się schronieniem dla wielu uchodźców. Ze względu na sytuację w kraju wspólnoty zakonne na Ukrainie, które do tej pory posługiwały w sobie właściwy sposób (zgodnie z charyzmatem danego zgromadzenia), zaczęły w miarę potrzeb i możliwości przekształcać swoją działalność i apostolstwo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu