Reklama

Niemiecka operacja na pamięci o II wojnie Światowej

Od Listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 r., który określił fundamentalne standardy odpowiedzialności moralnej i wzajemnej wrażliwości w patrzeniu Niemców i Polaków na dramatyczne wydarzenia okresu II wojny światowej, minęło już z górą pół wieku. Od 50. rocznicy Powstania Warszawskiego w 1994 r., kiedy to ówczesny prezydent Niemiec Roman Herzog przepraszał Polaków w imieniu wszystkich Niemców, wiele się zmieniło w patrzeniu współczesnych mieszkańców RFN na swoją przeszłość.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z problemem trudnej przeszłości próbuje się zmierzyć kolejne pokolenie Polaków i Niemców, nieznających wojny z własnego doświadczenia. Wydaje się, że współczesne pokolenie Niemców redefiniuje swoją zbiorową pamięć o II wojnie światowej. Wiele, niestety, wskazuje na to, że elity dzisiejszych Niemiec uznały, iż praca „nad pamięcią” może im pomóc odbudować nie tylko własny wizerunek, ale i wpływy, nawet kosztem tych, których kiedyś napadli.

Naród ofiar

W ostatnich latach w Berlinie powstało przynajmniej kilka muzeów. Niemcy upamiętniają nie tylko „wypędzonych”, ale też wszystko, co pokaże ich martyrologię: zabijanie niepełnosprawnych w czasie wojny, eksterminacje homoseksualistów, horror masowych gwałtów dokonywanych na Niemkach przez sowieckich sołdatów „na rozkaz”, wreszcie cierpienia z czasów komunistycznych. Stawiają więc pomniki, obeliski i muzea. Postępowi Europejczycy z Niemiec nie odwracają się plecami do przeszłości. Erika Steinbach, liderka Związku Wypędzonych, w którym na 13 założycieli większość to byli członkowie NSDAP, przez lata konsekwentnego działania zdołała odwrócić o 180 stopni świadomość europejskich elit, robiąc z ofiar napastników, a z okupantów – ofiary. Ten wątek wyraźnie widać choćby w produkcjach filmowych ostatnich lat. A więc mamy Niemców jako ofiary nalotów alianckich (film „Upadek”), jako ofiary bestialstwa żołnierzy Armii Czerwonej wobec ludności cywilnej (np. film „Gustloff”), wreszcie tzw. wypędzonych, czyli zmuszonych do przesiedlenia z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Pamiętamy burzę wywołaną serialem wyprodukowanym i wyemitowanym przez niemiecką telewizję publiczną ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym Niemcy nie tylko jako żołnierze, ale i jako naród występują w roli ofiary, i to podwójnej. Po pierwsze – wojny, w którą zostali wplątani, niektórzy wbrew sobie, a traktują ją wyłącznie jako obowiązek wobec ojczyzny. Nie są fanatykami wierzącymi w zwycięstwo, a ostatecznie wojna niszczy ich życie. Po drugie – Niemcy są ukazani jako ofiary nazizmu, który w serialu jest pokazany jako coś narzuconego z zewnątrz, z góry, wobec czego główni bohaterowie są nie tylko zdystansowani, ale i krytyczni. Nie mają uprzedzeń rasowych, współczują prześladowanym Żydom, ludzkie więzi są dla nich ważniejsze niż narzucone przez nazizm schematy myślenia i reagowania. Wszystkiemu winni są źli naziści, którzy są w filmie mniejszością, a większość społeczeństwa – rozdarta wewnętrznie – ulega im wbrew sobie. W gruncie rzeczy nazizm jest cienką warstwą, pokrywającą zewnętrzną powłokę narodu, który de facto składa się ze zwykłych, dobrych i wrażliwych ludzi. Prowadzi do zamierzonego wrażenia, że naziści to obce ciało i nie należy nazizmu kojarzyć z Niemcami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ofiara w roli podejrzanego i oskarżonego

Na tle gBównych bohaterów, budzcych niewtpliw sympati widza, zgoBa inaczej przedstawiaj si |oBnierze AK. I nie chodzi tu o zakwestionowanie tych faktów, bo istotnie Niemcy równie| pod koniec wojny cierpieli, lecz o konteksty i proporcje, bez których ten obraz jest zwykB manipulacj wyabstrahowan z rzeczywisto[ci. O ile mo|na bowiem zrozumie, |e po traumie pierwszych lat powojennych, kiedy musieli si zmierzy z potworn prawd o swoich zbrodniach i o swojej odpowiedzialno[ci za cierpienia milionów ofiar, przyszedB czas na wypowiedzian publicznie refleksj na temat ich cierpienia, o tyle niepokój mo|e budzi towarzyszcy temu rewizjonizm historyczny. Wprawdzie wspóBczesne Niemcy nie kwestionuj swej odpowiedzialno[ci za wybuch wojny i popeBnione zbrodnie, zwBaszcza za Holokaust, za który, jak twierdz, dokonali gruntownego rozliczenia, ale upraszczajc nieco, mo|na powiedzie, |e na nowo próbuj pisa cz[ wBasnej historii z okresu II wojny, i to w taki sposób, by pomija Niemców jako gBównych sprawców, a ich cierpienia nie wiza z konsekwencjami okre[lonych wyborów politycznych i moralnych. W efekcie nastpuje zamiana ról, kaci staj si ofiarami, a ofiary  co najmniej wspóBodpowiedzialnymi. W takiej roli wBa[nie obsadzani s czsto Polacy we wspóBczesnych niemieckich mediach i filmach. Najlepszym przykBadem jest choby zjawisko nazywania niemieckich obozów koncentracyjnych zbudowanych na obszarze okupowanej Polski polskimi obozami koncentracyjnymi. Dzi[ wiemy, |e okre[lenie to wymy[lili byli nazi[ci, zatrudnieni przez zachodnioniemieckie tajne sBu|by w 1956 r. Gdy prze[ledzimy, jak to kBamstwo rozprzestrzeniaBo si po [wiecie, to oka|e si, |e operacja przerzucenia odpowiedzialno[ci na Polaków odniosBa sukces. Tego okre[lenia u|yB nawet Barack Obama, jeszcze jako prezydent USA, nie majc [wiadomo[ci, |e faBszuje histori. W filmie Stevena Spielberga Lista Schindlera zaBoga Auschwitz mówi po polsku! Czy to tylko wyraz ignorancji? We wspomnianym wy|ej serialu Nasze matki, nasi ojcowie Polska pod okupacj to, jak zauwa|yB Piotr Semka, dziki wschód, kraj, gdzie prawie ka|dy jest wrogiem, gdzie polscy partyzanci prdzej zaakceptuj Niemca ni| {yda. MieszkaDcy dzikiego kraju to typ tubylców, którzy przypominaj podludzi. Szewach Weiss zauwa|yB, |e film wraca do podziaBu: Niemcy to ludzie, {ydzi  antyludzie, Polacy i inne narody wschodnie  podludzie. Istotnie |oBnierze AK s pokazani jako prymitywni, brudni osobnicy o odpychajcej fizjonomii i nieokrzesanej ogBadzie, zainfekowani jaskiniowym antysemityzmem, którzy nie kryj si z odra|ajc pogard dla {ydów i bez mrugnicia okiem gotowi s na stosowanie wobec nich przemocy (stereotypizacja akowców jako ugrupowania zBo|onego z antysemitów  RafaB {ytyniec). W jednej ze scen zamykaj drzwi zdobytego pocigu po odkryciu, |e w wagonach s {ydzi. Nie sprawdzaj nawet, czy nie ma tam przypadkiem Polaków. To nie przypadek, bo w [wiadomo[ci mBodego widza ma pozosta przekonanie, |e do obozów koncentracyjnych trafiali tylko {ydzi, a Polaków nikt nigdy nie wysyBaB do Auschwitz. Temu sBu|y te| cezura, od której zaczyna si akcja filmu, tj. rok 1941. Autorzy [wiadomie pomijaj pierwsz faz wojny, która pojawia si tylko w tle, by zrobi ukBon w kierunku {ydów (od 1941 r. dziaBaBy na Wschodzie specjalne oddziaBy likwidujce {ydów  Einsatzkommando SS) i Rosjan i zlekcewa|y niemieckie zbrodnie dokonywane na Polakach od 1 wrze[nia 1939 r. i zaraz potem na polskich {ydach. W opinii Semki Polska jest wygodnym kozBem ofiarnym na oBtarzu pojednania Niemców z {ydami i Rosjanami. Co wicej, publicysta zauwa|a, |e Niemcy odgrywaj rol psychoterapeuty, który radzi Polakom, by do koDca si rozliczyli z wojennymi grzeszkami i, tak jak po wojnie RFN, przepracowali kwesti antysemityzmu. Przyznanie si, cho w jakim[ stopniu, |e byli pomocnikami w Holokau[cie, bdzie miaBo walor moralnej katharsis. W tym kontek[cie historyk Piotr Gontarczyk sBusznie stawia retoryczne pytanie: Czy autorzy Holokaustu maj prawo rozlicza Polaków z antysemityzmu? Wielu komentatorów

Holokaust; zdejmują z Niemców przynajmniej część odium zła. Co więcej, okazuje się, że wizja „polskich antysemitów” i „akowskich kolaborantów”, którą powiela serial niemieckiej telewizji, nie jest w Niemczech, niestety, niczym nowym. Podobnymi „kliszami” posługiwała się propaganda komunistycznej NRD, kopiująca najgorsze wzory wczesnej propagandy PRL-u. W optyce enerdowskiej propagandy antyfaszystowskiej winni zbrodni wojennych byli klasowo interpretowani „faszyści”, nie tylko niemieccy, ale i „reakcyjne” kręgi społeczeństwa polskiego, w tym AK, która wymyśliła plan Powstania Warszawskiego wspólnie z Niemcami, gdyż głównym zadaniem żołnierzy AK miała być wojna partyzancka na tyłach Armii Czerwonej! (Wolfgang Schreyer, autor powieści o Powstaniu Warszawskim z 1954 r. „Unternehmen Thunderstorm”). Dla współczesnego pokolenia Niemców wychowanego w duchu ignorancji i niewiedzy, poddającego się z łatwością ofensywie retoryki „niewinności” i nieskłonnego do „poczucia krzywdy”, Holokaust stanowi jedyny poważny problem związany z II wojną światową, co oznacza nie tylko brak zrozumienia dla okrucieństwa niemieckich zbrodni dokonanych na Polakach, ale w ogóle lekceważenie polskich ofiar nazizmu. Co więcej, Polacy są odpowiedzialni za dramat „wypędzonych”, którzy musieli opuszczać swoje rodzinne gniazda na ziemiach przyznanych przez mocarstwa Polsce, czyli w Prusach Wschodnich, na Śląsku i na Pomorzu Zachodnim. Pomija się tu fakt, że sama decyzja o przesiedleniu była podjęta przez mocarstwa na konferencji w Poczdamie i wynikała z polityki Hitlera przed II wojną światową. Nie pamięta się wcale o tym, że decyzja o przesunięciu granic Polski została podjęta bez zgody Polaków i że to Polacy byli pierwszym narodem poddanym brutalnym deportacjom – najpierw przez obydwóch okupantów, a po wojnie tak samo jak Niemcy musieli opuszczać swoje domy rodzinne na Kresach. W efekcie niweluje się w tym przekazie rzeczywiste powody przesiedleń, odpowiedzialność Niemców i decyzje mocarstw, wreszcie marginalizuje się wysiedlenia Polaków z Kresów, mimo że jako naród nie byliśmy przecież po wojnie, jak Niemcy, postrzegani jako sprawcy.

Czekamy na więcej

I dziś niemiecka telewizja ZDF ma problem z przeproszeniem za określenie „polskie obozy zagłady” – sugeruje skrajną stronniczość polskiemu sądowi, który orzekając o winie niemieckiego medium, działa rzekomo pod presją rządu „nacjonalistów” z PiS-u, bo ten, niestety, ma czelność „postrzegać Polaków w roli ofiar”, a do tego próbuje „pudrować niechlubną wojenną przeszłość swoich rodaków”. O tej zaś „dobrzy” i „obiektywni” polscy historycy (np. Jan Tomasz Gross) piszą trudną dla nich prawdę. Na przykład taką, że Polacy w czasie wojny zabili więcej Żydów niż Niemców! Taka optyka części niemieckiej opinii ma swoje konsekwencje w niemieckiej polityce pamięci. Skoro Polacy jako ofiary nie byli nieskazitelni, to i ich cierpienie nie musi wymagać specjalnego upamiętnienia w Berlinie w postaci osobnego pomnika, a tym bardziej próby zbliżenia statusu ofiary polskiej z żydowską. Dlatego może właśnie kibice Legii 2 sierpnia 2017 r., a więc w dzień po 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, przygotowali na stadionie gigantyczny wizerunek niemieckiego żołnierza mierzącego z pistoletu w głowę bezbronnego dziecka, by w ten spektakularny sposób przypomnieć światu o okrucieństwie mordów dokonanych przez Niemców na Polakach w czasie II wojny światowej. Może czas na powrót do standardów zawartych w Liście biskupów polskich do niemieckich sprzed półwiecza. Może czas na niemiecką odpowiedź na próby otwarcia się Polaków na niemiecką wrażliwość, o której świadczą emisja wspomnianego serialu w polskiej telewizji czy choćby film Wojciecha Smarzowskiego pt. „Róża”, który opowiada w sposób naturalistyczny o dramacie gwałconych publicznie i na rozkaz Niemek w Prusach Wschodnich przez sołdatów sowieckich w 1945 roku... Dlatego dostrzegamy gest Ambasady RFN w Warszawie i wszystkich niemieckich placówek dyplomatycznych w Polsce z okazji rocznicy wybuchu powstania w postaci spuszczonej do połowy masztu niemieckiej flagi. Ale czekamy na więcej.

2018-09-04 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dokumenty diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego Sł. Bożej S. Leszczyńskiej dotarły do Watykanu

2024-04-17 12:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

sługa Boża Stanisława Leszczyńska

Kl. Kamil Gregorczyk

Stanisława Leszczyńska - witraż

Stanisława Leszczyńska - witraż

11 marca br., w 50. rocznicę śmierci Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej, w Wyższym Seminarium Duchownym uroczyście zakończono diecezjalny etap procesu łódzkiej Bohaterki z Auschwitz.

Podczas uroczystości odbyło się zaprzysiężenie ks. dr. Łukasza Burcharda, który – jako portator akt diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego został zobligowany do dostarczenia zebranych dokumentów procesowych do watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. - Ja ks. Łukasz Burchard, mianowany przez jego eminencję kardynała Grzegorza Rysia poratorem akt dochodzenia diecezjalnego w procesje beatyfikacyjnym Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej do Stolicy Apostolskiej przysięgam – że w najbliższym czasie doręczę je do Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie wraz z załączonymi listami polecającymi. Tak mi dopomóż Bóg i ta święta Ewangelia, której dotykam moimi rękami – mówił podczas przysięgi ks. Burchard. 

CZYTAJ DALEJ

Jak wygląda moja wiara Jezusowi?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Chrystus Pantokrator w chwale/fot. Grażyna Kołek

Rozważania do Ewangelii J 6, 35-40.

Środa, 17 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję