Reklama

Wiara

Co nam mówią Ojcowie Kościoła?

W obronie prawdziwej wiary

Zwycięstwo cesarza Konstantyna Wielkiego odniesione 28 października 312 r. nad Maksencjuszem przy moście Mulwijskim na Via Flaminia rozpoczęło nową erę Kościoła, zapowiadając koniec pogańskiego Rzymu i początek cesarstwa chrześcijańskiego.

Niedziela Ogólnopolska 4/2021, str. 16-17

Wikipedia.pl

Pierwszy Sobór Nicejski, Michael damaskinos 1591 r.

Pierwszy Sobór Nicejski, Michael damaskinos 1591 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pisarze kościelni w czasach Konstantyna Wielkiego zaangażowani byli w polemiki, zmierzając do ustalenia dogmatów wiary chrześcijańskiej i broniąc ich przed błędnowiercami. Wolność wyznania dana chrześcijanom przez Konstantyna przyczyniła się do masowego wchodzenia ludzi w szeregi Kościoła. Taki stan rzeczy często jednak obniżał poziom duchowy wyznawców Chrystusa oraz zanieczyszczał ich wiarę.

Dla przeciwstawienia się temu pojawił się monastycyzm, który wyrzekał się świata i jego dóbr, głosząc umartwione i bogomyślne życie. W pierwszych mniszych wspólnotach praktykowano przede wszystkim pracę ręczną i modlitwę. Z upływem czasu taki sposób ascetycznego życia jednak uległ zmianie i wiele monasterów stało się ośrodkami, w których rozwijały się teologia i chrześcijańska filozofia. Monastycyzm wytworzył ponadto nowy rodzaj piśmiennictwa chrześcijańskiego: rozpowszechniły się żywoty sławnych mnichów, zbiory ich wypowiedzi i aforyzmów oraz dzieła ascetyczne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Najbardziej jednak charakterystyczny dla IV wieku był poważny spór dogmatyczny wywołany błędną nauką Ariusza z Aleksandrii (tzw. arianizm), dotyczący bóstwa Syna Bożego. W sporze tym wzięli udział najwybitniejsi teologowie ówczesnych czasów.

Ojciec arianizmu – Ariusz z Aleksandrii – oraz pierwszy sobór nicejski

Błędne nauczanie kapłana aleksandryjskiego – Ariusza zapoczątkował prawdopodobnie już w 318 r., a najpóźniej w 320 r. heretycki ruch teologiczny nazwany od jego imienia arianizmem. Ariusz twierdził, że Syn Boży nie posiada tej samej natury, którą ma Bóg Ojciec, lecz jest podporządkowany Ojcu. Co więcej, jest Jego pierwszym stworzeniem powstałym z niczego jak wszystkie inne stworzenia. Ariusz uważał więc, że „był czas, w którym [Syn] nie istniał”; był to czas przed Jego stworzeniem.

Tego rodzaju nowinkarska nauka Ariusza wzbudziła szeroki sprzeciw wśród teologów i wiernych. Znaleźli się jednak także zwolennicy tej teorii. Aby zatem rozwiązać tę trudną sprawę, cesarz Konstantyn Wielki zgromadził w 325 r. w Nicei (dzisiejsza Turcja) pierwszy w dziejach Kościoła sobór powszechny. Soborowi przewodniczył św. Aleksander z Aleksandrii – biskup Aleksandrii, diecezji, w której Ariusz był prezbiterem.

Reklama

Potępiając herezję Ariusza, ogłoszono wówczas uroczyście dogmat, według którego Syn Boży jest zrodzony z Ojca, a nie przez Niego stworzony. Jest on także współistotny Ojcu, tzn. ma tę samą Boską naturę (istotę), którą posiada Bóg Ojciec. I dzisiaj wyznajemy tę prawdę słowami: [Syn Boży jest] „zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu”.

Sobór nie położył jednak ostatecznie kresu herezji. Po jego zakończeniu powstały nowe walki między obrońcami wiary nicejskiej a arianami. Na pierwsze miejsce wybija się tu postać św. Atanazego Aleksandryjskiego, zwanego Wielkim, który jeszcze jako diakon towarzyszył swojemu biskupowi św. Aleksandrowi w czasie soboru, natomiast po jego śmierci (w 328 r.) został wybrany na biskupa Aleksandrii.

Św. Atanazy Aleksandryjski

Święty Atanazy polemizował z poganami, zanim rozpoczął walkę z herezją ariańską. W swym młodzieńczym dziele przeciw poganom, zatytułowanym Mowa o wcieleniu Słowa, przekonywał ich, że tylko wcielenie Słowa Bożego mogło wybawić ludzkość od grzechu i śmierci wiecznej. W późniejszym natomiast okresie Atanazy poświęcił się głównie walce z arianizmem. Stworzył wówczas takie cenne dzieła, jak Mowy przeciw arianom czy napisane dla mnichów Dzieje arian. W tych utworach bronił prawdziwej wiary. Ta obrona wiary nicejskiej kosztowała go jednak bardzo wiele. Z 46 lat swojego biskupstwa aż 20 musiał spędzić na wygnaniu, którego doświadczył 5 razy. U podstaw tego prześladowania legł fakt, że po śmierci Konstantyna Wielkiego jego następcy sympatyzowali z nauką Ariusza i prześladowali wyznawców wiary nicejskiej.

Podczas jednego z tych pięciu wygnań św. Atanazy dotarł aż do Akwilei i Padwy w Italii. Niemniej jednak częściej znajdował schronienie u mnichów żyjących na pustyniach Egiptu. Już bowiem pod koniec III wieku pustynie egipskie zaczęły zaludniać się ludźmi, którzy opuszczali miasta i zamieszkałe skupiska, aby – żyjąc jako pustelnicy – w ciszy i umartwieniu szukać Boga oraz zbawienia. Oprócz pustelni bardzo szybko zaczęły powstawać także mnisze wspólnoty zakonne, których ojcem i założycielem był Egipcjanin – św. Pachomiusz. Napisał on dla swych mnichów Regułę (jest to najstarsza reguła mnisza).

Atanazy zwrócił jednak większą uwagę na ojca życia pustelniczego – św. Antoniego Wielkiego, którego uwiecznił, pisząc zaraz po jego śmierci († 356 r.) jego żywot. Utwór ten zapoczątkował nowy gatunek literacki w piśmiennictwie chrześcijańskim. Pierwsze dzieło z tego gatunku – żywot św. Cypriana biskupa Kartaginy w Afryce Łacińskiej, napisany w 258 r. przez jego diakona św. Poncjusza – nie odbiło się większym echem i poszło w zapomnienie, natomiast atanazjański żywot św. Antoniego szeroko się rozpowszechnił i szybko został przetłumaczony z oryginału greckiego na łacinę i inne języki. Posłużył ponadto za wzór dla wielu późniejszych chrześcijańskich dzieł ukazujących życie świętych. żywot św. Antoniego przyczynił się w dużej mierze do rozwoju monastycyzmu. Również pod jego wpływem zaczęły powstawać wspólnoty zakonne, do których niekiedy należeli także kapłani. To oni coraz częściej byli wybierani na biskupów. Mnichem był np. św. Serapion, biskup Thmuis w Egipcie – przyjaciel św. Antoniego Wielkiego oraz św. Atanazego. Ten ostatni wysłał do niego sławne Listy do Serapiona, w których bronił bóstwa Ducha Świętego. Listy te stanowią pierwszy w dziejach Kościoła traktat poświęcony obronie Bóstwa Ducha świętego.

O. prof. dr hab. Bazyli Degórski, paulin
prokurator generalny Zakonu św. Pawła I Pustelnika przy Stolicy Apostolskiej; profesor patrologii i teologii dogmatycznej na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu w Rzymie

2021-01-20 10:46

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież Franciszek obchodzi dziś imieniny

2024-04-23 11:19

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Najgorętsze i najszczersze życzenia od narodu włoskiego, a także osobiste, wraz z serdecznymi życzeniami zdrowia i pomyślności przekazał Ojcu Świętemu z okazji dzisiejszym imienin prezydent Włoch, Sergio Mattarella.

Prezydent Republiki Włoskiej wyraził ubolewanie z powodu napiętej sytuacji w świecie, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie, gdzie dochodzi do aktów przemocy, konfrontacji i zemsty. Podkreślił znaczenie nieustannych apeli Ojca Świętego o pielęgnowanie w rodzinie ludzkiej więzów braterstwa, stanowiących inspirację zarówno dla wierzących jak i niewierzących.

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję